2 kadencja, 20 posiedzenie, 3 dzień - Poseł Jerzy Eysymontt

2 kadencja, 20 posiedzenie, 3 dzień (13.05.1994)


13 punkt porządku dziennego:
Informacja rządu o sytuacji strajkowej i wynikach rozmów prowadzonych ze związkami zawodowymi.


Poseł Jerzy Eysymontt:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Debata dzisiejsza na pewno jest ważna dla ludzi, którzy nas obserwują, i dlatego może musimy szczególnie ważyć słowa wypowiadane z tej trybuny. A słowa padają tu dziwne - dziwne w odniesieniu do tego również, z czyich ust i z jakich ugrupowań padają. Nie chciałbym tutaj wchodzić w szczegóły, których było wiele w wypowiedzi ministra Pola, może i dobrze, ale chyba nie o to chodzi przede wszystkim. Nawiasem mówiąc, przy bardzo obszernym potraktowaniu niewątpliwie ważnych problemów górnictwa i energetyki, pośrednio rzecz biorąc, minister niewiele nam powiedział o innych sytuacjach strajkowych, których w końcu w kraju jest dużo. I szkoda, gdyż być może właśnie to powoduje pewnego rodzaju zawężenie i skrzywienie obrazu. Może zatem w następnej, końcowej wypowiedzi pan minister to uzupełni. Na pewno jednak istotna jest odpowiedź na pytanie: dlaczego? Bo przecież na samym wstępie pan minister powiedział, że - a powiedział nie tylko w swoim imieniu, jak sądzę, ale i całego rządu - sytuacja jest poważna, że fala strajków znacznie się nasiliła i właściwie można było zrozumieć, że rząd nie ocenia tego wyłącznie jako wyniku manipulacji kół politykierskich, bo to, rzecz jasna, jest jednym z możliwych wyjaśnień i znamy je dobrze. Znamy je sprzed wielu, wielu lat, kiedy było ono właściwie jedynym wytłumaczeniem. Tak więc z przykrością wysłuchałem pobrzmiewającej tej samej nuty, tej samej formuły tłumaczącej, która się znalazła w wystąpieniu przedstawiciela głównej partii koalicyjnej. No, ale trudno, być może trzeba się uczyć długo i ten czas, który upłynął od wyborów, jeszcze nie wystarczył.

    Jeśli natomiast pytamy poważnie: dlaczego, to musimy sobie odpowiedzieć, iż korzenie zła tkwią także głęboko i są bardzo rozgałęzione. I dzisiaj nie chodzi o to, by określać, kto konkretnie, która osoba tu czy tam zawiniła. Trzeba pytać, czy mechanizmy, które funkcjonują, są dobre czy złe. Otóż i w postawach społecznych, i w mentalności społecznej są oczywiście elementy, które sprawiają, że nazywa się to enigmatycznie postawą roszczeniową. A cóż to jest, proszę państwa, postawa roszczeniowa? To jest, być może, nie chciane dziecko realnego socjalizmu. Tak, niezależnie od tego, jak państwo na to będziecie reagować. A skoro mówimy o tym, kto dzisiaj przede wszystkim protestuje, to trzeba też wziąć pod uwagę, że jest to w dużej mierze tak kiedyś bardzo chwalona tzw. wielkoprzemysłowa klasa robotnicza, która stanęła wobec bardzo trudnej sytuacji - na pewno nie z własnej winy, ale właśnie z winy tych różnych zaszłości historycznych, z winy tego, jak to górnictwo, nie tylko górnictwo, ale również inne działy, które dziś nadal znajdują się we władaniu państwa, które nadal mają tę samą strukturę własności, funkcjonuje. Dlaczego są takie, a nie inne? Na to pytanie odpowiedzi oczywiście trzeba szukać nie w kilku latach, ale w kilku dziesięcioleciach. I jest ogromnym fałszem, jeżeli ktoś mówi, obojętnie kto, że można to rozwiązać szybko, łatwo i bezboleśnie. Takiego rozwiązania nie ma i nie będzie. Dlatego właśnie uważam, że wszelkie obietnice, bez względu na to, czy wyborcze, czy niewyborcze, są także przyczyną tych strajków. Nie zamierzam rzecz jasna rozliczać koalicji z jej obietnic wyborczych, bo to sprawa koalicji. Ale aby wiedzieć, o co chodzi, warto i o tym pamiętać.

    Gdy mówimy dzisiaj pięknie: pracownik (pracobiorca), pracodawca i rząd - to akurat w odniesieniu co najmniej do tych konkretów te dwa ostatnie pojęcia się łączą. Proszę państwa, dla każdego pracownika kopalni czy huty czy innej państwowej fabryki pracodawcą nie jest dyrektor czy prezes zarządu - pracodawcą nadal jest przede wszystkim minister, jest rząd. I czy to dobrze, czy to źle, rząd tej odpowiedzialności z siebie nie zrzuci, dopóki jest taka, a nie inna struktura. Bo każdy górnik czy hutnik wie dobrze, że przecież prezesa czy dyrektora zarządu pan minister może zdjąć ze stanowiska. A więc kto tutaj się właściwie do tego odnosi? Ta sytuacja w przypadku negocjacji nie uległa zmianie i nie ulegnie, dopóki nie będziemy mieli jasnej i przejrzystej struktury własności, także własności publicznej - a niewiele w tym względzie zrobiono. Na przykład nie określono dotychczas jasno, w sposób i legislacyjny, i organizacyjny, co to jest skarb państwa (Oklaski) i kto faktycznie za te sprawy jako państwowy czy publiczny pracodawca odpowiada.

    Jeśli chodzi o hasło: restrukturyzacja - miejmy świadomość, że dzisiaj jest to po prostu wyświechtany frazes. To bardzo przykre, ale tak jest. Ten frazes ludzi coraz bardziej denerwuje. Po prostu uważają, że za tym się nic nie kryje, że to jest jeszcze jeden wytrych, i to taki, który niczego nie otwiera. Proszę państwa, ja ludziom, szczególnie ze Śląska... Nie pochodzę ze Śląska, a wobec tego nie czuję się tutaj władny, by mówić o tych sprawach tak jak moi przedmówcy, ale wiem także, że trudno jest powiedzieć: Zrobimy restrukturyzację i będzie dobrze. I wreszcie fakt, że tego programu nie ma, a być może jest wiele programów, ale ludzie ich po prostu nie rozumieją, bo nawet my - na tej sali nie bardzo rozumiemy, który z tych programów właściwie ma być realizowany - to to jest na pewno rzecz, która sytuacji nie ułatwia. Mały pożar można zgasić.

    Na pewno nikt z nas, a w każdym razie nikt z moich kolegów klubowych, strajkami się nie cieszy - nawet jeśli ktoś mógłby sądzić, że jest to nam na rękę. Nie. Wręcz odwrotnie. Konkretni koledzy z naszego klubu uczestniczyli w akcjach mediacyjnych. Tej roli też w pewnym stopniu podjął się prezes Stowarzyszenia Ogólnopolskiego BBWR pan senator Religa. Cieszę się, że pan minister wszystkim osobom, które w tym procesie uczestniczyły i wyrażały dobrą wolę, podziękował.

    Mam jeszcze jedno pytanie do rządu - i to już bardzo konkretnie do rządu. Chodzi o to, że niestety nie mogę podzielić opinii posła Bujaka, że to dobrze, że przynajmniej jeden minister w tym rządzie jest innego zdania. To nie jest mój rząd, proszę państwa, ale chciałbym mieć taki rząd, w którym wszyscy ministrowie łącznie z premierem mówią tym samym głosem, wypowiadają się stanowczo, konsekwentnie i wyraźnie. A co do tego rządu, to im dłużej on rządzi, tym większe mam wątpliwości co do tego, kto tu o czym mówi. Bo jeżeli słyszę wystąpienie przedstawiciela partii koalicyjnej, PSL, który mówi, że polskiemu rolnikowi powodzi się źle z tego powodu, że jest gospodarka rynkowa, to zapytuję: Czy wiarygodne jest oświadczenie rządu i koalicji, że są za kontynuacją budowy gospodarki rynkowej? To jest pytanie zasadne. Trzeba bowiem wreszcie na coś się zdecydować i trzeba chyba wszystkim, tak samo górnikom, jak i rolnikom, mówić to samo; mówić o tym, co robimy dzisiaj i co obiecamy im w postulatach branżowych, ale także nie unikać tych pytań, tych postulatów, które dotyczą całego kraju, bo jeśli my to będziemy tak traktować czy rząd będzie to tak traktował - w kategoriach gry politycznej - to obawiam się, że problemów generalnych - do których na przykład należy sprawa nieszczęsnego popiwku, rozegrana w sposób tak fatalny, tak dyletancki, że aż trudno zrozumieć dlaczego - do rozwiązania będziemy mieli więcej.

    Ja, panie ministrze, bardzo się cieszę z tego jako Polak, obywatel i konsument energii, że na pewien czas zażegnano te konflikty strajkowe. Ale nie wierzę, że zostały one rozwiązane trwale. Na podstawie tego, co pan powiedział, i na podstawie tego, co rząd czyni, nie mogę, niestety, w to uwierzyć. Nie tylko na słowo, ale także na argumenty.

    I tutaj jest taka kwestia, że ludzie, być może, chętnie słuchali tego skądinąd ładnego hasła ˝tak być nie może˝. Nie, słuchali hasła ˝tak być nie musi˝ - to było przecież hasło koalicji, w porządku - tylko państwo nie dopowiedzieli jednego, że pewne rzeczy być muszą i że pewnych procesów ekonomicznych i społecznych przeskoczyć się nie da, a dzisiaj to się właśnie okazuje.

    I wydaje mi się, że warto zawsze ludziom mówić, co naszym zdaniem być musi, a co może być, bo inaczej oni się sami o to upomną. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia