6 kadencja, 76 posiedzenie, 2 dzień - Poseł Marek Borowski

6 kadencja, 76 posiedzenie, 2 dzień (21-10-2010)

17 punkt porządku dziennego:
Informacja prezesa Rady Ministrów dotycząca okoliczności tragicznych wydarzeń w łódzkim biurze Prawa i Sprawiedliwości.


Poseł Marek Borowski:

    Dziękuję bardzo.

    Panie Marszałku! Panie Premierze! Wysoka Izbo! Początkowo zastanawiałem się, jaki sens ma dzisiejsza debata i informacja premiera, co nowego może być powiedziane w tej sprawie, ale po wysłuchaniu tej informacji zmieniłem zdanie. Chcę powiedzieć, że była to informacja rzeczowa. Chciałbym za to podziękować. Rzuca ona także nowe światło. Dochodzenie pewnie jeszcze nie zostanie doprowadzone do końca, ale rzuca ona trochę nowego światła na osobę sprawcy, na jego prawdopodobną motywację, na jego wcześniejsze postępowanie i na kontekst polityczny, który nadaje się temu wydarzeniu. Oczywiście, nie można pozbawić go kontekstu politycznego, natomiast trzeba go ująć we właściwe ramy.

    Widać z tego wszystkiego, co tutaj zostało powiedziane, że ta zbrodnia mogła się wydarzyć w innym miejscu, w innym czasie i dotknąć inne ugrupowanie polityczne. Proponowałbym to wziąć pod uwagę jednak w następnych dyskusjach w tej kwestii. To po pierwsze.

    Po drugie, czy wobec tego nie ma o czym mówić? Czy mamy do czynienia tylko z szaleńcem, bo, nie zawaham się tego powiedzieć, człowiek zrównoważony psychicznie takich decyzji nie podejmuje, nie krąży po Polsce, nie szykuje takiego ataku to tu, to tam? A zatem czy było to tylko to i wobec tego nie ma o czym mówić? Nie. Wydaje mi się, że jeśli ta sprawa stała się pretekstem do dyskusji o tym, jak wygląda polskie życie polityczne, niezależnie od tego, w jakim stopniu ono wpłynęło na decyzję tego zbrodniarza, to dobrze. Na pewno taka dyskusja nie zaszkodzi, oczywiście, pod warunkiem że znowu nie pogłębi ona podziałów.

    Po katastrofie smoleńskiej wydawało się, że jesteśmy na jakiejś drodze do pewnego porozumienia, to znaczy do ułożenia stosunków, dyskutując ze sobą i krytykując się wzajemnie. Okazało się, że nie, że raczej doprowadziło to do pogłębienia podziałów. Nie chcę w tej chwili wchodzić w tę kwestię, omawiać jej szczegółowo i jeszcze podgrzewać atmosfery, i jeszcze wykopywać nowych rowów. To jest jasne. Natomiast jeśli chodzi o dyskusję dotyczącą naszego życia politycznego, to chciałbym, będąc bardziej praktycznym w tej kwestii, żeby nie wypowiadać tylko słów, które są patetyczne, które są wzywaniem do czegoś, apelem o porozumienie, choć one są rzecz jasna zrozumiałe, lecz spróbować zastanowić się nad tym, co można, co trzeba konkretnie zrobić, żeby wejść na drogę normalnej rozmowy, normalnej, to jest takiej, w której będziemy dyskutować przy pomocy argumentów.

    Otóż, po pierwsze - tu chciałbym zwrócić się do moich koleżanek i kolegów z PiS-u - znacie mnie wiele lat i wiecie, że raczej trudno mnie oskarżyć o to, że używam języka nienawiści. Bardzo dbam o to, żeby nawet takie wrażenie nie powstało, szanuję każde ugrupowanie polityczne. Ale trzeba też przyjąć do wiadomości, że wasza linia polityczna, wasze koncepcje mogą nie znajdować poparcia w społeczeństwie, to znaczy u większości społeczeństwa, i mogą być przedmiotem krytyki. I ta krytyka nie może być traktowana jako nagonka, w żadnym razie. Na tę krytykę trzeba odpowiadać merytorycznie. Jeżeli krytykuje się was, powiedzmy sobie, za stosunek do Unii Europejskiej, to w tej sprawie trzeba dyskutować merytorycznie, a nie oskarżać przeciwnika o to, że jest zdrajcą interesów narodowych. Tego nie wolno robić. (Oklaski)

    Z waszej strony zbyt często padają słowa: ˝zdrajca˝, ˝zdrada interesów narodowych˝. Mam inne poglądy niż wy w wielu sprawach, a naprawdę nie jestem zdrajcą i proszę po prostu nie używać takich słów. To jest warunek elementarny, to znaczy przypisywanie złych intencji, intencji złowrogich nie powinno mieć miejsca. To zresztą kieruję nie tylko do PiS-u, żeby sprawa była jasna, ale do wszystkich. Jednak słowo ˝zdrajca˝ pada tylko z waszej strony. A to jest bardzo ciężkie oskarżenie, tego robić nie wolno.

    Otóż, wydaje mi się, że pierwszy warunek jest taki, jeśli mamy z tego wyjść wszyscy cali: Trzeba uznać demokratyczną decyzję społeczeństwa. Bronisław Komorowski został wybrany na prezydenta w uczciwych wyborach, demokratycznych, bez żadnych manipulacji (Dzwonek), i dzisiaj niezależnie od tego, czy się go lubi, czy się go nie lubi, trzeba przyjąć, że jest prezydentem Rzeczypospolitej, i jeśli występuje z inicjatywami spotkań, rozmów, porozumień, to nie wolno takich inicjatyw odrzucać. Z tych rozmów może niewiele wyjść, to jest inny temat, ale odrzucać tego nie wolno, bo jak się odrzuca, to znaczy że się nie chce w gruncie rzeczy porozumienia. Nie da się postawić warunku, że prezydent Komorowski musi odejść i dopiero wtedy będziemy rozmawiać. No, nie da się. Jest tym prezydentem. I powiem więcej - od prezydenta oczekujemy takich inicjatyw. Gdyby ich nie podjął, byłaby pretensja, że nie podjął. Zatem to jest warunek pierwszy.

    I warunek drugi, i to w większym stopniu kieruję do pana premiera i do rządu: Jedna z przyczyn tego stanu rzeczy, który jest u nas, to jest miałkość naszej debaty politycznej. Przecież my dyskutujemy o tym, co kto powiedział, co powiedział ten, a co powiedział tamten. A może pan teraz powie, jak pan się ustosunkowuje do tego, co powiedział ten i tak dalej. U nas są dziennikarze, którzy za takie programy publicystyczne dostają nagrody.

    Proszę państwa, my nie zmienimy mediów prywatnych, z całą pewnością. One się tabloidyzują i, zdaje się, nie ma na to rady. Ale my możemy zmienić media publiczne, my możemy zmienić telewizję.

    (Poseł Krystyna Grabicka: Już zmieniliście.)

    Proszę państwa, spokojnie. Ja niczego nie zmieniałem, proszę mi tutaj niczego nie imputować. Mówię to do wszystkich, ale przede wszystkim do rządu, do większości rządowej, bo oni mają tutaj decydujący głos. Nie mówię w tej chwili o ludziach, mówię o pewnej koncepcji telewizji publicznej - edukującej, uczącej myślenia i unikającej tego rodzaju pyskówek, jakie normalnie u nas, niestety, mają miejsce w telewizji, rzadziej w radiu. To jest wielkie zadanie, to wymaga także finansowania tej telewizji. I to jest mój postulat i moja prośba do pana premiera, bo to są działania na dłuższą metę. Bez tego my po prostu nie będziemy uczyli właściwych form i metod porozumiewania się i dyskusji.

    Przepraszam pana marszałka. Już kończę.

    I wreszcie punkt trzeci to jest sprawa inicjowania pewnych ważnych debat - te debaty powinny być inicjowane przez rząd - na absolutnie zasadnicze dla Polski tematy. Przecież takie tematy, jak sprawa pakietu klimatyczno-energetycznego, w co zresztą rząd włożył wielki wysiłek, jak sprawa bezpieczeństwa energetycznego, jak sprawa roślin modyfikowanych genetycznie, jak sprawa braku polskich patentów, jak kwestia nauki w Polsce, starzenia się społeczeństwa, to są wszystko zasadnicze tematy, o których dyskutujemy naskórkowo, bez odpowiedniego przygotowania, bez odpowiednich materiałów, analiz itd., itd. Tu wielka jest rola rządu, bo rząd dysponuje wszelkimi materiałami, jest odpowiedzialny za przyszłość Polski i może te debaty inicjować, przygotować. A wtedy, proszę państwa, ci krzykacze, którzy jedyne, co w polityce potrafią, to rzucić się do gardła przeciwnika, po prostu zejdą na margines, bo oni w tych sprawach nie będą mieli nic do powiedzenia.

    I to są trzy kwestie. Jeżeli te sprawy każdy weźmie sobie do serca, to z tego dołka - bo to jest dołek, miejsce, w którym się znajdujemy - będziemy wychodzić. Dziękuję. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia