5 kadencja, 12 posiedzenie, 2 dzień (09.03.2006)
10, 11, 12, 13 i 14 punkt porządku dziennego:
10. Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (druk nr 333).
11. Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy z dnia 18 grudnia 1998 r. o Instytucie Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (druk nr 334).
12. Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (druk nr 359).
13. Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o ujawnianiu informacji o dokumentach organów bezpieczeństwa państwa komunistycznego z lat 1944-1990 oraz treści tych dokumentów oraz o zmianie innych ustaw (druki nr 360 i 360-A).
14. Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu oraz o zmianie niektórych innych ustaw (druk nr 363).
Poseł Marek Suski:
Dziękuję.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Będzie to mimo wszystko kontynuacja wystąpienia w imieniu klubu Prawo i Sprawiedliwość. Mam zaszczyt uzupełnić wystąpienie mojego kolegi.
Podjęcie omawianej materii, czyli kwestii ujawnienia akt SB i innych służb komunistycznego państwa, teraz w tym parlamencie jest jeszcze jedną próbą dostosowania prawa polskiego do normalności, do demokratycznego, suwerennego, ale i dodatkowo sprawiedliwego państwa. Bo prawo wyrasta z systemu wartości i bez sprawiedliwego państwa nie można mówić o pełnej demokracji i suwerenności. Historia ostatnich kilkunastu lat pokazuje, że Polska, choć jest państwem suwerennym i demokratycznym, jednocześnie jest głęboko niesprawiedliwa. Jest to niewątpliwie wstydliwy, nieuleczony jeszcze wrzód z czasów PRL. Jest to upośledzony stosunek do bohaterów, o czym mówił pan przewodniczący Giertych, a nadzwyczajna troska o zdrajców, którzy przeciwko wolnej i demokratycznej Polsce występowali, którzy donosili, którzy knuli przeciwko państwu, którzy służyli jako delegatura mocarstwa sowieckiego w Polsce. To jest rachunek wystawiony przez PRL, który w demokratycznym, a jednocześnie uczciwym państwie nie powinien być płacony. Nadzwyczaj uprzywilejowana pozycja ludzi służb aparatu represji PRL to dowód na silny związek prawno-mentalny III Rzeczypospolitej z PRL. To ważny element postkomunizmu.
Jak wielką więź czują obecne elity postkomunistyczne z ludźmi dawnych służb PRL, może świadczyć choćby to - przypomnę - że pierwszą inicjatywą pana prezydenta, niewątpliwie z SLD, Aleksandra Kwaśniewskiego po zwycięskich wyborach w 2001 r. było złożenie projektu ustawy przywracającej możliwość pracy w organach administracji państwowej esbekom i ludziom ze służb. Z tego zresztą wielu z nich skorzystało - wracali z emerytur do urzędów państwowych, zajmowali wysokie stanowiska, pracowali w służbach dyplomatycznych naszego państwa, a i do dziś mają nieuzasadnione wysokie emerytury. Zresztą to prawda, że hańbą jest, że w demokratycznym państwie przez tyle lat nie załatwiono tej sprawy, że bohaterowie mają grosze, a zdrajcy i szubrawcy mają wysokie emerytury. Jest projekt Prawa i Sprawiedliwości, który tę kwestię ureguluje, już wkrótce będzie rozpatrywany na obradach Sejmu.
(Głos z sali: Nie zdążycie! )
Zdążymy, zdążymy.
Mało kto wie, że w Polsce działa dziś legalnie stowarzyszenie byłych funkcjonariuszy SB. Zastanawiam się, jaką oni tradycję kultywują. To jest niewyobrażalne w państwie demokratycznym, w państwie prawa, żeby funkcjonariusze służb totalitarnego reżimu, w gruncie rzeczy ci, którzy służyli obcemu mocarstwu w zniewalaniu naszego narodu, mogli się jawnie zrzeszać i działać. Proszę sobie wyobrazić: Gdyby w Niemczech istniało stowarzyszenie byłych funkcjonariuszy i oficerów SS, czy taka rzecz byłaby dopuszczalna w demokratycznych Niemczech? U nas działa stowarzyszenie byłych funkcjonariuszy SB. Dlaczego, można powiedzieć, działał i dlaczego jest on wciąż tak silny ten potężny aparat represji wobec narodu polskiego? Czym były tajne służby PRL i jaką pełniły rolę? Wobec kogo były lojalne? Czyje interesy reprezentowały? Dlaczego wciąż mają tak silną pozycję w naszym życiu społecznym i gospodarczym?
Jeśli odpowiemy na te pytania, to wiele rzeczy się wyjaśni. Jeśli zgodnie z prawdą odpowiemy na te pytania, w sposób jasny, to uprzywilejowana rola tych ludzi będzie w społeczeństwie zrozumiana jako całkowicie nieuzasadniona. A z czego ona wynika? No właśnie w dużym stopniu wynika z tego, że te akta są wciąż tajne, że niby w jakimś interesie praw człowieka, ochrony danych osobowych, godności tych ludzi III Rzeczpospolita dba o godność zdrajców i szubrawców i tych akt nie można było odtajnić. Co więcej, SLD w poprzedniej kadencji Sejmu przy ustawie tak majstrowała, że właściwie prawie nikogo nie można było uznać za kłamcę lustracyjnego, a procesy toczyły się latami.
Zacznę od poczęcia SB. Po wojnie w wyniku ekspansywnej polityki Rosji wobec Polski zainstalowano nam jako coś w rodzaju rządu Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego. Tutaj trudno zrozumieć złożoność zagadnienia i to, czym było SB i Urząd Bezpieczeństwa, i później też PZPR, bo o tym się tutaj nie mówi. Mówi się o jakichś magicznych agentach służb. No a czym te służby były? One były po prostu wykonawcą woli politycznej tych, którzy w imieniu Rosji Sowieckiej rządzili Polską przez kilkadziesiąt lat. A czym był PKWN? To był w tamtym okresie organ władzy pełniącej funkcję rządu na wyzwolonych spod okupacji niemieckiej ziemiach polskich. Został powołany 20 lipca 1944 r. w Moskwie. Główną rolę w jego utworzeniu odegrało Centralne Biuro Komunistów Polskich w ZSRR, a ostateczną decyzję o powołaniu, składzie osobowym i nazwie PKWN podjął Stalin.
To PKWN było tym, które pierwsze w Polsce formowało służby bezpieczeństwa, które miały podporządkować niepokorny naród polski, chcący walczyć o niepodległość od sowieckiej dominacji. To byli ludzie mianowani przez Moskwę, w Moskwie ukonstytuowani i w interesie Związku Sowieckiego sprawowali tu władzę. PKWN dotrzymał wielu zobowiązań, jakie złożył, na przykład w sprawie konfiskaty mienia, prześladowania żołnierzy AK, niszczenia wszelkich przejawów oporu wobec tzw. władzy ludowej. Dla wymuszenia władztwa sowieckiego nad naszym krajem i przez nie zainstalowanych rzekomych władz polskich powołano Urząd Bezpieczeństwa, który w późniejszym czasie został przemianowany na Służbę Bezpieczeństwa. Jak Urząd Bezpieczeństwa działał w interesie i na polecenie PKWN, tak później Służba Bezpieczeństwa działała w interesie i pod pełną kontrolą PZPR. Nie miejmy co do tego złudzeń. SB nie była z Księżyca przysłaną służbą, która działała tak, że o tym nie wiedziały najwyższe władze PZPR. To była służba, która wykonywała brudną robotę za PZPR. Ci, którzy siedzieli tam za biurkami w białych koszulach i czerwonych krawatach, mieli ludzi od brudnej roboty. I to były właśnie te służby.
Dziś można powiedzieć, że ci ludzie wciąż korzystają z praw nabytych, praw, które są wciąż przywoływane, kiedy próbujemy odebrać jakieś uprawnienia byłym ludziom służb aparatu represji PRL. Wielu intelektualistów broni prawa do zachowania w tajemnicy pracy i współpracy z tymi służbami, broni ich przywilejów dobrego imienia i godnego traktowania. Można się zastanowić: Pewnie w wielu przypadkach kierują nimi względy osobiste, pewnie dlatego nie chcą odtajnienia akt, bo wtedy wyszłoby na jaw, kto jest kim.
Trzeba powiedzieć jedno: Jeśli prawo wyrasta z systemu wartości, to nie będzie spójnego systemu sprawiedliwego państwa, jeśli nie będzie on oparty też na spójnym systemie wartości.
W Sejmie mamy do czynienia bardzo często z odmiennymi systemami wartości. Można tu przywołać przykład SLD. Pokazało w poprzedniej kadencji, do jakich wartości się odwołuje, choćby przywracając uprawnienia esbekom. I z tego bierze się pewna niemoc załatwienia najważniejszych spraw, bo nie ma możliwości współdziałania w naprawie biedy ze sprawcami tej biedy. Są oni zresztą przekonani o tym, że czynili słusznie.
Dziwię się dzisiaj, choćby podczas tej debaty, że Platforma Obywatelska zachowywała się nawet gorzej niż SLD. Dziwię się, bo to są ludzie, którzy mówią o rodowodzie solidarnościowym, niepodległościowym, a tutaj pan Rokita po prostu posługiwał się nieprawdą, mówiąc o tym, że my chcemy zlikwidować możliwość czy też zlikwidować kłamstwo lustracyjne i ci, którzy zostali uznani, będą chodzili z podniesioną głową w aureoli chwały. Na to ja powiem tak: Jeśli mieliśmy przez 9 lat ok. 20 uznanych za kłamców lustracyjnych, a skala współpracy z SB - mam gdzieś tutaj wykaz, jeśli chodzi o liczbę na tzw. liście Wildsteina - to ok. 240 tys. osób w tym wykazie, z tego by wynikało, że w tym tempie proces osądzania za kłamstwo lustracyjne trwałyby jakieś 24 tys. lat. Dlatego chcemy to zmienić, chcemy odtajnić te archiwa, żeby nie trzeba było się bawić w długoletnie procesy.
Chcemy również, aby ten proces ujawniania pokazał, kto jest lojalny wobec naszego kraju. Przecież wiadomo, że od tego, jakie będą klasy opiniotwórcze, zależy to, jakie będzie nasze państwo, czy będzie to demokracja z ludzką twarzą, czy z twarzą w kominiarce.
Przypominam sobie z prac w Komisji Skarbu Państwa, kiedy chcieliśmy dociec, kto jest dzisiaj w Polsce właścicielem największych fortun, że te dane są zamazane, nie można poznać nazwisk tych ludzi. Ci ludzie się ukrywają. Być może mają po temu jakieś powody. Jeśli można już mówić o tym, że trochę ta kurtyna została odsłonięta i kto chodzi w tej kominiarce, to komisje śledcze są tutaj najlepszym przykładem.
Jeśli chodzi o komisje śledcze, to one odsłoniły część prawdy. Wiemy, z jakiej grupy wywodzą się najwięksi biznesmeni, przynajmniej w tym wąskim odcinku, jeśli chodzi o aferę orlenowską, w jaki sposób zarobili część, bo o wszystkich pieniądzach nie wiemy, ale nie był to tylko pierwszy milion, o którym kiedyś mówiono, że można go ukraść. Są to w znacznej części właśnie ludzie o rodowodach pezetpeerowskich i peerelowskich służb specjalnych. Odtajnienie tych akt pewnie by nie pozwoliło, żeby knuto z szefem KGB na Polskę sprzedaż naszego strategicznego przedsiębiorstwa w ręce obcego mocarstwa, tego, które zniewalało Polskę przez kilkadziesiąt lat.
Okres PRL jest zresztą przez Polaków oceniany diametralnie odmiennie. Pewnie jeszcze długo będziemy toczyć spory na temat tego, jakim faktycznie państwem była Polska Ludowa. My oceniamy je oczywiście bardzo negatywnie, jednak ocenę, taką uczciwą ocenę przez naród bardzo utrudnia nasza nikła wiedza, co kryje się za sztafażem pozorów tzw. demokracji ludowej.
Zasoby Instytutu Pamięci Narodowej dają pogląd o aparacie przemocy. Skala 240 tys. osób w wykazie przeraża swoim ogromem. Jakaś część z nich niewątpliwie kontynuowała swoją działalność w wolnej Polsce, co ze względu na masowość agentury z całą pewnością musiało wywrzeć i na pewno nadal wywiera wpływ na bieg wydarzeń. Tyle, że to piętno, ten wpływ na bieg wydarzeń jest również ukryty, utajniony, tak jak archiwa SB. Im więcej zatem wiemy o działalności tych służb, tym więcej rozumiemy zawiłości naszej współczesności, społecznej, gospodarczej, bo niewątpliwie wpływ służb na gospodarkę - choćby afera Orlenu to pokazała - jest ogromny. Odsłaniający się udział ludzi służb PRL przy tych wielkich aferach III Rzeczypospolitej pokazuje, że brak wiedzy i brak lustracji bardzo szkodzi również gospodarce. Nieodsunięcie zaś od wpływu tych ludzi, dla których zdrada przez wiele lat była metodą działania, swego rodzaju sposobem na życie, mści się cały czas, można powiedzieć, coraz bardziej. O tym, że zdrada jest zabójczo szkodliwa, nie trzeba chyba nikogo przekonywać. Po to więc, aby przeszłość nie zatruwała przyszłości Polski, trzeba wiedzę o tym okresie w jak najszerszym zakresie upublicznić. I to jest konkretne działanie w naprawie państwa. Naród, który nie chce być notorycznie zdradzany, musi potępić zdradę, a zdrajców napiętnować. Ustawa zaś, która pokaże, kto był zdrajcą, a kto był bohaterem, będzie milowym krokiem w historii budowy sprawiedliwego państwa.
Szanowni Państwo! Wysoka Izbo! Zmagania polskiego społeczeństwa o jawność, ujawnienie agentury PRL to walka o sprawiedliwe państwo, o to, jak Polska traktuje swoich bohaterów i w jaki sposób traktuje zdrajców oraz szubrawców. To jest odpowiedź na pytanie, czy archiwa zostaną odtajnione - ta odpowiedź jest kluczowa dla budowy sprawiedliwego państwa - czy Polska jest uczciwa, czy zakłamana. Wiedza o ludziach elit, kto był po stronie ciemności, a kto był po stronie światła, to brzask IV sprawiedliwiej Rzeczypospolitej. O taki brzask, o taki początek Prawo i Sprawiedliwość zabiega. Mówiliśmy o tym w swoim programie i teraz to realizujemy. Dziękuję państwu za uwagę. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia