6 kadencja, 64 posiedzenie, 2 dzień - Poseł Karol Karski

6 kadencja, 64 posiedzenie, 2 dzień (08-04-2010)

19 punkt porządku dziennego:
Informacja ministra spraw zagranicznych o założeniach polskiej polityki zagranicznej w 2010 roku.


Poseł Karol Karski:

    Pani Marszałek! Państwo Ministrowie! Wysoka Izbo! Polityka zagraniczna, tak jak każda inna polityka prowadzona przez ten rząd, ma charakter wizerunkowy. Wczoraj minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zerwał z wieloletnią, wręcz wielokadencyjną tradycją i zamiast przedstawić Komisji Spraw Zagranicznych tezy swojego dzisiejszego wystąpienia, przedstawił jedynie ogólne informacje. Stwierdził, że samo wystąpienie będzie przekazane klubom parlamentarnym dopiero dzisiaj, by informacje o jego treści nie wydostały się wcześniej do opinii publicznej. Czyżby istniała obawa, że zaklęcia wizerunkowe, nawet po krótkim przyjrzeniu się im, okażą się merytoryczną miałkością?

    Obecny rząd przedstawia jako najważniejsze osiągnięcia w polityce zagranicznej w 2009 r. siedem wydarzeń, pozorów wydarzeń lub sytuacji wręcz wirtualnych. Te siedem punktów zostało nam przekazanych przez pana ministra w dokumencie, który otrzymaliśmy wczoraj na posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych.

    Po pierwsze, rząd twierdzi, iż ma miejsce umocnienie Polski w Unii Europejskiej, uzyskanie wymiernego wpływu na unijny proces decyzyjny. Ma o tym świadczyć wybór Jerzego Buzka na stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego, a Janusza Lewandowskiego na ponoć ważne stanowisko komisarza do spraw budżetu. Czy te wszystkie okoliczności stanowią o wzmocnieniu pozycji Polski? Do rangi symbolu urasta fakt, iż w otwierającym się właśnie na przedstawicieli nowych państw członkowskich unijnym korpusie dyplomatycznym ani jeden Polak nie zajmuje stanowiska ambasadora, choć takie propozycje otrzymał już np. i Litwin, i Węgier. Na sto kilkadziesiąt stanowisk ambasadorskich Polacy nie zajmują żadnego. Pan minister od grudnia zapowiada, że to się zmieni, ale jakoś się nie zmienia. Na szczycie w Kordobie, gdzie omawiano konstrukcję unijnego korpusu dyplomatycznego, zabrakło niestety polskiego ministra spraw zagranicznych.

    Minęła już jedna trzecia kadencji Jerzego Buzka na stanowisku przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Miło patrzeć na Polaka w tym miejscu. A co ponad to? Dotąd nic, cały czas czekamy z nadzieją, że przewodniczący Parlamentu Europejskiego zrobi coś istotnego i konkretnego dla Polski. Jedna trzecia czasu urzędowania na tym stanowisku już minęła.

    Z kolei Janusz Lewandowski objął zajmowane dotąd przez przedstawicielkę niewielkiej Litwy stanowisko komisarza, który nie kreuje niczego - jest głównym księgowym Unii. Decyzje w sprawach budżetowych podejmują państwa członkowskie i to jednomyślnie. W ten sposób stracono de facto stanowisko przysługujące Polsce z tytułu traktatu. Każde państwo członkowskie ma prawo do jednego komisarza, nie każde jednak uzyskuje tak nieistotną funkcję.

    Jako drugi swój sukces rząd przedstawia inaugurację Partnerstwa Wschodniego. Czy jest sukcesem wyodrębnienie z polityki wschodniej Unii Europejskiej współpracy z sześcioma państwami i przeznaczenie na tę współpracę 600 mln euro na okres 6 lat, po 20 mln euro na rok na państwo? To zaangażowanie mniej niż symboliczne. Poprzez utworzenie tak rachitycznego Partnerstwa Wschodniego zmniejszono czy wręcz ograniczono do minimum wpływ Polski na stosunki między Unią Europejską a Rosją. Państwo to pozostało poza tym, tak specyficznie sformatowanym, programem. W ten sposób inicjatywa, a jakże polsko-szwedzka, spowodowała, iż choć Polska ma wpływ na program Partnerstwa Wschodniego, traktowany jako mało znaczący także w państwa, do których się odnosi. Nie ma już rzeczywistego wpływu na kształtowanie polityki Unii Europejskiej wobec Rosji. Już nie ma polityki wschodniej Unii Europejskiej, jest polityka wobec Rosji i polityka wobec reszty bliskiego obszaru postsowieckiego.

    Trzecim sukcesem tego rządu ma być - co brzmi dziwnie w kontekście wcześniej przedstawionych faktów - intensyfikacja polityki wschodniej, w tym osiągnięcie czegoś, co określono mianem, cytuję: europejskiego poziomu w stosunkach z Rosją, rewitalizacja stosunków z Białorusią czy bliżej nieokreślone nowe impulsy w stosunkach z Ukrainą. Ten europejski poziom to zapewne cieszenie się z tego, iż premier Rosji dziś nie neguje, że zbrodni katyńskiej dokonał Związek Radziecki, choć udział władz sowieckich w tym mordzie potwierdził sam ZSRR jeszcze przed swoim rozpadem, a później uczynił to prezydent Federacji Rosyjskiej Borys Jelcyn. Przełomem byłoby słowo ˝przepraszam˝, które padłoby ze strony rosyjskiej. Ono jednak nie padło. Nie ujawniono też wszystkich dokumentów zbrodni, choć jeszcze na początku tego tygodnia słyszeliśmy od szefa rosyjskich archiwów, że takie dokumenty, jak lista białoruska, zostały odnalezione i trzeba je tylko odtajnić. Nie uczyniono tego. Rząd Donalda Tuska jednak agresywnie domaga się dla siebie uznania.

    Tak zwana rewitalizacja stosunków z Białorusią to w praktyce działania stymulujące bezprecedensowe represje wobec Polaków w tym państwie. Im więcej spotkań z reżimem, tym więcej jego działań przeciw Polakom. Gdy minister Sikorski spotyka się z ministrem Martynowem, władze białoruskie na ten dzień zarządzają właśnie proces przeciw członkom Związku Polaków na Białorusi. Spotkanie z prezydentem Łukaszenką kwituje sukcesem, z którego dumny jest obecny rząd - powołano komisję. Spotkała się tylko raz, nie spotyka się częściej, bo nie potrafi określić zakresu swojej pracy. Tymczasem komornicy zajmują prywatny majątek szefowej Związku Polaków na Białorusi. Sukces goni sukces. (Oklaski)

    Jako czwarte swoje osiągnięcie w 2009 r. rząd wymienia zwiększenie perspektyw dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych poprzez kontrakt gazowy z Katarem. Kontrakt jest, na razie nie ma jednak możliwości sprowadzania gazu. Niemcy i Rosja budują przy tym gazociąg na dnie Morza Bałtyckiego, który minister Sikorski jeszcze jako członek rządu PiS porównał do paktu Ribbentrop-Mołotow. Dziś jako członek rządu Donalda Tuska nie ma już takich zastrzeżeń. Gazociąg nadal jest jednak projektem politycznym mającym zmniejszyć bezpieczeństwo energetyczne Polski i państw bałtyckich. Jako sukces rząd ogłasza fakt, że rurociąg zapewne nie będzie ograniczał dostępu do portów w Szczecinie i Świnoujściu. (Wesołość na sali) Sukces na miarę tego rządu, choć też nie do końca pewny.

    Rząd cieszy się z zawarcia kontraktu gazowego z Katarem. Czy sądzi, że Polacy zapomnieli, iż cena tego gazu jest znacznie wyższa niż cena gazu sprzedawanego przez Katar innym państwom? To jakaś dziwna przypadłość tego rządu. Obecnie zawierany jest kontrakt na dostawę gazu z Rosji, w którym kupowany przez nas gaz ma być droższy niż ten, który sprzedawany jest innym państwom członkowskim Unii Europejskiej, nawet tym, do których gaz ten trzeba dalej transportować. Niestety brak jest przy tym efektywnych działań mających na celu wypełnienie treścią przepisów traktatu z Lizbony mówiących o bezpieczeństwie energetycznym.

    Piątym sukcesem rządu w zakresie polityki zagranicznej w 2009 r. ma być coś wyjątkowo wirtualnego, cytuję: Mocny głos nad nową koncepcją strategiczną NATO. Koniec cytatu. Rząd słyszy głosy, czasem wręcz słyszy swój głos, a realnych zmian nie ma. Polska nadal nie jest objęta aktualnymi planami ewentualnościowymi, które określałyby, w jaki sposób sojusznicy z NATO przyszliby nam z pomocą w razie agresji na nasze państwo. Nie istnieje aktualny harmonogram działań, które konkretne jednostki wojskowe państw NATO miałyby podjąć działania obronne w przypadku agresji na nas. Okazuje się, że plany stworzone w 1999 r. już się zdezaktualizowały, powstały bowiem w zupełnie innej rzeczywistości. Takimi planami, nawet nieaktualnymi, nie są dziś w ogóle objęte Litwa, Łotwa i Estonia. Ich przyjęcie w przypadku państw bałtyckich blokowały Niemcy.

    Ten fakt pokazuje, że nasza część Europy znajduje się w NATO na zupełnie innych zasadach niż pozostali członkowie sojuszu. W odniesieniu do Polski, państw bałtyckich czy innych państw Europy Środkowo-Wschodniej ma on charakter polityczny, natomiast w stosunku do państw tzw. starej Europy - wojskowy. Jeśli tam nastąpi agresja z jakiejkolwiek strony, będzie możliwa obrona. Jeśli zaatakowany zostanie nasz region, możemy w zasadzie liczyć na zdecydowany protest, ewentualnie na zwrócenie się do agresora z prośbą o rozmowę na temat problemów występujących w relacjach między naszymi państwami. (Oklaski) Ma to miejsce w sytuacji, gdy we wrześniu ubiegłego roku, roku sukcesów rządu Donalda Tuska, przeprowadzone zostają bezprecedensowe manewry - armia rosyjska i białoruska wspólnie ćwiczą pacyfikację polskiej mniejszości na Białorusi, a następnie wejście na terytoria Polski oraz państw bałtyckich. W ćwiczeniach biorą też udział środki przenoszenia broni jądrowej. Generałowie rosyjscy i białoruscy ogłaszają, że w trakcie ćwiczonej operacji całkowicie rozgromiono przeciwnika.

    Także gazociąg na dnie Morza Bałtyckiego jest pretekstem do ćwiczenia działań militarnych. W ramach manewrów Ładoga 2009 armia rosyjska ćwiczy pościg za mitycznymi zamachowcami, którzy chcą uszkodzić rurociąg, i ściga ich tak zapamiętale, że przeprowadza desant na poligonie morskim ukształtowanym, jak stwierdza na posiedzeniu Komisji Spraw Zagranicznych i Obrony Narodowej przedstawiciel polskiego Sztabu Generalnego, tak jak ukształtowane jest wybrzeże polskie.

    (Głos z sali: Europejski poziom.)

    Tak, to jest ten europejski poziom stosunków z Rosją, o którym mówi obecny rząd.

    Rząd ten jednocześnie ustami swojego ministra spraw zagranicznych wzywa Stany Zjednoczone Ameryki do ograniczenia niektórych elementów amerykańskiej obecności wojskowej w Europie. Później padają wyjaśnienia, że chodziło o coś innego, niż powiedziano.

    Mamy do czynienia z rządem, który nie doprowadził do ratyfikacji umowy o budowie tarczy antyrakietowej. Minister spraw zagranicznych był podczas wczorajszego posiedzenia Komisji Spraw Zagranicznych dumny, cytuję, że może obecnie twardo negocjować ze Stanami Zjednoczonymi. (Wesołość na sali) Negocjował tak twardo, że Amerykanie zrezygnowali z budowy tarczy. (Oklaski) Uczynili to z wyjątkowym wdziękiem 17 września 2009 r., który był nie tylko dniem 70. rocznicy sowieckiej agresji przeciwko Polsce, wtedy właśnie we wrześniu 2009 r. armie rosyjska i białoruska w manewrach komentowanych na bieżąco na całym świecie z wyjątkiem Polski ćwiczyły całkowite rozgromienie przeciwnika. Był to wdzięk porównywalny do wdzięku, z którym wcześniej wystąpił premier Donald Tusk, który odrzucił wynegocjowaną wówczas wersję porozumienia o budowie tarczy w dniu 4 lipca, dniu amerykańskiego święta narodowego.

    Obecnie ogłoszono, iż sukcesem jest to, iż ma powstać nowa tarcza. Ma powstać, ale po roku 2018. Rząd, który mówi swojemu społeczeństwu prawdę, powiedziałby, że będzie to już po ewentualnej drugiej kadencji prezydenta Obamy. O tym, co będzie potem, i tak zadecyduje nowa administracja. To jest stwierdzenie Obamy: Niech nikt nie sądzi, że za mojej prezydentury powstanie w Polsce jakakolwiek tarcza. Rząd Donalda Tuska mówi zaś, że jest to kolejny sukces. Wkrótce pozostaniemy jednym z niewielu krajów NATO, który nie jest chroniony przez jakiekolwiek realne siły amerykańskie. Objazdowa nieuzbrojona bateria patriotów nie tylko tego nie zmieni, ale będzie wręcz symbolem słabego zainteresowania Stanów Zjednoczonych bezpieczeństwem naszego państwa oraz symbolem nieskuteczności rządu Donalda Tuska.

    Szóstym osiągnięciem w zakresie polityki zagranicznej w 2009 r. ma być wykorzystanie obchodów rocznic, zwłaszcza 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej, do promocji polskiej narracji historycznej oraz wizerunku Polski jako kraju nowoczesnego i o silnej gospodarce. Czy na Westerplatte promowaliśmy Polskę jako kraj nowoczesny i o silnej gospodarce? Obawiam się, że nie, chyba że uznamy, iż długie rozmowy premiera Berlusconiego przez telefon komórkowy podczas tych uroczystości, co transmitowały telewizje, były dowodem, że cała Polska - w tym wysunięta rubież Westerplatte - pokryta jest zasięgiem telefonii komórkowej. (Oklaski)

    W przeddzień uroczystości 1 września 2009 r. od premiera Rosji dowiedzieliśmy się, że pakt Ribbentrop-Mołotow nie był wcale taki nieuzasadniony. Stwierdził on, tu cytat z wypowiedzi premiera Putina, iż: odrzucić propozycję Niemiec o podpisaniu paktu o nieagresji w warunkach, gdy ewentualni sojusznicy ZSRR na Zachodzie zgodzili się już na analogiczne porozumienia z Trzecią Rzeszą i nie chcieli współpracować ze Związkiem Radzieckim, samotnie zderzyć się z najpotężniejszą wojenną machiną nazizmu - ówczesna dyplomacja radziecka całkiem zasadnie uznała to za krok co najmniej nierozsądny. W trakcie uroczystości to prezydent Lech Kaczyński uratował honor Polski, jasno przedstawiając to, co miało miejsce we wrześniu 1939 r. Premier Tusk wchodził zaś w relatywizowanie tych wydarzeń, mówiąc m.in., iż każde państwo może mieć ich swoją optykę. Nie istnieją jednak dwie historie. Istnieje jedna.

    Ostatnim osiągnięciem rządu Donalda Tuska w zakresie polityki zagranicznej, które miało miejsce w 2009 r., ma być stworzenie nowego mechanizmu koordynacji polityki zagranicznej i europejskiej poprzez połączenie MSZ i UKiE. Miarą profesjonalizmu nowego, połączonego MSZ jest przedstawienie na wczorajszym posiedzeniu sejmowej Komisji do Spraw Unii Europejskiej sześciu potencjalnych priorytetów polskiej prezydencji, z których notabene pięć było zaopatrzonych znakiem zapytania. Następnie na tym samym posiedzeniu przedstawiciele rządu przeszli do szczegółowego omawiania dwóch z nich. Problem polega jednak na tym, że nie był to żaden z priorytetów znajdujących się na przedstawionej pół godziny wcześniej liście. Mówili jednak przedstawiciele innych resortów. Taka to jest koordynacja.

    Działania na rzecz przygotowania się do prezydencji nie są szczególnie zaawansowane. Polska prezydencja w Unii Europejskiej, która będzie miała miejsca od 1 lipca do 31 grudnia 2011 r., będzie wielkim wyzwaniem, ale i wielką szansą dla naszego państwa. Jak uczy praktyka Unii Europejskiej, czynnikiem znacznie osłabiającym pozycję i możliwości działania państwa sprawującego prezydencję są mające miejsce w czasie jej trwania krajowe działania wyborcze i zmiana rządu krajowego. W drugiej połowie 2011 r. przypada konstytucyjny termin wyborów do Sejmu RP. Rząd Donalda Tuska nie skorzystał z istniejącej wcześniej, znanej w praktyce Unii Europejskiej, możliwości zamiany terminu prezydencji z innym państwem. Należy więc przyśpieszyć termin wyborów do Sejmu i przełożyć go na pierwszą połowę 2011 r. Prawo i Sprawiedliwość zgodnie z treścią swojego programu poprze takie rozwiązanie. Prezydencja Polski w Unii Europejskiej musi być okresem, w którym organy państwa polskiego, w tym w szczególności rząd, będą prowadziły działania ukierunkowane na przewodzenie Unii Europejskiej, a nie na wizerunkowe doraźne krajowe akcje wyborcze.

    Prezydencja to możliwość wpływania na rozwój Unii Europejskiej i dalsze działania. Państwo przewodzące Unii Europejskiej przedstawia w związku z tym swoje priorytety, które stają się w tym czasie priorytetami działania Unii. Ze zdziwieniem odnotowywujemy, że rząd Donalda Tuska mimo stosunkowo krótkiego okresu przed rozpoczęciem prezydencji do tej pory takich priorytetów jeszcze nie przedstawił. Jak już wskazano, dochodzi przy tym do groteskowych sytuacji, gdy ewentualne priorytety przedstawiane przez przedstawicieli rządu na tych samych posiedzeniach różnią się od siebie. Co zdaniem PiS powinno stać się takimi priorytetami? Wśród nich należy umieścić intensyfikację polityki wschodniej Unii jako części polityki zewnętrznej Unii Europejskiej. Polska jest bowiem szczególnie zainteresowana promowaniem demokracji, utrzymaniem stabilności państw leżących za wschodnią granicą Unii. Musimy także dążyć do utrzymania polityki spójności jako mechanizmu likwidowania dysproporcji infrastrukturalnych między państwami członkowskimi Unii Europejskiej. Należy przy tym uchwycić odpowiedni balans między rozwojem a działaniami na rzecz ochrony środowiska. Szczególnie ważne jest również kontynuowanie wspólnej polityki rolnej, z tym że poziom wsparcia dla rolników ze starych i nowych państw członkowskich musi zostać zrównany. Generalnie rzecz biorąc, we wszystkich aspektach należy dążyć do zrównania uprawnień wszystkich państw członkowskich i obywateli oraz wszystkich obywateli Unii Europejskiej.

    Polska powinna także skutecznie działać na rzecz bezpieczeństwa energetycznego. Jest ono bowiem jednym z najbardziej istotnych i aktualnych wyzwań, przed którymi stoi Unia Europejska. Ramowe przepisy traktatu z Lizbony mówiące o bezpieczeństwie energetycznym muszą zostać wypełnione dalszą treścią. Należy przeanalizować również możliwość racjonalizacji istniejących w Unii Europejskiej ograniczeń prawnych dotyczących Polski i innych państw członkowskich.

    Brak przygotowania odpowiednich priorytetów polskiej prezydencji oraz umieszczenie jej w okresie wyborów parlamentarnych będzie czynić z niej zaledwie mało znaczący i szybko zapomniany epizod w funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Rząd Donalda Tuska traktuje przewodnictwo Polski w Unii w sposób wizerunkowy. Istnieje zagrożenie, że będzie ona wykorzystana głównie jako wsparcie dla kampanii wyborczej Platformy Obywatelskiej. Premier i członkowie rządu jako gospodarze będą pokazywać się w towarzystwie innych polityków Unii, a Polska nie będzie formułowała żadnych istotnych propozycji, które mogłyby stać się przedmiotem najdrobniejszych nawet merytorycznych kontrowersji. Spowoduje to, iż Polska przez ten rząd utraci kolejną szansę na zajmowanie podmiotowej roli w Unii Europejskiej.

    Prezydencja jest wykorzystywana przez poszczególne państwa członkowskie jako możliwość wpływu na działania Unii i kształt jej polityk tak w zakresie krótko-, jak i długoterminowym. Jest ona szansą na zainicjowanie nowych lub wsparcie niektórych dotąd realizowanych strategii. Takiej szansy nie wolno zmarnować dla doraźnych kalkulacji wyborczych Platformy Obywatelskiej. Powtórzy się ona dopiero za wiele lat i to już w zupełnie innej rzeczywistości. Okres rządów Donalda Tuska jest jednak okresem straconych szans nie tylko w sferze polityki zagranicznej. W związku z tym zgłaszam wniosek o odrzucenie informacji przedstawionej przez ministra spraw zagranicznych. (Oklaski)

    (Głos z sali: Brawo.)


Powrót Przebieg posiedzenia