6 kadencja, 2 posiedzenie, 1 dzień (23-11-2007)
1 punkt porządku dziennego:
Przedstawienie przez prezesa Rady Ministrów programu działania Rady Ministrów z wnioskiem o udzielenie jej wotum zaufania.
Poseł Sławomir Piechota:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pada wiele uwag, a opozycja nie szczędzi zarzutów, więc może trzeba przypomnieć pewne prawdy oczywiste, które właśnie przez to, że są aż tak oczywiste, umykają chyba uwadze i niektórzy zdają się ich nie rozumieć. Ano nie po deklaracjach, nie po pięknych, najpiękniejszych nawet słowach i nie po nawet najpiękniejszych umowach koalicyjnych czy deklaracjach programowych, ale po owocach ich poznacie. Mam głębokie przekonanie, że właśnie w Platformie Obywatelskiej jest wielu ludzi o twardym samorządowym doświadczeniu, doświadczeniu, które nauczyło reagować na trudne sprawy, mieć odwagę, by konsekwentnie te sprawy rozwiązywać.
I druga z prawd oczywistych. Pieniądze to nie wszystko. Naprawdę, pieniądze to nie wszystko. Są jeszcze wartości, które tu często są przywoływane, ale mam wrażenie, że mówiący o nich nie bardzo sami w nie wierzą, tylko pytają: Skąd będzie na to kasa? Ano oprócz kasy jest jeszcze godność człowieka. Są pytania: Czy chronimy prawa obywatelskie? Czy szanujemy ludzi, którzy własnym wysiłkiem, własną pracą potrafią dbać o siebie i o swoje rodziny? Czy naprawdę pomagamy najsłabszym, czy też ulegamy tylko tym, którzy wymuszają? Świetny klasyczny przykład z końca poprzedniej kadencji - fundusz alimentacyjny. Ano okazuje się, że można spokojnie, i to z pełnym przekonaniem, wyłożyć wielkie publiczne pieniądze, czyli pieniądze komuś zabrane, po to, by zaspokoić żądania małej, ale dobrze zorganizowanej i twardo walczącej o swoje interesy grupy - kosztem zwykłych rodzin, kosztem wdów wychowujących samotnie dzieci, kosztem rodziców wychowujących niepełnosprawne dzieci. Im tak skorzy do pomocy poprzednio rządzący nie byli. A dziś? No właśnie, pytają nas. No więc w moim przekonaniu trzeba przypomnieć, że zaufanie to jest naprawdę wielka wartość, która liczy się nawet w sposób wymierny w biznesie, bo jak ludzie prowadzący ze sobą biznes wierzą sobie nawzajem, to nie potrzebują weksli, komorników, sądów, nie potrzebują dziesiątek zabezpieczeń. A więc zaufanie ma swoją wymierną wartość, zwłaszcza w sprawach społecznych. Z zaufania właśnie bierze się wolność, bo ufamy innym, że ze swojej wolności nie uczynią użytku przeciwko nam, przeciwko innym. I z zaufania bierze się solidarność, w przekonaniu, że razem trzeba bronić takich wartości, jak właśnie godność.
Polityka społeczna wymaga wrażliwości, to znaczy umiejętności dostrzegania tych, którym trzeba pomóc. Ale żeby przynosiła efekty, trzeba umieć pomagać i mieć odwagę pomagać, co wcale nie jest już takie oczywiste. Wspieranie potrzebujących - tak, ale nie uleganie tym, którzy siłą próbują wymusić dla siebie właśnie specjalne przywileje.
I wreszcie polityka społeczna ma służyć tworzeniu warunków, w których ludzie dzięki własnej pracy, dzięki własnej aktywności, dzięki własnej samodzielności funkcjonują zgodnie ze swoimi wyobrażeniami, marzeniami, aspiracjami. Nie wolno polityki społecznej trywializować, nie wolno jej sprowadzać do pomocy społecznej, bo pomoc społeczna to trochę tak jak ostry dyżur w szpitalu, to znaczy, że komuś się przytrafił wypadek i przywieźli go na ostry dyżur i wtedy trzeba pomóc. Ale dobra polityka społeczna ma zapobiegać wypadkom, zapobiegać chorobom, ma tworzyć warunki, które umożliwią ludziom, by mogli zdrowo i długo sami funkcjonować i mogli zapewniać bezpieczeństwo swoim rodzinom.
Mamy do czynienia z wielkimi problemami społecznymi i tu długa byłaby ich lista - one zresztą narastały przez ostatnie lata, bo unikano trudnych decyzji, bo unikano działań - ale tak dla przykładu pierwsza z brzegu sprawa, o której wspominał też pan premier - pan premier nawet zbyt łagodnie to ocenił - aktywność zawodowa osób niepełnosprawnych. Mamy trzy razy mniejszą średnią niż średnia europejska, to znaczy, że w Polsce ośmiu na dziesięciu niepełnosprawnych nie pracuje, a żyje ze świadczeń pomocy społecznej. 20% zaledwie pracuje, średnia europejska - 50%. I znowu prosty przykład, że można: Brytyjczycy, którzy mają dzisiaj średnią aktywności zawodowej 50%, przyjęli właśnie dziesięcioletni program, który ma kolejne półtora miliona osób niepełnosprawnych w Wielkiej Brytanii przywrócić na rynek pracy. Bo co mówią Brytyjczycy? - że Wielkiej Brytanii nie stać na to, żeby tak potężna grupa społeczna żyła w izolacji i w bezczynności. Podobnie problem osób starszych powyżej 55 roku życia.
Kolejny wielki problem to bezrobocie, które będzie coraz trudniejsze do ograniczania, bo tych, którzy zostali wśród bezrobotnych, najtrudniej przywrócić na rynek pracy, bo to są ci, którzy długo nie pracowali, którzy mają niskie kwalifikacje, którzy są w wieku, w którym trudno zmienić kwalifikacje i przejść do innej pracy.
Następny wielki problem to załamanie demograficzne i kryzys rodziny, który odzwierciedlają też statystyki rozwodowe. Przypomnę: prawie jedna trzecia polskich małżeństw rozpada się w wyniku rozwodów. Duży też w tym udział może mieć nasilające się zjawisko emigracji.
A więc są wielkie problemy, ale są też sprawdzone doświadczenia - krajowe, zwłaszcza właśnie samorządów, i innych krajów europejskich, krajów wysoko rozwiniętych. Taki prosty przykład: nie przypadkiem w najbogatszych krajach europejskich, w Szwajcarii i w Norwegii, najwięcej niepełnosprawnych pracuje i utrzymuje się z własnej pracy. Inny przykład, który pokazuje niezwykle dobitnie, jak poprawa warunków życia ludzi może się łączyć, o paradoksie, ze zmniejszeniem wydatków - domy dziecka. W polskich domach dziecka zamkniętych jest 26 tys. dzieci i wszyscy...
Ja przepraszam pana posła obok mnie, ale niestety ciągle muszę z tego miejsca mówić, co ma oczywiście niekiedy tę zaletę, że jestem z dala od wchodzących na mównicę i zachowujących się w sposób, który powoduje, że cieszę się, że siedzę tak daleko, i tylko stąd się zastanawiam, kto tych ludzi, tak młodych zresztą, tak ciężko skrzywdził, że tyle w nich złości, którą wylewają na obecnych na sali.
Tak więc powracam do tych dobrych przykładów. Domy dziecka - niby wszyscy wiemy, że tam są te dzieci, ale z jakim trudem dociera do nas wiedza o ich losach. Przecież nie dlatego mówimy coraz częściej w samorządach, że trzeba te dzieci wyprowadzić z domów dziecka, że mamy taką idée fixe. Tylko że wiemy, jakie są ich losy. Wiele z tych dzieciaków potem trafia do schronisk dla bezdomnych, wiele nigdy nie umie podjąć pracy. Chociaż wszyscy marzą o rodzinach, 4% zakłada rodziny, które przetrwają dłużej niż trzy lata. I wreszcie wiele młodych ludzi trafia do więzień. Dlaczego? Bo wychodząc z domu dziecka, trafiają w czarną dziurę. Nie mają nikogo bliskiego. W związku z tym gdzie? Wciągani są na melinę, na melinie zapraszani, żeby poszli, nie wiedzą, że idą na skok. Dostają do kieszeni nóż i po chwili lądują w więzieniu z 15-letnim wyrokiem. Dlatego trzeba zamknąć domy dziecka. W domach dziecka jest 26 tys. dzieci. I gdyby te dzieci przeprowadzić, tworząc im warunki nieporównywalnie lepsze, do rodzinnych domów dziecka albo zawodowych rodzin zastępczych, wydatki publiczne można by zmniejszyć o kwotę 600 mln zł. To jest przykład, jak wielkie pieniądze można by zaoszczędzić, dając ludziom lepsze warunki życia. Ale istnieje potrzeba zaufania - zaufania, na którym można opierać wolność i solidarność. Dlatego też dziwi bezradność wielu kolejnych rządów przez wiele lat - bezradność przejawiająca się na wiele sposobów. Bezradność, której nie przykryją żadne, najpiękniejsze, deklaracje.
W moim przekonaniu program przedstawiony przez pana premiera Tuska to program wielkiej nadziei. Program, który wyjątkowo eksponuje właśnie wartości niepieniężne - godność, prawa obywatelskie. I w tym kontekście, wyrażając szczególne uznanie, chciałbym podziękować, że właśnie w exposé znalazła się zapowiedź wystąpienia o ratyfikację Konwencji Narodów Zjednoczonych o prawach osób niepełnosprawnych. Okazuje się, że rząd polski chętnie i skwapliwie głosował za, ale potem, gdy doszło do ratyfikacji, uparcie unikał konkretnej odpowiedzi. Podobnie potrzebna jest - i znowu bazująca na dobrych doświadczeniach brytyjskich i amerykańskich - ustawa chroniąca prawa obywatelskie osób niepełnosprawnych tak, by nigdy się już nie zdarzyło, że dziecko, tylko dlatego, że jest niepełnosprawne, nie może wybrać szkoły, do której mogłoby i powinno chodzić, żeby się nigdy więcej nie zdarzyło, że bogaty samorząd kupuje nowe autobusy i są one nadal niedostępne dla osób niepełnosprawnych czy też osób starszych. Tak więc te działania to również polityka społeczna, to bardzo ważne elementy polityki społecznej. To także nadanie językowi migowemu statusu języka urzędowego, żeby ludzie zamknięci za niewidzialną barierą mogli załatwiać swoje sprawy w urzędach, w biurach, w bankach. Aby tę wielką szansę, jaka została przedstawiona w programie rządu, wykorzystać, uruchomić, urzeczywistnić, trzeba uwolnić obywatelską aktywność, zwłaszcza sprawdzoną i dobrze zweryfikowaną w samorządach i organizacjach pozarządowych.
Dlatego jestem przekonany, że koalicja Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, wyrastająca właśnie z Polski samorządnej i obywatelskiej, ma szanse, umiejętności i odwagę, żeby tę nową, prawdziwie solidarną politykę społeczną realizować. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Przejście do dokumentu głównego