opis sprawy

Interpelacja w sprawie polityki Rzeczypospolitej Polskiej wobec wojny domowej w Syrii oraz wynikłego z tej sytuacji kryzysu międzynarodowego

Interpelacja nr 20814

do prezesa Rady Ministrów

w sprawie polityki Rzeczypospolitej Polskiej wobec wojny domowej w Syrii oraz wynikłego z tej sytuacji kryzysu międzynarodowego

   Szanowny Panie Premierze! Od marca 2011 r. trwa z różnym nasileniem w ponad 20-milionowej Syryjskiej Republice Arabskiej tragiczna wojna domowa, w której zginęło już przeszło 100 tys. osób. Doprowadziła ona do zniszczenia kraju na ogromną skalę, do ucieczki za granicę (zwłaszcza do Libanu, Jordanii i Turcji) ponad 2 mln osób oraz do wewnętrznego przesiedlenia dalszych 4-6 mln. Cała ta sytuacja wywołała i wywołuje różnorodne reperkusje, na skalę zarówno regionalną, jak i globalną, zagrażając pokojowi nie tylko na Bliskim Wschodzie. Niedawne użycie w tym konflikcie broni chemicznej (prawdopodobnie sarinu) dodatkowo wstrząsnęło światową opinią publiczną i to nie jedynie ze względu na wielką liczbę ofiar.

   Polska, choć nie ma bezpośrednich interesów w tym regionie, przez dekady żywo interesowała się sytuacją tam panującą. Między innymi stacjonowali na Bliskim Wschodzie w ramach sił pokojowych ONZ nasi żołnierze - w tym przez 35 lat (do 2009 r.) na Wzgórzach Golan, na 76-kilometrowej granicy izraelsko-syryjskiej. Syria utrzymuje swą placówkę dyplomatyczną w Warszawie (nad Wisłą mieszka zresztą spora grupa obywateli tego państwa), podczas gdy MSZ zostało zmuszone ze względów bezpieczeństwa zamknąć polską ambasadę w Damaszku. Wcześniej przez pewien czas - analogicznie jak przed laty w Iraku - reprezentowała ona również interesy Stanów Zjednoczonych Ameryki.

   Jak dotychczas rozmowy pomiędzy rządem prezydenta Baszara al-Asada i (podzieloną wewnętrznie) opozycją nie okazały się możliwe. Także na forum ONZ Rada Bezpieczeństwa wskutek rozbieżnej oceny sytuacji przez stałych jej członków nie zajęła jednolitego stanowiska. Po użyciu na dużą skalę 21 sierpnia br. na obrzeżach stolicy Syrii broni chemicznej realny stał się scenariusz interwencji wojskowej, przede wszystkim amerykańskiej. Wypowiedzi Pana Premiera w tej materii, choć nie zawsze spójne, generalnie wydają się racjonalne. Jednoznaczne potępienie użycia tej broni jest oczywiste. Trudno też spodziewać się, aby interwencja wojskowa dała właściwe efekty, stąd przy poparciu politycznym dla naszych sojuszników - inaczej niż w Iraku i Afganistanie - czynny udział polskich jednostek nie powinien wchodzić w grę. Jednakże szereg kwestii warto wyjaśnić.

   Czy nie uważa Pan, że Polska powinna znacząco zwiększyć pomoc humanitarną dla uchodźców, także dla tzw. wewnętrznych przesiedleńców (IDP), co od dawna postulują liczne organizacje pozarządowe? Czy nasz rząd nie powinien wykazać się aktywnością w ramach międzynarodowej Organizacji ds. Zakazu Broni Chemicznej, w tym w jej radzie wykonawczej? Ta struktura z siedzibą w Hadze zajmuje się przecież przestrzeganiem konwencji o produkcji, rozwoju, składowaniu, przekazywaniu, nabywaniu, a nade wszystko o zakazie stosowania tej broni, podpisanej w styczniu 1993 r., zaś obowiązującej od 1997 r. Polska mogłaby np. wystąpić w podobny sposób, jak uczyniła to na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ wraz z Kanadą w 2002 r.

   W wielu państwach, nawet o systemie prezydenckim (jak USA) lub półprezydenckim (jak Francja), toczy się debata w parlamentach o polityce wobec Syrii. A w krajach o systemie parlamentarno-gabinetowym (np. w Wielkiej Brytanii, gdzie doszło nawet do głosowania ws. udziału w interwencji zbrojnej) bywa to standardem. Czy polski rząd zamierza pójść tym śladem? Jak w tym kontekście interpretować brak jakiejkolwiek debaty w Sejmie, który zgodnie z art. 95 Konstytucji RP sprawuje kontrolę nad działalnością Rady Ministrów? Korzystam z tej okazji, aby zapytać Pana Premiera, czy nie warto (wzorem np. Niemiec) wprowadzić do naszego ustawodawstwa zapisu, iż o użyciu polskich jednostek wojskowych za granicą każdorazowo decyduje właśnie Sejm.

   I wreszcie, czy z dzisiejszej perspektywy nie należy uznać, że wycofanie przed czterema laty polskiego kontyngentu z pokojowych sił ONZ na Wzgórzach Golan (a także z południowego Libanu) było błędem? Mielibyśmy własne źródła informacji i nasza pozycja wśród sojuszników również byłaby bardziej dogodna.

   Z wyrazami poważania

   Poseł Tadeusz Iwiński

   Warszawa, dnia 3 września 2013 r.