2 kadencja, 64 posiedzenie, 1 dzień - Poseł Jacek Soska

2 kadencja, 64 posiedzenie, 1 dzień (08.11.1995)


8 punkt porządku dziennego:
Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o powszechnym spisie rolnym 1996 r. (druk nr 1264).


Poseł Jacek Soska:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Od dłuższego czasu jestem tym, który wpływa na losy polityki i historii Polski, jak również chce wpływać na politykę wsi. Otóż wracając do 1991 r., rząd Bieleckiego zrobił krok i polskie rolnictwo znalazło się w obliczu stowarzyszenia ze Wspólnotami Europejskimi, wtedy jeszcze z EWG. W grudniu 1992 r. Sejm ratyfikował ten układ i, chcąc nie chcąc, uchwałą Sejmu zobowiązano rząd do przystosowania polskiej gospodarki, a tym samym polskiego rolnictwa, do prawodawstwa i wszelkich wymogów krajów Wspólnoty Europejskiej.

    Ostatnio, jak słyszę, kraje Wspólnoty Europejskiej, Bruksela, opracowują nam Białą Księgę, czyli raport w sprawie rolnictwa. Chcę powiedzieć jedno. W czerwcu 1994 r. był robiony spis szacunkowy. I powiem uczciwie - byłem temu przeciwny.Ten spis szacunkowy nic konkretnego nam nie dał, nie wzbogacił nas w prawdziwe wiadomości o tej trudnej materii, jaką jest wieś, rolnictwo i cały obszar polskiej prowincji, a to z tego względu, że pewne rzeczy przedstawiono szacunkowo, tzn. około - ok. 3,8 mln, ok. 3 mln, z granicą błędu 2%.

    Wchodząc do Wspólnoty Europejskiej, nikt nie zadał sobie w 1991 r. pytania, ile trudu nas to będzie kosztowało. Powiem dziś uczciwie jako podsekretarz stanu w ministerstwie rolnictwa: opracowując raport dotyczący infrastruktury wsi, niejednokrotnie napotykam na ˝ściany˝, ponieważ nie ma żadnych informacji. Chcąc wejść do Wspólnoty Europejskiej, chcąc ewentualnie kiedyś skorzystać z budżetu Wspólnot, niestety, musimy to wypracować w okresie stowarzyszeniowym. O ile los będzie łaskawy i w 2000 r. będzie nam dane wystąpić jako członek Wspólnoty Europejskiej, wszystkie te dane musimy mieć. Przykro mi, że w roku 1994 nie przeprowadzono narodowego, powszechnego spisu w rolnictwie - szczegółowego remanentu wszystkiego w gospodarstwach rolnych, we wsiach i w gminach. Powiem, dlaczego. Otóż poseł Matyjek, którego bardzo cenię, powiedział, że na wsi żyje 30% ludności. Jest różnica między 30 a 38,1%. Gdybym zapytał, ile mamy dziś w Polsce wsi czy osad, podejrzewam, że można by się oprzeć na danych z 1988 r., zaczerpniętych z 4-tomowego spisu wydanego w 1990 r. Jest tam zapisane ok. 60 tys., dokładnie 61700 zbiorowisk, skupisk, siedlisk. 2157 gmin. Co się zmieniło od 1988 r. - żeby przygotowany przez ministerstwo rolnictwa raport był wiarygodny - nikt nie jest w stanie powiedzieć.

    Druga sprawa. Spis narodowy, rolny - tym bardziej rolny. Byli przeciwnicy tego spisu. W dobie stowarzyszenia ze Wspólnotami Europejskimi nie można było znaleźć pieniędzy. Moją ambicją jako Polaka, tego, który jest w Sejmie i w ministerstwie, jest to, żeby Bruksela nie opracowywała mi raportu i nie robiła za mnie rzeczy, za które ja jestem odpowiedzialny. Taki spis powinien być przeprowadzany przynajmniej co dwa lata. Jeżeli będziemy mieli remanent co dwa lata, przy pomocy komputerów możemy wszystko przewidzieć, żeby nie było problemu z Agencją Rynku Rolnego i z takim czy innym przewidywaniem.

    Nie chcę odnosić się szczegołówo do liczb, chociaż na ostatniej stronie, gdzie chodzi o zwierzęta, zabrakło mi danych dotyczących owiec. Ale jeżeli ta ustawa zostanie odesłana do komisji, to myślę, że to się uzupełni. Zabrakło mi jeszcze wielu innych rzeczy. Mianowicie, robiąc spis, powinniśmy rzetelnie podejść do sprawy zweryfikowania tej infrastruktury, która jest w gminach i wsiach: ile mamy kilometrów wodociągów, ile mamy kilometrów gazociągów, kanalizacji, a przede wszystkim ile mamy kilometrów dróg - i jakich dróg. Przynajmniej o tych rzeczach powinni wiedzieć w urzędach gminnych. Bo dając pieniądze, czy ewentualnie myśląc o jakiejkolwiek partycypacji w środkach na budowę dróg, powinniśmy przynajmniej wiedzieć, jak ta siatka wygląda na mapie. Ale myślę, że to też uzupełnimy.

    Następna sprawa. Opinia publiczna powinna wiedzieć, że za spisanie jednego gospodarstwa rolnego prawdopodobnie będzie opłata na rękę ok. 7,50 zł, czyli 75 tys. starych złotych. Za zrobienie spisu, czy inaczej, za przedstawienie sprawy działki - 25 tys. W ministerstwie miałem sygnały, że w spis pragnęli się zaangażować sołtysi. Oczywiście jest to możliwe, bo na wniosek burmistrza lub wójta gminy wojewódzki rachmistrz spisowy mianuje człowieka, który ten spis będzie robił. Proszę zauważyć, przy 10 gospodarstwach jest to 750 tys., przy 100 gospodarstwach jest to już suma 7,5 mln zł. Przy 300 gospodarstwach, jak to jest w mojej wsi, byłaby to kwota 22,5 mln zł. Doliczając jeszcze kilkadziesiąt działek, sołtys mógłby dorobić około 25 mln zł.

    Pytanie, czy sołtys będzie w stanie obejść swoją wieś liczącą 300 gospodarstw? Dałbym mu możliwość skorzystania z takiej szansy. Taka inicjatywa była. Sołtysi podjęli się tego zadania i uważam, że zrobili słusznie. Remanent w swojej wsi, w swoich gospodarstwach powinien robić ten człowiek, który zbiera podatki. Jest kompetentny, bo, zbierając podatki, manka nie robi, a to są sumy miliardowe. Przeszkolenie tych ludzi można przeprowadzić na szczeblu gmin, jak też rozstrzygnąć tu związane z tym sprawy zawarte w tej ustawie.

    Przychylam się do tej inicjatywy i apeluję do wszystkich posłów. Jeżeli mamy robić spis rolny, zróbmy to siłami ludzi wsi! Oni najlepiej się znają na tych sprawach. Było już tak podczas spisów rolnych, że przyjeżdżający z zewnątrz nie umieli odróżnić kozy od owcy. Chodzi o to, o co pytał pan poseł Matyjek, czy rachmistrze spisowi będą fachowi, czy będą wiarygodni, czy będą się wykazywali znajomością rzeczy?

    Kolejna sprawa, bardzo istotna. Mam w tej kwestii wniosek. Opracowując jakąkolwiek politykę, musimy mieć dane. Gdzieś jest zapisane, co pamiętam z czasów bodajże pierwszej kadencji, że, dostosowując polską gospodarkę do wymogów stowarzyszenia ze Wspólnotami Europejskimi, mamy opracować narodową politykę rolną. Opracowując narodową politykę rolną, musimy jednak, chcemy czy nie chcemy, potraktować Polskę w podziale na makroregiony. Przecież Wielkopolska, Małopolska, Pomorze (nadwiślańskie), Warmia i Mazury mają całkiem inne warunki działania.

    Pytanie: W którym regionie będzie najtrudniej zrobić spis rolny? Powiem uczciwie, czego się wszyscy boją. Najtrudniej będzie to zrobić w Małopolsce, w tych 9 województwach, które już utworzyły region tzw. Małopolski i opracowały zarys koncepcji polityki rolnej tego regionu. Będąc tam dwukrotnie na spotkaniach, dowiedziałem się, że wojewodowie z tych województw chcieliby pierwsi zrobić ten powszechny narodowy spis rolny z partycypacją w jego kosztach. Uzasadnili mi, dlaczego. Otóż dlatego, żeby byli pierwsi, żeby mieli już te dane, żeby ministerstwo mogło mieć dane dotyczące tego regionu w pierwszym kwartale 1996 r. Zanim przyjdą dane z narodowego spisu z całej Polski, a będzie ich dużo, to będzie koniec roku 1996.

    Muszę tu dzisiaj przypomnieć, że posłowie jeszcze poprzedniej kadencji świadomie zobowiązali się w ciągu pięciu lat dostosować polską gospodarkę i polskie rolnictwo do wymogów Unii Europejskiej. Czas ucieka. Dwa i pół roku straciliśmy.

    Nie opracuję dokładnie i rzetelnie raportu o stanie infrastruktury wsi z tego względu, że nie mam danych. Nie wiem dokładnie, ile jest wszystkich wsi - 61 700 czy 43 000. A można dyskutować, czy wieś jest wtedy, kiedy ma sołtysa, czy też wtedy, gdy ma tyle a tyle siedlisk? A to jest potrzebne. Ile mamy gospodarstw rolnych? Myślę, że to uszczegółowimy. Ale dziś nikt nie jest w stanie powiedzieć dokładnie, ile mamy gospodarstw rolnych powyżej hektara. To jest wiarygodne. Natomiast boję się, że na pytanie, ile mamy siedlisk, gospodarstw domowych na wsi w przedziale od 1 ha do 0,5 ha i poniżej 0,5 ha, wiarygodnej odpowiedzi nie uzyskamy, bo zarówno w sprawozdawczości, jak i w ministerstwie rolnictwa tych danych z wiarygodnych źródeł dawno nie zbierano.

    I teraz pytanie, czy robimy cokolwiek w rolnictwie? Określamy te 2 mln z jakimś tam ułamkiem gospodarstw rolnych powyżej 1 ha czy mamy coś robić dla całej polskiej wsi, gdzie siedlisk i gospodarstw domowych jest około 4 mln? Te dane powinny być.

    Otóż przyszedł czas na powszechny narodowy szczegółowy spis rolny potrzebny do opracowania narodowej polityki rolnej. Na podstawie tego spisu możemy spróbować polskimi siłami określić tzw. makroregionalną czy regionalną politykę rolną Polski. Jesteśmy za to odpowiedzialni i w Sejmie, i w rządzie. Powinniśmy to zrobić, by Białej Księgi dotyczącej naszego rolnictwa nie opracowywała nam Bruksela.

    Wnoszę do komisji, na wniosek 9 wojewodów i Małopolskiego Stowarzyszenia Gmin, które dwa tygodnie temu podjęło się tego zadania, ażeby spis rolny w ośmiu województwach Małopolski można było zrobić z wyprzedzeniem w pierwszym kwartale i potraktować go eksperymentalnie. Żebyśmy już mieli te dane. Małopolska jest najtrudniejszym regionem i potrzebuje najwięcej czasu i pracy, by, że tak powiem, dopracować podkładki pod ewentualne pieniądze z budżetu Wspólnoty Europejskiej. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia