chowawczych i resocjalizacyjnych. Ustawa ta nie daje jednak ministrowi edukacji narodowej delegacji -2 kadencja, 87 posiedzenie, 3 dzień (30.08.1996)
18 punkt porządku dziennego:
Informacja rządu na temat przestrzegania praw dziecka w Rzeczypospolitej Polskiej uwzględniająca zakres określony przez Konwencję o Prawach Dziecka (druk nr 1349) wraz ze stanowiskiem komisji (druk nr 1487).
Poseł Barbara Labuda:
Panie Marszałku! Panie Posłanki, Panowie Posłowie! Panie Ministrze! Pani Minister! Również chciałabym zwrócić uwagę na to, że nad inną ustawą dzisiaj głosowaliśmy. Podobnie nie uchwalano na przykład ustawy o zabijaniu ludzi dorosłych, tylko o karze śmierci. Wobec tego bardzo proszę pana posła Kowalika, żeby nie utrwalał takich nieprawdziwych informacji. Tego słuchają miliony ludzi. To była ustawa, która przyznawała prawo do aborcji. Chciałabym także zwrócić uwagę - zwłaszcza panu posłowi Kowalikowi...
(Głos z sali: Kowolikowi.)
Przepraszam, panu posłowi Kowolikowi - że mnie również zdumiewa, iż najzagorzalsi zwolennicy zakazu aborcji prawie nigdy nie uczestniczą w dyskusjach o prawach dziecka.
Teraz przystępuję już do rzeczy. Chcę państwa poinformować, że w dzisiejszej naszej dyskusji dotyczącej realizacji w Polsce konwencji ONZ o prawach dziecka zabieram głos nie tylko we własnym imieniu, ale także prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej pana Aleksandra Kwaśniewskiego.
Konwencja, ustalając status prawny i społeczny dziecka, oparła się na podstawowych prawach przysługujących każdemu człowiekowi. Dziecku przyznano prawo do szacunku, zachowania tożsamości i prywatności, zaś rolę państwa sprowadzono do pomagania i wspierania rodziny w wypełnianiu jej obowiązków, ale nie zastępowaniu jej.
Nikt już obecnie nie kwestionuje konieczności zapewnienia młodym ludziom realizacji przynależnych im uprawnień. Tak więc przedmiotem dzisiejszej debaty powinna być:
- dyskusja oceniająca zasadność zastrzeżeń i deklaracji złożonych przez rząd Polski przy ratyfikacji konwencji,
- próba odpowiedzi na pytanie, jak dalece są respektowane lub też nie respektowane prawa dziecka w naszym kraju oraz co należałoby zrobić, aby rzeczywiście prawa polskich dzieci były realizowane, a zależy to przecież od nas wszystkich.
Rząd Polski, ratyfikując w czerwcu 1991 r. Konwencję o Prawach Dziecka, złożył zastrzeżenia i deklaracje do art. 12-16. Niestety nie chciano wówczas dostrzec łatwo dających się odczytać sprzeczności. Polegają one na tym, że prawo do zachowania własnej tożsamości, znajomości pochodzenia, prawo do prywatności, tajemnicy korespondencji, swobody myśli, sumienia i wyznania zostały podporządkowane tradycji, obyczajom i władzy rodzicielskiej.
Uzasadnienie zwolenników deklaracji, iż artykuły te są próbą antagonizowania rodziców i dzieci w kierunku osłabienia roli i kompetencji rodzicielskich, są absolutnie nie do przyjęcia, gdyż odbierają one dziecku prawo do swobodnego wyrażania własnych poglądów oraz podporządkowują go nie tylko absolutnej woli dorosłych, ale zwyczajom i tradycji nie zawsze przecież dobrym. Eksperci i psychologowie wypowiadający się na ten temat wskazują, że dziecko tłamszone i pozbawione od najmłodszych lat wolności i możliwości decydowania o swoich potrzebach, a zatem także nie uczone odpowiedzialności za swoje czyny, nie tylko będzie miało zaniżoną samoocenę, ale trudno mu będzie mieć aktywny i dojrzały stosunek do własnego losu. Jako dorosły już człowiek nie będzie także potrafiło w sposób dojrzały uczestniczyć w życiu publicznym w kwestiach dotyczących państwa.
I tak art. 12 konwencji mówi, że dziecko ma prawo do wyrażania własnej woli w sprawach jego dotyczących stosownie do wieku. Tymczasem dzieci polskie praktycznie nie wiedzą, że Kodeks cywilny daje im już takie prawo, przynajmniej częściowe, od 13 roku życia. W życiu codziennym nierzadko zdarza się, że sąd orzeka niezgodnie z wolą dziecka o miejscu jego pobytu i osobie sprawującej nad nim bezpośrednią pieczę.
Aby nie mnożyć argumentów wskazujących na bezzasadność złożonych przez stronę polską zastrzeżeń i deklaracji, moim zdaniem, co zgodne jest zresztą z sugestią Komitetu Praw Dziecka Narodów Zjednoczonych, należy jak najszybciej wycofać się z przyjętej przez rząd Polski deklaracji dotyczącej art. 12-16 konwencji. Oczywiście w tej części popieram wystąpienia moich przedmówczyń - pani posłanki Wilczyńskiej, pani posłanki Dancewicz oraz pani posłanki Katarzyny Piekarskiej.
Przechodząc do omawiania realizacji w Polsce praw zawartych w konwencji, trzeba odnotować, iż oprócz zjawisk pozytywnych (na które należy zwrócić uwagę i które należy dostrzegać i chwalić), jakie nastąpiły w trakcie jej obowiązywania, istnieją oczywiście również zjawiska i sprawy, które wymagają zmiany.
W Polsce nadal, przeciwnie do coraz powszechniejszej praktyki w krajach demokratycznych, obowiązują przepisy o tajnej adopcji, odmawiające dziecku, wbrew zapisom art. 7 konwencji, prawa do wiedzy o swoim pochodzeniu. Przy tej okazji łamana jest też zasada równości wobec prawa. Dzieci wychowywane w naturalnych rodzinach mają zagwarantowane prawo do tożsamości, dzieci adoptowane - nie.
Z kolei art. 9 konwencji, gwarantujący dziecku prawo do kontaktów z każdym z rodziców, w praktyce u nas nie funkcjonuje. Wielokrotnie sąd polski nie zadbał o egzekucję postanowień o kontaktach, co było przyczyną dramatu dziecka i jednego z rodziców.
Art.19 konwencji nakazuje chronić dziecko przed przemocą fizyczną, psychiczną i seksualną. Polski Kodeks rodzinny i opiekuńczy oraz Kodeks karny traktują przemoc w rodzinie jako przestępstwo. Jednakże wszyscy wiemy, iż akty prawne nie chronią dziecka przed złym traktowaniem, gdyż nie są egzekwowane zgodnie z ich literą przez niektórych urzędników władzy państwowej. Stosowanie przemocy wyraża się oczywiście w różnej formie - od znęcania psychicznego po fizyczne. Nadal nie wiemy, jaką skalę posiada to zjawisko. Nie prowadzi się bowiem niestety centralnej ewidencji i statystyki dotyczącej przypadków maltretowania dzieci. Relacje środków przekazu mówią o tym raczej w formie sensacji. Tymczasem nieliczne badania socjologiczne, które istnieją, wskazują, że przemoc wobec dzieci w Polsce ma bardzo, bardzo duży zasięg.
Pozwolą panie posłanki i panowie posłowie, iż przytoczę kilka danych. Otóż spośród przebadanych w 1995 r. tysiąca dzieci regionu gdańskiego aż ok. 60% mówiło o braku porozumienia ze swoimi rodzicami, a ok. 80% badanych twierdziło, że nie lubi chodzić do szkoły. Ok. 60% dzieci przyznaje się, że są krzywdzone emocjonalnie przez matki i ojców, 32% dzieci przyznaje się do krzywdzenia fizycznego, a o krzywdzeniu seksualnym mówi ok. 8% dzieci. Niepokojąco też wysoka jest liczba dzieci krzywdzonych przez kolegów - aż 43% badanych w regionie gdańskim przyznaje się, że są wykorzystywane seksualnie przez swoich kolegów i koleżanki. Jest to smutny dowód braku opieki, nadzoru, troskliwości, zainteresowania ze strony dorosłych: opiekunów, nauczycieli i wychowawców. Zbyt często nie potrafimy rozpoznać symptomów dziecka wykorzystywanego seksualnie. Nie umiemy zrozumieć, co kryje się pod jego przygnębieniem, smutkiem, strachem. Dlatego Kancelaria Prezydenta RP przystępuje do przeprowadzenia wszechstronnych badań na temat przemocy w polskich rodzinach. Przyczynią się one do opracowania zakrojonego na szeroką skalę programu dotyczącego przeciwdziałania przemocy w rodzinie, powstającego w kierowanym przeze mnie Biurze Spraw Społecznych w Kancelarii Prezydenta RP.
Z dotychczas przeprowadzonych badań wynika, że istnieje duża zależność między krzywdzeniem emocjonalnym dzieci przez nauczycieli a niechęcią dzieci wobec szkoły. Przemoc fizyczna w stosunku do dzieci istnieje nie tylko w rodzinach z problemem alkoholowym. W rodzinach zamożnych częściej stosowana jest kara fizyczna jako metoda wychowawcza niż w rodzinach ubogich. Wiem, że niektórych z nas to zaskoczy. Procent młodzieży z rodzin ubogich krzywdzonej przez matki i ojców oraz rodzeństwo poprzez molestowanie seksualne jest większy niż młodzieży z rodzin dobrze sytuowanych. Najwięcej przemocy wobec dzieci występuje w rodzinach z wykształceniem średnim, dopiero na drugim miejscu znajdują się rodzice z wykształceniem podstawowym.
Bicie jako główna metoda wychowawcza jest codzienną praktyką w naszych rodzinach, niestety. Można nawet powiedzieć, że nie istnieje w Polsce takie środowisko społeczne, choćby było najbardziej wyewoluowane w sensie intelektualnym, kulturowym czy materialnym, które byłoby wolne od przemocy wobec dzieci. Taką przygnębiającą prawdę o polskich rodzinach poznaliśmy dzięki badaniom finansowanym z funduszu PHARE, a przeprowadzonym przez grupę socjologów w Gdańsku w 1995 r.
Stosowanie przemocy nie zamyka długiej listy nadużyć świadczących o braku szacunku dla praw dzieci w naszym kraju. Należy do niej powszechny w Polsce brak należytej opieki ze strony rodziców, zaniedbanie ze strony instytucji rządowych, nierówny start edukacyjny, brak specjalistycznej opieki zdrowotnej i zabezpieczenia odpowiednich warunków życia.
Polska bieda jest przede wszystkim biedą dziecka. Wszystkie badania wskazują na to, że najbardziej lekceważoną i najbardziej wykorzystywaną, także w sensie ekonomicznym, grupą społeczną w Polsce są właśnie dzieci.
Analizując obecną sytuację, należy wskazać, że Konwencja o Prawach Dziecka stanowi w Polsce bardziej przedmiot zaciekawienia mediów niż przedmiot rzetelnej znajomości rzeczy; tak jest w wypadku części dziennikarzy, także części nauczycieli, przedstawicieli władz czy też organizacji pracujących z dziećmi.
Problem dotyczy m.in.:
- zbyt słabej sieci instytucji chroniących prawa dziecka,
- braku specjalistów w środowiskach lokalnych, przygotowanych do prowadzenia działalności interwencyjnej, doradczej i mediacyjnej,
- braku znajomości konwencji oraz interpretacji jej zapisów przez osoby bezpośrednio pracujące z dziećmi bądź decydujące o ich losie (m.in. przez nauczycieli, pedagogów, dyrektorów szkół, przedszkoli, pracowników placówek opiekuńczo-wychowawczych i kulturalnych),
- bardzo słabych mechanizmów egzekwowania postanowień konwencji.
Konieczne jest nadal systematyczne tworzenie odpowiedników konwencji w przepisach prawa wewnętrznego w dziedzinie ochrony praw dziecka w Polsce. W szczególności chodzi o:
- przyznanie i zagwarantowanie praw i wolności dziecku, stanowiących ocenę kryterium tzw. interesów dziecka, czyli dobra dziecka,
- wprowadzenie usprawnień i zmian dotychczasowych procedur prawnych w celu upodmiotowienia dziecka w polskim systemie prawnym, szczególnie w zakresie ochrony przed arbitralną i bezprawną ingerencją w sferę życia prywatnego, rodzinnego lub domowego oraz przed zamachami na jego honor i reputację, a także zmiany w kierunku zwiększenia ochrony interesów dziecka.
Należałoby równocześnie doprowadzić do:
- lepszej koordynacji prac pomiędzy różnymi ministerstwami we wdrażaniu polityki ochrony praw dziecka, o czym już tu była mowa,
- zorganizowania profesjonalnego krajowego systemu pomocy dzieciom krzywdzonym, docierającego do wszystkich regionów w Polsce, uwzględniającego jako formy podstawowe pracę z rodziną; propagowania organizacji i wspierania ośrodków diagnostyczno-terapeutycznych dla dzieci krzywdzonych, ośrodków terapii i interwencji kryzysowej, schronisk dla ofiar przemocy, ośrodków dla sprawców przemocy,
- popularyzowania wszelkich form prezentacji opinii dzieci na temat ważnych spraw, które ich dotyczą,
- upowszechniania wreszcie szerokiej opinii publicznej omawianego przez nas raportu rządowego.
Czyli stoi przed nami ogrom roboty i myślę, że wszyscy, jak tu siedzimy, w tym niewielkim, szczątkowym składzie, jesteśmy gotowi tę robotę wykonać. Popieram oczywiście wnioski przedstawione przez moje przedmówczynie panie posłanki Wilczyńską, Dancewicz, Piekarską i Polak. Dziękuję państwu za uwagę. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia