3 kadencja, 43 posiedzenie, 3 dzień (22.01.1999)
20 punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie głównego inspektora pracy z działalności Państwowej Inspekcji Pracy w 1997 r. (druk nr 474) wraz ze stanowiskiem komisji (druk nr 825).
Poseł Jan Zaciura:
Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Sprawozdanie Państwowej Inspekcji Pracy, które dzisiaj rozpatrujemy, jest niewątpliwie wszechstronnie udokumentowane w zakresie różnych form działalności. Być może warto jeszcze zwrócić uwagę na pewne tylko elementy, które nie znalazły odpowiedniego odzwierciedlenia. W tym zakresie odnotowuję na przykład, że przeszkolono 9 tys. działaczy związkowych i że o 35% wzrosła liczba skarg kierowanych do Państwowej Inspekcji Pracy. Zastanawiam się, czy wyżej wymienione dane nie budzą pewnych wątpliwości? Czy jest jakakolwiek zależność między liczbą odbytych szkoleń i wzrostem liczby skarg? Czy związki zawodowe oraz Państwowa Inspekcja Pracy działalność w okresie sprawozdawczym mogą skwitować wyłącznie pozytywną oceną? Mówię tylko o tym fragmencie.
Następnym ważnym moim zdaniem zagadnieniem, które budzi określone kontrowersje, jest klasyfikacja przyczyn wypadków przy pracy. Otóż 72% wypadków przy pracy powstało za przyczyną pracowników, z tego 48% wynika z nieprawidłowego zachowania pracowników. Tylko 28% wypadków ma swoje przyczyny w niewłaściwej organizacji pracy lub stosowaniu niewłaściwego sprzętu czy też materiałów. Ale nawet te przyczyny muszą nas zastanawiać, czy pracodawcy jednak nie zawyżają przypadkiem statystyk, przypisując pracownikom winę za wypadki przy pracy, a nie minimalizują win leżących po swojej stronie.
Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Wielokrotnie z tej trybuny mówiono o przestrzeganiu prawa pracy. Fakt, że w roku sprawozdawczym Państwowa Inspekcja Pracy wystosowała 350 tys. wniosków w sprawie naruszenia prawa pracy i ukarała personalnie za naruszenie prawa pracy 34 tys. osób na łączną kwotę 26 mln zł, musi nas niepokoić czy też bulwersować.
Nie ulega wątpliwości, że przedmiotem mojego szczególnego zainteresowania są warunki pracy i nauki w placówkach, takich jak szkoły oraz szkoły wyższe. Warto zauważyć, że w tej dziedzinie mamy do czynienia z około 29 tys. samodzielnych zakładów pracy, z przeszło 800 tys. pracowników tam zatrudnionych oraz z milionami wychowanków, uczniów i studentów. Nie jest tajemnicą, że warunki pracy w tych placówkach bardzo często nie gwarantują nauczycielom oraz uczniom i studentom minimum socjalnego, a często nawet zwykłego bezpieczeństwa. Nie jest tajemnicą, że w szczególności studenci uczelni publicznych często walczą o miejsce siedzące w salach wykładowych, także o miejsca na parapetach. I tak część słuchaczy odchodzi z kwitkiem, co im nawet nie gwarantuje dobrego miejsca w kolejce do zaliczenia czy też egzaminu.
Mówiąc o warunkach pracy, chciałbym w związku z tym stwiedzić, że:
Po pierwsze, system edukacyjny to ogromna ilość pracowni, laboratoriów fizycznych, chemicznych, biologicznych, technicznych, które muszą spełniać warunki bezpieczeństwa nauki i pracy, a często ich nie spełniają.
Po drugie, system edukacyjny to organy samorządowe, od 1 stycznia w całości prowadzące szkoły, które muszą ponosić odpowiedzialność za warunki pracy i nauki.
Po trzecie, system edukacyjny, ekspresowo reformowany, musi spełniać minimalne warunki bezpieczeństwa pracy, o których reformatorzy nie chcą słyszeć i o których często zapominają, mówiąc o konieczności rozdzielenia dzieci i młodzieży nawet dyktą, likwidując ciągi awaryjne, co moim zdaniem narusza elementarne przepisy.
Po czwarte wreszcie, system edukacyjny to pracownicy, których ogromna część to - na skutek określonych warunków pracy - osoby chore, co dokumentują statystyki dotyczące bilansów zdrowia. Wskazują one, że na 100 badanych nauczycieli 70 choruje przynajmniej na jedną z chorób; wśród tych chorób choroba gardła nie jest najważniejsza.
Biorąc powyższe pod uwagę, zwracam się do Państwowej Inspekcji Pracy u progu 1999 r., aby dział edukacji był pod specjalnym nadzorem Państwowej Inspekcji Pracy. Dziękuję serdecznie za uwagę.
Przebieg posiedzenia