2 kadencja, 58 posiedzenie, 1 dzień (30.08.1995)
1 punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie Komisji Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów o:
1) sprawozdaniu z wykonania budżetu państwa za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 1994 r. wraz z przedstawioną przez Najwyższą Izbę Kontroli analizą wykonania budżetu państwa w 1994 r. oraz opinią i wnioskiem w przedmiocie absolutorium,
2) sprawozdaniu z realizacji polityki pieniężnej w 1994 r.,
3) bilansie płatniczym Rzeczypospolitej Polskiej za 1994 r.,
4) sprawozdaniu z działalności Narodowego Banku Polskiego w 1994 r.
Poseł Wiesława Ziółkowska:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Posłowie Unii Pracy rzetelnie oceniali politykę budżetową i politykę pieniężną. Za politykę budżetową odpowiada rząd, za tę drugą - Narodowy Bank Polski. Przez politykę budżetową rozumiemy świadome wykorzystywanie dochodów i wydatków budżetowych do realizacji określonej polityki gospodarczej. Nie zgadzam się więc z moim przedmówcą z Unii Wolności, iż można kwestię budżetu, ocenę budżetu oddzielić od oceny polityki społeczno-gospodarczej. Po prostu budżet służy lepiej lub gorzej jej realizacji. Tak samo zresztą polityka pieniężna nie jest celem samym w sobie i niezależny bank centralny musi prowadzić taką politykę pieniężną, która by wspierała procesy gospodarcze. (Oklaski)
Oceniliśmy pozytywne aspekty działalności zarówno rządu w zakresie polityki budżetowej, jak i Narodowego Banku Polskiego w zakresie polityki pieniężnej, oraz aspekty negatywne. I z przykrością muszę stwierdzić, że w obu tych przypadkach bilans plusów i minusów wypada na niekorzyść rządu i na niekorzyść Narodowego Banku Polskiego. Stanowisko nasze pozwolę sobie uzasadnić.
Jeśli chodzi o kwestię pierwszą, a więc o ocenę polityki budżetowej rządu, na ocenie negatywnej zaważyły dwie kwestie. Otóż zdaniem Unii Pracy parlament, który swoim głosowaniem, poprzez ustawy określa obciążenia podatkowe i parapodatkowe, kary grzywny w najróżniejszych formach, podatki, parapodatki, określa je i narzuca obywatelom i podmiotom gospodarczym. To parlament w każdym demokratycznym państwie jako główną funkcję do spełnienia ma kontrolę tego, czy pieniądze publiczne - bo to są pieniądze publiczne - są efektywnie wykorzystywane. Powód pierwszy, dla którego nasza ocena polityki budżetowej jest negatywna: Zbyt wiele było przypadków niecelowego i nieefektywnego wydatkowania pieniędzy publicznych. Mamy świadomość tego, że nigdzie na świecie i zapewne nigdy w Polsce nie będzie stanu idealnego. Zawsze zgłaszane będą jakieś uwagi. Pozostaje jednak kwestia wyważenia, ile jest tych zarzutów, ile jest nieprawidłowości. Naszym zdaniem tych nieprawidłowości, tych przypadków nieefektywnego wykorzystania pieniędzy publicznych w roku 1994 było zbyt wiele, chociaż uczciwie mówimy, że niektóre z nich są konsekwencją wcześniejszych działań z roku 1993, a także 1992. Przykłady podam w dalszej części wypowiedzi.
Jeśli chodzi o drugi powód, generalny, dla którego nasza ocena polityki budżetowej jest negatywna, to składa się na to kilka spraw.
Po pierwsze, poza zgodą parlamentu nastąpiło uszczuplenie dochodów budżetowych - i to duże - wskutek procesów oddłużeniowych, a także przesunięcia na rok następny należnych wpłat podatków do budżetu oraz wskutek przekazywania pieniędzy niezgodnie z ustawą budżetową. Te uszczuplenia nie są małe, według naszych szacunków kwota ze wszystkich tytułów, które wymienia Najwyższa Izba Kontroli, sięga, łącznie, ok. 20 bln zł. Chciałabym jednocześnie przypomnieć, że wskazywaliśmy, omawiając budżet na rok 1994, iż niektóre pozycje dochodów budżetowych są zaniżone. Okazało się, że mieliśmy wówczas rację. Różnica planu w stosunku do wykonania, czyli budżetu planowanego w stosunku do wykonania, po uwzględnieniu tych oddłużeń i wszystkich przeniesień, które nie znajdują odzwierciedlenia wprost w budżecie, sięga łącznie 6-7% dochodów budżetowych. Taka rozbieżność, naszym zdaniem, jest za duża. Jesteśmy świadomi, że może być jakaś różnica, bo nikt nie jest w stanie idealnie wstrzelić się w planowanie budżetowe, ale ta różnica wynosi 40 bln zł i jest za duża.
Po drugie (w ramach tego drugiego generalnego zarzutu), chodzi o niewykonanie realnych dochodów i wydatków budżetowych. Budżet zakładał, że realnie dochody budżetowe mają wzrosnąć o 6,5 punktu procentowego. Wzrosły one o 4%, między innymi z powodów, o których mówiłam przed chwilą. Jeśli chodzi o wydatki, zakładano, że mają one wzrosnąć o 8,7%, tymczasem wzrosły o 3,7%. I gdyby sytuacja ta nie napotykała dodatkowo jeszcze złych, naszym zdaniem, zjawisk w strukturze wydatków, to można by było tę sprawę nieco łagodniej potraktować. Ale następują także nieprawidłowe zmiany w tej strukturze. I pozwolę je sobie przytoczyć.
W wydatkach ogółem wydatki na oświatę i wychowanie w 1993 r. wynosiły 10,3%, w 1994 r. 11,17%, a więc wzrosły. Do tego trzeba liczyć jeszcze oddłużenie. Wydatki na szkolnictwo wyższe w wydatkach budżetu państwa wynosiły w 1993 r. 2,53%. Obecnie, w 1994 r. wynoszą 2,36%, a więc jest istotny spadek. Wydatki na ochronę zdrowia wynosiły w 1993 r. 14,2%, w 1994 r. wynoszą 13,82%, a więc następuje spadek. Trzeba wziąć pod uwagę jeszcze oddłużenie, bo uwzględnienie oddłużenia ten rachunek nieco zmienia. Ale wydatki na administrację państwową z 3,19% w 1993 r. wzrastają do 3,36% w wydatkach ogółem w 1994 r. I to, co mój klub i mnie osobiście bardzo niepokoi, to wzrost zatrudnienia w administracji państwowej i samorządowej, bardzo duży, naszym zdaniem. O ile część tego wzrostu jest uzasadniona tam, gdzie następuje wzrost kontroli skarbowej, to mamy dowody na to, że następuje wzrost zatrudnienia w komórkach i obszarach administracji państwowej i samorządowej, który nie znajduje ekonomicznego uzasadnienia. W administracji publicznej państwowej i samorządowej, według GUS, w warunkach porównywalnych, wzrosło zatrudnienie o 13,5% w 1994 r. w stosunku do 1993 r. Liczba osób zatrudnionych w administracji państwowej wzrosła o 11,8%, w samorządowej o 24,6%. Część tych wzrostów jest uzasadniona, ale znaczna ich część nie znajduje, zdaniem Unii Pracy, uzasadnienia. To jest zjawisko po prostu negatywne, które obciąża podatników.
Mówmy więc o sobie, jak u nas wygląda struktura wydatków. Otóż rosną także, uczciwie trzeba powiedzieć, wydatki na Sejm i Senat. I tak, jeśli chodzi o Kancelarię Sejmu, to udział ten wynosił 0,03% w 1993 r., a w 1994 r. 0,04%, tak samo w Kancelarii Senatu wzrósł z 0,03% do 0,04%.W Kancelarii Prezydenta także następuje wzrost z 0,06% do 0,07%. A więc w tych trzech kancelariach zwiększają się wydatki. Te zmiany, nie przytaczam tu wszystkich, oceniamy negatywnie.
Po trzecie (w ramach tego drugiego głównego powodu, dla którego oceniamy negatywnie politykę budżetową), chodzi o planowanie. Proszę państwa, rozbieżności w planowaniu są po prostu dotąd niespotykane. Są takie podmioty budżetowe, które zaplanowały dochody budżetowe o kilkaset procent niżej, aniżeli wykonały, a już o kilkadziesiąt procent niżej to zjawisko dosyć powszechne.
Otóż wynika z tego, że większość jednostek budżetowych nie dba o dochody budżetowe. Czekają na to, aż im przydzielimy pieniądze, natomiast ze swej strony, jeśli chodzi o dochody budżetowe - nie dbają. Takie przykłady też mam, podam chociażby jeden. Niezwykle ciekawą sprawą, muszę powiedzieć, jest planowanie, jeśli chodzi o zakłady budżetowe, czyli tzw. gospodarkę pozabudżetową państwową. Tam te rozbieżności są wprost olbrzymie, ale to nie dotyczy tylko tych jednostek. Takie planowanie wprowadza parlament w błąd. Parlament, głosując za jakąś pozycją, wydaje się, podejmuje rozsądną decyzję, tymczasem okazuje się w praktyce, że mamy do czynienia z zupełnie inną sytuacją. Podam tu przykład Kancelarii Prezydenta. Jest pozycja: energia elektryczna - pozycja w planowaniu dwa razy taka, jak w wykonaniu. Fundusz dyspozycyjny - w planowaniu znacznie niższy, w wykonaniu znacznie wyższy. Takie przykłady znajdziemy nie tylko w Kancelarii Prezydenta, ale ta akurat staje się powoli moim hobby, bo oprócz kwestii różnic w planowaniu jest tam jeszcze kwestia bardzo poważna - dotowania gospodarstwa pomocniczego oraz ośrodków wczasowych i wypoczynkowych. Po raz kolejny z rzędu mówimy, że albo te ośrodki trzeba sprzedać, albo je wynajmować, albo zlikwidować - coś z tym fantem trzeba zrobić, a nie dotować z budżetu, skoro to są naprawdę miliardowe kwoty. To nie jest sytuacja tegoroczna, ona się ciągnie od kilku lat. Przy czym proszę nie przyjmować tego tak, iż dotyczy to tylko Kancelarii Prezydenta. Mogłabym wymienić wiele takich przykładów z tej trybuny sejmowej. Jeśli będzie trzeba, to będziemy odpowiadać.
To są te dwa główne powody, a więc kwestia, proszę państwa, niecelowości i nieefektywności wydatków i generalnie kwestia planowania, zaniżenia dochodów budżetowych poza budżetem (co jest w ogóle niedozwolone), niewykonywania realnych dochodów i wydatków oraz sprawa ewidentnych błędów w planowaniu.
Ponieważ omówiłam w miarę szczegółowo ten drugi główny powód, powracam do pierwszego, a więc zbyt licznych przypadków niecelowego i nieefektywnego wydatkowania pieniędzy publicznych. Zacznę od rolnictwa. Otóż wszyscy wiemy, że jeśli chcemy wejść do Unii Europejskiej, musimy w dużym stopniu zmodernizować nasze rolnictwo. Nie obędzie się to bez zaangażowania pieniędzy publicznych, pieniędzy podatników. I to jest sprawa oczywista. Natomiast czy te pieniądze, które angażujemy teraz w rolnictwo, są efektywnie wykorzystywane? Naszym zdaniem nie.
Kilka przykładów. KRUS, czyli fundusz emerytalno-rentowy rolników. Dotacja z budżetu państwa - 47 bln zł. Rosną zaległości w formie nie opłaconych składek, zmniejsza się liczba ludzi ubezpieczonych o 49,1 tys., wzrasta liczba upoważnionych, czyli pobierających te ubezpieczenia. Mamy 2,2 mln gospodarstw rolnych powyżej 1 ha, ubezpieczonych jest tylko 1,5 mln. Wiem, że jak rolnik podejmuje jeszcze inną pracę, to ma gdzie indziej ubezpieczenie itd., ale nawet jeśli się uwzględni ten rachunek, coś tu się, proszę państwa, nie zgadza.
Oprócz tego tenże KRUS, który otrzymuje z budżetu państwa 47 bln zł, lokuje w bankach 1 bln zł, z pieniędzy budżetowych, nie tylko z funduszu składkowego. Fundusz składkowy jest ciągle za duży, nie wykorzystywany, my dajemy pieniądze z budżetu, potem finansujemy deficyt budżetowy, który ciągle w jakiś sposób narasta, a tymczasem lokuje się pieniądze w bankach i na dodatek, proszę państwa - to nie dotyczy tylko KRUS, tylko tej jednej instytucji - w bankach, których kondycja ekonomiczno-finansowa jest taka, że szanse uzyskania tych pieniędzy z powrotem są bardzo, bardzo ograniczone.
Przykład drugi. Agencja Rynku Rolnego otrzymuje 2,8 bln zł dotacji z budżetu. Daje 1,6 bln zł poręczeń najróżniejszych kredytów. Otrzymuje z powrotem tylko nieco powyżej połowy. Tak więc reszta to ewidentna strata, i to już od dobrych paru lat. To nie jest tylko kwestia tego jednego roku, 1994. To jest 1993 r. także. Co więcej, agencja jest także właścicielem 14 spółek i udziałowcem w 21 spółkach. Za to wszystko dostaje do swojego budżetu 8 mld zł dywidendy netto. Ja bym swoich udziałów nie lokowała w takich spółkach, szczerze powiedziawszy.
Następny przykład z tej samej dziedziny to Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. 55% przychodów tej agencji pochodzi z budżetu. Jak ta agencja dysponuje pieniędzmi? Otóż ma na koniec roku 5 bln zł. Lokuje je w bankach. Uwaga dotycząca tych lokat jest taka sama jak poprzednio przy KRUS. Rosną zaległości w niektórych przypadkach. Znowu: Ta gospodarka, wykazywana szczegółowo w protokołach NIK, jest po prostu marnotrawstwem pieniędzy.
Jeszcze może przykład pewnej sytuacji, której nie umiem zrozumieć. Tłumaczono ją nam bardzo długo. Kupiono komputery ze środków na postęp biologiczny. Ja rozumiem, że trzeba rejestrować, ile czego się daje na jaką roślinę i wyliczać to, tylko jeśli jest tak mało środków na postęp biologiczny (a wiem, że tak jest - sama z tej trybuny i na posiedzeniu komisji walczyłam o to, aby środków na postęp biologiczny w rolnictwie było więcej), a kupuje się komputery, to państwo wybaczą, ale uważam, że jest to działanie naprawdę nieracjonalne.
Tyle przykładów - chociaż nie wyczerpują one tego zagadnienia - z zakresu efektywności wydawania pieniędzy na rolnictwo.
Mówimy, że słabe jest nasze bezpieczeństwo publiczne: mamy mało pieniędzy, policjanci nie mają nawet ołówków, benzyny itd. (chociaż ten stan ma się poprawić). Pytam więc: Czy dobrze jest, że Biuro Ochrony Rządu zatrudnia 723 osoby i zatrudnienie tam rośnie? Czy dobrze jest, że rośnie zatrudnienie w UOP? A już wynosi kilka tysięcy ludzi. To oczywiście jest znacznie mniej, aniżeli było parę lat temu, ale pytam, czy to rzeczywiście są najbardziej efektywne wydatki. Przyznam uczciwie, że jako przewodnicząca komisji budżetowej mam pretensję do właściwej komisji o to, że niezbyt szczegółowo analizowała ten budżet.
Idźmy, proszę państwa, dalej. Biuro do Spraw Uchodźców, moim i naszym zdaniem, ma naprawdę duże zatrudnienie. Śmiało można to zweryfikować, śmiało. Popatrzmy na Ministerstwo Obrony Narodowej. Na obronę narodową jest mało pieniędzy. Gdyby nie emerytury i renty, mielibyśmy realny spadek wydatków na obronę narodową. Ale są tam takie wydatki inwestycyjne (wskazał je NIK w protokole), które świadczą o niegospodarności. Rosną też realnie wydatki na ordynariat polowy - to pod rozwagę Wysokiej Izby.
Patrzymy dalej. Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych dysponuje kwotą 6 bln zł. No, proszę państwa, 6 bln zł to każdy by chciał mieć, każdy fundusz. Nasi niepełnosprawni są w znacznie gorszej sytuacji aniżeli niepełnosprawni za granicą. Brak przygotowanych chodników, brak wózków. Nieraz piszą, że sam prezydent musi kupować dla kogoś wózek ze swojego funduszu dyspozycyjnego. Mamy taki wykaz. I okazuje się, proszę państwa, że w tymże funduszu są przypadki niegospodarności. Pomijam już te, gdzie kilkanaście, kilkadziesiąt (raczej kilkadziesiąt, jak wynika z wyjaśnień prokuratury) spraw jest w prokuraturze. Ale tak: bilansu nie ma, nie ma też ewidencji podmiotów, które powinny płacić składki na ten fundusz. To nie jest sprawa 1994 r. Ta sprawa ciągnie się od 1993 r. Wysokość zaległości i liczba podmiotów nie płacących jest olbrzymia, wykorzystywanie środków złe.
I myślicie państwo, że na poświęcone tym sprawom posiedzenie komisji przychodzi minister pracy i polityki socjalnej? Nie przychodzi. Muszę powiedzieć, że do pana ministra Millera mam o to osobistą pretensję, ponieważ jeżeli występuje tak daleko posunięta nieprawidłowość, to uważam, że minister - w końcu posiedzenie komisji nie trwa wieki - powinien się był pofatygować. Był zastępca, który dopiero szukał upoważnień dla różnych osób, które udzielały nam odpowiedzi, i to zastępca bardzo świeży, że tak powiem, parodniowy.
Następna sprawa. Przykład, proszę państwa, dbania o dochody. Państwowa Inspekcja Pracy jest tą instytucją, gdzie średnie zarobki są najwyższe. Dobrze, to muszą być specjaliści, tak jak w NIK, muszą się na tym znać itd. Rośnie nam wypadkowość. Był taki protokół Państwowej Inspekcji Pracy, nie będę powtarzała jego treści. Nie tylko grzywnami załatwi się problem wypadkowości. My to wiemy - absolutnie nie. Górna granica grzywny wynosi 5 milionów zł, ale średnia grzywna orzeczona - 1700 tys. PIP kosztuje dużo budżet państwa. Czy tak musi być? Nie chcę, żeby on w całości na siebie zarabiał. Nie po to jest, ale wydaje nam się, że jest tutaj nieprawidłowość. Szeroko na temat Zakładu Ubezpieczeń Społecznych mówił pan poseł Stec... Ja tylko dodam, że drugi rok z rzędu, tj. w 1993, 1994 i 1995 r., również w czasie prac nad budżetem, ZUS udzielał wyjaśnień, dlaczego liczba pracujących nie zgadza się z liczbą ubezpieczonych. Rośnie liczba pracujących w gospodarce narodowej. Cieszymy się z tego. 14,6 miliona osób pracuje, w ostatnim roku nastąpił wzrost o 260 tysięcy, a spada liczba ubezpieczonych. Co więcej, składka z sektora prywatnego, w którym jest zatrudnionych prawdopodobnie 61% - podawane są różne dane: 69, 61% - wynosi 33,5%. O kwestiach związanych z nieprawidłowościami dotyczącymi wypłat zasiłków chorobowych dla osób ubezpieczających się na jeden miesiąc - zakłada się specjalnie spółkę, ubezpiecza się itd. i potem bierze się pieniądze - nie będę mówić, ponieważ zrobił to o wiele lepiej ode mnie pan poseł Stec.
Następny przykład, fundusz kombatantów i osób represjonowanych. Z olbrzymim honorem i szacunkiem dla wszystkich kombatantów, ale, proszę państwa, nikt nie potrafi ich policzyć. Nie ma dokładnej, zweryfikowanej ewidencji, w której byłoby jasno określone, komu należą się wszelkie ulgi i paraulgi: ryczałt energetyczny, telefoniczny, ulgi komunikacyjne i najróżniejsze dodatki. Dodatki da się jeszcze sprecyzować, natomiast jeśli chodzi o ryczałty - uprawnienia do ryczałtów energetycznych, telefonicznych, komunikacyjnych są nie zweryfikowane. I nie jest tak tylko od roku 1994, a co najmniej od roku 1993. Powiedziano nam na posiedzeniu komisji, że jest to kwota rzędu półtora miliona zł - suma tych wszystkich ulg, w najróżniejszych formach przypadających na 1 kombatanta. Jeśli się to pomnoży przez szacunkową liczbę kombatantów, to jest to kilkanaście bilionów złotych! Nie chodzi o to, żeby cokolwiek odebrać kombatantom, ale o to, żeby wiedzieć, że dostają ci, którzy faktycznie są do tego uprawnieni.
Następny przykład dotyczy Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Proszę państwa, jest to przykład dochodów wyższych od planowanych o 61%! Można powiedzieć, że trudno przewidzieć, jakie będą kary i grzywny itd. Ich wzrost w granicach 10-20% jeszcze byśmy tolerowali, ale rozbieżności co roku są prawie takie same - w 1994 r. są także wysokie. To jedna sprawa. Udział środków nie wykorzystanych rośnie 7-krotnie w stosunku do roku 1993, 30% środków jest nie wykorzystanych. Czy się z tego cieszyć, czy martwić? Gdyby one były tak wykorzystywane, jak przez fundusz osób niepełnosprawnych, to należałoby płakać. Tam rzeczywiście dzieją się bardzo złe rzeczy. Tutaj natomiast, gdybyśmy mieli ochronę środowiska postawioną na bardzo wysokim poziomie, to należałoby się cieszyć i gdzieś te środki ulokować, żeby zmniejszyć deficyt budżetowy. Natomiast ani jedno krańcowe rozwiązanie, ani drugie nie jest w naszej sytuacji zasadne, dlatego uznajemy, że lokowanie środków na rachunkach bankowych - w różnych bankach, także w takich, gdzie ich odzyskanie może być wątpliwe - jest błędne. Przy czym nie zalecamy również, aby każdemu, kto się zgłosi do tego funduszu, automatycznie przyznawano pieniądze, bo będziemy mieć powtórzenie sytuacji z funduszu osób niepełnosprawnych.
Proszę państwa, już na koniec - zdrowie. Pieniędzy na zdrowie, jak wiadomo, jest mało, ale są takie inwestycje... Długo niektóre sprawy wyjaśnialiśmy, odwołując się nawet nieraz do instytucji, które już całkowicie powinny być obiektywne, ale nie dostaliśmy wyczerpujących do końca odpowiedzi. Mamy prawo podejrzewać, że występują nieprawidłowości i można było chociażby na tych inwestycjach kilkanaście miliardów złotych zaoszczędzić.
Wreszcie ostatnia sprawa z tych, które oceniamy jako nieprawidłowości - cła. Wpływy z ceł w stosunku do planowanych są co prawda wyższe o 4 bln zł, ale - przypominam, proszę spojrzeć w protokół - wielu posłów twierdziło, że one są i tak mocno zaniżone. Na moje pytanie, jak to jest, że import wzrasta o 42,9%, a cła tylko o 11,5%, które to pytanie zadawał również NIK, nikt nie może udzielić odpowiedzi. Rozumiem, jest nowy prezes GUC, ale Ministerstwo Spraw Zagranicznych... (Głos z sali: Ministerstwo Współpracy Gospodarczej z Zagranicą.) Ministerstwo Współpracy Gospodarczej z Zagranicą... no, muszę powiedzieć, że panowie ministrowie, a również nowy prezes - którego można rozgrzeszyć, jak na początek - nie mieli pojęcia o sprawie. To jest rzecz bardzo niedobra, tutaj uciekają nam biliony.
I wreszcie, skoro się już pomyliłam, ostatni z tych przykładów, dotyczący właśnie Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Proszę państwa, drobiazg - 4 mld zł, ale myślę, że niejedna szkoła chciałaby mieć te 4 mld zł. W Skarżysku Kamiennej jest taka szkoła, której dach się spalił, i od roku obiecuje się jej pieniądze, dostała trochę, półtora miliarda, nie może na ten dach dostać tyle, ile trzeba. Jeśli jest tutaj ktoś z Ministerstwa Edukacji Narodowej, to uprzejmie proszę, żeby Skarżysko Kamienna na ten dach, który się spalił, dostała resztę tych pieniędzy. Ale, proszę państwa, jest internat przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych, gdzie odpłatności nie ma prawie żadnej, jest ona znikoma. Utrzymanie tego internatu kosztuje 4 mld zł. Są tam dzieci pracowników dyplomatycznych - polskich, niepolskich - ale również i osób nie będących pracownikami dyplomatycznymi. Czy tak powinno być? Naszym zdaniem tak być nie powinno.
Proszę państwa, z tych powodów, o których mówiłam, będziemy głosować przeciwko udzieleniu rządowi absolutorium. Ale samo głosowanie nas nie satysfakcjonuje. Zwracamy się do rządu z następującymi sprawami:
Po pierwsze, prosimy, aby podjął on takie działania, żeby decyzje uszczuplające dochody w 1995 r., w jakiejkolwiek pozycji, następowały tylko w drodze ustawowej. Mamy opinie ekspertów, którzy jednoznacznie stwierdzają, że jest to kompetencja parlamentu.
Po drugie, aby poprawił wyraźnie jakość planowania, i to w odniesieniu do wszystkich jednostek budżetowych, zakładów budżetowych, gospodarstw pomocniczych, bo one w znaczącej części korzystają z pieniędzy budżetowych.
I wreszcie żeby zwiększył nadzór i zmienił prawie wszystkie ustawy dotyczące funduszy celowych. Prawie wszystkie one wymagają korekty. To nie są nieprawidłowości jednoroczne, to są nieprawidłowości kilkuletnie. Dłużej taki stan rzeczy trwać, naszym zdaniem, nie może. Podam jeszcze jedną cyfrę. Proszę państwa, fundusze celowe - może to zabrzmi dziwnie - dysponują większą kwotą, summa summarum, aniżeli budżet państwa jako taki. Fundusze celowe dysponują kwotą 439 bln zł, a budżet państwa po odjęciu transferów, czyli tych środków, które kieruje się do różnych funduszy celowych, dysponuje kwotą 435 bln zł. Zatem co my tu robimy? Czemu pozwalamy na to, że mamy taką sytuację, iż nadzór nad tą częścią budżetu - w gruncie rzeczy to więcej nieco niż budżet państwa - jest taki słaby? Prosimy zatem rząd, aby przedstawił propozycje tych zmian.
Następna sprawa. Prosimy także o inną kontrolę budżetów wojewodów; to, myślę, leży już w gestii Urzędu Rady Ministrów. Budżety wojewodów to jest kwota 122 bln zł, czyli prawie tyle, ile mają gminy (gminy mają 149 bln zł). I, proszę państwa, te budżety wojewodów są bardzo słabo kontrolowane. Zajęliśmy się trzema tylko województwami, bo nie ma fizycznej możliwości... Ten problem się rozwiąże wówczas, gdy zapadnie decyzja o tym, co dalej z samorządami. Ale w tej chwili jest tak, że wojewódzkie sejmiki nie mają uprawnień do kontrolowania; to jest ciało niewybieralne. Nie ma właściwie nadzorcy, nie ma kontrolera tych funduszy. Są pojedyncze kontrole NIK, które wskazują na występujące nieprawidłowości. Nie będę... proszę, w protokole NIK przytoczone są liczne przykłady.
I następna kwestia. Bardzo prosimy o zwiększenie dbałości, jeśli chodzi o wydatkowanie rezerw państwowych. Informacja dotycząca rezerw państwowych jest informacją tajną, nie można jej prezentować. Ale, proszę państwa, bardzo proszę, aby pan premier zapoznał się z tym materiałem szczegółowo. Występują tam takie nieprawidłowości, które wymagają niezbędnej, i to bardzo szybkiej, ingerencji rządu.
Kolejna sprawa. Prosimy bardzo o wprowadzenie do planów finansowych następnego budżetu, na rok 1996, wojewódzkich funduszów ochrony środowiska. Jeśli narodowy fundusz ma 6 bln zł, to te wojewódzkie mają 5 bln - też poza wszelką kontrolą, proszę państwa. To jest pieniądz publiczny, to my nakładamy, akceptujemy grzywny, kary itp., ustalamy ich maksymalne wysokości. To musi być zawarte także w innych planach finansowych.
Następna sprawa. Proszę o zbadanie prawidłowości lokowania przez różne podmioty budżetowe, parabudżetowe, zakłady budżetowe, gospodarstwa pomocnicze, pieniędzy publicznych w różnych bankach. Proszę o uregulowanie tego, ponieważ tutaj istnieje olbrzymie ryzyko, że będziemy ponosić konsekwencje daleko idącej niefrasobliwości.
I wreszcie bardzo prosiłabym o analizę zmian w strukturze wydatków budżetowych, ponieważ naszym zdaniem te zmiany zmierzają w niewłaściwym kierunku.
No i oczywiście kwestia szczegółowej analizy zatrudnienia i płac w administracji. Byłabym wdzięczna, gdyby również Rada Ministrów zajęła się - ktoś musi mieć te kompetencje - wzrostem zatrudnienia, który też jest pośrednio opłacany z pieniędzy podatników, w administracji samorządowej.
Proszę Wysokiej Izby...
Ten dzwonek był dla mnie, panie marszałku?
Przebieg posiedzenia