2 kadencja, 64 posiedzenie, 1 dzień (08.11.1995)
9 punkt porządku dziennego:
Rządowa koncepcja utworzenia Polskiego Towarzystwa Reasekuracyjnego (druki nr 1124 i 1234).
Poseł Hans Szyc:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Na wstępie chciałbym powiedzieć, że nie bardzo rozumiem, dlaczego zwrócono się do Wysokiej Izby z tą koncepcją, skoro przed chwilą usłyszałem od pana ministra, że z jednej strony zwrócono się do Sejmu z prośbą o jakąś akceptację - właściwie nawet nie wiem, o co chodzi - a z drugiej strony już istnieje zarząd tegoż towarzystwa. To taka dygresja. Niemniej dziwi mnie bardzo, że wszyscy moi przedmówcy, łącznie z panem ministrem, z posłem sprawozdawcą, nie przedstawili Wysokiej Izbie sytuacji, jaką w tej chwili mamy w dziedzinie reasekuracji. Chcę zaznaczyć, że największe w Europie firmy specjalizujące się w reasekuracji, czyli Hermes i Lloyd's, żądają w tej chwili za reasekurację gwarancji czy ubezpieczeń wynoszących 4-6%, a czasami i więcej. Dlaczego? Dlatego że nasze towarzystwa ubezpieczeniowe i banki straciły wiarygodność na świecie. Nasuwa się pytanie: Czy Polskie Towarzystwo Reasekuracyjne zmieni tę sytuację?
Panie pośle Jedoń, będę troszeczkę, humorystycznie złośliwy. Jeżeli pan twierdzi, że towarzystwo o kapitale 50 mln dolarów jest towarzystwem średniej wielkości, to przepraszam bardzo, ale o tak późnej porze nie lubię się śmiać. To jest dygresja. Gdybyśmy to zamienili na miliardy, to zgodziłbym się, bo tego rodzaju potencjał trzeba mieć, aby stać się wiarygodnym. Naprawdę, proszę mi wierzyć.
Straciliśmy wiarygodność i trzeba ją odzyskać. Zacznijmy od obywatela, który się ubezpiecza np. w towarzystwie o nazwie Westa (takie już nie istnieje) i jest reasekurowany przez towarzystwo reasekuracyjne o kapitale 50 mln dolarów. Nie sądzę, aby pewność uzyskania swoich świadczeń w ten sposób została odbudowana w świadomości tegoż obywatela.
Jakoś dziwnie moi wszyscy przedmówcy poruszają tylko problem ubezpieczenia. Reasekuracja zajmuje się nie tylko ubezpieczeniem, ale i reasekuracją gwarancji. To jest znacznie poważniejszy problem - rozważać go trzeba na szczeblu międzynarodowym. Ciężkie miliony dolarów wypływają raczej z tego tytułu niż z tytułu ubezpieczeń.
Stawiam pytanie: Czy kontrahent zagraniczny, który otrzyma dokument zatytułowany: ˝Gwarancja Banku Handlowego plus reasekuracja Polskiego Towarzystwa Reasekuracyjnego˝, będzie z tego zadowolony? Z doświadczenia mogę jedno powiedzieć: na pewno nie. I na pewno tego nie przyjmie. Na pewno zażąda od polskiego kontrahenta reasekuracji w Hermesie albo Lloydzie, tak jak to dzisiaj się praktykuje.
Jest jeszcze jedna ciekawa sprawa. Nawet byłbym skłonny przychylić się do tego, że powinniśmy mieć jakieś towarzystwo reasekuracyjne, może nawet o małym kapitale, działające tymczasem - takie padały tutaj głosy - tylko na rynku krajowym, bo na zagraniczny na pewno się nie wciśnie, gdyby nie to, że przeczytałem, kto podpisał list intencyjny i kto właściwie będzie akcjonariuszem. Wypisałem sobie tylko parę nazw, resztę zostawiam, bo to jest jakby to samo. Na przykład: Bank Handlowy SA, Bank Przemysłowo-Handlowy. Pytam więc: Czy to znaczy, że Bank Handlowy będzie reasekurował, poprzez swoje udziały w tym towarzystwie, swoje gwarancje? Nie rozumiem! To znaczy, że PZU będzie reasekurowało swoje ubezpieczenia? Też nie rozumiem. Skoro jest akcjonariuszem i do tego, jak podejrzewam, poważnym, to tego należy się spodziewać.
I jeszcze dwie firmy: Elektrim i Stalexport. Jaki w tym mają interes? Zastanawiające. Ano mają, bo z tych liczb, których tutaj nie chcę przytaczać, wynika jednoznacznie, że przewiduje się z tej zabawy zyski rzędu 30%. No i cóż to wszystko znaczy? To znaczy, że mamy kolejny cud gospodarczy, bo nikt nie poniesie kosztów, a ktoś ma mieć 30% zysku. Mało tego, właściwie nie wiadomo, co to wszystko daje. No, niestety, cudów gospodarczych tego typu nie ma i to jest niezaprzeczalna prawda. A więc kto to zapłaci? Ano zapłaci ubezpieczający się obywatel, zapłaci podmiot gospodarczy, ubezpieczający się lub biorący takie czy inne gwarancje, czyli znowu robimy drenaż obywateli i podmiotów gospodarczych, nic innego. A dlaczego tak twierdzę? Bo przecież w towarzystwie tych banków, tych towarzystw ubezpieczających i tych innych bardzo szybko dojdą do wniosku, że u nas w kraju będzie prawie że obligatoryjnie wymagana reasekuracja, bo przecież to jest czysty zysk, i dla PZU, i dla Banku Handlowego. Po prostu czysty zysk.
Sądzę, proszę państwa, że nie tędy droga. Chcę jeszcze raz podkreślić, że nie chodzi chyba o to, aby stworzyć towarzystwo i mówić: mamy reasekurację. Nie, to nie jest ważne. Ważne jest to, że podniesiemy wiarygodność towarzystw ubezpieczeniowych i banków, a tego na pewno nie zrobimy za pomocą takiej instytucji.
Nasuwa się pytanie: Co w takim razie zrobić? Przytoczę przykład, który jest znamienny, a prawdopodobnie mało znany. Sądzę, że żaden z polskich podmiotów czy obywateli nie przyjąłby gwarancji komercyjnego banku chińskiego, nawet w Polsce, a na pewno nie na Zachodzie. Natomiast chcę państwu oświadczyć, że gwarancje banku o nazwie Bank of China są najlepszymi gwarancjami w świecie, i przyjmowanymi przez wszystkie kraje. A to dlaczego? Dlatego że wieloletnie doświadczenie pokazało, że ten bank posiada tak gigantyczny kapitał i jest tak pewny, że można mu wierzyć.
Co w związku z tym możemy zrobić u nas w kraju? Trochę dziwi mnie już od ładnych paru lat postępowanie Ministerstwa Finansów, które z niebywałym uporem stara się pozbyć wszelkiej odpowiedzialności. Panie ministrze, miałbym takie naiwne pytanie: Kto daje zezwolenie na prowadzenie działalności ubezpieczeniowej? O ile się nie mylę, to Ministerstwo Finansów. I teraz zamiast wziąć na siebie odpowiedzialność i kontrolować to towarzystwo, tę Westę czy inne, chce stworzyć jakieś nowe ciało bliżej nie określone, w którym Ministerstwo Finansów prawdopodobnie posadzi swojego szefa rady nadzorczej, bo to jest dobra funkcja, i znowu nie będzie mieć żadnej odpowiedzialności. Panie ministrze, nie tędy droga.
Celowo teraz użyję określenia, że za działalność tego rodzaju instytucji w naszym kraju, póki jesteśmy w takiej, a nie innej sytuacji, powinno odpowiadać państwo. Mówię świadomie: państwo. Zaraz wyjaśnię, dlaczego. Naprawdę prosiłbym, abyśmy nie próbowali bezmyślnie przejmować wzorców zachodnich, które owszem, są sprawdzone, ale funkcjonują w zupełnie innej rzeczywistości. Musimy w końcu znaleźć swoje własne rozwiązania. A dlaczego używam słowa ˝państwa˝ zamiast ˝skarbu państwa˝? Otóż dlatego, że w całej tej koncepcji funkcjonuje Ministerstwo Finansów, a potem pan minister mówi, że skarb państwa. Mamy więc pomieszanie z poplątaniem. Ostatnio z tej trybuny jeden z ministrów próbował mi wytłumaczyć - w odpowiedzi na moje pytanie - co to jest skarb państwa, i zrobił to w bardzo ciekawy sposób. Powiedział mianowicie: Pan jako wieloletni były dyrektor powinien to wiedzieć. Niestety, mój umysł jest mało chłonny i do tej pory nie zrozumiałem. Jedyne co mnie pociesza, to to, że spotykam się z setkami biznesmenów z Zachodu, którzy z kolei mi zadają to pytanie: Czym u was w końcu jest ten skarb państwa? Pocieszające jest więc to, że tak mało chłonny umysł ma jeszcze paru ludzi na świecie, nie tylko ja.
Wracając do kwestii, jak wyobrażałbym sobie zabezpieczenie, wiarygodność wszelkiego rodzaju ubezpieczeń, gwarancji itd. A więc musi to wziąć na siebie państwo, bo inaczej z tego nie wyjdziemy. Nie da się uciec od reasekuracji zagranicznych, szczególnie zachodnich, jak powiedziałem, przy czym wymieniłem tu dwa towarzystwa...
Przebieg posiedzenia