6 kadencja, 32 posiedzenie, 1 dzień - Poseł Józef Rojek

6 kadencja, 32 posiedzenie, 1 dzień (16-12-2008)

Oświadczenia.


Poseł Józef Rojek:

    Szanowny Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Jeszcze nie tak dawno Wojciech Jaruzelski pytany o stan wojenny demonstracyjnie oddawał się pod osąd historii. Kilka dni temu, dzięki odtajnionemu przez CIA raportowi, okazało się, że właśnie zaczyna on przegrywać z historią. Zresztą nie tylko o historię tu chodzi, lecz przede wszystkim o fakt, że informacje z raportu najprawdopodobniej zostaną wykorzystane w toczącym się przeciwko Jaruzelskiemu procesie.

    Wynika z nich niezbicie, że w grudniu 1981 r. Sowieci nie zamierzali interweniować w Polsce, ale za to generał wręcz o taką interwencję zabiegał. Generał Jaruzelski przegrał już swoją batalię o honor i pamięć, a nam pozostaje jeszcze czekać na sprawiedliwy wyrok sądu. Jednak ten ewentualny wyrok, ani żaden inny z dotychczas wydanych, a dotyczących zbrodni stanu wojennego, nie rozwiązał i nie rozwiąże problemu zadośćuczynienia wszystkim ofiarom wojny polsko-jaruzelskiej.

    Większość orzeczeń sądów ma dla ofiar i ich najbliższych najczęściej wymiar jedynie symboliczny. Często Polacy, gdy mówi się o ofiarach stanu wojennego, widzą przede wszystkim górników, obrońców kopalni Wujek, poległych od strzałów plutonu specjalnego ZOMO. Może to i dobrze, obrońcy z Wujka są dla nas ważnym symbolem, ale do tej listy trzeba by jeszcze dopisać przynajmniej sto zabitych, setki pobitych, tysiące internowanych i oczywiście kolejne tysiące najbliższych, którzy cierpieli i w miarę możliwości solidaryzowali się z walczącymi i więzionymi, tak jak te kobiety przed kopalnią Wujek, które kładły się pod gąsienice nadjeżdżających czołgów, a zomowcy polewali je wodą z armatek przy kilkunastostopniowym mrozie. To nie jest rozdrapywanie jakichś starych spraw, w których chodzi o odwet, ale rzecz w tym, że nam powinno zależeć na zwykłej, elementarnej sprawiedliwości. W czasie stanu wojennego i w następnych latach reżimowi funkcjonariusze popełnili tak wiele zbrodni i przestępstw mniejszego kalibru, że przez kolejne naście lat polskie sądy powinny mieć z tym bardzo dużo pracy. Ale nie miały. I o to niektórym chodziło. Dla przypomnienia i utrwalenia przypomnę dwie spośród wielu podobnych spraw.

    Wyroki skazujące w sprawie zomowców, którzy strzelali w kopalni Wujek, zapadły dopiero w maju 2007 r., po 25 latach od tamtych wydarzeń i po 14 latach od rozpoczęcia pierwszego procesu. Z kolei batalia o wyrok dla sprawcy śmierci Grzegorza Przemyka, pobitego na milicyjnym komisariacie w Warszawie, znalazła swój finał dopiero w maju br. Sprawca pobicia po 25 latach otrzymał wyrok skazujący.

    Pisarz Piotr Wojciechowski tak skomentował te chwile: Jak strasznie trudno jest wymierzyć sprawiedliwość również tym, którzy osłaniali morderców. Przecież są sędziowie, którzy skazywali niewinnych ludzi, tych pracowników pogotowia za pobicie Przemyka. To wszystko są winy nieosądzone i niedocieczone.

    Nie pozostaje nam nic innego jak zgodzić się z tymi słowami i potwierdzić, że w Policji, sądownictwie, prokuraturze i polityce pierwszych lat III RP nie brakowało osób, które bohaterów, ofiary stanu wojennego i Polskę zwyczajnie miały w nosie. Przecież bowiem nic tak nie świadczy o stosunku do niepodległej Polski jak szacunek i pamięć o bohaterach naszej historii, w tym także oczywiście o bohaterach stanu wojennego. Dziękuję. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia