6 kadencja, 91 posiedzenie, 1 dzień (27-04-2011)
1 punkt porządku dziennego:
Wniosek o wyrażenie wotum nieufności wobec ministra finansów Jana Vincent-Rostowskiego (druki nr 4043 i 4121).
Poseł Beata Szydło:
Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Na początek chce się powiedzieć: Cóż by Platforma zrobiła bez Prawa i Sprawiedliwości? Każde państwa wystąpienie byłoby po prostu mało interesujące.
Argumentów za odwołaniem ministra finansów można przytaczać bardzo wiele, ale cztery najważniejsze to: rosnące zadłużenie sektora finansów publicznych, rosnące zadłużenie i koszt obsługi długu Skarbu Państwa, kreatywna księgowość polegająca na wypychaniu długu poza statystyki i wreszcie błędne, być może zbyt optymistyczne, prognozy przedstawiane w dokumentach Ministerstwa Finansów.
Wczoraj zostały ogłoszone przez Główny Urząd Statystyczny dane o deficycie i długu publicznym. Według polskiej metodologii dług publiczny sięgnął w 2010 r. prawie 54%. Deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych w 2010 r. ukształtował się na poziomie 111 154 mln zł, co stanowi 7,9% PKB. Natomiast dług publiczny wyniósł 778 212 mln zł, to jest 55% PKB. Tak napisano w komunikacie Głównego Urzędu Statystycznego. Gdyby do liczenia polskiego długu publicznego w 2010 r. zastosowano metodologię Eurostatu, ta granica zostałaby już przekroczona. W zestawieniach Eurostatu Polska znajduje się na 6. miejscu wśród krajów o najwyższym deficycie: po Irlandii, Grecji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Portugalii. Wszystkie te kraje przeżywają problemy finansowe i nie ukrywają tego. Oficjalnie się do tego przyznają, wdrożyły reformę i stabilizują sytuację finansową. W naszym kraju trwa sielanka. Byliśmy najpierw zieloną wyspą, potem finansowym tygrysem Europy, od którego inni mieli się uczyć, jak przejść bezpiecznie przez kryzys. Tylko co to za nauka, skoro wskaźniki lecą na łeb na szyję? Zielona wyspa rozpłynęła się gdzieś na horyzoncie, a dług Polski w 2010 r. wzrósł o 94 mld zł. Warto też przypomnieć, że średni deficyt w Unii Europejskiej wynosi 6%.
Rośnie inflacja, średnia w Unii Europejskiej w marcu to 3,1%, w Polsce - 4,3%. Rośnie też bezrobocie. W marcu w Polsce wyniosło ono 13,2%. Tu co prawda mamy gorszy wynik od Grecji, bo tam jest 15,2%, ale być może już niedługo Greków dościgniemy. Rząd prognozuje wprawdzie, że bezrobocie w tym roku spadnie, ale zapewne i pan premier, i pan minister finansów mają nadzieję, że zdesperowani absolwenci wyższych uczelni wyjadą wreszcie do Niemiec i do Austrii i pomogą rządowi w poprawieniu wizerunku i wskaźników. Tyle że może być problem z emeryturami, bo nie sądzę, żeby ci ludzie zechcieli wrócić po latach do Polski. Pan premier składał już w Wielkiej Brytanii obietnice młodym Polakom, zachęcał ich do tego, żeby wracali do Polski, roztaczał przed nimi miraże oraz świetlane perspektywy dotyczące tego, jak to będzie wspaniale, kiedy rządy przejmie Platforma Obywatelska. Nie sądzę, żeby młodzi Polacy, dobrze wykształceni absolwenci wyższych uczelni, którym na starcie ich zawodowego życia polski rząd podał czarną plewkę, chcieli w to uwierzyć drugi raz. (Oklaski)
Przed wyborami łatwo się obiecuje. Stara łacińska maksyma głosi: aliud est facere, aliud dicere, co oznacza: czym innym jest obiecywać, a czym innym spełniać. Przytaczając polskie przysłowie, można powiedzieć: lepiej raz dać niż dwa razy obiecać. Przysłowia są mądrością narodów, ale, niestety, nie polskiego rządu.
(Poseł Renata Zaremba: Wy najlepiej o tym wiecie.)
Trzeba jednak przyznać, iż polski rząd uparcie walczy o to, by wszystkim żyło się lepiej, i z wielką determinacją stara się utrzymać tendencję wzrostową. Rosną podatki. Podniesienie o 1 punkt procentowy podatku VAT - ministrowie mówili, że to przecież tak niewiele - wywindowało ceny żywności, paliw i energii, kosztów utrzymania do poziomu najwyższego od początku naszego wieku. Rosną też liczby bezrobotnych, przede wszystkim ludzi młodych, jak również osób, które nie są w stanie spłacać swoich zobowiązań. Wzrastają liczby kilometrów niewybudowanych autostrad i urzędników. Rosną ceny mieszkań, opłaty za żłobki, za przedszkola, a nawet za bilety komunikacji miejskiej.
Warto prześledzić to pasmo sukcesów od początku tej kadencji. Zacznijmy od 2008 r. Rząd Donalda Tuska odziedziczył po rządzie Jarosława Kaczyńskiego doskonałą sytuację gospodarczą i finansową. Deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych wynosił w 2007 r. nieco ponad 22 mln zł, co stanowiło 1,9% PKB.
(Poseł Renata Zaremba: To jakiś żart.)
W 2007 r. dług publiczny był niższy od tego z 2010 r. aż o 248 mld zł i wynosił wówczas 45% PKB, czyli w tym czasie wzrósł o 68%. Co ciekawe, w 2007 r. samorządy miały nadwyżkę w wysokości 0,5 mld zł, zaś w podsektorze ubezpieczeń społecznych nadwyżka wynosiła prawie 12,5 mld zł. Rząd Tuska zadłużał nas po uszy w imponującym tempie, mimo że w 2010 r. PKB było wyższe o 239 mld zł niż w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości. Za rządów Platformy Obywatelskiej deficyt w pierwszym roku rządzenia wzrósł o 53%, w drugim - o 12%, a w trzecim - już o 92%. Tymczasem za rządów Prawa i Sprawiedliwości deficyt w pierwszym roku zmalał o 12%, w drugim - aż o 36%. Wystarczyły więc zaledwie trzy lata, aby rząd Platformy Obywatelskiej i PSL wszystko roztrwonił. Trzy lata trwa w Polsce nauka w szkole średniej, po której uczniowie są dopuszczani do egzaminu dojrzałości. Przykro powiedzieć, ale polski rząd oblał ten egzamin. (Oklaski)
Pan minister Rostowski posiadł w sposób doskonały umiejętność tego, co w Polsce nazywa się odwracaniem kota do góry ogonem.
(Poseł Wojciech Saługa: Do dołu ogonem.)
Można powiedzieć, iż pan minister jest mistrzem kamuflażu. Tyle że, niestety przez 3 lata, uparcie twierdzono, że jest doskonale, i najpierw przekonywano, że kryzysu nie ma, a potem, że nawet jeśli jest, to sobie z nim poradziliśmy, co doprowadziło do zaniechań i braku podejmowania decyzji w odpowiednim momencie. Będzie to negatywnie skutkowało w następnych latach, a już teraz jest to coraz bardziej dotkliwie odczuwane przez przeciętne polskie rodziny, które mają problemy z bieżącym utrzymaniem. Ratowanie budżetu kosztem podatników, znalezienie łatwych źródeł dochodów przez podnoszenie podatku VAT, szukanie oszczędności w systemie emerytalnym, ograniczanie środków dla bezrobotnych, przerzucanie na samorządy kolejnych zadań - oto recepta polskiego rządu na wyjście z problemów finansowych.
Pan minister, można powiedzieć, lekce sobie waży różnego rodzaju prognozy, strategie i plany finansowe. Przedstawiane prognozy finansowe są mało wiarygodne, o czym świadczą analizy chociażby kolejnych przygotowywanych przez ministerstwo strategii. Warto prześledzić, jak były pokazywane wskaźniki dotyczące strategii zarządzania długiem w latach 2008-2009, jakie wielkości na początku zakładano, o ile punktów procentowych to się różniło na końcu, podczas wykonywania budżetu. To nie jest tak, że ktoś otrzymuje nagrody... Można mówić o wspaniałych nagrodach i wyróżnieniach, tylko myślę, że dla przeciętnego polskiego emeryta naprawdę jest mało istotne, czy pan minister zostaje wyróżniony i mianowany ministrem roku przez brytyjskie dzienniki ekonomiczne, czy też nie.
(Poseł Krystyna Skowrońska: To dla pani tez powinno być ważne.)
Dla tej osoby ważniejsze jest to, czy rzeczywiście codziennie musi więcej płacić, czy stać ją będzie na wykupienie recept, na opłacenie mieszkania. A proszę też poza nagrodami, o których z takim zapałem mówił pan przewodniczący Tomczykiewicz, przypomnieć sobie, jak w tej chwili wyglądają ratingi dotyczące Polski, też przecież publikowane przez oficjalne i znamienite instytucje finansowe.
Poza tym rząd uwielbia stosować taktykę kozła ofiarnego. (Dzwonek) Tak więc dyżurnym kozłem ofiarnym jest Prawo i Sprawiedliwość, był też kryzys, było tsunami, sytuacja polityczna w Afryce Północnej, teraz zaczynają nim być samorządy, bo według rządu tam jest całe zło. Tylko jeżeli zwrócimy uwagę na to, jaką część całego długu publicznego stanowi zadłużanie się samorządów, to zobaczycie państwo, że jest to zaledwie kilka procent.
(Poseł Tomasz Tomczykiewicz: Wyglądają całkiem dobrze.)
Przytoczyłam tu najważniejsze argumenty, które skłaniają mój klub do poparcia wniosku o odwołanie ministra finansów, który to wniosek oczywiście Prawo i Sprawiedliwość będzie popierało. Na koniec tylko chcę powiedzieć panu przewodniczącemu Tomczykiewiczowi, że nigdy nie mówiliśmy, iż będziemy powoływać gabinet cieni. My powołamy rząd rzeczywisty. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia