4 kadencja, 95 posiedzenie, 2 dzień (06.01.2005)
16 punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie Komisji Nadzwyczajnej oraz Komisji Zdrowia o rządowym projekcie ustawy o pomocy publicznej i restrukturyzacji publicznych zakładów opieki zdrowotnej oraz o zmianie niektórych ustaw (druki nr 2278, 2278-A, 2278-B, 2278-C i 3609).
Poseł Józef Szczepańczyk:
Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Każdy akt prawny jest o tyle przydatny w porządku prawnym państwa, o ile skutecznie rozwiązuje skomplikowane niekiedy problemy gospodarcze, społeczne czy polityczne. Trzeba więc, oceniając dzisiaj efekt prac połączonych komisji, odpowiedzieć na pytanie, czy, i w jakim stopniu, omawiana ustawa jest w stanie pomóc publicznym przychodniom i szpitalom w uporaniu się z powiększającym się ciągle garbem długu szacowanym na 7-10 mld zł. Nieoszacowanym dlatego, iż brak jest pewnego określenia wysokości długu. Wiadomo jedynie, iż w połowie czerwca ubiegłego roku zadłużenie wymagalne wynosiło 5,5 mld zł.
Oceniając skutki działania tej ustawy, trzeba pamiętać, że na jej realizację przeznaczono w tegorocznym budżecie państwa 2200 mln i te pieniądze mają być przeznaczone na pożyczki dla zadłużonych placówek. W myśl założeń projektu restrukturyzujące się samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej mają ponadto poprawić swoją kondycję finansową poprzez emisję obligacji lub zaciąganie kredytów bankowych. Na pierwszy rzut oka wygląda to zachęcająco. Będzie można zaciągnąć z budżetu państwa pożyczkę, w części nawet umarzalną, można wziąć kredyt bankowy, można wyemitować obligacje, można zawrzeć ugodę z pracownikami i wierzycielami, można uzyskać częściowe umorzenie należności publicznoprawnych. Ale cała ta operacja miałaby sens, gdyby inicjatorzy tej ustawy, czyli rząd, odpowiedzieli na podstawowe pytanie: Jak to się stanie, że deficytowe dotychczas, poddane zabiegowi restrukturyzacji, samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej staną się w przyszłości dochodowymi przedsiębiorstwami, takimi, które nie tylko będą wypracowywać zyski na bieżącą działalność, ale więcej, będą posiadać środki na spłacenie zaciągniętych kredytów, pożyczek, wykup obligacji? Oczywiście, nikt takiej gwarancji dzisiaj nie da, bo dać nie może. Odsyłam do szeroko reklamowanej przez pana ministra zdrowia Zielonej Księgi, gdzie pokazano, jaka przyszłość czeka samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej po 2007 r., o ile składka na ubezpieczenie zdrowotne zostanie utrzymana na poziomie 9%, a nie zostaną znalezione źródła dodatkowych dochodów tychże zakładów opieki zdrowotnej.
Wysoka Izbo! Jaki więc może być skutek działania tej ustawy w wersji zaproponowanej przez rządową większość połączonych komisji? Trzeba to przyznać, niewątpliwie zakłady opieki zdrowotnej odczują pewną krótkotrwałą ulgę, część zobowiązań publicznoprawnych zostanie im umorzona, zapłata części zostanie rozłożona na raty, wypłacone zostaną wcześniej czy później należności z tytułu ustawy 203, ale będzie to krótkotrwałe i czasowe znieczulenie, minie trochę czasu i ból wróci. Skądinąd wiadomo, że roczne wydatki w ochronie zdrowia przekraczają nakłady o 2,5 do 3 mld zł, jak możemy wyczytać w nieocenionej, panie ministrze, Zielonej Księdze. Tak więc naprawdę jedynym pozytywnym skutkiem działania tej ustawy byłoby wypłacenie pracownikom ochrony zdrowia pieniędzy, na które niektórzy z nich czekają już trzy lata, i nie idąc do sądu czy komornika, podtrzymują swoje zakłady pracy w lepszej kondycji finansowej.
Panie Posłanki! Panowie Posłowie! Oceniając ten projekt, trzeba zachować daleko posunięty realizm. Osobiście wątpię, czy zakłady opieki zdrowotnej zdobędą pieniądze na restrukturyzację długów, zaciągając pożyczki bądź emitując obligacje. Już teraz widzimy, jakie trudności mają samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej próbujące zaciągnąć kredyty. Nie są to podmioty atrakcyjne dla banków, z uwagi na proponowane formy zabezpieczenia udzielanych kredytów. Można też mieć wątpliwości, czy obligacje emitowane przez SP ZOZ albo spółki użyteczności publicznej będą atrakcyjnymi papierami wartościowymi. Na rynku kapitałowym znam osobiście o wiele bardziej atrakcyjne formy lokowania pieniędzy, aniżeli wykup obligacji emitowanych przez zakłady opieki zdrowotnej. Przy obecnych napiętych budżetach samorządów jak fantastyczna opowieść brzmi propozycja, aby organy założycielskie przejęły do spłaty część zadłużenia. Oczywiście, nie można wykluczyć, że znajdzie się jeden powiat czy kilka powiatów, jedna gmina czy dwie gminy, ale osobiście nie liczę na więcej, gdyż w większości właścicielami zadłużonych szpitali są samorządy powiatowe i wojewódzkie, a te mają ogromne problemy, coraz większe, ze zrównoważeniem swoich budżetów. Znowu odwołam się do Zielonej Księgi. Panie ministrze, na str. 203 autorzy jednoznacznie wskazują, że obecnie 330 jednostek samorządu terytorialnego jest zobowiązanych do spłacenia długów SP ZOZ; dług ten stanowi ponad 30% ich wydatków budżetowych. Autorzy tego opracowania jednoznacznie stwierdzają, że nierealne jest przejęcie zadłużeń samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej przez jednostki samorządu terytorialnego.
Warto także, myślę, odnieść się do propozycji przejmowania przez wierzycieli części udziałów, akcji albo obligacji w zamian za długi. Być może, gdyby placówki opieki zdrowotnej rokowały nadzieję na stanie się w niezbyt odległej przyszłości dochodowymi przedsiębiorstwami, taka możliwość miałaby uzasadnienie. Przy obecnej kondycji tych placówek oraz niewystarczającej ilości pieniędzy w systemie finansowania świadczeń opieki zdrowotnej jest to wyłącznie możliwość teoretyczna. Proszę mi pokazać przedsiębiorcę, który w zamian za długi przejmie np. 1% akcji szpitala powiatowego zadłużonego na 25 mln zł. Czy nie prościej będzie mu dochodzić swoich roszczeń w inny sposób, choćby na drodze sądowej? Od 2003 r. widać wyraźne ożywienie wierzycieli, jeżeli chodzi o dochodzenie swoich należności właśnie w drodze procesów sądowych i komorniczej egzekucji długów. Proponowana operacja nazywana procesem restrukturyzacyjnym miałaby sens, gdyby towarzyszyło mu znaczące zwiększenie nakładów na opiekę zdrowotną.
Panie Marszałku! Panie Posłanki! Panowie Posłowie! Sporą część ustawy poświęcono przekształcaniu samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej w spółki użyteczności publicznej. Pozornie w stosunku do wcześniejszych propozycji rządowych dokonał się pewien postęp. Nie ma już obowiązku przekształcenia się samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej jako warunku skorzystania z dobrodziejstw tejże ustawy, ale wczytując się, i to nawet niezbyt szczegółowo, w jej zapisy można dojść do wniosku, że przymus ustawowy został zastąpiony przymusem dobrowolnym. Niby nie ma obowiązku przekształcania się w tą specyficzną, stworzoną na użytek tylko tej ustawy spółkę, ale jest to warunek konieczny do umorzenia połowy albo czwartej części zaciągniętego kredytu, o czym jest mowa w art. 35 ust. 10. To nic innego jak znana i przywoływana tu już przynajmniej ze dwa razy metoda kija i marchewki. Marchewką będzie możliwość skorzystania z umorzenia, a kijem - konieczność spłaty całości w przypadku nieprzekształcenia zakładu w spółkę użyteczności publicznej. I tak oto, wystawiając marchewkę i popędzając kijem, gonić się będzie zadłużone SP ZOZ-y na przystanek z napisem: spółka użyteczności publicznej.
Panie Marszałku! Jedną minutę na konkluzję.
Wysoki Sejmie! Ten projekt nie rozwiązuje problemu zadłużenia, jest jedynie odsunięciem w czasie problemów nader dobrze znanych autorom apelu, który został dzisiaj skierowany do Sejmu, do parlamentarzystów, do rządu, do nas wszystkich. W związku z tym Klub Parlamentarny Polskiego Stronnictwa Ludowego, podzielając zastrzeżenia wyrażone w tym apelu, będzie głosował za odrzuceniem przedstawionego projektu. Jeżeli nie doszłoby do odrzucenia ustawy w całości, będziemy popierać zgłoszone wcześniej wnioski zmierzające do wyeliminowania z ustawy możliwości przekształcenia samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej w spółki użyteczności publicznej. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia