1 kadencja, 6 posiedzenie, 1 dzień - Poseł Jacek Żochowski

1 kadencja, 6 posiedzenie, 1 dzień (23.01.1992)


1, 2 i 3 punkt porządku dziennego:

   1. Sprawozdanie Komisji Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów oraz Komisji Ustawodawczej o rządowych projektach ustaw:
      1) o prowizorium budżetowym na okres od dnia
1 stycznia do dnia 31 marca 1992 r. (druki nr 19 i 66);
      2) o zasadach gospodarki finansowej państwa w 1992 r. (druki nr 25 i 62);
      3) o zmianie ustawy Prawo budżetowe oraz niektórych innych ustaw (druki nr 26 i 64)
      4) o podatku dochodowym od osób prawnych oraz o zmianie niektórych ustaw regulujących zasady opodatkowania (druki nr 27 i 63).
      Przedstawiony przez Komisję Polityki Gospodarczej, Budżetu i Finansów projekt rezolucji w sprawie rozdysponowania wygospodarowanych w ustawie o prowizorium budżetowym na okres od dnia 1 stycznia 1992 r. do dnia 31 marca 1992 r. dodatkowych środków finansowych.
   2. Sprawozdanie Komisji Polityki Społecznej oraz Komisji Ustawodawczej o rządowym projekcie ustawy o zmianie Kodeksu pracy oraz o zmianie niektórych innych ustaw (druki nr 28 i 55).
   3. Sprawozdanie Komisji Sprawied


Poseł Jacek Żochowski:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! W raporcie o stanie państwa w 1991 r. na stronie 125 czytamy: ˝Stan zdrowia społeczeństwa jest znacznie gorszy niż w krajach wysoko rozwiniętych. Obserwuje się wysoką umieralność ludności. Na każde 100 tysięcy mieszkańców zmarło 25 osób więcej niż w roku 1988. Uwagę zwraca niekorzystna sytuacja wśród mężczyzn w wieku 45-54 lata, gdzie aktualny poziom umieralności jest prawie o 50% wyższy niż przed 20 laty. Średnia trwania życia skróciła się o pół roku, podczas gdy w Europie żyje się o kilka lat dłużej i utrzymuje się tendencja do wydłużania życia. Obecnie z krajów europejskich wyższą umieralność mają tylko były Związek Radziecki, Jugosławia i Rumunia.˝

    Na stronie 127 tego samego raportu czytamy: ˝Sytuacja w szpitalach w 1991 r. uległa znacznemu pogorszeniu. Występują trudności w żywieniu i leczeniu chorych, na wyczerpaniu są zapasy leków, środków opatrunkowych itd.˝

    Panie Marszałku! Panie i Panowie Posłowie! Pan premier w swoim exposé, ubolewając nad katastrofalną sytuacją służby zdrowia i zatrważającym stanem zdrowotności społeczeństwa, zapowiedział szybkie wdrażanie reformy systemu opieki zdrowotnej i ubezpieczeń zdrowotnych. Póki co, budżet państwa pozostaje nadal jedynym źródłem finansowania służby zdrowia. W takich warunkach dostajemy do zatwierdzenia prowizorium budżetowe, które, powiedzmy sobie szczerze, ma niewiele wspólnego z zatroskaniem pana premiera. Prowizorium w części dotyczącej ochrony zdrowia nie dość, że bagatelizuje dramatyczną sytuację finansową służby zdrowia, to nie bierze w ogóle pod uwagę tragicznego obrazu zdrowotności polskiego społeczeństwa ukazanego w cytowanym przeze mnie fragmencie raportu rządowego. Przyznaje na ochronę zdrowia 10 bln zł przy obecnym zadłużeniu wynoszącym blisko 4 bln zł. W obliczu ogłoszonych podwyżek cen nośników energii zakrawa to na ponurą farsę. Przy utrzymaniu jak w roku ubiegłym wydatków płacowych, które notabene sprowadziły uposażenia w służbie zdrowia do poziomu 70% średniej krajowej, przy zamrożeniu zatrudnienia i braku pieniędzy nawet na obligatoryjne awanse, ilość środków na działalność bieżącą placówek służby zdrowia będzie kształtować się na poziomie niższym o 50% w stosunku do kwot przeznaczonych na ten rok w roku ubiegłym, który już był dla służby zdrowia bardzo niekorzystny. Jest to kwota tak znikoma, że nie istnieje w praktyce możliwość utrzymania całej infrastruktury koniecznej dla sprawnego funkcjonowania zakładów opieki zdrowotnej, czyli należy się liczyć z zamykaniem nie tylko poszczególnych oddziałów, ale i całych szpitali. Dodatkowych pieniędzy poszukuje się nadal jedynie w samej katastrofalnie nie doinwestowanej służbie zdrowia oraz w kieszeniach jej usługobiorców, czyli chorych.

    Zalecany w 1991 r. przez ministra zdrowia program działań doraźnych przyniósł oszczędności rzędu 5-10%. Nie można się spodziewać dalszych znaczących efektów, ponieważ rezerwy proste zostały wyczerpane. Spauperyzowana do granic wytrzymałości służba zdrowia nie uzyska znaczących oszczędności w wyniku redukcji zatrudnienia. Przy stworzeniu 5-procentowego bezrobocia wśród pracowników zaoszczędzi się kwotę ok. 100 mld zł, co stanowi kroplę w morzu potrzeb.

    Wysoka Izbo! W chwili obecnej istnieją już w Polsce grupy społeczne, które muszą dokonać dramatycznego wyboru między kupnem leku lub jedzenia. 80% wydatków na zdrowie przypada na ludzi w wieku emerytalnym. Dotyczy to więc głównie pokolenia naszych ojców i matek. Tak dalej być nie może. W obecnej katastrofalnej sytuacji państwa nieodzownym wydaje się konkretne ustalenie przez rząd zakresu minimum świadczeń zdrowotnych, których powszechną dostępność ów rząd mógłby zagwarantować oraz jasne określenie, z czego trzeba zrezygnować. Państwo musi uczciwie określić, jakie usługi medyczne gwarantuje swoim obywatelom, a na jakie go nie stać. Przy tak zaprojektowanym budżecie nie uniknie się bowiem dramatycznych wyborów, kogo, gdzie, jak i czym leczyć, a komu odmówić. Nie można zgodzić się, aby tego typu decyzje obciążały wyłącznie sumienia pracowników służby zdrowia.

    Panie Marszałku! Panie i Panowie Posłowie! Byt biologiczny narodu jest dziś poważnie zagrożony. Żadnemu, nawet najbardziej finansowo zdyscyplinowanemu rządowi nie wolno tego akceptować. Zdrowie to przecież jeden z głównych zasobów gospodarki narodowej i ten oczywisty fakt musimy wreszcie zaakceptować wszyscy. Zdesperowana do granic ostateczności służba zdrowia wykonuje swoje powołanie w warunkach często urągających naszej wiedzy medycznej. Słynne stwierdzenie Biegańskiego, że ˝medycyna urodziła się z niedoli, a ich chrzestnymi rodzicami były miłosierdzie i współczucie˝, nie znaczy, że ma być ona profesją bezradnych nędzarzy. Jeżeli służba zdrowia umiera, to jak przeżyje społeczeństwo - nasz elektorat. Na przychodniach i szpitalach wywieszone są czarne flagi. Jest to ostatnia chwila, aby podjąć próbę ratunku ginącej służby zdrowia. W tej sytuacji przyznanie ochronie zdrowia dodatkowych 100 mld zł, tj. sumy wystarczającej na utrzymanie jednego 700-łóżkowego szpitala, zakrawa na czystą kpinę. Nawet najbiedniejszy kraj nie może oszczędzać na zdrowiu i życiu swoich obywateli. Pieniądze dzieli rząd, ale to wy, panie i panowie posłowie, akceptujecie ten podział. Na wasze sumienia bierzecie odpowiedzialność za to, że lekarz będzie musiał stanąć przed dramatycznym wyborem, kogo leczyć, a kogo nie. Uchwalenie prowizorium doprowadzi do sytuacji, że nad placówkami służby zdrowia zawisną białe flagi - flagi kapitulacji. A kapitulacja służby zdrowia niesie dla całego społeczeństwa nieobliczalne skutki. I właśnie w imię dobra polskiego narodu wnoszę o zwiększenie preliminowanych wydatków na ochronę zdrowia co najmniej o kwotę 4 bln zł, choćby kosztem uruchomienia rezerwy dewizowej państwa. Zaakceptowanie przez Wysoką Izbę prowizorium w nie zmienionej formie jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na postawienie polskiego społeczeństwa w stan realnego zagrożenia życia i zdrowia. Apeluję do państwa o odpowiedzialność, tak jak już na tej sali apelował poseł Moczulski, i zostawiam tę brzemienną w skutki decyzję Wysokiej Izbie. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia