6 kadencja, 29 posiedzenie, 2 dzień (20-11-2008)
9 punkt porządku dziennego:
Informacja prezesa Rady Ministrów na temat stanu realizacji programu działania rządu w rok po jego powołaniu (druk nr 1359).
Prezes Rady Ministrów Donald Tusk:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Dobrze się stało, że rok po utworzeniu rządu koalicji Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego kluby i koła parlamentarne zażądały ode mnie, od prezesa Rady Ministrów, informacji na temat przebiegu tego roku.
Wydaje się, że inicjatywa opozycji jest jak najbardziej celowa. Chyba powinien to być trwały obyczaj wobec wszystkich rządów i premierów, aby raz w roku, szczególnie w związku z pytaniami czy oczekiwaniami opozycji, takie polityczne sprawozdanie, informację, składać przed parlamentem. Wydaje się także, że jest sprawą pożyteczną, aby wykorzystać taki moment nie tylko do przekazania precyzyjnej informacji, co istotnego z punktu widzenia rządu zdarzyło się przez ten rok. Oczywiście taką informację na piśmie, dość obszerną, blisko 100-stronicową, panie posłanki i panowie posłowie otrzymali od rządu. Jest to chyba także dobry moment, aby poświęcić również chwilę na to, co powinniśmy zrobić wspólnie, lub na wyłączną odpowiedzialność rządu, w najbliższej przyszłości.
Proces rządzenia to proces ciągły. Ten rok pokazał także, że mój rząd, zmieniając wiele spraw w Polsce, równocześnie kontynuował sensowne projekty. Przyszły rok także będzie próbą, mam nadzieję, że udaną, kontynuacji projektów, które rozpoczęliśmy wraz z wyborami i powołaniem rządu, ale także projektów, które dzisiejsza opozycja rozpoczęła w Polsce wiele lat temu. Taka ciągłość to świadectwo dojrzałości demokracji. Źle się dzieje, kiedy wybory, nawet tak dramatyczne i z taką frekwencją, z takim zaangażowaniem obywatelskim, zmieniają wszystko, wywracają do góry nogami. Nowoczesna, dojrzała demokracja, a także fundamentalne wartości naszej cywilizacji każą nam posługiwać się także roztropnością, zdrowym rozsądkiem i szacunkiem wobec partnerów i poprzedników. Jestem przekonany, iż ten rok pokazał, że mój rząd potrafi z tego, co dobre i wartościowe, z dziedzictwa poprzedników, korzystać. Na początku tej informacji deklaruję gotowość do dalszej rozmowy i współpracy z klubami opozycyjnymi, tak aby wspólne dzieła, a takie są możliwe, robić razem, także w przyszłości.
Zacznę, proszę państwa, od polityki zagranicznej, ponieważ postulat o charakterze publicznym, powiedziałbym, że nawet o wymiarze społecznym czy ogólnonarodowym, aby podnieść prestiż Polski i skuteczniej realizować narodowe interesy poprzez mądrą, odpowiedzialną politykę międzynarodową, był wyraźnie słyszalny. Jak sądzę, był jednym z powodów politycznego przełomu, jaki nastąpił ponad rok temu w Polsce. Z całą pewnością Polacy oczekiwali od mojej ekipy, abyśmy od samego początku rozpoczęli pracę na rzecz poprawy relacji Polski, przede wszystkim z sąsiadami, ale także na rzecz wzmocnienia europejskiej pozycji Polski w Unii Europejskiej i rozstrzygnięcia kilku ważnych i odczuwanych dość intensywnie przez polską opinię publiczną kwestii, takich jak obecność polskich misji wojskowych w różnych miejscach na świecie, w tym szczególnie w Iraku, tarcza antyrakietowa oraz inne nie tak istotne kwestie dotyczące bezpośrednio bezpieczeństwa państwa.
Chciałbym powiedzieć, że od pierwszych dni podjęliśmy prace na rzecz poprawy i unormowania relacji zarówno z naszymi sąsiadami, jak i w wymiarze globalnym. Od pierwszych tygodni priorytetem stała się rzetelna praca na rzecz lepszych relacji z Rosją. Niezależnie od tego, jak wymagający i trudny jest to partner, niezależnie od tego, jak burzliwie wyglądał ten rok i jak bardzo zaciążył na relacjach nie tylko polsko-rosyjskich, ale także całej Unii Europejskiej i Rosji, można powiedzieć, całego świata i Rosji - mówię o konflikcie gruzińskim - zdajemy sobie sprawę, że to nie ułatwia, tylko utrudnia każdemu państwu budowę dobrych relacji z Rosją. Chciałbym powiedzieć, że odnotowaliśmy pewne osiągnięcia, szczególnie w pierwszej połowie roku. Jest to choćby tak mocno deklarowana, także przez dzisiejszą opozycję, potrzeba odblokowania rynku rosyjskiego, jeśli chodzi o eksport polskich produktów rolnych, zarówno mięsnych, jak i roślinnych. W obu przypadkach odnotowaliśmy sukces. Jeszcze niepełny, bo praktyka wygląda różnie, ale z całą pewnością możemy mówić o sukcesie. Muszę tu także podkreślić zaangażowanie Polskiego Stronnictwa Ludowego i wysokie kwalifikacje urzędników resortowych zajmujących się tą sprawą.
Jeśli chodzi o Białoruś, to rozpoczęliśmy bardzo trudny i wciąż raczkujący dialog, który ma na celu nie tylko wspomożenie procesów demokratyzacji, ale także skuteczną ochronę interesów Polaków na Białorusi. To zawsze będzie budziło wiele emocji. Sam jestem tym politykiem, który dość ciężko osobiście doświadczył, na czym polega ta wersja demokracji, jaką reprezentują władze Białorusi, ale chcę powiedzieć, że nie poprzestaniemy na tym i zarówno w odniesieniu do Rosji, jak i Białorusi będziemy chcieli otwierać dialog i równocześnie twardo bronić tych wartości i tych interesów, które czasami są w konflikcie z interesami czy wartościami reprezentowanymi przez naszych sąsiadów.
Jeśli chodzi o dialog polsko-rosyjski, zakłócony gruzińskim kryzysem, to ten dialog dotyczył nie tylko naszej wymiany gospodarczej, ale także spraw najtrudniejszych. Chcę powiedzieć, że będziemy dalej konsekwentnie szukali drogi do prawdy i pewnych warunków politycznego wzajemnego zrozumienia. To rzecz bardzo ważna. Jeżeli chcemy z naszym sąsiadem budować relacje poprawne, to z całą pewnością ta odważna rozmowa o historii - tej odwagi i uczciwości oczekujemy szczególnie od naszego partnera, ale od siebie też - będzie niezbędna po to, żeby nasi wschodni sąsiedzi byli traktowani przez nas, i to w uprawniony sposób, jako sąsiedzi rzetelni i bezpieczni.
Także relacje polsko-niemieckie wymagały pewnej renowacji. Wbrew obawom niektórych głosów płynących z obozu opozycji, szczególnie czy głównie ze strony byłego rządu i klubu Prawa i Sprawiedliwość, relacje polsko-niemieckie są lepsze zarówno w sensie wzajemnej empatii, jak i współdziałania, na przykład w przypadku bardzo trudnych rozmów z Komisją Europejską w odniesieniu do pomocy publicznej i konieczności zwrotu pomocy publicznej. Mówię w kontekście stoczni. Muszę powiedzieć, że kilku partnerów europejskich - szczególnie niemiecki - angażowało się w taki sposób, aby wzmocnić pozycję Polski w tych trudnych rozmowach. Chcę także podkreślić, że wbrew obawom, że dobre relacje z naszym zachodnim sąsiadem, z Niemcami, będą sprzyjały roszczeniowym postawom po zachodniej stronie naszej granicy, okazało się, że nie tylko są to obawy bezzasadne, ale powiedziałbym nawet więcej, stało się dokładnie odwrotnie. Wszyscy przyjęliśmy z uznaniem, a co ważne dla mojego rządu, także strona niemiecka nie pozostawiała tu żadnych wątpliwości, że przyjmuje z uznaniem werdykt Trybunału w Strasburgu, który w naszej ocenie i w niemieckiej ocenie definitywnie rozstrzyga kwestię nieprawności, bezprawności roszczeń ze strony niemieckiej pod adresem polskich właścicieli.
Nie, nikt tutaj nie odtrąbił jakiegoś gigantycznego sukcesu, bo z polskiego punktu widzenia jest to oczywistość, ale chcę podkreślić, że ten bardzo drażliwy punkt w naszych relacjach czy ta sprawa na pewno posunęła się, i to w dobrą stronę, o kilka dużych kroków, także jeśli chodzi o kwestie bardzo dla nas istotne, takie jak Centrum przeciw Wypędzeniom czy instalacja gazociągu na dnie Bałtyku. Tu nie możemy mówić o jakimś gigantycznym postępie, ale z całą pewnością sytuacja dzisiaj nie jest gorsza, a nawet trochę lepsza, niż była rok czy półtora roku temu.
Uważam, że te dwa przykłady dwóch naszych sąsiadów pokazują, że dobra polityka międzynarodowa może być równocześnie polityką twardą i stanowczą, a z drugiej strony wzbudzającą szacunek i taką empatię ze strony wielu naszych partnerów. Chcę państwu powiedzieć, że w rozmowach ze wszystkimi naszymi partnerami, w tym tak kluczowym partnerem, jakim są Stany Zjednoczone, wszyscy bez wyjątku podkreślali to, jak wielkie znaczenie dla polskiej pozycji ma charakter i typ relacji Polski z sąsiadami. Polska jest tym silniejsza w Unii Europejskiej i tym silniejsza w teatrze polityki globalnej, im bardziej potrafi być liderem poprawnych i coraz lepszych relacji europejsko-rosyjskich i relacji polsko-rosyjskich i polsko-niemieckich. Będziemy w tej polityce na pewno konsekwentni.
Staramy się także odblokować, zachowując standardy, do których szczególnie pokolenie ˝Solidarności˝ jest przywiązane, relacje z największym państwem na świecie, czyli z Chinami. Wtedy kiedy trzeba, przedstawiamy nasz pogląd dotyczący tych drażliwych spraw, drażliwych z punktu widzenia Pekinu, a dość oczywistych z punktu widzenia wielu, wielu Polaków. To jest kwestia szeroko pojętych praw człowieka w Chinach. Postanowiliśmy też szukać sposobów, dróg, metod, aby ożywić relacje polsko-chińskie i współpracę polsko-chińską. Muszę powiedzieć, że wróciliśmy z Pekinu, jako delegacja, ze szczytu Unia Europejska - Azja z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Relacje polsko-chińskie mogą być i w mojej ocenie będą na dużo lepszym poziomie wzajemnego zrozumienia niż do tej pory. To oznacza bardzo realne i obliczalne korzyści dla Polski.
Chcę także podkreślić dobry finał, jaki udało się uzyskać, jeśli chodzi o negocjacje dotyczące tarczy antyrakietowej. Było bardzo dużo emocji związanych ze sposobem prowadzenia negocjacji. Nic dziwnego, bo wybory okazały się politycznym przełomem, a ten projekt trzeba było kontynuować bez jakiejś zasadniczej rewolucji. To, co zrobił mój rząd, to właściwie postawił tylko trochę wyższe warunki, których spełnienia Polska oczekiwała, aby uznać projekt tarczy za rzeczywiście wzmacniający nasze bezpieczeństwo. Jedyne co naprawdę się zmieniło, to zmieniły się dwie kwestie. Po pierwsze, uzyskaliśmy lepsze warunki dotyczące szczególnie uzbrojenia i obecności amerykańskiej bezpośrednio służącej bezpieczeństwu Polski, a nie tylko bezpieczeństwu w wymiarze uniwersalnym, globalnym. I po drugie, udało się zbudować, co nie jest bez znaczenia, także w kontakcie bezpośrednim z ludźmi, z mieszkańcami Redzikowa i Słupska, zdecydowanie większy poziom akceptacji społecznej dla tego projektu. To jest ważna rzecz, bo w dziedzinie bezpieczeństwa oprócz materialnych gwarancji także poczucie ludzi, że są bezpieczni i że władza współpracuje z nimi, wydaje się istotne. Traktuję to jako poważne osiągnięcie tego roku.
Jeśli chodzi o inne kwestie dotyczące naszego bezpieczeństwa, to rok temu powiedziałem z tej mównicy, że to jest ostatni rok pełnienia naszej misji w Iraku. Zawsze będą przedstawiane różne oceny. Prawie wszyscy, jak tu państwo siedzicie, wspieraliście decyzję o wejściu do Iraku. Wtedy także mieliśmy wszyscy i wątpliwości, i nadzieje związane z naszym uczestnictwem w tego typu misjach. Wydawało się jednak rzeczą bezdyskusyjną, że formuła naszej obecności w Iraku się wyczerpuje i że niektóre oczekiwania, być może nieodpowiedzialnie artykułowane przez autorów tej decyzji kilka lat temu, nie sprawdziły się i dlatego także Polacy coraz krytyczniej oceniali naszą obecność w tym konflikcie. Jak państwo wiecie, misja w dotychczasowej formie została zakończona i, tak jak się zobowiązałem, polscy żołnierze są już w domu. Witaliśmy ich kilka tygodni temu w Szczecinie.
To, co zajmuje nam wyjątkowo dużo czasu, bo w konsekwencji to jest nie tylko kwestia pozycji Polski na świecie, ale także dotyczy budżetu każdej polskiej rodziny, to pakiet klimatyczno-energetyczny, a co za tym idzie ceny energii na długie, długie lata. Nie zmierzę tego dokładnie, nie ma takiego termometru czy takiego narzędzia, które by dokładnie to zmierzyło, ale myślę, że ponad 50% czasu i aktywności wszystkie nasze agendy, które zajmują się polityką przede wszystkim europejską, ale nie tylko, poświęcają właśnie kwestii przyszłości bezpieczeństwa energetycznego, w tym sprawie pakietu klimatyczno-energetycznego, a także konferencji w Poznaniu, która jest etapem prac nad skuteczniejszą niż do tej pory ochroną klimatu. Polska - chcę to podkreślić z całą mocą i odpowiedzialnością - w ciągu tego roku wypracowała sobie wyjątkowo cenną i unikatową pozycję państwa, które jest gotowe wziąć pełną współodpowiedzialność za ochronę klimatu i ochronę środowiska w wymiarze globalnym i lokalnym, patrz: choćby przygotowania do konferencji w Poznaniu, ale przede wszystkim negocjacje wokół konferencji. Równocześnie staliśmy się niekwestionowanym liderem na poziomie europejskim. Po moich rozmowach, czy to z rządem Chin, czy z rządami niektórych krajów arabskich, które zajmują dosyć ważną pozycję wśród krajów rozwijających się, stajemy się także współliderem w tej części świata, która z nadzieją i równocześnie z niepokojem patrzy na te bardziej restrykcyjne projekty dotyczące ochrony środowiska i ochrony klimatu. To pozwoliło nam na Radzie Europejskiej uzyskać status państwa, które będzie współrozstrzygało o ostatecznym kształcie pakietu klimatyczno-energetycznego. Podjęliśmy się bardzo trudnego zadania - po tym, co stało się 1,5 roku temu, nie będę wnikał w szczegóły - i dobrze je wykonaliśmy. Polska nie jest dzisiaj w czasie tych negocjacji bezradna. Polskie elektrownie, polski węgiel jako źródło energii nie będą zagrożone, przynajmniej nie w takim stopniu, jak to się do tej pory wydawało. (Oklaski)
Chcę powiedzieć wszystkim, którzy wolą politykę twardą, asertywną, politykę obrażania się, że było to możliwe dzięki temu, że cierpliwie i z wielkim szacunkiem dla partnerów rozmawialiśmy z rządami krajów, które są w sytuacji podobnej do naszej. Dzięki temu też po raz pierwszy udało się zbudować dość długo już trwającą i nieźle, jeśli chodzi o skutki, pracującą w Radzie Europejskiej koalicję państw, które mają nie zawsze identyczne, ale podobne problemy jak my z tym pakietem. Najbliższe spotkanie, jakie odbędzie się w Gdańsku z udziałem premierów Litwy, Łotwy, Estonii, Rumunii, Bułgarii, Polski, Węgier, Czech i Słowacji, z udziałem szefa prezydencji, a więc prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy˝ego, powinno być, oprócz wielu innych, mniej spektakularnych spotkań, kolejnym krokiem na rzecz naszej pozycji i naszego energetycznego bezpieczeństwa.
Druga rzecz, co do której zobowiązaliśmy się i na pewno w tym roku możemy mówić o bardzo poważnym postępie, to rozmaite kwestie ułatwiające życie obywateli na poziomie zupełnie elementarnym.
Mówiliśmy o potrzebie urealnienia hasła: swoboda działalności gospodarczej. Jak państwo pamiętacie, wiele rządów i wielu poprzedników, ja także w tym uczestniczyłem jako poseł czy senator, borykało się z ideą tzw. jednego okienka, zakładającą, by każdy, kto chce założyć firmę, mógł to robić bez zbędnej mitręgi administracyjnej. Nasza propozycja, jak sądzę, rzeczywiście jest przełomowa i jak na polskie przyzwyczajenia, jeśli chodzi o biurokrację, rewolucyjna, bo nie ma nawet tego jednego okienka. Jeśli ktoś będzie chciał rozpocząć działalność gospodarczą, to zgodnie z projektem, jaki przygotował rząd wspólnie z posłami, wystarczy informacja o tym, że ją podejmuje. Nikt nie będzie musiał czekać na zgody i zezwolenia. I to jest... (Oklaski)
Dalej: obniżenie wymaganego kapitału przy zakładaniu spółek akcyjnych czy z ograniczoną odpowiedzialnością, kolejna niełatwa decyzja. Sami państwo pamiętacie, jak bardzo gorące spory nas dzieliły, kiedy w poprzedniej kadencji rozmawialiśmy o reformie podatkowej. Wówczas obniżenie podatku do dwóch stawek 32% i 18% wydawało się ryzykowne. Pomyślmy, jakie ryzyko jesteśmy gotowi podjąć dzisiaj, utrzymując ówczesny projekt przegłosowany przez Sejm poprzedniej kadencji, bo dzisiejsze okoliczności nie są tak sprzyjające, jak jeszcze rok temu. Decydujemy się jednak na te i inne kroki, aby obciążenia finansowe obywateli i polskich firm, szczególnie małych i średnich, były jak najmniejsze. Dodam jeszcze, że jeśli podliczymy to wszystko, na co decydujemy się i co zacznie działać od początku 2009 r., chodzi o utrzymanie tego dość radykalnego obniżenia podatków, także składki rentowej, to, proszę państwa, w roku 2009 w porównaniu do roku 2007 w kieszeniach obywateli pozostanie ok. 35 mld zł więcej. (Oklaski)
(Poseł Krzysztof Putra: Ale to PiS, PiS.)
I nie jest to oczywiście zasługa mojego rządu.
(Poseł Grzegorz Dolniak: Bez Platformy byście tego nie zrobili.)
Elementy tego projektu... Zaraz będę miał pewne memento, szczególnie... wrzawa jest po prawej stronie...
(Poseł Krzysztof Putra: Nie wrzawa, fakty.)
...i będę chciał pewne memento, szczególnie PiS-owi, dzisiejszej opozycji, zaproponować. Otóż, jak pamiętacie państwo, wspólnie w tej Izbie, wspólnie, przeprowadziliśmy projekt obniżający podatki i inne obciążenia finansowe, nie wszystkie, bo część w tym roku, np. reformę VAT, która da ludziom 2 mld zł więcej. Chciałbym to państwu uświadomić. Potraktujmy to jako pewne wyzwanie dla wszystkich klubów i kół na rok 2009. Kiedy pojawiały się propozycje dobre dla ogółu, Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe potrafiły zachowywać się odpowiedzialnie, będąc w opozycji. (Oklaski) Te zmiany, które są dla ludzi pożyteczne, powinny mieć wsparcie nie tylko rządzących, ale także klubów opozycyjnych. Nie wstydzę się i nie wypieram się tego, że część tych zmian, które będą służyły dobru Polaków w roku 2009, to zasługa posłów wszystkich klubów poprzedniej kadencji. Chciałbym namówić państwa, i koalicję rządzącą, i opozycję, aby w sprawach, które dotyczą kieszeni obywateli, starać się wspólnie działać i wspólnie głosować, bo wtedy mamy takie efekty, którymi każdy rząd może się później chwalić. (Oklaski)
Wracając do tematu - poszukaliśmy rozwiązań bardzo oryginalnych i do tej pory w Polsce niespotykanych, takich, które ułatwiają życie ludziom, choćby poprzez rezygnację z wielu przymusowych, niewielkich, ale uciążliwych, szczególnie dla ludzi niezamożnych, opłat, choćby takich, jak przy wymianie dowodu osobistego. Likwidujemy - to jest proces trudny, niektórym wydawał się łatwiejszy na początku - takie obowiązki, jak obowiązek meldunkowy czy bardzo restrykcyjne zezwolenie na budowę. Jest kwestia urlopów macierzyńskich i tacierzyńskich. To, co zrobiono w tym roku, to naprawdę urealnienie urlopu macierzyńskiego i tacierzyńskiego. W tym sensie urealnienie, że matki i ojcowie, którzy zdecydują się wychowywać swoje dziecko i korzystają z tego urlopu, mają już możliwość zaopiekowania się swoimi...
(Poseł Izabela Jaruga-Nowacka: W 2012 r.)
Tak i nie. W 2009 r. do 20 tygodni i stopniowo do 26 tygodni do roku 2014. Przygotowaliśmy projekt, który jest realistyczny, odpowiedzialny, z roku na rok wydłużany jest czas na wychowywanie dzieci. (Oklaski) Uważam, że to jest dobre. Lepsze to niż wznoszenie haseł, że trzeba bronić, chronić i pomagać, a na końcu nie ma nic. A dzisiaj jest O.K. umiarkowane, ale ludzie naprawdę coś dostali.
Zdecydowaliśmy się na projekt, również kontrowersyjny, jakim jest, w cudzysłowie, odrolnienie gruntów, a tak naprawdę ponowne uwłaszczenie właścicieli gruntów, tych, którzy mają grunty szczególnie w obszarach miejskich. Poprzednia koalicja dobrze wie, ile emocji budziły procedury odralniania i jak one wyglądały. (Oklaski) Dzisiaj mówimy ludziom: jeśli macie ziemię, to jest ona naprawdę wasza, nie musicie pytać urzędników, biurokratów, co możecie z tą ziemią zrobić. To jest także ważne w kontekście kryzysu światowego.
(Poseł Krzysztof Putra: To każdy człowiek wie.)
Widać wyraźnie, jak kluczowe może to być też przy tąpnięciach na rynkach kredytów hipotecznych, jak to może korzystnie wpływać na stabilizację tego segmentu rynku w Polsce.
Zaproponowaliśmy także przyspieszenie procesu uzawodowienia armii, ale nie tylko dlatego, że wszyscy wiemy, patrząc choćby na skuteczność naszych misji, że dzisiaj wojsko musi być bez porównania skuteczniejsze, jeśli ma być nieugiętym, twardym aktorem w teatrze wojny. Uzawodowienie armii to przede wszystkim nasze bezpieczeństwo, ale to także wielka ulga dla ludzi, którzy w dużej mierze mieli już dosyć tego, powiedziałbym XVIII-XIX-wiecznego procederu, jakim był przymusowy pobór do wojska. W tym przypadku wiem, że idziemy w dobrą stronę i chyba wszyscy na tej sali w tej kwestii się zgadzamy. Postanowiłem wspólnie z moimi partnerami przyspieszyć ten proces i liczę na pomoc, bo z całą pewnością lepiej mieć armię zawodową, dobrze opłacaną, dobrze przygotowaną, niż obyczaj z czasów zaborów, przymusowy pobór.
Wśród spraw, które zakładaliśmy, że będą naszym priorytetem od pierwszych dni, były oczywiście szeroko pojęte inwestycje. W Polsce borykamy się od lat z problemem budowy dróg i autostrad. Żaden rząd do tej pory nie może powiedzieć o swoim działaniu, że przyczynił się do radykalnego przyspieszenia budowy dróg i autostrad, mój rząd też jeszcze nie. Będziemy mogli o tym mówić z czystym sumieniem wtedy, kiedy polscy kierowcy będą jeździć po polskich autostradach nie na tych kilkuset marnych kilometrach. Po naszych poprzednikach odziedziczyliśmy, muszę to z przykrością stwierdzić dość duży bałagan prawno-organizacyjny, jeśli chodzi o przetargi i budowę dróg ekspresowych i autostrad, dlatego przez kilka miesięcy musieliśmy robić porządek w ustawach, aby wywłaszczanie, kiedy chcemy poprowadzić autostradę po tej, a nie innej linii, nie blokowało inwestycji. Musieliśmy praktycznie od początku rozpocząć tę najtrudniejszą procedurę, jaką jest inwentaryzacja środowiskowa, są to wymogi środowiskowe, obiektywne, ale także narzucane przez Komisję Europejską. Nie będzie stamtąd pieniędzy na drogi, jeśli nie zrobimy porządku. Muszę powiedzieć, że tutaj poprzedni minister ma szczególnie brudne sumienie, jeśli chodzi o przygotowanie Polski do inwestycji drogowych pod kątem uzgodnień środowiskowych. Obiecałem sobie oraz koleżankom i kolegom z koalicji rządzącej, że będę powściągliwy w krytycznym ocenianiu poprzedników, więc na tym poprzestanę. Na tę sprawę, moi drodzy, straciliśmy już bardzo dużo czasu i nasze propozycje legislacyjne, wysoko oceniane także przez opozycję, realnie odblokowały proces inwestycji, jeśli idzie o autostrady i drogi ekspresowe.
Odblokowanie legislacyjne, ale przede wszystkim odblokowanie negocjacji, bo one także ponad 2 lata temu utknęły w martwym punkcie z powodu narastającej nieufności głównych partnerów w tej grze o polskie drogi i autostrady. Odblokowaliśmy te negocjacje i podpisaliśmy do tej pory umowy na 220 km autostrad i jesteśmy w przeddzień podpisania kolejnych umów, na 270 km. To oznacza, jeśli dobrze dodaję, że rozpocznie się budowa 490 km dróg i autostrad, bo znikną ostatnie przeszkody o charakterze prawnym i finansowym. Do tego, jak wiecie, dokładamy do wielkich, flagowych projektów, jakimi są autostrady i drogi ekspresowe, a także koleje dużych prędkości - jest to pierwszy rząd, który zaczął naprawdę konkretną pracę nad tymi projektami.
Musieliśmy na serio rozpocząć przygotowania do mistrzostw Europy w roku 2012. Dobrze państwo pamiętacie, z jakiego punktu startowali poprzednicy, to nie jest krytyczny sąd nad ich pracą, tylko krytyczny sąd nad realiami, nad obiektywnymi warunkami, w jakich zaczęliśmy tę wielką przygodę z Euro 2012. Muszę powiedzieć, z satysfakcją to stwierdzam, że ludzie, którzy w moim rządzie zajęli się tą sprawą, osiągnęli naprawdę bardzo dobre efekty, bardzo wysoko oceniane przez kluczowego partnera, jakim są władze UEFA, a są to duże projekty, jak państwo pamiętacie, to jest stadion narodowy, w całości finansowany, ponad miliard złotych, z budżetu państwa, i istotne dofinansowanie plus wielka pomoc organizacyjna i logistyczna dla sześciu polskich miast. Nie wiemy, czy każde z nich będzie gospodarzem mistrzostw, ale roboty muszą trwać w każdym z tych miast. I rzeczywiście postęp jest tutaj już bardzo wyraźny.
Do tego dochodzi projekt, na który czekali ludzie, którzy naprawdę rozumieją gospodarkę, czyli lepsze przepisy dotyczące partnerstwa publiczno-prywatnego. Jak ważne to jest w nowoczesnym procesie inwestycyjnym, ci, którzy mają o tym pojęcie, wiedzą. Do tej pory prawodawstwo w Polsce było skandaliczne pod tym względem, utrudniało, a nie ułatwiało inwestycje w procedurze partnerstwa publiczno-prywatnego.
To, co wydaje się rzeczą najważniejszą przez ten rok, to coś, co nazwaliśmy programem solidarności pokoleń. Solidarność pokoleń dzisiaj jest chyba ważniejsza niż rok temu, kiedy powiedzieliśmy Polakom, że zadbamy o wszystkich, a nie tylko o wybrane grupy, i wygrane przez to, że na przykład są silne, dobrze wyposażone w możliwości polityczne. Solidarność pokoleń dzisiaj jest potrzebna, ponieważ żyjemy w niespokojnych czasach, jeśli chodzi o gospodarkę. Nikt z nas na tej sali, mogę powiedzieć to chyba w sposób bardzo stanowczy, żaden Polak, który miał do czynienia z władzą w Polsce, nie ponosi odpowiedzialności z to, co stało się na rynkach finansowych Stanów Zjednoczonych czy niektórych innych krajów. Nikt nikogo w Polsce zatem nie powinien, i na szczęście tego nie robi, obwiniać za narodziny tego kryzysu daleko od nas. Zdajemy sobie też sprawę, że akurat Polacy, i to jest praca ostatnich kilkunastu lat, a więc wszystkich bez wyjątku, bardzo dobrze przygotowali swoje państwo, swój system bankowy, system finansowy na ciężkie czasy. Wszyscy, bez wyjątku, wysoko oceniają Polskę i nasz system, naszą sytuację finansową na tle innych państw regionu, ale też wszyscy zdajemy sobie sprawę, że czas rzeczywiście przypomina bardzo rozkołysane morze i że żeby przeprowadzić Polskę bezpiecznie przez te fale, musimy podjąć energiczne działania.
Rzecz najważniejsza dla mojego rządu rok temu, a dzisiaj jeszcze bardziej, jest to jeszcze bardziej oczywisty priorytet, to solidarność pokoleń, czyli opieka nad dwiema wielkimi grupami społecznymi, które same sobie nie dadzą rady. To są polskie dzieci oraz polscy emeryci i renciści. (Oklaski) Szukamy wszędzie oszczędności, bo mądry gospodarz, czując, że zbliżają się trudne czasy, nie wydaje pieniędzy bez sensu. Jednak są dwie grupy, na których oszczędzać nasz rząd, i jestem przekonany, także opozycja, prezydent, nie będą, nie będzie żadnych oszczędności, które utrudniłyby życie tym bezbronnym w trudnych czasach grupom, czyli właśnie polskim dzieciom i polskim emerytom. Chciałbym to mocno podkreślić, tym bardziej że program solidarności pokoleń dotyczy także tych, którzy mogliby wpaść w pułapkę mizernych, tzw. wcześniejszych emerytur, głodowych de facto i niestabilizujących ich życia, szczególnie w trudniejszych czasach. Chciałbym powiedzieć, że w sposób bardzo odpowiedzialny koalicja Polskiego Stronnictwa Ludowego i Platformy Obywatelskiej podjęła kroki na rzecz reformy systemu emerytalnego, aby ludzie, którzy skończyli lat 50 i więcej, pozostający na rynku pracy, czuli się na nim bezpiecznie. Dlatego pozwoliliśmy sobie zaproponować związkom zawodowym i opozycji pakiet: z jednej strony konieczna reforma emerytur pomostowych, aby nie było wybranych, uprzywilejowanych grup w porównaniu z wielką rzeszą polskich emerytów, a z drugiej strony proponujemy program 50+, mocno finansowany i wspierany przez państwo, który ludzi po pięćdziesiątce skutecznie i z korzyścią dla nich utrzyma na rynku pracy (Oklaski), bo Polacy chcą pracować i dobrze zarabiać, a nie brać jałmużnę od państwa. Apeluję do wszystkich o to, abyśmy w tej sprawie także rozmawiali językiem pokoju i konkretów. Uważam, że jest to nie tylko możliwe, ale konieczne.
W ramach tej solidarności pokoleń niezwykle intensywnie zabraliśmy się za wiele projektów dotyczących dzieci. Jeśli chodzi o uproszczenie i dofinansowanie procedury dożywiania dzieci w szkołach, tu także kontynuujemy bardzo dobre projekty i dobrą pracę poprzedników, a to, co udało nam się wykryć w dotychczasowych projektach, tam były pewne wady, szczególnie administracyjne, natychmiast usunęliśmy. Osobiście zaangażowałem się w cały pakiet propozycji ustawowych, ale też praktycznych, dotyczących praktyki codziennego życia, jeśli chodzi o przemoc wobec dzieci. Uważam, że chociaż różnimy się w poglądach i słyszałem różne, bardzo ekspresyjne wypowiedzi niektórych posłów, szczególnie płci męskiej, że bicie to nic złego, ta tak na końcu, jak każdy z was się zastanowi, jak spojrzę na swoje dzieci, dobrze wiem, że dzieci bić nie można (Oklaski), że nie ma żadnego usprawiedliwienia dla jakiejkolwiek przemocy wobec dzieci: czy to jest bicie, czy to jest przemoc seksualna, czy to jest bieda. Dlatego zdecydowaliśmy się na radykalne środki w odniesieniu do tych, którzy krzywdzą dzieci w sposób najbardziej brutalny. (Oklaski) I dlatego, jak państwo wiecie, dostałem sporo po głowie od rozmaitych instytucji życia publicznego, które twierdziły, że tak surowe traktowanie zbrodniarzy, którzy popełniają zbrodnie seksualne na dzieciach, zbrodnie o podłożu pedofilskim, jest niezgodne z duchem praw człowieka, że nie powinienem się tak ostro wypowiadać i że zapobieganie tego typu zbrodniom za pomocą przymusowego leczenia czy przymusowego de facto dożywotniego odosobnienia jest nieludzkie. Powiedziałem wtedy kilka słów; niektórzy mówią, że za mocnych i za ostrych. Ale co do samego projektu, nie wycofamy się i ja się nie wycofam. Na pewno w Polsce pedofil, który gwałci, morduje, krzywdzi dzieci nie będzie już nigdy bezpieczny. Dzieci będą bezpieczne, a nie zwyrodnialcy. (Oklaski)
Szukaliśmy także porozumienia tam, gdzie było ono możliwe. Często słyszę sprzeczne opinie na temat pracy mojego rządu. Ci sami politycy i komentatorzy potrafią w jednym zdaniu powiedzieć, że za długo to trwa, a jednocześnie stwierdzić, że za mało jest dialogu i uzgodnień. Nie wiem, czy zastosowaliśmy proporcje w sam raz, nie wiem, czy w ogóle istnieją idealne proporcje, czy jest jakiś optymalny model: tak długo mają trwać negocjacje i dialog, a później czas na decyzje. Ale z najlepszą wolą w każdej z trudnych sytuacji - począwszy od pierwszych konfliktów, np. na wschodniej granicy z celnikami, poprzez ˝biały szczyt˝, kwestie dotyczące emerytur pomostowych, płacy minimalnej - siedzimy i rozmawiamy. Oczywiście nie każda rozmowa prowadzi do dobrego finału. Przez dobry finał rozumiem taki, kiedy wszyscy mają poczucie, że osiągnęli sukces w formule strategii win-win, że wygrywa jedna i druga strona, że wszyscy mają satysfakcję. Wiem, że nie zawsze jest to możliwe. Ale robimy wszystko, żeby to było możliwe. Kiedy był problem płacy minimalnej, po długich rozmowach w Komisji Trójstronnej partnerzy doszli do takiego stanu, że nie można było ruszyć ani na krok dalej. I wystarczyła 5-minutowa rozmowa - mówię o finalnych negocjacjach - podjąłem decyzję, która zmierzała w stronę postulatów związków zawodowych. Po raz pierwszy od wielu, wielu lat podpisano umowy między wszystkimi ważnymi centralami związkowymi a rządem i pracodawcami w Komisji Trójstronnej i ustaliliśmy wspólnie poziom płacy minimalnej. (Oklaski) Sprawa do tej pory wydawała się nie do uzgodnienia.
Jeśli chodzi o kwestie społeczne, czyli to, co nazywamy solidarnością pokoleń, nie możemy i nie zapomnimy o tych, do których adresujemy tę pomoc w sposób niejako podwójny. To nauczyciele. I nie dlatego, żeby we wszystkim ustępować, szczególnie w negocjacjach ze związkami. Jeśli coś nie jest możliwe, mój rząd ma odwagę i obowiązek powiedzieć, także tej szczególnie przez nas traktowanej grupie zawodowej, jaką są nauczyciele: Nie, za daleko nie możemy się posunąć. Ale to, co obiecaliśmy, zrobiliśmy w jakimś sensie z naddatkiem. Podwyżki płac dla nauczycieli są faktem, którego nie sposób zakwestionować. (Oklaski) To 10% w roku 2008, dwa razy po 5% w roku 2009 i to samo w roku 2010.
Nie lekceważcie tego - zwracam się do posłanek i posłów opozycji - kiedy twardo stawiacie sprawę: więcej, więcej. Też chciałbym dać więcej. Ale dobrze wiecie, że wysiłek, jaki wykonaliśmy na rzecz środowiska nauczycielskiego, jest rekordowy w historii Polski po roku 1989. (Oklaski)
(Poseł Jadwiga Wiśniewska: Zabraliście im emerytury.)
Kiedy mamy przekonanie, tak jak mamy przekonanie co do emerytur pomostowych, to potrafimy także tej grupie zawodowej, najbliższej memu sercu, nauczycielom, mówić: Nie będziemy robili wyjątku dla jakiejś grupy, dlatego że jest liczna, silna. Nie. Poszukamy innego sposobu. Jak zauważyliście państwo, w ostatnich dniach dyskusja jest gorąca, szukamy rozwiązań. Szukamy rozwiązań także w rozmowach w koalicji, między posłankami i posłami w rządzie. Tak jest, szukamy takiego modelu, który nie naruszy sensu, istoty reformy emerytalnej, a jednocześnie najstarszym nauczycielom, którzy pozostają w zawodzie, pozwoli możliwie bezboleśnie przejść w wiek emerytalny. (Oklaski) I zrobimy to, niezależnie od tego, jak bardzo będziecie nas krytykować, bo ta kwestia dla mnie jest naprawdę priorytetowa, kluczowa.
Kiedy mówimy o dzieciach, mówimy o przemocy, o dożywianiu, ale także o zdrowiu. Chcę wam powiedzieć że czasami wykpiwany przez niektórych liderów opozycji projekt Orlik, to projekt o charakterze cywilizacyjnym, nie tylko sportowym. (Oklaski) Bo tak naprawdę pokoleniu dzisiejszych dzieciaków, kilkulatków, proponujemy coś, co ta generacja, podobnie jak generacja dzisiejszych nastolatków, w dużej mierze utraciła bezpowrotnie: częściowe dobre - podkreślam: dobre - wychowanie na podwórku, w drużynie piłkarskiej, wśród przyjaciół. (Oklaski) Bo nie jest to tylko kwestia tego, kto i jak nauczy się kopać piłkę. To kwestia budowania wspólnoty; wspólnoty na poziomie gminy. Dlatego tak się uparliśmy, żeby to nie było po prostu boicho klepicho, takie, gdzie ktoś wychodzi, rzuca piłkę a bramki są ustawiane z kamieni. Są to interdyscyplinarne obiekty o najwyższym standardzie europejskim, w większości przypadków także o bardzo podwyższonym standardzie sanitarnym, higienicznym. Coraz częściej są one monitorowane już z inicjatywy samych gmin. Będą to pierwsze obiekty bezpieczne, monitorowane on-line, całą dobę, dzieci tam się bawiące będą bezpieczne.
Powiedziałem rok temu, że zbudujemy to w każdej gminie. Jaka była tu salwa śmiechu, z tej strony i z tej strony: Jak? W każdej gminie? Ponad 2 tys., ponad 3 tys....
(Poseł Tadeusz Cymański: I są w każdej?)
Chcę powiedzieć, że rok temu zapowiedzieliśmy projekt, mówiliśmy o projekcie na 4 lata, na kadencję. Dzisiaj w Polsce oddano do użytku 103. Tylko jednego dnia, 6 grudnia, w dniu świętego Mikołaja, oddanych będzie kolejnych 60. Do końca tego roku będzie ich ponad 400. (Oklaski) Do końca przyszłego roku będzie blisko 2 tys. I chcę wam powiedzieć, że jest to jeden z projektów, który realnie odmienia Polskę, na najbardziej elementarnym poziomie. Zmienia codzienne życie dzieci i rodziców, naprawdę. To wielka rzecz. Nie śmiejcie się z tego, bo jest to wielki projekt i naprawdę realizowany. (Oklaski) A wielkość tego projektu polega też na tym, że wymusił on pełne współdziałanie i porozumienie różnych instancji władzy. To nie jest kaprys Tuska czy Pawlaka, czy kogokolwiek z mojego rządu, to ciężka praca nad montażem finansowym, zarówno na poziomie sejmiku wojewódzkiego, gminy, jak i rządu. Chcę wam powiedzieć, że na tym nie poprzestaniemy, bo w kolejce są także szkoły podstawowe i gimnazja w wielkich miastach. Projekt rozpoczęliśmy przede wszystkim od gmin wiejskich i małych miast, ale będziemy to realizowali także w dużych miastach. Właśnie teraz, albo już, albo za dosłownie kilkadziesiąt godzin, jeden z pierwszych wielkomiejskich Orlików zostanie otwarty w Warszawie. Jestem przekonany, że do tego typu działań przekonam także sceptyków w ławach opozycji, bo projektów tego typu mamy więcej.
Nie mówiłem np. o drogach lokalnych, jeśli chodzi o inwestycje. Pomysł na drogi lokalne jest podobny do Orlików. Nie jest to dar ze strony rządu, lecz wielka energia na poziomie gminy. To też jest taka próba i montażu finansowego, i wspólnego zaangażowania - począwszy od decyzji, gdzie i jaką drogę remontujemy, także jeśli chodzi o skalę, de facto program obejmie każdą gminę. Istotą tego projektu jest także to, że dzięki temu nie zmarnujemy środków, których być może nie zdążymy wydać na projekty największe, sztandarowe, bo może się okazać, że jakiś fragment będzie za trudny. Ale tych środków nie zmarnujemy, zostaną przeznaczone na drogi lokalne. Bo one też są ważne, tak jak ważny był dla nas fundusz sołecki, jak ważne było dla nas uszanowanie tych, którzy na co dzień biorą na siebie tę niewielką, wydawałoby się, ale przecież jakże powszechną odpowiedzialność za sytuację w sołectwie. Wszędzie tam, gdzie wydawanie pieniędzy ma sens, my ich nie szczędzimy, oczywiście w ramach zdrowego rozsądku.
Finansowe bezpieczeństwo. Żeby solidarność pokoleń, żeby bezpieczeństwo Polaków stały się faktem w czasach światowego kryzysu finansowego, musimy zadbać skutecznie o nasze finansowe bezpieczeństwo. Jedno zdanie wstępu - i proszę, też pro memoriam, jest ono ważne, bo przecież przez długie miesiące będziemy współpracowali ze sobą nad różnymi projektami, które będą stabilizować sytuację finansową w Polsce. Tak było kiedyś ze spekulacyjną zwyżką cen paliw. Pamiętacie, że nieustannie tutaj podnoszono problem, mówiono: Obniżcie akcyzę, zwiększcie w związku z tym firmom dystrybuującym, sprzedającym paliwo możliwości obniżenia cen. Gdybyśmy to wówczas zrobili, to straty z punktu widzenia de facto podatników, bo na końcu budżetu, byłyby bardzo wymierne. Tymczasem wytrzymaliśmy nerwowo i zobaczcie, co się stało z cenami paliw.
Uważam, że Polska właśnie dzięki wszystkim tutaj siedzącym i siłom tu reprezentowanym dzisiaj nie jest w sytuacji kraju, który z wywieszonym jęzorem musi nerwowo biegać, przebierać nogami i codziennie ogłaszać kolejny plan stabilizacyjny. Naprawdę tak nie jest. (Oklaski) Nie jest łatwo, ale tak nie jest. Kiedy słyszę, jak ktoś czy w Europie, czy czasami ktoś z polskich polityków czy komentatorów pyta, dlaczego robicie tak mało, tak powoli, to chcę powiedzieć, że przestrzegam wszystkich przed pokusą recydywy socjalizmu w tej wulgarnej wersji, takiego etatyzmu, że skoro zawiódł mechanizm rynkowy, to teraz wszystko wraca do rąk urzędników i będzie kontrolowane odgórnie. (Oklaski) Kto sądzi, że to jest lekarstwo na kryzys, nie rozumie źródeł tego kryzysu. Egzekucja uczciwych reguł wolnorynkowych jest potrzebna, a nie narzucanie kolejnych regulacji i przepisów. Drobna różnica? Drobna, ale zasadnicza. (Oklaski)
Jeśli chodzi o pewne działania, które mają ułatwić funkcjonowanie gospodarki, to oczywiście podjęliśmy je, i to od samego początku. Myśmy przyjęli taką trudną zasadę - jak państwo pamiętacie, ktoś nawet uznał ją za taki trójkąt magiczny, czyli nierealny - chodzi o zrównoważony rozwój w ramach wzrostu gospodarczego, a więc tyle, ile więcej możemy wydać, powinno to być rozłożone mniej więcej równomiernie: na obniżanie podatków, na podwyższanie płac i obniżanie deficytu budżetowego. Ktoś mówi, że to jest niemożliwe, tak jakby nie rozumiał prostej arytmetyki. Mamy jakąś pulę, która wynika ze wzrostu, i chcemy dzielić ją mniej więcej symetrycznie, tak aby sytuacja finansowa była stabilna. Chodzi o to, do jakiego stopnia jest możliwe obniżanie zarobków... to jest podwyższanie zarobków, na ile możliwe jest obniżanie podatków i obniżanie deficytu, ale żeby iść zawsze w tym kierunku.
Chcę państwu powiedzieć, że na szczęście, jeśli chodzi o emerytury i renty, system waloryzacji - nie jestem jego autorem, więc nie sobie przypisuję zasługę - akurat w tych czasach powoduje, że kilka groszy więcej, które dzisiaj dostaje polski emeryt i rencista, jest już wyraźniej odczuwalnych, bardziej namacalnych. Nie jest tak źle, jak było kiedyś. Tutaj działa automat, na szczęście, nie dobra wola tego czy innego posła czy polityka, ale automat, i dobrze, że tak to działa. Skoro mamy wzrost większy niż większość krajów europejskich, to także w roku 2009 ten trójkąt można wykorzystać i tak to zaprojektowaliśmy. Nadal obniżamy więc deficyt budżetowy i to jest oceniane przez naszych partnerów, szczególnie europejskich, jako naprawdę wielkie osiągnięcie. Jesteśmy państwem, które w tych trudnych czasach nadal potrafi zmniejszać swój dług.
Poza tym, jak wiecie, na początku, po kilku miesiącach funkcjonowania naszych rządów - może to był czerwiec, jeśli dobrze pamiętam - Rada Europejska uchyliła wobec Polski procedurę nadmiernego deficytu, brzmi to skomplikowanie. Przyjęliśmy program konwergencji - to też brzmi nieludzko. O co tak naprawdę chodzi? Okazało się, że nasza polityka budzi zaufanie niezwykle wymagających partnerów. To zaufanie do Polski jest i będzie w przyszłości niezbędne, jeśli będziemy chcieli być beneficjentami programów pomocowych w sytuacji kryzysowej. Jeśli - odpukać - zdarzy się tak, że kryzys finansowy na świecie i w Europie dotknie nas mocniej, niż to wynika dzisiaj z rozmaitych symulacji, to kiedy dostaniemy... Ja to już wiem z autopsji, bo rozmawiam z przywódcami europejskimi i nie tylko, wiem, o co pytają, także tacy zamożni i egzotyczni partnerzy jak choćby ostatnio wizytowani przeze mnie liderzy państw arabskich znad Zatoki Perskiej. Kiedy obserwują, co się dzieje z Polską i z innymi kraju regionu, to mówią tak: tutaj, chociaż pomoc nie bardzo jest jeszcze potrzebna, byśmy zainwestowali, bo wydaje się, że tutaj wszystko stoi na nogach, a nie na głowie. Muszę powiedzieć, że także te prowadzone przeze mnie przez ostatnie trzy dni rozmowy potwierdzają, że Polska na tle innych państw regionu jest jednak dla nich partnerem, trochę taką stabilną wyspą na rozfalowanym morzu. Ale i oni, i ja wiedzieliśmy, że tak nie musi być wiecznie, że musimy na to nadal ciężko pracować, żeby mieć pozycję rzetelnego, wiarygodnego, względnie bezpiecznego partnera. I dlatego tak ważne jest dalsze obniżanie deficytu, na skalę nam dostępną, czyli w tym przypadku o 1,6 mld zł, utrzymanie projektów dotyczących obniżenia podatków, a także ich uproszczenie, co oznacza mniejsze obciążenie podatkiem VAT, między innymi na 2 mld zł w roku 2009, szukanie w tych wydatkach priorytetów, które naprawdę dadzą nam szansę rozwojową, a więc bezpieczeństwo na kilka i kilkanaście najbliższych lat. Stąd nasza obsesyjna wręcz determinacja, żeby ilość pieniędzy na naukę radykalnie wzrosła. Chcę państwu powiedzieć, że 25-procentowy wzrost nakładów na naukę jest bez precedensu. (Oklaski) Wszyscy o tym mówili, na okrągło, a myśmy wreszcie podjęli decyzję: 25% więcej nakładów na naukę.
Chcę powiedzieć, że do tego oczywiście dochodzi pakiet antykryzysowy, nie robimy z tego żadnej propagandy, nikogo nie chcemy straszyć. Przygotowujemy czy przygotowaliśmy częściowo, wspólnie z Narodowym Bankiem Polskim, gwarancje lokat bankowych do równowartości 50 tys. euro, to czeka na podpis prezydenta. Dzisiaj po powrocie dowiedziałem się, że prezydent jest jednak gotów tę ustawę podpisać. (Oklaski) Dobrze, że ta decyzja została podjęta, ona była oczekiwana przez wszystkich, którzy mają swoje lokaty w bankach, bo wiadomo, że jest ona ważna z punktu widzenia zwykłych ludzi. Mam nadzieję, że nikt nie wpłynie na prezydenta, żeby zmienił zdanie w tej kwestii.
Przyjęliśmy mapę drogową wejścia do strefy euro. Dlaczego mówię o tym w dalszej kolejności? Jak wiecie, mapa drogowa związana z euro będzie miała sens wtedy, kiedy osiągniemy konsensus na tej sali. Nikt nigdy tego nie ukrywał. Muszę powiedzieć, że to co usłyszałem od szefów Europejskiego Banku Centralnego, było równocześnie budujące i bardzo ostrzegawcze. Otóż z punktu widzenia naszych partnerów w Radzie Europejskiej, Komisji Europejskiej i szczególnie Europejskiego Banku Centralnego punktem wyjścia, jeśli chodzi o tę mapę drogową, musi być generalny konsensus polityczny. Chcę państwu uświadomić - bo czasami mam wrażenie, że nie wszyscy dobrze to rozumieją - na czym polega istota sprawy, jaką jest mapa drogowa do euro, a później ewentualne przyjęcie euro czy wejście do strefy euro. Nie chcę już tłumaczyć tego, że jak trwoga, to do Boga, jak się okazało, że świat się lekko zachwiał w posadach finansowych, to i Dania, i Szwecja, i Islandia publicznie zaczęły deklarować, że żałują, że nie weszły do tej strefy i chętnie by zrobiły wszystko, żeby jak najszybciej się w niej znaleźć. Według państwa czy stać nas na to, żeby dryfować gdzieś na peryferiach i mówić: złotówka jest mocarna, my się nie damy i jesteśmy bezkonkurencyjni? Jeśli chcemy myśleć nie o sobie, ale o polskich dzieciach, o tym, jak im się będzie żyło w Polsce za 20-30 lat, to nie możemy sobie i opinii publicznej wmawiać, że bycie w strefie euro będzie dla nich trudniejsze, a nie lepsze. To jest wbrew polskiej racji stanu, naprawdę. (Oklaski)
Chcę, żebyście państwo mieli świadomość, że to nie jest tak, że Europejski Bank Centralny czy państwa strefy euro rozpostarły ramiona i mówią: chodźcie, chodźcie, bez was w ogóle sobie nie damy rady. Jest dokładnie odwrotnie. Dlaczego tym, którzy wchodzą do tego ekskluzywnego klubu, stawia się tak surowe wymagania? Ponieważ ten klub chce mieć w swoim składzie partnerów rzetelnych, wiarygodnych, na najwyższym poziomie cywilizacji finansowej i gospodarczej. To nie jest tak, że nas proszą, a my możemy - tak jak robią to niektórzy liderzy opozycji - grymasić i mówić: zobaczymy, a nie, a co wam tak zależy, bo nam nie zależy. Jeśli tak będziemy mówić, to oczywiście tam się nigdy nie znajdziemy. Uważam, że jest czas, abyśmy jeszcze do końca roku uzgodnili między wszystkimi podstawowymi siłami politycznymi, klubami i kołami parlamentarnymi podstawowe warunki konsensusu politycznego. Dzisiaj mam spotkanie z Radą Polityki Pieniężnej, na którym chcemy dyskutować o dacie. Nie jestem doktrynerem, ale nie niszczmy tego ambitnego planu, bo on ma dla Polski wielkie znaczenie, jeśli chodzi o przyszłe dziesiątki lat, a nie tylko 2-3 lata. Proszę was tak po ludzku, żebyście pomogli i żebyśmy wspólnie ustalili polityczne warunki tego projektu.
Chcę także powiedzieć, że podjęliśmy inne działania - można o nich długo mówić - także na poziomie ustawowym, jeśli chodzi o zapobieganie ewentualnym skutkom kryzysu. Przygotowaliśmy dokument działania Polski wobec kryzysu finansowego ˝Pakt stabilności i rozwoju˝, który jest już dostępny. Ustawa jest w Sejmie, liczę na bardzo szybką pracę, będzie ona gwarantowała depozyty międzybankowe. Działamy, w mojej ocenie, tak szybko i równocześnie tak spokojnie, jak tego wymaga sytuacja, właśnie po to, aby Polska nadal słusznie uchodziła za kraj stabilny na tle innych krajów regionu. Do tego też namawiamy - nie, żebyśmy zamykali oczy na problemy i kłopoty, tylko żebyśmy trafnie je definiowali i razem bronili pozycji Polski, tłumacząc wszystkim wokół, że Polska dlatego jest w dobrej sytuacji, ponieważ jesteśmy po prostu rzetelnym partnerem z niezłą sytuacją finansową, z niezłymi prognozami wzrostu. Możemy się spierać, czy to będzie 4,5, 4 czy 3,8. Prognozy są bardzo różne. Na tle innych krajów w regionie jesteśmy jednak tak czy inaczej postrzegani jako jedyny kraj zdolny do realnego wzrostu. Chrońmy to, bo to jest nasz atut zarówno w rozmowach, jak i w analizach, które przeprowadzają rozmaite fundusze inwestycyjne czy instytucje finansowe w Europie i na świecie.
Szanowni państwo, prosiłbym bardzo o pomoc tam, gdzie to jest możliwe. Prosiłbym bardzo liderów wszystkich klubów i kół parlamentarnych, abyśmy - szczególnie w kontekście tego gospodarczego niepokoju na świecie i w Europie - byli razem wszędzie tam, gdzie to jest możliwe. Nie mówię o tym, że polska demokracja powinna zamienić się na najbliższy rok czy 2 lata w sielankę, gdzie każdy o każdym mówi wyłącznie dobre rzeczy. Zdaję sobie sprawę, że będziemy mieli wybory do Parlamentu Europejskiego i że każda dojrzała partia polityczna jest zawsze w trakcie kampanii. Wiem, zdaję sobie z tego sprawę. Spróbujmy jednak o polskich pieniądzach, o pieniądzach polskich podatników i o wzroście gospodarczym rozmawiać jakby trochę na marginesie naszych politycznych sporów. Do takiej współpracy na rzecz polskiej gospodarki i Polaków w tych trudnych, ale bardzo obiecujących dla Polski czasach, namawiam i serdecznie o to apeluję. Dziękuję bardzo. (Długotrwałe oklaski)
Przebieg posiedzenia