2 kadencja, 28 posiedzenie, 3 dzień (02.09.1994)
14 punkt porządku dziennego:
Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o Państwowym Monopolu Tytoniowym (druk nr 435).
Poseł Jan Wyrowiński:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Temperatura, która towarzyszy tej debacie, jest rzeczywiście bardzo wysoka.
Chciałbym na chwilę wrócić do historii, przypomnieć parę faktów pro memoria. 11 lutego ub. r. na tej sali podczas 37 posiedzenia Sejmu pierwszej kadencji, gdy podejmowano uchwałę w sprawie podstawowych kierunków prywatyzacji w 1993 r., posłowie PSL przeforsowali wniosek uniemożliwiający ministrowi przekształceń własnościowych sprzedaż udziałów lub akcji przedsiębiorstw przemysłu tytoniowego, czyli de facto zablokowali jakąkolwiek możliwość prywatyzacji tej branży gospodarki. Stało się tak w sytuacji, gdy w większości krajów postkomunistycznych, jak to już tutaj wspominano w różnych kontekstach - wymienię Węgry, Czechy, Słowację, republiki nadbałtyckie - działo się coś wręcz przeciwnego, trwała intensywna prywatyzacja tegoż przemysłu przy znaczącym zaangażowaniu firm zachodnich. Co więcej i co gorzej, podczas tego samego posiedzenia Sejmu posłowie PSL wprowadzili do uchwały zapis zobowiązujący rząd do wprowadzenia monopolu tytoniowego.
(Głos z sali: Ależ nas było dużo, jaka siła.)
Można śmiało powiedzieć, że 11 lutego 1993 r. wykonano ważny krok w kierunku uczynienia z Polski kraju tytoniowego skansenu. Uczyniono to w sytuacji, gdy, powtarzam, od Czech po Kazachstan na gwałt prywatyzowano tę branżę. Uczyniono tak wbrew licznie napływającym wtedy do Sejmu opiniom dyrekcji, opiniom załóg, opiniom działających w zakładach przemysłu tytoniowego związków zawodowych wszystkich odcieni oraz, jak się wydaje, wbrew stanowisku znaczącej części plantatorów.
Tym wszystkim, o których przed chwilą mówiłem, stworzono zresztą okazję do publicznego wypowiedzenia się na temat monopolistycznych i antyprywatyzacyjnych pomysłów, które wtedy przeforsowano. Stało się to podczas burzliwego spotkania, które odbyło się w Sejmie 28 maja ub. r., w przeddzień rozwiązania parlamentu. Ci, o których mówiłem, wypowiadali się wtedy bardzo krytycznie o bezsensie blokowania prywatyzacji, o bezsensie wprowadzania monopolu. Obecni na tym spotkaniu posłowie ówczesnej opozycji, szczególnie ci z PSL, chyba nieco zaskoczeni gwałtownością reakcji uczestników, przebąkiwali niezbyt przekonująco o tym, że w zasadzie chodzi im wyłącznie o monopol fiskalny, o monopol podatkowy.
Jednak cóż się, Wysoka Izbo, dzieje? Oto dokładnie w rok po wspomnianym spotkaniu do laski marszałkowskiej wpływa sygnowany przez grupę posłów PSL projekt ustawy o Państwowym Monopolu Tytoniowym, zgodnie z którym monopol ów ma charakter wszechobejmujący, ma wymiar własnościowy, a także dystrybucyjny. Szydło wyszło z worka. Zamiast przyznania się do popełnionego przed rokiem błędu zaproponowano rozwiązania, które doprowadzą zakłady przemysłu tytoniowego do stagnacji bądź upadku, zahamują niezbędne zmiany w produkcji tytoniu, zaś nieszczęsnych niewolników owego nałogu, których w Polsce mamy niestety kilka milionów, skażą na palenie papierosów najgorszej jakości.
Panie Marszałku! Panie i Panowie Posłowie! Z pewnością nie zaskoczę Wysokiej Izby stwierdzeniem, że mój klub, klub Unii Wolności, zgłasza swoje zdecydowane weto wobec projektu ustawy, która wprowadza administracyjne sterowanie uprawą, zakupem, handlem oraz pośrednio produkcją tytoniu i wyrobów tytoniowych. Dziać się to ma poprzez Biuro Państwowego Monopolu Tytoniowego oraz poprzez spółkę skarbu państwa ˝Polski Tytoń˝ jako nadrzędne wobec przedsiębiorstw tytoniowych ośrodki decyzyjne.
Powodów weta jest wiele. Ograniczę się do wyłuszczenia tylko kilku najważniejszych, tym bardziej że wiele z nich wymienił również pan poseł Czesław Pogoda.
Uważamy przede wszystkim, że wprowadzenie monopolu zmniejszy, a nie zwiększy, jak chcą sygnatariusze projektu, przychody budżetu. Otóż fabryki tytoniowe, aby utrzymać się na coraz bardziej wymagającym rynku - na którym zmienne gusty palaczy, w połączeniu z zaostrzającymi się z roku na rok wymaganiami jakościowymi, narzucają konieczność rozszerzenia asortymentu produkcji i poprawy jakości - muszą bardzo elastycznie reagować na wszelkie wyzwania tego rynku. Monopol a la PSL takich warunków polskim fabrykom nie stworzy. Spowoduje on pogorszenie ich i tak niedobrej sytuacji ekonomicznej. Z wielu wiarygodnych opracowań, przytaczanych także tutaj w różnych kontekstach, znana jest, Wysoka Izbo, wielkość kapitału, jaki należy zainwestować w polski przemysł tytoniowy, aby był on w stanie sprostać konkurencji. Chodzi o niebagatelne pieniądze - niektórzy mówią o 400 mln, inni o 700 mln dolarów. Czyż autorzy projektu tej ustawy żywią przekonanie, że tę ogromną sumę można będzie wyciągnąć z budżetu, ograniczając - jak rozumiem - dotychczasowe wpływy z podatków od papierosów i przeznaczając je na rozwój branży? Pytam więc, w imię czego, w imię jakich racji inwestować w przemysł produkujący używki, przy tak ogromnych potrzebach sfery budżetowej, w sytuacji gdy niezbędny kapitał inwestycyjny można wciąż jeszcze - powtarzam, wciąż jeszcze, chociaż szanse na jego uzyskanie będą malały z miesiąca na miesiąc - uzyskać umiejętnie prywatyzując branżę, chociażby w taki sposób, o jakim mówił pan poseł Czesław Pogoda. Jest sprawą oczywistą, że wprowadzenie Państwowego Monopolu Tytoniowego oznaczać będzie ograniczenie czy wykluczenie napływu zagranicznych inwestorów, a tym samym zamknięcie zewnętrznego źródła inwestowania, będącego w obecnej sytuacji finansowej państwa szansą na wprowadzenie nowoczesnych technologii i, co równie ważne, nowoczesnego marketingu w przemyśle tytoniowym.
Panie i Panowie Posłowie! Najbardziej nośnym argumentem, którym szermują zwolennicy monopolu, jest ochrona rodzimych plantatorów. Myślę, że część tych zwolenników jest zupełnie szczerze przekonana o tym, że monopol, który proponują, to najlepsza metoda ochrony interesów rolników produkujących, uprawiających tytoń. Wypada w tym miejscu zapytać: Czy rzeczywiście zwolennicy monopolu są prawdziwymi przyjaciółmi tych 80 tys. polskich plantatorów tytoniu? Czy nie jest przypadkiem tak, że proponowane przez nich rozwiązanie stanowi najskuteczniejszą drogę prowadzącą do zniszczenia polskich plantacji tytoniu?
Oto kilka argumentów za tym, że tak w istocie może być.
Po pierwsze, Wysoka Izbo, to nie jest tak, jak mówił pan poseł sprawozdawca, że we współczesnej Europie kwitną monopole tytoniowe. We współczesnej Europie obserwujemy zanik monopoli tytoniowych. Okazało się bowiem, o czym też tutaj już mówiono, że wpływy do budżetu w państwach, w których takie monopole jeszcze istnieją, są mniejsze niż w tych państwach, gdzie takich monopoli nie ma. W zasadzie w Europie mamy jeszcze do czynienia z trzema klasycznymi monopolami, mówiono o tym tutaj: francuskim ˝Seita˝, włoskim ˝Monital˝ i hiszpańskim ˝Taba calera˝. Wszystkie te monopole są przeznaczone do likwidacji w drodze prywatyzacji. Problem polega na tym, że nie ma zbyt wielu chętnych na zakup przestarzałych fabryk, które pracowały w reżimie monopolowym. Nie zanosi się również na to, aby w którymkolwiek z państw Europy Środkowo-Wschodniej wprowadzono monopol tytoniowy. Czyż nie jest więc w gruncie rzeczy tak, że zwolennicy monopolu, sugerując plantatorom tytoniu, iż oferują im samochód marki ˝Mercedes˝, faktycznie oferują im zdezelowaną syrenkę?
Po drugie, żaden z trzech wspomnianych uprzednio monopoli nie zdołał utrzymać monopolistycznych pozycji na krajowym rynku. Przykładowo udział sprzedaży włoskiego ˝Monital˝ spadł ze 100% w 1957 r. do 45% w 1993 r. Z podobną sytuacją mamy do czynienia we Francji. Stało się tak na skutek liberalizacji handlu światowego, a szczególnie w wyniku postępującej integracji w ramach Wspólnego Rynku.
Mury monopolowej fortecy, jaką staracie się panie i panowie posłowie wznieść, tak czy owak runą, gdyż działa przeciw nim podpisane przez Polskę porozumienie o wolnym handlu CEFTA, umowa GATT i, co najważniejsze, umowa o stowarzyszeniu ze Wspólnotą Europejską. Czy wtedy, gdy runą owe mury, przestarzałe polskie fabryki sprostają konkurencji fabryk chociażby czeskich i węgierskich, w które przez nadchodzące lata zachodni inwestorzy wkładać będą pieniądze, których nie zainwestują w Polsce? Monopol upadnie i do kogo wtedy pójdą z pretensjami polscy plantatorzy?
Po trzecie, w ostatnich trzech latach PRL, gdy istniał jeszcze prawie totalny monopol państwa w gospodarce, nie tylko monopol tytoniowy, plantacje tytoniu zmalały o 41%, z 51 tys. do 30 tys. ha, natomiast w trzech pierwszych latach gospodarki, którą się niekiedy nazywa krwiożerczo liberalną, tylko o 7 tys. ha. Tak że cios zadany polskiemu plantatorowi w ostatnich latach istnienia monopolu był znacznie dotkliwszy niż w pierwszych latach gospodarki rynkowej.
Każdy, kto ma na względzie autentyczne dobro polskich plantatorów, powinien te i inne fakty wziąć pod uwagę. Powinien zrozumieć, że wprowadzenie monopolu wywoła u plantatorów krótkotrwałe złudzenie bezpieczeństwa i będzie połączone z tym dramatyczniejszym przebudzeniem, gdy trzeba będzie sprostać konkurencji po nieuchronnym otwarciu granic.
Unia Wolności za jeden z najefektywniejszych środków chroniących i pobudzających rozwój upraw polskiego tytoniu uważa wprowadzenie takiego podatku od wyrobów tytoniowych, który byłby uzależniony od zawartości tytoniu krajowego w tych wyrobach, a którego wysokość spadałaby wraz ze wzrostem zawartości polskiego tytoniu w papierosach. Projekt takiej ustawy skierowany do Sejmu przez rząd Hanny Suchockiej został, ku naszemu ogromnemu zdziwieniu, wycofany przez rząd pana premiera Waldemara Pawlaka.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Mój klub jest przeciwny wprowadzeniu polskiego przemysłu tytoniowego w ślepą monopolową uliczkę. Proponowana przez grupę posłów monopolowa kuracja okaże się zabójcza tak dla przemysłu, jak i dla plantatorów. Mamy nadzieję, że ta nieszczęsna ustawa zostanie odrzucona w pierwszym czytaniu i o to, panie marszałku, wnoszę w imieniu mojego klubu. Nie chcemy zaciągnąć monopolowej pętli na szyi tej - jak to określił pan poseł Kowalik - ˝złotej kury˝ znoszącej budżetowe jajka. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia