V kadencja
Interpelacja nr 5503
do ministra środowiska
w sprawie spodziewanej klęski ekologicznej w drzewostanach beskidzkich
Szanowny Panie Ministrze! Wedle doniesień specjalistów leśników z Beskidów tamtejsze drzewostany zagrożone są klęską ekologiczną porównywalną do tej, która miała miejsce w Górach Izerskich. Beskidy porastała niegdyś puszcza karpacka z dominującym w niej bukiem i jodłą z domieszką świerka. Mimo wieloletnich wycinek drzewostanu pod pastwiska i łąki, przez setki lat, człowiek nie naruszył naturalnej równowagi i struktury gatunkowej tamtych drzewostanów.
Początkiem zmian w ekosystemie puszczy karpackiej była rewolucja przemysłowa w XIX w., gdy masowo wycinano buki na węgiel drzewny. Później wraz z rozwojem kopalń śląskich wzrosło zapotrzebowanie na drzewo kopalniakowe, którego eksport ożywiło otwarcie kolei z Bielska do Wiednia.
Aby sprostać zapotrzebowaniu, zaczęto prowadzić w Beskidach gospodarkę wysokotowarową, stosując zręby zupełne na olbrzymich obszarach. Ogołocone tereny odnawiano charakteryzującym się wysoką produktywnością świerkiem. Nasiona sprowadzano z odległych obszarów ówczesnych Austro-Węgier. Tamten okres w życiu beskidzkich lasów, niemających beskidzkiego pochodzenia, odciska swe piętno także dzisiaj.
Charakterystyczna jest wielka zmienność pokroju sąsiadujących ze sobą drzew i ich skupisk. To genetyczne rozchwianie świerczyny powoduje jej brak odporności na szkody spowodowane przez silne wiatry, okiść, szadź, grzyby i owady.
Uogólniając, przez dwa ostatnie stulecia zalesiono świerkiem ponad 70% naturalnego środowiska buczyny karpackiej. Mimo iż przez ostatnie lata prowadzono przebudowę gatunkową drzewostanu w całych Beskidach, świerk nadal zajmuje ponad 60% powierzchni lasu, przy jedynie 19% buczyny.
Leśnicy podkreślają, że widoczny jest wyraźny jego nadmiar. Normy w ekosystemie beskidzkim nie powinny przekroczyć 40% świerku, gdy tymczasem w wielu kompleksach leśnych przekraczają 80%.
Nie sposób jest kwestionować piękna rozległych świerkowych monokultur na beskidzkich stokach, ale za tym kryje się wiele problemów, które wróżą, zdaniem leśników, nieuchronną klęskę.
Wprowadzone ręką człowieka drzewostany o zniekształconym składzie gatunkowym i jednolitej strukturze wiekowej bardzo odbiegają od występujących tam w przeszłości naturalnych ekosystemów i powodują borowacenie gleby oraz spadek retencji wodnej. Sztucznie wprowadzone drzewa szybko chorują, nie potrafią oprzeć się zagrożeniom pochodzącym ze zniekształconego przez człowieka otoczenia.
Błąd dawnych leśników polegał nie tylko na niedostosowaniu drzew do ich naturalnych siedlisk, ale też na zalesianiu górnych partii gór gatunkami rosnącymi nisko. Skutkiem gospodarki leśnej dawnych leśników jest dzisiaj wysoka produktywność tych terenów. Niektóre beskidzkie nadleśnictwa chwalą się jedną z wyższych w Europie (najwyższą w Polsce) zasobnością drewna na pniu, jednak kosztem zmiany składu gatunków, uproszczonej struktury drzewostanów i wprowadzeniu obcych genotypów.
Obecnie świerczyny beskidzkie należą do obszarów zagrożonych dużą emisją przemysłową (Śląsk, karwińsko-ostrawski obszar przemysłowy). Dochodzą do tego emisje lokalne, komunikacyjne, zakłócenia w bilansie wodnym, żywiołowe osadnictwo, urbanizacja, silna ekspansja turystyczna.
W wyniku powyższych zjawisk od lat 50 obserwuje się stopniowe zamieranie górskich świerczyn. Zaczęło się w Beskidzie Małym, gdzie w przeciągu 20 lat zmieniono drzewostan na liściasty i mieszany z powodu rozkładu świerczyn. Około 30 lat temu problem pojawił się w Beskidzie Śląskim i Żywieckim. Dziś na tych terenach jesteśmy świadkami śmierci drzew w górnych partiach gór, rozpadu ekosystemu i likwidacji lasu jako formacji roślinnej.
W ostatnich latach leśnicy zauważyli zdecydowane nasilenie się destrukcji świerczyn w Beskidach. Świerk jest drzewem niezwykle wrażliwym na wahania poziomu wód gruntowych. Ma płaski system korzeniowy, nie sięga po wodę głęboko, a potrzebuje jej bardzo dużo, zwłaszcza w okresie wegetacji. Wobec stopniowego ocieplania się klimatu, pogarszającego się bilansu wodnego w ostatnich latach świerk okazywał się coraz słabszy.
Przyczyną osłabienia się drzewostanu świerkowego w Beskidach nie jest jedynie czynnik zniekształcenia dawnych ekosystemów.
W latach 1945-1955 świerk był nękany przez brudnicę mniszkę. Pod koniec ubiegłego wieku dokuczały mu wzmożone emisje przemysłowe, a potem inwazja kornika drukarza. W 2004 r. silne huragany powaliły ok. 250 tys. m3 grubizny. Kolejne straty przyniosła ostania, niezwykle mroźna zima i ostatnie niezwykle suche lato. Wyziewy przemysłowe spowodowały kwaśne deszcze. Wszystko to doprowadziło do osłabnięcia drzew i narażenia ich przez to na ataki grzybów i owadów. Wielkim zagrożeniem dla beskidzkich świerków jest opieńka. Rozkłada ona łyko korzeni i zadusza tym samym całe drzewo.
Drzewostany świerku dziesiątkują owady (zasnuja świerkowa i zawodnica świerkowa), a wśród nich zwłaszcza kornik drukarz. Jedną z najskuteczniejszych metod obrony lasu przed tym ekspansywnym owadem jest ścinka, okorowanie i zniszczenie kory chorych drzew. W innym przypadku owad przenosi się na inne drzewa. Taka przymusowa wycinka powoduje nagłe wzrosty w produkcji drewna, nawet dwukrotnie w stosunku do etatu cięć wynikającego z planu urządzenia lasu.
Uchronić beskidzkie lasy przed katastrofą mogłaby realizacja planu ˝Program dla Beskidów˝, opracowanego przez Wydział Leśny Akademii Rolniczej w Krakowie przy współpracy Katowickiej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Plan ten zakłada przebudowę struktury gatunkowej drzewostanów z nadleśnictw Andrychów, Bielsko, Jeleśnia, Sucha Beskidzka, Ujsoły, Węgierska Górka i Wisła.
W nadleśnictwach tych plan zakłada, że priorytetowymi gatunkami będą jodła, buk, modrzew, jawor, jarzębina i limba. W odnowieniu bezwzględnie przestrzegane mają być zasady ˝Regionalizacji nasiennej w Polsce˝, w tym też regionalizacji pionowej. Realizacja tego przedsięwzięcia napotyka jednak przeszkody. Główny to brak pieniędzy. Katowicka RDLP może ponieść jedynie niewielką część kosztów. Leśnicy liczą więc na fundusze z budżetu państwa oraz pomoce z NFOŚiGW i WFOŚiGW, jak też na wsparcie ze strony Unii Europejskiej.
Sytuację komplikuje jednak znaczny udział na tych terenach lasów prywatnych (są to areały porównywalne z lasami państwowymi), które zazwyczaj są w fatalnej kondycji i grożą rozprzestrzenianiem się chorób drzew i kornika na lasy państwowe. Dyrektor RDLP Katowice apelował do burmistrzów i wójtów miast i gmin powiatów cieszyńskiego i żywieckiego o przeprowadzenie wśród prywatnych właścicieli lasów w tych powiatach akcji uświadamiającej znaczenie wycinki ochronnej dla zachowania trwałości beskidzkich lasów.
Wśród leśników widać jednak nadzieję, że świerk uda się uratować, tak jak udało się uratować jodłę, i plan ˝Program dla Beskidów˝ wdrażać stopniowo, zachowując zróżnicowanie wiekowe drzewostanu i by nie prowadzić gospodarki leśnej na dużych, powycinkowych terenach, tak jak robili to nasi polscy, dawni leśnicy.
Mając na uwadze wszystkie zebrane powyżej informacje, opracowane przez specjalistów leśników i opublikowane w specjalistycznej prasie, kieruję do Pana Ministra następujące pytania:
1. Czy jest możliwe zabezpieczenie na realizację planu ˝Program dla Beskidów˝ odpowiedniej kwoty pieniężnej w budżecie państwa?
2. Czy możliwa jest pomoc Ministerstwa Środowiska w uświadamianiu prywatnych właścicieli beskidzkich lasów poprzez cykle szkoleń lub inne tego typu akcje?
3. Jak wygląda sytuacja ekosystemów leśnych w innych regionach kraju?
4. Czy byłaby możliwa pomoc Ministerstwa Środowiska dla leśników z Beskidów celem uzyskania dodatkowych środków z funduszy unijnych na ratowanie tego regionu przed stanem klęski ekologicznej?
Z wyrazami szacunku
Poseł Sandra Lewandowska
Warszawa, dnia 14 listopada 2006 r.