6 kadencja, 34 posiedzenie, 1 dzień - Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski

6 kadencja, 34 posiedzenie, 1 dzień (21-01-2009)

4 punkt porządku dziennego:
Informacja rządu na temat aktualnego stanu przygotowań i realizacji programu cyfryzacji w Polsce (druk nr 1470).


Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Ponieważ tutaj w każdej właściwie wypowiedzi mówiono o Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji, najczęściej przy okazji omawiania konfliktu kompetencyjnego pomiędzy krajową radą a Urzędem Komunikacji Elektronicznej, poczułem się zobowiązany do złożenia kilku wyjaśnień.

    Przy okazji chciałbym jeszcze raz podkreślić, że oczywiście dzisiaj problemem nie jest cyfryzacja, o której wreszcie mamy okazję porozmawiać na forum Sejmu, tylko zmiana jakości technicznej sygnału telewizyjnego. To jest problem społeczny, tak naprawdę to jest proces przebudowy, a właściwie budowy nowej telewizji, proszę państwa. Telewizja tradycyjna, telewizja analogowa, a właściwie analogowe media elektroniczne powstawały i kształtowały się w procesach rynkowych i nie tylko rynkowych, które determinowało kilka istotnych ograniczeń, m.in. ograniczenia związane z częstotliwościami, które pozwalały kształtować rynek tak, a nie inaczej. Dzisiaj tego typu ograniczeń nie mamy, panują inne warunki, a więc jesteśmy świadkami powstawania nowej telewizji i tylko od państwa - mówię tu o każdym właściwie państwie, nie tylko europejskim, bo te same problemy są na wszystkich kontynentach - zależy kształt przyszłej telewizji, a więc najważniejszego medium informacyjnego, które decyduje, to widać bardzo wyraźnie, o kształcie i jakości życia publicznego w każdym państwie. Stąd tak istotna jest to rola.

    Chciałbym tu obalić kilka mitów, jak chociażby to, że mamy do czynienia z zasobami cyfrowymi, które są właściwie nieograniczone. Jeśli chodzi o przeznaczenie telewizyjne, to ograniczenie jest bardzo wyraźne. Wolny rynek, który tutaj może funkcjonować, podlega i na pewno będzie podlegał bardzo istotnym ograniczeniom, przy czym uważam, że ten wolny rynek powinien być jak najbardziej świadomie kontrolowany przez państwo. Nie mówię, że koniecznie ograniczany, ale kontrolowany z pełną świadomością. Pewne procesy muszą przebiegać, bo z pewnością utrata kontroli nad tymi procesami może w przyszłości kosztować nasze państwo bardzo wiele.

    Proszę państwa, na czym polega konflikt między UKE a KRRiT, o którym tu wielokrotnie była mowa? Tak naprawdę sprowadza się on do dwóch podstawowych różnic. Dla nas jako krajowej rady pojęciem konkurencji jest konkurencja między nadawcami, a na rynkach telekomunikacyjnych jest to konkurencja między operatorami. Pozytywny wpływ konkurencji telekomunikacyjnej wyraża się spadkiem cen usług telekomunikacyjnych. Natomiast naszym zdaniem, konkurencja na rynkach medialnych powinna skutkować podwyższeniem jakości oferowanych usług. To jest podstawowa różnica, ale to nie jest tak, że ten proces jest hamowany poprzez spór kompetencyjny. Spór kompetencyjny tak naprawdę posuwa naprzód i dyskusję, i świadomość pewnych procesów, świadomość tego, jak powinna być kształtowana przyszła ustawa cyfryzacyjna i z jakimi problemami trzeba się zmierzyć, ale wcale nie hamuje tego procesu. Przeciwnie, uważam, że efekt dyskusji jest bardzo obiecujący. Tak samo nie można powiedzieć, że ten proces hamują obecni nadawcy analogowi; oni są tak samo zainteresowani procesem cyfryzacji, jak każdy inny przedsiębiorca, operator, który chce wejść na ten rynek. Dla obecnych nadawców jest to kolejne pole i źródło dystrybucji, które można wykorzystać, żeby dotrzeć do swoich widzów, odbiorców. Tylko nieliczni nadawcy są w tej komfortowej sytuacji, że mają zasięg ogólnopolski, zdecydowana ich większość nie może przez fale eteru dotrzeć do wszystkich gospodarstw domowych w Polsce. W związku z tym są naturalnie zainteresowani tym, żeby do tego procesu przystąpić, a że nie są zadowoleni z tego, że pod bokiem będzie im rosła konkurencja, to jest zupełnie zrozumiałe, nikt by nie był z tego zadowolony, ale to nie jest powód, dla którego mieliby ten proces blokować.

    Proszę państwa, jeśli chodzi o to, kto tak naprawdę jest beneficjentem procesu cyfryzacji, to na to pytanie warto byłoby sobie jasno odpowiedzieć chociażby przy okazji omawiania kwestii osłony społecznej. Myślę, że to jest jeden z najistotniejszych problemów, który trzeba omówić. Pojawiały się różne koncepcje i w zależności od tego, kogo uznamy za beneficjenta tego procesu, ten powinien płacić, powinien ponieść koszty na rzecz społeczeństwa. Mówimy, że nadawcy. Nadawcy nie są beneficjentem, chyba że tak zbudowalibyśmy rynek, żeby tym beneficjentem się stali. Rzeczywiście pół roku czy rok temu TVN i Polsat wysunęły koncepcję, że są w stanie sfinansować dystrybucję, współfinansować set-top boksy w zamian za to, że na początku będą zagospodarowywać ten rynek. Oczywiście to była tylko ich propozycja, która nie uzyskała akceptacji krajowej rady ani Urzędu Komunikacji Elektronicznej, i nikt się później przy niej nie upierał. Zresztą szum medialny, który wokół tego powstał, stworzył wrażenie, że oto nadawcy właśnie zamykają rynek. Nie, oni powiedzieli: chcemy to mieć, przewidujemy taką cenę. To wszystko da się przeliczyć na złotówki, zresztą ministerstwo policzyło koszty, wielkość pomocy społecznej, która byłaby tutaj niezbędna przy takiej akcji osłonowej.

    Kto w takim razie jest beneficjentem? Telewizja publiczna również nie, chyba że już dzisiaj powiedzielibyśmy, że ma zagwarantowany abonament i z opłat abonamentowych, z takiej struktury, tworzymy model współfinansowania dekoderów. Technicznie nigdy nie będzie to prosta operacja, ale jest ona możliwa. Dekodery mają możliwość adresowania i zaadresowania każdego odbiorcy, w związku z tym, tak jak na platformach satelitarnych, zawsze istnieje możliwość spersonalizowania oferty. Krótko mówiąc, kto płaci abonament, albo ma uregulowaną sprawę zwolnień z abonamentu, zyskuje uprawnienie do korzystania z bezpłatnej telewizji cyfrowej. Dzisiaj mamy swoistą schizofrenię, kiedy mówimy, że przecież telewizja jest bezpłatna, bo jest abonament, ale abonamentu nie płacimy. W związku z tym powstaje tutaj wewnętrzna sprzeczność. Jest oczywiście taka możliwość, są plany i można to przygotować. Podejrzewam, że nawet telewizja publiczna mogłaby to szybko zrobić i zbadać, w jakim okresie by się to zbilansowało, tak że państwo nie dopłaciłoby do tego procesu ani złotówki.

    Trzeba odpowiedzieć na pytanie, jaką rolę w procesie cyfryzacji odgrywa telewizja publiczna, jaka jest przyszłość telewizji publicznej i abonamentu. Odpowiedzi musi udzielić państwo polskie. Jeżeli taką odpowiedź będziemy mieli, możemy zbudować odpowiedni system. Uważam, że państwo polskie wcześniej czy później, tak jak to jest w większości krajów europejskich, musi się zaangażować w pomoc publiczną przy finansowaniu urządzeń odbiorczych.

    Oczywiście możemy dzisiaj zachęcić wszystkich, chociażby przez budowę różnorodnej, dobrej i bezpłatnej oferty, do tego, żeby wszyscy kupowali nowe telewizory, nowe set-top boksy. Zawsze jednak pozostanie pewna grupa wykluczonych, której trzeba będzie pomóc, którą trzeba będzie niejako zmusić, żeby przeszła na nowy system nadawania. Po co to robić? Dlaczego państwo ma się w to angażować? Pytałem na początku, kto jest beneficjentem. Beneficjentem jest państwo, dlatego że to państwo, poprzez optymalizację częstotliwości, uzyskuje nowe zasoby, które może rozdysponować na dodatkową telewizję, na bezprzewodowy Internet itd. To państwo odzyskuje swoje zasoby. Inny model finansowania tego typu pomocy stanowi chociażby to, że UKE, który sprzedaje co roku jakieś częstotliwości w przetargach, przeznacza pozyskane w ten sposób pieniądze właśnie na pomoc społeczną. Tylko z kolei jest tu decyzja państwa, ministra finansów, premiera, jak to ma być skonstruowane. My możemy tylko powiedzieć, że można zrobić tak albo tak, i kłócić się, które rozwiązanie jest lepsze, ale ktoś musi podjąć decyzję.

    Proszę państwa, co można zrobić bez decyzji? Bez decyzji rządu, ministerstwa, można uruchomić proces cyfryzacji i my - mówię tutaj z ostrożnym optymizmem, ale wydarzenia i rozmowy ostatnich dni pozwalają mi tak mówić - uruchamiamy pierwszy multipleks cyfrowy, który już we wrześniu, mamy nadzieję, na kilku ważnych wyspach, czyli obszarach w Polsce, będzie nadawał 7 podstawowych programów, czyli to już można zrobić. Za chwilę będzie można uruchomić drugi multipleks. To, w jakim procesie tego dokonamy, oczywiście jest bardzo istotne dla przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, dla pani prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej, ale nie jest to aż tak ważny problem, żeby hamować cały proces. To jest do rozwiązania, ale bez decyzji rządowej, bez strategii, nie wyłączymy sygnału analogowego, w związku z tym nie zagospodarujemy dywidendy cyfrowej, nie określimy, jaka będzie telewizja, nie zbudujemy nowej telewizji. My możemy włączyć, ale dalej jest już ściana, przez którą żaden urząd, żaden regulator, mimo porozumienia i najlepszej koniunktury rynkowej, nie jest w stanie przebrnąć.

    Co wydarzyło się od czasu pierwszego zwerbalizowania strategii w 2005 r.? Zespół działający wtedy w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji wypracował strategię, która została przedstawiona rządowi. Pan premier Belka przyjął ją do wiadomości, ale na tym się skończyło. Później zespół międzyresortowy, który działał w Ministerstwie Infrastruktury, dopracowywał rozporządzenie techniczne wybierające standard nadawania.

    Ten standard jest dzisiaj oczywiście najbardziej nowoczesny, jak to tylko możliwe. Jest to system kompresji MPEG-4. Nie jest to DVB-T2, czyli telewizja cyfrowa drugiej generacji, z tego względu, że tej telewizji po prostu jeszcze nie ma, jest w rozważaniach teoretycznych, nigdzie nie ma odpowiednich urządzeń. Natomiast standard, który jest dzisiaj przyjęty, umożliwia nadawanie telewizji wysokiej rozdzielczości i można to zrobić przy pomocy tych urządzeń, które będą na podstawie tej specyfikacji produkowane. Dzisiaj musimy już wiedzieć, czy przyszła telewizja naziemna będzie telewizją wysokiej rozdzielczości. To się wiąże z podziałem dywidendy, bo jest pewna liczba tych częstotliwości i musimy wiedzieć, ile będzie programów i jaką pojemność pasma będą one zajmowały. Jest więc stworzona możliwość, a kiedy nadejdzie decyzja, będzie można to zrobić. Bez tej decyzji można tylko dać pewne gwarancje bezpieczeństwa procesu na zapas.

    Jak już wspomniałem, została przyjęta strategia, zespół międzyresortowy wypracował plan wdrażania naziemnej telewizji cyfrowej ze szczegółowymi odniesieniami do przyszłej ustawy cyfryzacyjnej, wychodząc z założenia, że musi być napisana ustawa cyfryzacyjna, która będzie również - o tym nie mówiliśmy - zahaczała o zmianę prawa autorskiego, co jest niesłychanie istotne. O informacji, którą dzisiaj przedstawił pan minister, mówiło się już od kilku miesięcy. W związku z tym jest ona w pewien sposób aktualizowana. Powiem, że od momentu, kiedy powstawała, do dzisiaj prawie już rozstrzygnęliśmy konkurs na telewizję mobilną, czyli tak naprawdę na telewizję cyfrową, czyli pierwszy multipleks naziemnej telewizji cyfrowej już będzie uruchamiany. W tej chwili mamy też dopracowywaną w szczegółach, w harmonogramach technicznych, dokumentację na pierwszy multipleks telewizji cyfrowej i konsultowaną koncepcję przeprowadzenia konkursu na drugi multipleks telewizji cyfrowej. Sporo rzeczy udało się zrobić i mam nadzieję, że ten rok będzie przełomowy, że w tym roku, we wrześniu, telewizja cyfrowa ruszy m.in. w Warszawie, w Poznaniu, w Rzeszowie i na kilku takich wyspach.

    Dalej w tym harmonogramie jest ujęty pierwszy etap wyłączenia telewizji analogowej. Padła propozycja, żeby to było już jesienią 2011 r., przepraszam, jesienią 2010 r. Proszę państwa, bez pomocy państwa nie uda się przeprowadzić tego wyłączenia. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której nagle wyłącza się chociażby tylko sygnał telewizji publicznej. Nie chciałbym być w skórze tego urzędnika, który na to pozwoli. Grozi nam taki stan, że będziemy mieli wdrażaną telewizję cyfrową, ale żadne nowe częstotliwości nie wrócą do puli, więc cały rynek będzie blokowany, natomiast nie będziemy mogli sobie poradzić z wyłączeniem telewizji analogowej. Ten stan skończy się dopiero w 2015 r., bo częstotliwości analogowe po prostu nie będą chronione, będą zakłócane. Wtedy skończą się również dotychczasowe koncesje obecnych nadawców, więc wcześniej czy później ten stan i tak by się skończył.

    Krótko mówiąc, w ciągu tego roku musi paść odpowiedź na podstawowe pytania, które zostały przedstawione w strategii z 2005 r., czyli jaki jest model cyfryzacji, jaka jest pomoc państwa, co z prawem autorskim i jaki będzie rynek telewizji cyfrowej. Proszę państwa, równie ważne pytanie brzmi: Ile częstotliwości przeznaczamy na telewizję w państwie, to znaczy jak szeroką ofertę chcemy mieć w bezpłatnej telewizji cyfrowej? Jest to pytanie, które wymaga największej koncentracji, największych badań, największego namysłu, bo od odpowiedzi na nie będzie zależał kształt przyszłej telewizji w Polsce, a więc, jak powiedziałem na wstępie, jakość życia publicznego w naszym kraju. Dziękuję bardzo. (Oklaski)

    (Przewodnictwo w obradach obejmuje wicemarszałek Sejmu Jarosław Kalinowski)


Powrót Przebieg posiedzenia