2 kadencja, 58 posiedzenie, 1 dzień (30.08.1995)
2 punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie z działalności Najwyższej Izby Kontroli w 1994 r. (druki nr 1174 i 1183).
Poseł Jan Rokita:
Panie Marszałku! Szanowni, acz nieliczni, Koledzy i Koleżanki Posłowie! Mój klub, klub Unii Wolności, nie miał istotnych zastrzeżeń do działalności Najwyższej Izby Kontroli w roku 1994. Toteż przyłączamy się do stanowiska komisji, akceptującego przedstawione przez prezesa sprawozdania za ten rok. Niemniej, korzystając z tej chwili czasu, na marginesie owego czarnego dokumentu - owej czarnej literatury, jakim jest to kilkusetstronicowe sprawozdanie opisujące ciemną stronę polskiej rzeczywistości - chciałbym sobie w imieniu mojego klubu, wobec Wysokiej Izby, pozwolić także na trzy, również czarne i ponure uwagi dotyczące tego sprawozdania.
Po pierwsze, nie sposób nie zauważyć tego, co ważne - dzisiejsza prasa, pewien poczytny tygodnik o tym sprawozdaniu pisze pod dużym tytułem: ˝Państwo bezprawia˝. Z tego raportu rodzi się obraz Polski w 1994 r. dla przeciętnego czytelnika - takiego, który ten raport zna z opisów gazetowych - jako państwa bezprawia. I, co może ważne - pośród rozmaitych efektów kontroli NIK, które w tym raporcie są publikowane, pojawiają się rzeczywiście takie ewenementy czy przykłady, które tę ocenę zaczynają coraz bardziej uprawdopodobniać. M.in. pojawia się wynik kontroli, stwierdzający, że wszystkie działające w 1994 r., a badane przez NIK, instytucje prowadzące gry losowe w Polsce działały z naruszeniem prawa. Wszystkie, ani jedna nie działała zgodnie z prawem! Albo wynik innej kontroli, w którym stwierdza się, że pewna agencja rządowa - mowa o Państwowej Agencji Węgla Kamiennego - podejmowała bezprawne działania w różnych dziedzinach. I tu raport NIK dodaje takie niewinne zdanie: zarówno na polecenie ministra przemysłu, jak i samodzielnie. Bezprawie dokonywane przez agencję rządową na polecenie ministra przemysłu! I taki fragment, w którym z jakiejś kontroli sądu wynika, że sądy w Polsce masowo wynajmują lokale, a następnie oszukują budżet państwa co do dochodów z tytułu tego wynajmu. Sądy! Wreszcie pojawia się i taki passus - który tu już dzisiaj był rozpatrywany w toku debaty absolutoryjnej - iż minister edukacji narodowej wydaje na administrację pieniądze przeznaczone wcześniej na oświatę w drodze ustawy budżetowej uchwalonej przez Sejm. Słuchałem ze zgrozą, jak to pół godziny temu z tej trybuny wiceminister finansów, ustosunkowując się w dyskusji do tej właśnie praktyki, powiedział - to sobie zanotowałem - tak, to jest niezgodne z Prawem budżetowym, ale to był wymóg prawidłowej gospodarki budżetowej. To cytat z wystąpienia pani Chojny-Duch. Dotyczy praktyki, która w tym raporcie jest nazwana bezprawną, a minister finansów to potwierdza. Oto, proszę państwa, w Polsce w 1994 r. zaczęło się dziać coś złego, dlatego że naruszenia prawa przez rozmaite organy władzy zdarzały się zawsze, po 1989 r. także, ale jest to zjawisko nowe, gdyż dotyczy działań wykonywanych na polecenie ministrów i na skalę tutaj opisywaną, pozwalającą dzisiaj dziennikarzowi napisać, że zaczynamy żyć w państwie bezprawia. I to jest moja pierwsza czarna uwaga pod adresem państwa posłów z koalicji rządzącej w 1994 r. Zastanówcie się nad tym.
Uwaga druga. Chcę powtórzyć pewne et ceterum censeo mojego klubu w sprawie NIK. Ustrój Najwyższej Izby Kontroli i zakres jej kompetencji jest zły. I ten raport to potwierdza. Okazuje się, także na podstawie tego raportu, że instytucja wszechkontrolująca wszystko naraża się w pewnych sytuacjach, działając absolutnie w dobrej wierze, na śmieszność i zarzut niekompetencji. Jeżeli czytam w tym raporcie o kontrolach, które NIK przeprowadził w 1994 r., i wyczytuję, że wśród nich znajduje się zarówno kontrola organizacji transportu kombinowanego, ochrony więzień przed pożarami, sposobu, w jaki premier i szef Urzędu Rady Ministrów sprawują nadzór nad wojewodami, to zaczynam sam sobie zadawać pytanie, czy naprawdę jest tak, jak mówił pan poseł Mazurkiewicz, że to jest instytucja, która ma kontrolować najistotniejsze kwestie dotyczące polityki gospodarczej państwa, w tym zwłaszcza wydatki budżetowe, czy też rzeczywiście mamy wielką centralną instytucję, która w przyszłym roku jeszcze nam skontroluje nie tylko ochronę więzień przed pożarami, ale i poszczególne gminy, bośmy to również w tej Izbie uchwalili.
Czytam np. o efektach kontroli prowadzonej w 1994 r. wobec pana ministra Strąka, do którego wcale nie mam powodu żywić szczególnych politycznych sympatii. Znam się na problemach kontroli wykonywania nadzoru przez szefa URM nad wojewodami. Zaprezentowano tam miejscami, proszę wierzyć, że mówi do państwa kompetentny człowiek, banialuki. Panie pośle Mazurkiewicz, niestety, jest tak, że poważny człowiek chce takim być i czasem z równie poważnego miejsca, wbrew temu co pan mówi, musi powiedzieć, że tu i ówdzie napisano banialuki. Nie jest to szarganie dobrego imienia NIK, lecz po prostu stwierdzenie tego, że ustrój instytucji, która kontroluje wszystko i chce sięgnąć wszędzie, prowadzi ją w pewnym momencie poza próg niekompetencji. I to jest uwaga ponura druga, dlatego że przewiduję niedojrzałość Wysokiej Izby w kwestii prawidłowego ustalenia modelu Najwyższej Izby Kontroli. Dojrzałość przyjdzie pewnie dopiero za wiele lat i dlatego jest to uwaga ponura.
I wreszcie jest uwaga ponura trzecia, do pana prezesa. Panie prezesie, zaledwie parę tygodni temu mówiłem z tej trybuny w imieniu mojego klubu, że pan jako nowy prezes NIK powołany przez koalicję ma u opozycji otwartą kartę, która może być zapisywana tak albo inaczej. Stwierdzam dzisiaj publicznie z rozczarowaniem, że ta karta zaczyna być zapisywana źle, bardzo czarnymi literami. W toku nominacji, które na pański wniosek są dokonywane w Najwyższej Izbie Kontroli, myślę zwłaszcza o nominacjach na wiceprezesów, choć nie tylko, czego moi koledzy partyjni z Unii Wolności się spodziewali, zastosował pan politykę klucza partyjnego: tego z SLD, tego z PSL, tak po główce każdego. Na dodatek swoim wnioskiem o obsadę stanowisk wiceprezesów spowodował pan coś, co dyskredytuje Najwyższą Izbę Kontroli i doprowadził pan do tego, że w kierownictwie NIK zapanowało bezprawie. Jeden z wiceprezesów, który na pański wniosek został powołany, swoim sprawowaniem urzędu łamie prawo, które tutaj niedawno zostało uchwalone, zakazujące wiceprezesowi Najwyższej Izby Kontroli pełnienia funkcji posła, jak i każdej innej funkcji publicznej. Poseł Uczkiewicz, poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej przy pańskiej tolerancji łamie to prawo, a pan jako prezes NIK to toleruje. I to jest trzecia, najbardziej ponura uwaga.
Przebieg posiedzenia