4 kadencja, 95 posiedzenie, 2 dzień - Poseł Władysław Szkop

4 kadencja, 95 posiedzenie, 2 dzień (06.01.2005)


14 punkt porządku dziennego:
Pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy o finansowaniu świadczeń opieki zdrowotnej (druk nr 3550).


Poseł Władysław Szkop:

    Panie marszałku, dziękuję bardzo.

    Panie i Panowie Posłowie! Wysoka Izbo! Klub Parlamentarny Socjaldemokracji Polskiej, w imieniu którego przemawiam i przedstawiam stanowisko, ma świadomość, że obecne rozwiązania obowiązujące w systemie opieki zdrowotnej ani nie są ostateczne, ani tak doskonałe, że można na tym poprzestać. Pozwólcie państwo, że zacytuję: ˝Populistyczna ideologia, złe przygotowanie kontraktów doprowadziły do kryzysu w sektorze świadczeń zdrowotnych. Rząd podjął próbę zmian, utwierdzając w swej istocie zanegowany przez społeczeństwo i Trybunał Konstytucyjny system˝. Tak w wielkim skrócie zaczyna się uzasadnienie obywatelskiego projektu ustawy. I nie dziwię się, że dzisiaj z tej trybuny padają tak naprawdę deklaracje ugrupowań politycznych, jak wyobrażają sobie system i jak wyobrażają sobie funkcjonowanie tego systemu, bowiem polityka, zarzuty, oskarżenia tym są ostrzejsze, im bliżej wyborów, a gdzieś z pola widzenia giną pryncypia. Socjaldemokracja Polska zachęca wszystkich polityków, organizatorów opieki zdrowotnej, aby przed dyskusją, co i jak zmienić, ustalić podstawowe, niewzruszalne zasady, na których powinno być oparte funkcjonowanie systemu. Wśród tych, które zostały wymienione przez pana posła Piechę, tych z przepisów ustawy i tych z uzasadnienia na pierwszym miejscu należy wymienić solidaryzm społeczny - klasyczną zasadę wszystkich systemów publicznych. Solidaryzm społeczny, od którego odstępstwo traktować należy jako naruszenie podstawowych wartości, bowiem z tej reguły wywodzi się przejrzystość postępowania, z tej reguły wywodzi się prawo swobodnego wyboru, z tej reguły wywodzi się prawo wyboru lekarza i ubezpieczyciela. To solidaryzm społeczny jest podstawą do określenia wszystkich zasad, na których udzielane są świadczenia zdrowotne każdemu ubezpieczonemu, niezależnie od jego zasobności fizycznej i pozycji społecznej. To ta reguła powoduje, że podejmowane są działania na rzecz ograniczenia korupcji. Prawo i obowiązek ubezpieczenia, swoboda wyboru dopiero gdy występują razem z rzeczywistą, a nie deklarowaną solidarnością społeczną, tworzą samą w sobie wartość. Tak tworzone systemy udzielania pomocy medycznej w każdej chorobie nie będą się opierać na reglamentowanym wyborze. A ich powszechność nie może być motorem uzyskiwania zysku. W tym również nie można upatrywać interesu politycznego, bo cel, jakim jest zdrowie i bezpieczeństwo każdego spośród ubezpieczonych, to najwyższe dobro wspólne, dobro, które nie może stać się obiektem przetargu, sporu politycznego.

    Szanowny Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Debatujemy dzisiaj nad ustawą o finansowaniu świadczeń opieki zdrowotnej, niespełna tydzień po zamknięciu konkursu ofert i w innej atmosferze niż przed rokiem, a z uzasadnienia tego projektu można wyczytać, że tylko kwestią czasu jest załamanie się całego systemu. Czy proponowane zmiany na pewno zapobiegną takiemu kataklizmowi? Publiczne fundusze - pięć. Może lepsze, może gorsze niż szesnaście, nie umiem na to pytanie do końca odpowiedzieć, chociaż powołując się na ten artykuł, który zacytował mój szanowny przedmówca, można byłoby powiedzieć, że pięć, spokojniej.

    Powstanie prywatnych funduszy - o, tu już się zaczyna cała wielka polka. Wspominał pan poseł Piecha o tej kwestii. Żerowanie na środkach publicznych jest najlepszym sposobem robienia własnych interesów i poprawy własnej sytuacji. Ale rzecz wygląda znacznie gorzej. Otóż szanowni państwo projektodawcy nie założyli, co się stanie, jeżeli fundusz z powodu kłopotów kapitałowych zostanie poddany restrykcjom ustawy w ramach nadzoru i kontroli. Co się stanie nie z funduszem, który upadnie, tylko co się stanie z ubezpieczonymi? Skoro przyjęcie do innego funduszu wymaga zgody prezesa tamtego funduszu, to - zwracam się do przedstawicieli projektodawców - który prezes przyjmie emerytów, rencistów? Który prezes? Przyjmie tych, którzy mają wyższą składkę, są młodsi, łatwo gromadzą kapitał, bowiem większe przychody są gwarantowane, bo jest powszechność systemu, mniejsze wydatki są pewne, bo świadomość i mentalność osób mających dobrą sytuację materialną są nieporównywalne z każdą inną grupą społeczną. Cóż to ma wspólnego z solidaryzmem, o którym mówiłem? Chyba niewiele. Czy obowiązek ubezpieczenia może się przekładać na maksymalizację zysku w spółkach akcyjnych, którymi będą fundusze prywatne? Pan minister mówił o tym, że ten zysk będzie głównie gromadzony z funduszy ubezpieczeniowych, ze składki ubezpieczeniowej. To jest jakieś groźne chyba nieporozumienie.

    To samo uzasadnienie mówi, że to trybunał zakwestionował obowiązujące regulacje. Nawet jeżeli przyjąć, że pisano to kilka miesięcy temu, to można byłoby się spodziewać, że w tej ustawie nie ma takich sytuacji, w których trybunał mógłby postawić znaki zapytania, wątpliwości.

    Moi szanowni przedmówcy wspominali o świadczeniach gwarantowanych. To jest duży bałagan legislacyjny. Tak naprawdę nie wiadomo, o co chodzi, co z tymi świadczeniami gwarantowanymi, które są które, występują zamiennie, jedno, drugie, ale te świadczenia gwarantowane są restrykcją, są ograniczeniem, są zawsze jakimś mechanizmem zmniejszającym dostęp do świadczeń zdrowotnych rozumianych generalnie. A ten dostęp może zmniejszyć tylko i wyłącznie ustawodawca.

    Jako kuriozum chcę przytoczyć pozycję i rolę określoną - nie przez konstytucję, tylko przez ustawę zwykłą - dla Narodowego Instytutu Ubezpieczeń Zdrowotnych. To państwowa jednostka organizacyjna, jedyna w kraju, która ma prawo złożyć do ministra wniosek o wydanie rozporządzenia jako zachętę dla ministra do wydania rozporządzenia. Panie i panowie posłowie, minister zdrowia, konstytucyjny organ państwa, nie będzie mógł wydać rozporządzenia o standardach, o sposobie finansowania, jak nie otrzyma wniosku z Narodowego Instytutu Ubezpieczeń Zdrowotnych. To kuriozum, to niekonstytucyjne, to narusza równowagę podmiotów i organów państwa.

    Na koniec, panie marszałku, Wysoka Izbo, o składce. Nie ma takiego mądrego w Rzeczypospolitej, który powiedziałby, czy dobra jest składka 9, 10, 11, 12, 15. Jak nie ma RUM, jak nie ma nadzoru, jak nie ma kontroli, to właściwie nie wiemy. Jak nie ma tak naprawdę dobrej metodyki obliczania kosztów udzielanych świadczeń, to nic nie wiadomo. Twierdzenie, że lepsza jest składka 9 niż 10, opiera się tylko i wyłącznie na tym, że 10 to jest zbyt drogo, a 9 może być wystarczające. Podzielam uwagę pana posła Piechy, że skokowy wzrost składki, nawet oczekiwany, pożądany, jest wzrostem nieuprawnionym, jest wzrostem niebezpiecznym. Powstaje bowiem kilka pytań. Czy, przypuśćmy, 1 stycznia 2006 r., gdyby weszły takie rozwiązania, obywatele polscy - panie marszałku, półtorej minuty - ubezpieczający się dopłaciliby 2 mld zł do systemu? 2 mld razem z dzisiaj wpłaconymi to jest udział 5 mld w kwocie 36 mld rocznie, to jest 15%. Są pytania: Można wprowadzić dopłaty czy nie? Można wprowadzić regulatory systemu opłacane z kieszeni jeszcze pacjenta czy nie? Ktoś wspominał ˝zieloną księgę˝. Z robionych symulacji wynika, że ponad 100 zł miesięcznie emeryci dopłacają do udzielanych świadczeń zdrowotnych. A 5 mld to średnio 16 zł miesięcznie, w tym emeryci - cztery razy więcej niż ta średnia.

    Na koniec kilka uwag do przepisów przejściowych. Mamy jakiś stan prawny, mamy jakąś rzeczywistość. Według tego projektu ma być lepiej, tylko nie zapisano, jak ma być lepiej. Przykładem jest składka, która w intencji tylko będzie odliczana w całości, bo nie ma przepisów zmieniających ustawę o podatku dochodowym od osób fizycznych, w związku z tym będzie odliczana tak jak dotychczas, w wysokości 7,5%, reszta z własnej kieszeni - 1,5%. Chciałbym bardzo, żeby Polak był mądrzejszy po dwóch szkodach: po tej z 1998 r., kiedy nieprzygotowane państwo wprowadzało system kas chorych, i po tej z 2003 r., kiedy nieprzygotowane państwo wprowadzało Narodowy Fundusz Zdrowia. Nie wiem, czy państwo wytrzyma zabawę: do trzech razy sztuka. To rewolucja, jak mówił minister zdrowia. Nikomu ona nie jest potrzebna. Ewolucja jest niezbędna i konieczna, a kierunki trzeba omówić i szukać rozwiązań, które będą sensowne. Mam nadzieję, że w pracach parlamentu różne uchybienia z tej ustawy da się usunąć, a wnioskodawcy będą życzliwi dla tych, którzy będą przedkładali nowe rozwiązania i udzielą pomocy. Dziękuję. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia