Poprzedni dokument Następny dokument

6 kadencja, 71 posiedzenie, 1 dzień - Poseł Henryk Kowalczyk

6 kadencja, 71 posiedzenie, 1 dzień (21-07-2010)

8, 9 i 10 punkt porządku dziennego:

   8. Sprawozdanie Komisji Finansów Publicznych o sprawozdaniu z wykonania budżetu państwa za okres od 1 stycznia do 31 grudnia 2009 r. wraz z przedstawioną przez Najwyższą Izbę Kontroli analizą wykonania budżetu państwa i założeń polityki pieniężnej w 2009 r. oraz komisyjnym projektem uchwały w przedmiocie absolutorium (druki nr 3090, 3147 i 3224).
  9. Sprawozdanie Komisji Finansów Publicznych o przedstawionej przez prezesa Rady Ministrów informacji o poręczeniach i gwarancjach udzielonych w 2009 roku przez Skarb Państwa, niektóre osoby prawne oraz Bank Gospodarstwa Krajowego (druki nr 3091 i 3225).
  10. Sprawozdanie z działalności Narodowego Banku Polskiego w 2009 roku (druk nr 3097) wraz ze stanowiskiem Komisji Finansów Publicznych (druk nr 3259).


Poseł Henryk Kowalczyk:

    Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Państwo Ministrowie! Bardzo żałuję, że pan minister finansów wyszedł akurat na czas debaty.

    (Poseł Jan Kulas: Tylko na chwilę, są wiceministrowie.)

    Widocznie nie chce słuchać argumentów, które mamy do przedstawienia, jeśli chodzi o teorie budżetowe z 2009 r. A teorie pan minister wysnuł rzeczywiście dość ciekawe. Otóż należało zachować oszczędność, spokój, efektywność, solidarność, szczególnie międzynarodową - to dość ciekawe spostrzeżenie. A, jeszcze jedno bardzo ciekawe spostrzeżenie - że budżet w 2008 r. nie był doskonały, bo nie mieliśmy czasu z powodu opieszałości w przekazywaniu władzy przez rząd Jarosława Kaczyńskiego. Rzeczywiście trzeba przekazać panu premierowi Kaczyńskiemu, że powinien podać się do dymisji przed wyborami parlamentarnymi, bo parę dni po wyborach to widocznie jest za późno. No cóż...

    (Poseł Maria Zuba: Brawo.)

    ...każdy dzień, jak się okazuje, jest drogi. Ale to może lepiej, że jednak parę dni później, bo finanse publiczne zostały dzięki temu mniej zrujnowane. Porównajmy bowiem dług publiczny, dług sektora rządowego, nad którym wszyscy się pochylamy. Pamiętam dyskusję z grudnia 2007 r. nad budżetem 2008 r., kiedy to przewodniczący Komisji Finansów Publicznych, szef klubu Platformy Obywatelskiej pan poseł Chlebowski wygrażał palcem w stronę PiS-u i mówił: To wy zadłużyliście Polskę, to wy żeście doprowadzili do ruiny. (Oklaski) Takie słowa słyszałem. A jakie są fakty? Może jednak spojrzelibyśmy na liczby, bo liczby mają wielkie znaczenie i to jest prawda, a nie w zasadzie to, co się powie o tej prawdzie lub nie.

    Dług sektora rządowego w grudniu 2005 r. wynosił 437 mld, w grudniu 2006 r. - 479, a w końcu września 2007 r., czyli w momencie wyczekiwanym, kiedy przejmuje rządy Platforma - 492 mld. A zatem przez te lata rządów PiS-u dług publiczny zwiększył się o 69 mld. No i cóż? Wzięła Platforma rządy w swoje ręce i jakie mamy efekty? W grudniu 2008 r. dług publiczny wynosił już 573 mld, czyli nastąpił wzrost o 81, a w grudniu 2009 r. - 684 mld. Oczywiście w międzyczasie jest próba ukrywania części długu. Nigdzie w statystykach nie znajdziemy na przykład tego, że Krajowy Fundusz Drogowy wyprowadzony z budżetu (finansowanie dróg) zadłużył się tylko w 2009 r. na 13 mld zł plus 4 mld - niezapłacone wykonawstwo, jeśli chodzi o budowę dróg i autostrad. A więc do czego dochodzimy? Przez te dwa lata wspaniałych rządów dług publiczny zwiększył się o 190 mld zł. Proszę porównać to z 69 mld za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Kto tu jest odpowiedzialny i kto zadłużył Polskę? Oto jest pytanie, na które warto odpowiedzieć gwoli prawdy.

    Warto może wiedzieć, jak to wygląda w przeliczeniu na osobę, chociaż pan prezes NIK tu o tym wspominał. Przez okres rządów Platformy Obywatelskiej dług na jednego obywatela Polski, i malutkiego, i emeryta, przyrósł o 5030 zł. Teraz wynosi prawie 18 tys. zł na głowę. Moja sześcioosobowa rodzina ma już na plecach zadłużenie w wysokości 108 tys. Nie wiem, kiedy będziemy w stanie to zwrócić. A więc tak wygląda ta odpowiedzialność i ta troska. Myślę, że to jest też efekt tego wyjątkowego spokoju, bo na przykład budżet nie był znowelizowany. Chociaż nie bardzo rozumiem wywód pana ministra, który powiedział, że Prawo i Sprawiedliwość żądało o 7 mld wyższych wydatków, a przez to deficyt wzrósłby do 14 mld. To jest ciekawe zjawisko - wydatki wzrosły o 7, deficyt o 14. Nie bardzo potrafię to zrozumieć. Chciałbym, żeby pan minister to wyjaśnił, ale go nie ma.

    Była też mowa o tym, że nikt nie wiedział, jaki będzie kryzys, jak głęboko będzie sięgał, nawet Europejski Bank Centralny i Komisja Europejska, która rzeczywiście nie wiedziała, bo zastosowała prostą regułę, tak jak pan minister wspomniał, a więc przeliczenie proporcjonalne wzrostu gospodarczego w krajach Unii Europejskiej. Ale wystarczyło zajrzeć do statystyk gospodarczych w październiku, w listopadzie - produkcja przemysłowa spadała o 12%, o 13%. Trzeba wyciągać wnioski. Taka skala produkcji przemysłowej jest w produkcie krajowym brutto i przynajmniej szacunkowo można było to sobie wyliczyć. A więc wtedy ten rząd, który popełniał kardynalne błędy, jak to pan minister sformułował, wiedział już, jaki będzie mniej więcej deficyt i jakie będą efekty.

    Gdyby to wszystko było w porę zrobione, to być może nie ponieślibyśmy kosztów tego typu sztuczek jak przenoszenie zadłużenia do Krajowego Funduszu Drogowego. Jestem ciekaw, a nigdzie nie mogę się tego doszukać, o ile więcej kosztowała i kosztuje obsługa zadłużenia Krajowego Funduszu Drogowego niż ta sama obsługa tego samego zadłużenia budżetu państwa, bo na pewno koszty nie są takie same, oraz ile kosztuje i ile kosztowało pokrycie zobowiązań wymagalnych na przykład Ministerstwa Obrony Narodowej na 3,3 mld zł, bo nie wierzę, żeby zobowiązania wymagalne udało się pokryć bezkosztowo. Tak więc rzeczywiście to tak wyglądało.

    Dług publiczny, zgadzam się z tym, musimy wspólnie ograniczać i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Jesteśmy do tego coraz bardziej przekonani, dlatego że od 2012 r. to rząd Prawa i Sprawiedliwości będzie musiał ten dług spłacać. Dziękuję bardzo. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia