6 kadencja, 76 posiedzenie, 2 dzień - Poseł Stanisław Żelichowski

6 kadencja, 76 posiedzenie, 2 dzień (21-10-2010)

17 punkt porządku dziennego:
Informacja prezesa Rady Ministrów dotycząca okoliczności tragicznych wydarzeń w łódzkim biurze Prawa i Sprawiedliwości.


Poseł Stanisław Żelichowski:

    Panie Marszałku! Panie Premierze! Wysoka Izbo! Chciałbym zacząć w imieniu swojego klubu od złożenia wyrazów największego współczucia rodzinom tego zamordowanego pracownika, a także wszystkim koleżankom i kolegom z Prawa i Sprawiedliwości życzeń wsparcia dla osoby rannej, a zabierając głos w imieniu klubu, który istnieje w Polsce od ponad 100 lat, chcę powiedzieć, że słuchając dotychczasowej debaty, przypominają mi się słowa wieszcza, o których myślałem, że są już w naszych czasach nieaktualne: Prędzej w morzu wyschnie woda, jak tu w kraju będzie zgoda.

    Szanowni Państwo! W każdym kraju może znaleźć się szaleniec, nawet w Szwecji znalazł się szaleniec, który zamordował ministra spraw zagranicznych. W wielu krajach ma to miejsce. Natomiast ważne jest...

    (Poseł Henryk Gołębiewski: Premiera.)

    Nie, ministra spraw zagranicznych. Premiera też, ale także panią minister spraw zagranicznych. Było również takie zdarzenie. Nie chcę tu podawać tych przykładów.

    Współczesny człowiek, który nauczył się lądować na poszczególnych planetach, nie nauczył się, jak odszukać te osobniki, jak śledzić proces chorobowy, żeby kiedy już dochodzi do takiego pułapu, że staje się to groźne dla otoczenia, wychodzić z tego wszystkiego obronną ręką. Tego nam się nie udało zrobić.

    Problem polega na tym, że niekiedy nasze kłótnie, spory padają na bardzo podatny grunt. Cóż, każdy z nas wie, że często jest na tej sali bardzo duża bijatyka, ale posłowie po tejże ostrej wymianie zdań idą wspólnie na kawę, herbatę czy inną ciecz i nie ma problemu. Tworzy się jednak określony klimat w społeczeństwie, bo społeczeństwo nie zawsze odbiera to w taki sposób, że jest to jakiś rodzaj teatru, te dylematy gdzieś tam w społeczeństwie się nawarstwiają i teraz trzeba się zastanowić, co zrobić, nie wchodząc w tę walkę, która już tu dzisiaj miała miejsce, bo jest takie dobre polskie przysłowie, że mądry Polak po szkodzie. Szkód mamy tak wiele, że teraz pora na mądrość. Czy ta mądrość nastąpi? Na bazie dzisiejszej debaty jakoś nie bardzo to widzę.

    Chciałbym natomiast zaproponować w imieniu mojego klubu, który nie uczestniczy, jak państwo wiecie, w wielu takich bijatykach sejmowych... Jak trzy kluby uczestniczą w dyskusji, to wiadomo, że będzie bijatyka. Polskie Stronnictwo Ludowe w tym nie uczestniczy. Jesteśmy traktowani jako partia mniej wyrazista, mamy przez to mniejsze wsparcie sondażowe, ale to w sumie się opłaca. Musi być w kraju też ktoś taki, kto będzie trochę tonował te nastroje, które się pojawiają.

    W moim przekonaniu dosyć istotna jest w tej chwili inicjatywa pana prezydenta. Nawet jak się okaże, że ta próba dialogu jest jeszcze w tej chwili niemożliwa dla nas wszystkich, ale jeżeli 70% składu Sejmu czy społeczeństwa zechce ze sobą dyskutować i zastanawiać się, co zrobić, żeby ograniczyć agresję, to już warto to zrobić. W przyszłości być może będzie można zwiększyć te 70% do 80%, 90%. Powinniśmy iść w tym kierunku.

    Myślę, że dobra byłaby również w tym zakresie pojednawcza rola Kościoła. Tak się składa, że wszyscy uważamy, iż jest niedobrze, gdy Kościół wchodzi w politykę, bo jeżeli Kościół staje po stronie jednej partii i ta partia przegrywa, to w jakimś sensie przegrywa i Kościół, a nikt z nas nie chce, żeby Kościół przegrywał. Jeśli jednak chodzi o rolę mediacyjną, to widzę, że jest na to miejsce, nie widziałbym niczego złego, gdyby taka inicjatywa zaistniała.

    Jest również apel do nas polityków. Występujemy w różnych programach. Przepraszam za szczerość, ale mamy w Sejmie 460 posłów, z czego 30 bez przerwy chodzi po różnych programach, a reszta mniej. I teraz jest pytanie: Dlaczego tylko tych 30 posłów? Reszta się nie nadaje? Czy mamy odpowiedź na to pytanie? Jest określone zapotrzebowanie mediów. Kto komu bardziej dokopie, ten jest bardziej wychwytywany. Być może warto trochę stonować swoje wypowiedzi, uderzyć też we własne piersi. To po trzecie.

    Po czwarte, byłby też apel do dziennikarzy. To nie jest prawda, że oglądalność poszczególnych programów jest duża, jeżeli jest wielka walka. Jeżeli tej walki nie będzie, to oglądalność też będzie duża. To nie jest dobra droga.

    A jeżeli te cztery punkty nie zostaną przez nas rozważone, to myślę, że społeczeństwo przy następnych wyborach zrobi selekcję i rozwiąże problem. I tego życzę społeczeństwu. Dziękuję. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia