IV kadencja

Interpelacja w sprawie stosowania cen dumpingowych przez apteki sieciowe

Interpelacja nr 8796

do ministra zdrowia

w sprawie stosowania cen dumpingowych przez apteki sieciowe

   Szanowny Panie Ministrze! Do sądów gospodarczych trafia coraz więcej wniosków o ogłoszenie upadłości aptek. Do pogorszenia ich kondycji przyczyniły się zmiany w prawie, kryzys gospodarczy, konsolidacja hurtowni leków, nadmierna liczba nowo otwieranych aptek przed kilkoma laty i chaotyczne ich rozmieszczenie, a także brak ekonomicznego doświadczenia aptekarzy. Główne problemy aptek są związane z sektorem hurtowni farmaceutycznych. Przyczyn obecnych problemów aptek upatruje się również w usztywnieniu podejścia producentów leków do hurtowni farmaceutycznych. Jeszcze kilka lat temu hurtownie stosowały bardzo łagodną politykę wobec aptek. Aby przyciągnąć aptekarzy, hurtownicy skłonni byli w większym stopniu kredytować ich działalność. Wiele wskazuje na to, że za kilka lat rynek aptek w Polsce będzie wyglądał inaczej niż dzisiaj. Już teraz pojawiają się na nim gracze funkcjonujący według innego modelu biznesowego. Od trzech lat rozwija się np. spółka Apteki Polskie, działająca pod szyldem Apteka 21, mają obecnie 36 aptek i ˝idą jak burza˝. Ich strategia jest prosta: niskie ceny (wedle deklaracji, ich marże na wybrane leki do 50% niższe u konkurencji). Aptekarze, właściciele jednej lub kilku aptek, obawiają się, że to nic innego jak dumping cenowy (który uderza w budżet państwa) i że sieci rozprawią się z aptekami, tak jak hipermarkety z małymi, rodzinnymi firmami zajmującymi się handlem czy rzemiosłem. Sieci dążą do zmonopolizowania rynku, a niższe ceny wynikają z tego, że potrafią one zmusić hurtowników i producentów do dużych rabatów.

   Sfrustrowani właściciele tradycyjnych aptek zmuszeni są albo porzucić swój interes, albo oddać się w ręce rosnących w siłę zachodnich koncernów. Te stopniowo skupiają w swoich rękach produkcję i dystrybucję leków. Pod ich kontrolę dostają się także hurtownie. Rodzimi producenci farmaceutyków zostają pozostawieni samym sobie. Choć hurtownikom i detalicznym sprzedawcom proponują tanie leki, nie mogą ich zbyć. Wszystko jest pod kluczem kilku potężnych firm. To one decydują, co i za ile ma być w powszechnym obrocie. Hiperapteki zaczynają stosować te same sztuczki marketingowe, co supermarkety. Etyka schodzi na dalszy plan. Liczy się utarg. Społeczeństwo, bombardowane informacjami o rabatach, nie protestuje. Właścicieli sieci aptek Kodeks etyki aptekarza nie obowiązuje, są tylko przedsiębiorcami.

   Powstające na naszych oczach sieci marketów z medykamentami nastawione są wyłącznie na maksymalizację zysków. Chcą sprzedać jak najwięcej leków, które stosowane w nieodpowiednich proporcjach działają przecież jak trucizna. Ludzie nie są tego świadomi. Apteka nie może być traktowana i prowadzona, jak zwykle przedsiębiorstwo. Nie może, ale jest. Zasilone kapitałem działają, jak zwykłe przedsiębiorstwa. Drobni aptekarze, którzy jeszcze 3 lata temu konkurowali jedynie między sobą, dziś wobec rozrastających się i dobrze prosperujących sieci czują się bezradni. Ok. 70% tradycyjnych aptek w Polsce działa poniżej progu rentowności, a prawie 30% jest zadłużonych. W niedługim czasie ten odsetek może być wyższy. Niepokojąca jest sytuacja polegająca na zmowach między tworzącymi sieci dystrybutorami a zachodnimi producentami leków. Prawo farmaceutyczne wolne jest tak naprawdę od jakichkolwiek zapisów antykoncentracyjnych. W Polsce działa obecnie 10 tys. aptek, a to oznacza, że 1000 z nich im bardziej ugina się pod coraz większym ciężarem długów, tym łatwiejszym staje się kąskiem dla zachodniego koncernu.

   To, że rynek może zostać podzielony między kilku właścicieli sieciowych aptek i rządzić się tymi samymi regułami, co rynek hipermarketów jest jak najbardziej prawdopodobne. Na Litwie i Czechach, gdzie obowiązuje podobne do polskiego Prawo farmaceutyczne, tradycyjne punkty z lekami zostały już w większości wyparte przez sieci aptek. Na tym jednak proces koncentracji się nie kończy. Dystrybutorzy albo są przejmowani przez koncerny farmaceutyczne, albo podpisują z nimi umowy na wyłączność, które, jak potem się okazuje, są ostatnim gwoździem do trumny dla rodzimych producentów. Ponieważ nie mogą sprzedać swoich preparatów, nie pozostaje im nic innego, jak tylko ogłosić bankructwo lub zgodzić się na przejęcie przez zachodni koncern pod warunkiem, że ten ostatni wyrazi taką wolę. Obawiam się, że historia powtórzy się w Polsce. Hurtownie, których jeszcze w latach 90. było kilkaset, a dziś kilka z reguły, udzielają aptekarskim sieciom wyższe rabaty niż drobnym farmaceutom. Zagrożenie pionową monopolizacją rynku coraz wyraźniej dostrzegają także krajowi producenci medykamentów. Koncern farmaceutyczny może być jednocześnie producentem, dystrybutorem, hurtownikiem i odbiorcą detalicznym wyłącznie swoich preparatów. Jeżeli zabraknie hurtowni i aptek niepowiązanych z koncernami, polscy producenci nie będą w stanie sprzedawać swoich produktów ani w Polsce, ani w jakimkolwiek innym kraju UE. Większość preparatów, które oferują rodzime firmy, nie spełnia bowiem unijnych norm jakości, bezpieczeństwa i skuteczności. Na dostosowanie się do nowych standardów mają wprawdzie czas do końca 2008 r., jeżeli jednak nie zostaną zaostrzone przepisy antykoncetrujące, prędzej znajdą się w czeluści długów, skąd bez finansowego wsparcia nie będzie już wyjścia.

   Realnym zagrożeniem jest struktura kilkuset, a nawet licząca powyżej tysiąca aptek. Wiele firm nie ukrywało zamiaru zorganizowania własnych dużych sieci. To właśnie stanowiłoby duże niebezpieczeństwo dla pojedynczo działających aptek, ale przede wszystkim - zagrożenie dla pacjenta. Bowiem w pierwszej fazie, gdy chodzi o zdobycie rynku forma prowadzenia aptek w sieci jest tańszym rozwiązaniem. Apteki działające w sieciach mają większą możliwość obniżania cen, mamienia różnymi konkursami, wmawiania pacjentowi, że są lepsze od pozostałych, co się kłóci z zasadami etyki zawodowej aptekarza. Zróżnicowanie cen powoduje niepewność pacjenta, traci on zaufanie do apteki, w której lek kosztuje choćby parę groszy więcej. To jest negatywne zjawisko. Pacjent z receptą chce trafić do najbliższej apteki i zakupić lek na takich samych warunkach. Osoba schorowana nie jest w stanie przeprowadzić rankingu cenowego leków w aptekach.

   W tej chwili obserwujemy bardzo niekorzystne zjawisko, powstają zależności ekonomiczne między apteką a np.hurtownią. Hurtownie sprzedają leki taniej dla swoich stałych odbiorców, a po wyższych cenach tym kontrahentom, którzy sporadycznie próbują się u nich zaopatrzyć w leki. Różnicują klientów. W konsekwencji mamy także zróżnicowanie cen detalicznych. Pojedyncza apteka ma znikomy margines możliwości obniżania cen. Obowiązuje ją marża urzędowa. Czasami w walce konkurencyjnej na ceny apteka rezygnuje z własnej marży, by dorównać kroku aptekom ˝wyróżnionym˝ przez daną hurtownię. Zaciska sobie więc pętlę na szyi. Można bowiem wytrzymać taką konkurencję przez krótki czas, ale w konsekwencji ta apteka będzie coraz słabsza ekonomicznie, aż zostanie wchłonięta przez tworzące się sieci za symboliczną złotówkę.

   Na podstawie obecnie obowiązującego prawa taki stan rzeczy mógłby trwać dwa, trzy lata maksymalnie i okazałoby się, że na rynku polskim mamy 3 do 5 sieci, które dyktują warunki, tak jak to się stało w Norwegii, na Litwie i w Czechach. Apteka jest placówką ochrony zdrowia, służy pacjentom i o tym nie można zapominać. Podział rynku między kilka koncernów sprawiłby, że w aptekach byłyby leki drogi, np. innowacyjne, a nie generyczne produkowane w większości przez polski przemysł farmaceutyczny. Co więcej, gdyby tak potoczyły się sprawy, wielkie silne koncerny mogłyby narzucić ministrowi zdrowia sprzedaż tylko pewnego asortymentu leków, a więc mogłyby kształtować politykę lekową państwa. W jaki sposób byłby wówczas chroniony interes pacjenta, jeśli ograniczy mu się dostęp do niektórych np. tańszych leków odtwórczych, jakościowo nieustępujących oryginalnym.

   W obawie przed zawładnięciem przez duże koncerny i sieci aptek z obcym kapitałem rynku farmaceutycznego, którego największą bronią są błędy legislacyjne w polityce lekowej, potwierdzone raportem NIK, zwracam się z pytaniem do Pana Ministra: Jakie zmiany i działania będą podejmowane w najbliższym czasie przez ministerstwo w celu stworzenia barier legislacyjnych zapobiegających zróżnicowaniu cen detalicznych regulowanych dla potrzeb i zysków dużych koncernów farmaceutycznych i sieci aptek?

   Z poważaniem

   Poseł Joanna Grobel-Proszowska

   Stalowa Wola, dnia 28 października 2004 r.