2 kadencja, 20 posiedzenie, 3 dzień (13.05.1994)
13 punkt porządku dziennego:
Informacja rządu o sytuacji strajkowej i wynikach rozmów prowadzonych ze związkami zawodowymi.
Poseł Jacek Uczkiewicz:
Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Informacja rządu o sytuacji strajkowej skłania do refleksji nad problemem pozycji związków zawodowych w procesach społecznych i gospodarczych, które się dzisiaj toczą. Próbując podnieść ten temat, mam świadomość, że przez wiele lat był to temat tabu - kiedy rządy solidarnościowe uzależnione były politycznie od związku zawodowego ˝Solidarność˝ aż do swojej tragicznej śmierci z ręki tegoż związku.
Polsce potrzebne są silne związki zawodowe, ponieważ toczące się przemiany tworzą sytuacje konfliktogenne i od nowa regulują wiele praw, zobowiązań pracowniczych i pracodawców. Coraz więcej zatrudnionych jest w sektorze nie państwowym, który - jak dotąd - jest domeną działalności związków zawodowych, ale w dynamicznie rozwijającym się sektorze prywatnym - poza zakładami sprywatyzowanymi, państwowymi związków praktycznie nie ma.
Warto byłoby - może na forum Izby, a może na innym godnym forum - przeprowadzić publiczną debatę na temat stanu przestrzegania w Polsce praw pracowniczych w jak najszerszym ujęciu, z uwzględnieniem właśnie zakresu opieki związkowej we wszystkich działach gospodarki.
Nasuwa się pytanie, w jakim stopniu organizowane ostatnio przez ˝Solidarność˝ akcje strajkowe odzwierciedlały nastroje ogólnospołeczne. Jest dla mnie rzeczą niewątpliwą - wbrew temu, co mówili tu niektórzy przedmówcy - że motywy działania inicjatorów strajków ogólnopolskich, rozszerzania fali strajków, były motywami politycznymi, które swoje korzenie mają w słynnej deklaracji przewodniczącego Krzaklewskiego - zgłoszonej zaraz po wyborach - że obecny parlament będzie zwalczał wszelkimi dostępnymi metodami. Ich więc celem, tych strajków, było wzniecanie nastrojów antyrządowych i antyparlamentarnych. Jeżeli pan poseł Ikonowicz ma jakieś wątpliwości w tej sprawie, to mógł się o tym wczoraj przekonać - była okazja podyskutowania z aktywem związkowym przed gmachem Sejmu.
Jednakże wniosek z tej akcji jest taki, że społeczeństwo generalnie nie poparło tych intencji, chociaż strajki były próbą odgrzania metod działania z lat osiemdziesiątych, z 1981 r., jakby odkurzeniem scenariusza - zabrakło tego generalnego poparcia społecznego. I to zapewne przede wszystkim decyduje, że obecnie fala strajków wygasa.
Nie chcę rozwodzić się nad problemem bilansu strajków, bilansu materialnego i niematerialnego. Chciałbym natomiast zastanowić się właśnie nad rolą związków zawodowych. Czy ˝Solidarność˝ na zawsze wpisze się do historii Polski jako siła destrukcyjna, działająca według zasady ˝im gorzej, tym lepiej˝, niezależnie od układu politycznego niszcząca wszystko na swojej drodze?
Jeżeli mówimy o reformowaniu kraju, to przecież nie tylko odnosi się to do kwestii własnościowych czy gospodarczych w ogóle. Reformować - to wprowadzać przejrzyste, czytelne, sprawiedliwe, demokratyczne reguły gry. Reforma - to państwo prawa. Obserwujemy oto teraz taką sytuację, że mamy państwo prawa i mamy ˝święte krowy˝, które tego prawa mogą nie przestrzegać. Ja nie dziwię się, że przewodniczący związku zawodowego krążący od zakładu do zakładu, wzniecający strajki, czerpie wzorzec ze swego poprzednika, którego i dzisiejsze interpretacje, i łamańce z prawem przejdą zapewne do historii. Reformować - to znaczy pytać o to, czy dalej ma obowiązywać u nas kult siły, bo ktoś ma w ręku wyłącznik do energii w kraju i może zaszantażować kraj, naród, wprowadzając tym psychozę strajkową i nastrój: ˝można postrajkować˝. Chciałem tu również nawiązać do strajku pilotów, przecież nie tak bardzo ubogiej grupy pracowniczej, wyraźnie wyrastającego z klimatu ˝można postrajkować˝, bo rząd jest zajęty, właśnie - rozrywany - strajkami.
Rola związków zawodowych w zakładzie pracy, jak powiedziałem, w całym systemie reformowania kraju była tematem tabu dla poprzednich rządów. Była omijana. Więc ten rząd właśnie i ten parlament będą musiały zmierzyć się z tym zagadnieniem, jeżeli o tej reformie będziemy chcieli mówić w kategoriach skuteczności, w kategoriach efektywności społecznej i ekonomicznej.
Trzeba tutaj też powiedzieć, że w tym reformującym się kraju spośród znaczących organizacji społeczno-politycznych dwie tkwią bardzo głęboko korzeniami w przeszłości, w poprzednim systemie. Są to dwie nasze centrale związkowe - OPZZ i ˝Solidarność˝, która również jest dzieckiem poprzedniego systemu i ani na jotę, jak wykazały te strajki, nie zmieniła metod i celów swojego działania, nie mówiąc o strukturach. O ile jednak OPZZ był i jest związkiem zawsze nastawionym konstruktywnie, zawsze gotowym do negocjacji, do kompromisów, o tyle, niestety, nie można tego powiedzieć o ˝Solidarności˝, która dla mnie, i nie tylko dla mnie, jawi się jako siła anarchizująca życie społeczne, destabilizująca, nie gardząca demagogią, nie stroniąca od taniego populizmu dla polepszenia swojej politycznej pozycji.
Można zadać pytanie, jakie prawo ma ˝Solidarność˝ do żerowania na ludzkiej niewiedzy, strachu przed bezrobociem w imię celów swojego aparatu kierowniczego. Jak długo jeszcze polskie życie polityczne będzie terroryzowane przez ambitnych działaczy związkowych, którzy w przededniu kampanii wyborczych wewnątrzzwiązkowych gotowi są na każdą zadymę, na każdą rozróbę.
Wszystko powyższe wskazuje na konieczność - w imię powodzenia reform politycznych, społecznych i gospodarczych - podjęcia na nowo dyskusji nad prawnym, ustawowym, uregulowaniem miejsca i roli związków zawodowych. Właśnie w imię zwiększenia opieki związkowej nad ludźmi pracy, zwiększenia skuteczności tej opieki nie tylko w zakładach państwowych, ale we wszystkich zakładach. W imię odpolitycznienia działalności związkowej na najniższym szczeblu.
Wszystkie rządy, jeżeli nie pokonają tej przeszkody, szukając skutecznych rozwiązań gospodarczych, będą rozbijać się o rafę związkową, czego przykładem są dosyć dziwaczne dotychczasowe pomysły na temat przedsiębiorstwa państwowego, w którym rola związków zawodowych w jej obecnej postaci miałaby być zmarginalizowana.
Podstawą problemu jest m.in. zapis w ustawie o związkach zawodowych, dający związkom prawo do obrony interesów i praw pracowniczych. Właśnie to słowo ˝interes˝ jest bardzo rozciągliwym pojęciem. I każdy problem, tak na dobrą sprawę, może być podciągnięty pod ten strychulec. Proponuję, aby za wykładnię w przyszłych, koniecznych moim zdaniem, pracach nad ustawą o związkach zawodowych przyjąć, że najlepszą obroną interesów pracowniczych jest obrona praw pracowniczych, tych wynegocjowanych, skodyfikowanych, spisanych.
Wysoka Izbo! Chciałbym ministrom Polowi i Millerowi złożyć gratulacje za pokazanie, że można praktycznie i skutecznie stosować zasadę ˝siły spokoju˝. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia