5 kadencja, 44 posiedzenie, 2 dzień - Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Jan Krzysztof Ardanowski

5 kadencja, 44 posiedzenie, 2 dzień (28.06.2007)


13 punkt porządku dziennego:
Przedstawiona przez Prezesa Rady Ministrów informacja Rządu na temat stanowiska Rządu Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie Wspólnej Polityki Rolnej UE po 2013 r. (druk nr 1192) wraz ze stanowiskiem Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi oraz Komisji do Spraw Unii Europejskiej (druk nr 1567).


Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi Jan Krzysztof Ardanowski:

    Dziękuję, panie marszałku.

    Przepraszam, jeżeli ktoś poczuł się urażony.

    Po 2013 r. Unia Europejska będzie inną Unią niż ta, która jest w tej chwili, niż ta, do której wchodziliśmy. Polska jest w tej chwili największym beneficjentem pomocy unijnej. Tak wynika z przyjętego budżetu, ze struktury, z potrzeb, ze znalezienia się całej Polski w pierwszym celu polityki strukturalnej. Po 2013 r. istotnymi odbiorcami unijnej polityki rolnej będą Bułgaria i Rumunia. Bardzo możliwe, że w tym czasie niektóre kraje bałkańskie wejdą do Unii Europejskiej. Dlatego bardzo ważne, na co niektórzy z państwa zwrócili uwagę, będzie odpowiednie wynegocjowanie wielkości budżetu Unii Europejskiej przeznaczonego na rolnictwo. To jeden z podstawowych dylematów strategicznych.

    Ważnym elementem jest również to, w jaki sposób będzie się odbywał podział na pierwszy i drugi filar. Nie jest bez znaczenia to, czy przeznaczamy środki ogólnie na obszary wiejskie - niektórzy postulowali, żeby to był podstawowy cel finansowania: infrastruktura i warunki życia - czy też jednak dostrzegamy potrzeby rolników i producentów rolnych. Nie można postawić znaku równości i powiedzieć: Nie interesuje nas, czy pieniądze idą na obszary wiejskie, czy na rolnictwo, ważne, że służą ludziom. Potrzebne jest również to, by w odpowiedni sposób rolnictwo rozumiane jako część produkcyjna również miało swój udział w podziale środków między pierwszy i drugi filar.

    Jeżeli chodzi o rozmowy w WTO, to wbrew temu, co mówi szanowna pani poseł Okularczyk, nic nie wiadomo, bo nic nie ustalono. Pani poseł reprezentowała polskie ministerstwo rolnictwa na rozmowach w Hongkongu, gdzie toczyła się dyskusja i zapadły pewne ustalenia. Natomiast biorąc pod uwagę przyszłość po 2013 r., w dalszym ciągu nie wiemy, jakie będzie stanowisko WTO. Wiemy w jakim kierunku w ramach rundy Doha zmierzają negocjacje - pełnego otwierania całego świata na swobodny przepływ produktów. Kraje zamożne, bogatej Północy, mają się otwierać przede wszystkim niestety na produkty rolnicze, bo tylko takie pochodzą z krajów biednego Południa, za koncesje, za dostęp do rynku w zakresie wyrobów przemysłowych, technologii itd. Oczywiście dzięki liście produktów wrażliwych będzie można przynajmniej trochę regulować napływ żywności do Polski. Tutaj determinacja nasza jest wyjątkowo duża, ponieważ wbrew opinii części Unii Europejskiej, również Komisji Europejskiej przeforsowaliśmy wstrzymanie importu bardzo tanich mrożonych truskawek z Chin. To jest działanie niejako wbrew logice rozmów w WTO, a jednak nie boimy się również postawić tego bardzo twardo tam, gdzie interesy Polski są zagrożone.

    Na pewno strategiczną sprawą będzie to, czy będziemy walczyć o utrzymanie kwot produkcyjnych, przede wszystkim mleka. Ale chcę zauważyć, że nikt odpowiedzialny w połowie 2007 r. nie odpowie, czy dla Polski po 2013 r. korzystne będzie utrzymanie kwot czy też odchodzenie od kwotowania. Jeżeli ktoś by w tej chwili odpowiadał na to pytanie, to albo jest wizjonerem i ma jakieś objawienia, albo po prostu konfabuluje.

    Zniesienie kwotowania mleka jest korzystne, jeżeli gospodarstwa produkujące mleko są na tyle silne i konkurencyjne, że przy spadku ceny i zwiększeniu wielkości będą w stanie dalej konkurować. Twierdzę, że na tym etapie rozwoju polskiego mleczarstwa odejście od kwotowania byłoby zbrodnią, bo nie po to ludzie zainwestowali ogromne pieniądze w stada zarodowe, w budynki, w urządzenia do doju i schładzania itd., poprawili jakość, wydajność, zadłużyli się, żeby teraz usłyszeć: niestety, może będzie tańsze mleko produkowane w Nowej Zelandii i swobodnie wpłynie do Polski. Dlatego bardzo ostrożnie - jeszcze raz mówię to, co na początku - trzeba podchodzić do szermowania znoszeniem kwot. Ale o tym, czy to będzie korzystne dla Polski, czy nie, będziemy mogli mówić krótko przed podjęciem decyzji, czyli w roku 2011, może 2012, kiedy to się będzie działo. Wychodzenie przed szereg nic nie daje, może tylko spalić nasze argumenty.

    Proszę państwa, jest również wiele problemów technicznych, które często urastają do wysokiej rangi, ale prawdę powiedziawszy, one są drugorzędne jeśli chodzi o myślenie strategiczne. Czy będziemy mieli system płatności taki, czy inny... Było pytanie, do kiedy będzie SAPS. Nawet dzwoniono do mnie z ministerstwa, bo cała debata jest uważnie oglądana przez wszystkich pracowników ministerstwa i agencji. Otóż będzie utrzymany do 2011 r. Ale pani komisarz, która kiedyś była zwolennikiem SPS, teraz sugeruje, że SAPS jest bardzo dobrym systemem i właściwie Polska, która go wybrała, w pewnym sensie była pionierem, i może należałoby przekonać do niego inne kraje, może należałoby - ten SAPS w różnych krajach się trochę oczywiście różni - wręcz zachęcać do niego starą Unię Europejską. To nie ma specjalnego znaczenia, czy system będzie taki, czy inny. Te pieniądze mają być rozdzielone między beneficjentów. Dopracowaliśmy system, który jest w Polsce. Ludzie wiedzą, jak wypełniać wnioski, nie jest to specjalnie skomplikowane. Są instytucje wspierające. Chcemy go utrzymać jak najdłużej, ale to jest problem bardziej natury technicznej niż strategicznej. Podobnie jak to, jakie instytucje będą wdrażały wspólną politykę rolną, jak będzie funkcjonowało biuro powiatowe agencji restrukturyzacji.

    Dla kogoś było to niezmiernie ważne. Owszem, są to rzeczy ważne, ale dzisiaj mamy rozmawiać o sprawach najwyższej wagi, jak Polska po 2013 r. ma się odnieść do przyszłości wspólnej polityki, jak ma obronić swoje podstawowe interesy.

    I powtórzę apel, jaki wygłosiłem na początku. Bez polskiej zgody: zgody politycznej, zgody organizacji rolniczych, bez odejścia od tego ciągłego łajania się, które było widoczne między innymi w tej dyskusji, trudno będzie komukolwiek, kto będzie w tym czasie w Polsce sprawował władzę, uzyskać pozycję poważnego negocjatora, która by pozwoliła obronić polskie interesy.

    Sprawa rozmów w WTO. Komisarz Mandelson, który ma mandat negocjacyjny Komisji Europejskiej - bo to nie kraj członkowski, tylko Unia Europejska in gremio w imieniu swoich członków negocjuje stanowisko odnośnie do liberalizacji handlu - jak się wydaje, na razie przestrzega tego, co mu w tym mandacie zapisali Komisja Europejska i ministrowie rolnictwa. Ale trzeba bacznie śledzić te negocjacje, by się nie okazało, że z powodów nam bliżej nieznanych, pilnowania interesów przede wszystkim największych krajów w Unii Europejskiej, komisarz Mandelson przehandluje wspólną politykę rolną na rzecz innych koncesji w przemyśle. Trzeba tego bardzo bronić.

    Pan poseł Fedorowicz dużo o tym mówił. Trzeba chronić europejskie rynki. Rynek jest najważniejszy, bo trzeba mieć gdzie sprzedawać. Tak jest, ale jeżeli w ramach Światowej Organizacji Handlu rynek europejski będzie zmuszony otworzyć się na żywność z innych kontynentów, z reguły tańszą, to zaklinanie tego rynku nic nie daje. Można go bronić w taki sposób, jaki Polska zdecydowanie wspiera, poprzez ustanowienie bardzo wysokich norm jakościowych, domaganie się, żeby dostawcy na rynek europejski przestrzegali bezpieczeństwa żywności, dobrostanu zwierząt, ochrony przyrody - czyli tego wszystkiego, co bardzo zwiększa koszty produkcji żywności w Polsce i w Europie, bo my musimy tego przestrzegać. Zatem obrona rynku nie będzie obroną wprost: szlaban na granicy, cła, blokowanie dostępu innym krajom, innym kierunkom. Bronić trzeba się w sposób mądry.

    Jednocześnie na pewno nie będzie zwiększenia spożycia żywności w Europie, nie tylko dlatego, że jest moda na niejedzenie, na wegetarianizm, na anoreksję, ale też dlatego, że wszystkie analizy pokazują, iż pomimo zwiększania zamożności społeczeństwa europejskiego, w tym w szczególności w nowych krajach, ludzie nie będą kupowali więcej jedzenia. Zmieni się struktura spożycia, może będą kupowali to, co ich zdaniem będzie lepsze, zdrowsze, ale nie zwiększy się spożycie żywności. W związku z tym jeżeli ktoś chce budować przyszłość polskiego rolnictwa w oparciu o tezę, że można zwiększać produkcję żywności, to musi odpowiedzieć, gdzie ją ulokować, na jakich rynkach. Na rynku wewnętrznym jest tłok, na rynku starej Unii jest tłok. Dlatego jakąś szansą są rynki wschodnie, wschodniej Europy i Azji, ale te kraje nie stoją w miejscu, bardzo intensywnie rozwijają własne rolnictwo.

    Na marginesie chcę powiedzieć, że w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi trwają ostatnie prace nad systemem promocji polskiej żywności za granicą, bo nie możemy się doczekać systemu promocji, który miał być przygotowany w innych resortach dla całej polskiej gospodarki. Dlatego już się nie będziemy oglądali i budujemy własny system. Zachęcam państwa, byście się tym interesowali, bo w ramach tego systemu będzie również wsparcie dla polityków, którzy wyjeżdżają do innych krajów, także parlamentarzystów, by tam prowadzić rozmowy. Za nimi będzie jechała promocja, mówiąc bardzo obrazowo. Dlatego ten temat jest ciekawy i godny zainteresowania.

    Skoro nie możemy zwiększać produkcji żywności, chcemy uruchomić - idzie to ciężko, i państwo to doskonale widzą - nieżywnościowe kierunki wykorzystania produkcji rolniczej. Nie tylko biopaliwa, bo u nas się upraszcza to wszystko. Wykorzystanie biomasy do celów energetycznych, na cele grzewcze, w postaci komponentów do paliw płynnych itd.

    To nie po stronie ministra rolnictwa - proszę mi wierzyć - są jakiekolwiek ograniczenia. Wszystko, co minister rolnictwa miał wykonać, wykonał. Moim zdaniem robi nawet więcej niż to, co do niego należy. Jest problem braku niektórych rozporządzeń ministra gospodarki, problemów blokowania i działalności lobby paliwowego, które przeszkadza we wprowadzeniu biopaliw w większym stopniu niż do tej pory.

    Ustalanie celu wskaźnikowego, o którym któryś z posłów tu wspomniał, musi być racjonalne i logiczne. Tyle trzeba wpisać dolewu, ile Polska jest w stanie produkować, żeby nie doprowadzić do sytuacji, że wpiszemy bardzo wysoki narodowy cel wskaźnikowy, a potem się okaże, że trzeba biokomponenty sprowadzać z zagranicy, bo u nas ich nie ma. Byśmy sami sobie w ten sposób bardzo zaszkodzili. Dlatego ustalanie celu wskaźnikowego musi być racjonalne i oparte na wielkości produkcji w Polsce.

    Proszę państwa, kilkoro posłów z ogromnym przekonaniem twierdziło, że pan premier Kaczyński sformułował tezę o tym, iż należy odejść od wspierania wspólnej polityki rolnej na rzecz armii europejskiej. Przepraszam, większość z państwa znam osobiście, ale albo ktoś nie potrafi czytać, albo z góry chce dorobić pewną tezę do wypowiedzi, która znaczy całkowicie co innego. I nie zależy mi na tym specjalnie, nie jest moją rolą interpretowanie wypowiedzi szefa rządu, ale jeżeli mówi precyzyjnie, że należy rozważyć zniesienie subsydiów na rzecz środków na znalezienie wspólnej obrony Europy, to... Proszę czytać dokładnie. Chodzi o subsydia eksportowe, z których Polska praktycznie nie korzysta czy też korzysta w stopniu minimalnym, a po wprowadzeniu liberalizacji w ramach WTO w ogóle zginie jakakolwiek możliwość stosowania subsydiów.

    W związku z tym dorabianie tezy o tym, że ktoś w Polsce, w koalicji, a tym bardziej premier Rzeczypospolitej chce odejść od wsparcia polityki rolnej, takiej jaka będzie negocjowana w Unii Europejskiej, i przeznaczyć środki na inne cele, jest - nie wiem, jakiego słowa użyć - dużą nieodpowiedzialnością. Bo nigdy takich intencji nie było i premier to również prostował.

    Chcę również powiedzieć, proszę państwa, że wspólna polityka rolna jest elementem niezmiernie ważnym, ale nie łudźmy się, że ona rozwiąże wszystkie potrzeby polskiej wsi. Tak jak nie rozwiązała w latach 2004-2006, jak nie rozwiązuje nadal i nie rozwiąże w latach 2007-2013, tak samo i po 2013 r. modyfikowana wspólna polityka też nie jest w stanie rozwiązać wszystkich dylematów polskiej wsi. Dlatego tak ważne jest to, by utrzymać krajowe środki wsparcia, te, które budżet państwa narodowego jest w stanie wygenerować na wsparcie uzupełniające, korygujące wspólną politykę, które wynika ze świadomej woli państwa narodowego.

    Chcę państwu przypomnieć - nikt z pań i panów posłów o tym nie wspomniał - że Polska po bardzo żmudnych i skomplikowanych negocjacjach, które rozpoczął minister Jurgiel, a zakończył minister Lepper, uzyskała zgodę Komisji Europejskiej na utrzymanie do 2013 r. praktycznie wszystkich krajowych środków wsparcia dla rolnictwa. Linie kredytowe zostały opracowane, są podpisane umowy z bankami, kredyty klęskowe idą pełną parą.

    Jeśli chodzi o kredyty inwestycyjne, o które dopytywał się poseł Mojzesowicz, to wczoraj zostało przekazane ministrowi finansów stanowisko ministra rolnictwa w sprawie przesunięcia rezerwy na ten cel. Mam nadzieję, że na przyszłym posiedzeniu Sejmu Komisja Finansów Publicznych zatwierdzi to przesunięcie środków i następnego dnia agencja restrukturyzacji przekaże bankom odpowiednie kwoty na realizację dopłat do kredytów inwestycyjnych. To jest najszybsze tempo, jakie może być - szybsze trudno byłoby sobie wyobrazić. Dlatego bierzmy pod uwagę, dyskutując na temat sytuacji rolnictwa po 2013 r., nie tylko wspólną politykę, ale również to, że taka sama debata jest potrzebna na temat krajowych środków wsparcia po 2013 r., czy będziemy w stanie jako państwo je utrzymać, ba, czy będziemy w stanie zapewnić środki na utrzymanie wspólnej polityki rolnej, biorąc pod uwagę ogromne zapotrzebowanie społeczne innych grup zawodowych, które coraz częściej zaglądają rolnikom do kieszeni i coraz bardziej krytycznie patrzą na rolników, uważając, że rolnicy zabierają pieniądze, nie wiem, pielęgniarkom czy lekarzom. Bo takie głosy również daje się słyszeć.

    Proszę państwa, zadaliście państwo wiele pytań. Postaram się odpowiedzieć na te pytania, na które nie odpowiedziałem w mojej części wstępnej, przed debatą. A jeśli chodzi o tę część, to na pytania, na które nie odpowiedziałem, udzielę odpowiedzi na piśmie, ponieważ, szanując powagę parlamentu i również państwa czas, i pewne opóźnienie debaty, chcę zakończyć takim oto stwierdzeniem. Chciałbym, bardzo by mi się marzyło, sądzę, że jest to marzenie nas wszystkich w Polsce, tych, którzy odpowiadają nie tylko za sprawy rolnictwa, ale za nawę państwową, żeby stanowisko, które będzie wypracowane w Polsce w drodze konsensusu sił politycznych, w drodze konsensusu grup społecznych, nie było, jak tutaj próbowano to przedstawiać, przepraszam, stanowiskiem: Leppera, Ardanowskiego, Sawickiego, premiera Kaczyńskiego czy kogokolwiek innego, nie wskazując więcej osób. To ma być stanowisko najjaśniejszej Rzeczypospolitej. Stanowisko, które jest przemyślane, mądre i dobrze broni polskiej racji stanu.

    Po wysłuchaniu głosów w dyskusji, tych głosów, gdzie często emocje brały górę, ale też padło wiele mądrych, ciekawych, ważnych spostrzeżeń, jestem przekonany, że gdybyśmy to wszystko zestrzelili w jedno ognisko, jak to poeta powiedział, to bylibyśmy w stanie wypracować dobre stanowisko Polski, do czego bardzo wszystkich zachęcam. I oczywiście deklaruję w imieniu ministerstwa rolnictwa udostępnienie wszelkich możliwych danych, analiz i prac, by takie stanowisko wspólnie wypracować.

    Jeżeli chodzi o ocenę ministra rolnictwa, to ona zawsze jest elementem oceny politycznej, to jest naturalne, ale chcę powiedzieć, że przed chwilą zakończyła obrady komisja finansów, która analizowała wykonanie budżetu poszczególnych resortów - najlepiej został oceniony minister rolnictwa. Weźcie państwo to też pod uwagę w tej swojej retoryce, krytycznej, polemicznej, która jak najbardziej ma prawo istnieć w demokratycznym państwie. Przepraszam tych wszystkich, którzy się poczuli dotknięci moją emocjonalną wypowiedzią.

    I proszę Wysoką Izbę o przyjęcie informacji rządu, ponieważ na tym etapie ta informacja nie może być pełniejsza.

    Pan poseł Pomajda twierdzi, że klub SLD będzie głosował przeciw czy za nieprzyjęciem informacji. Przepraszam, ale przeciwko czemu? Przecież ta informacja opisuje proces dochodzenia do decyzji. A proces ten polega na tym, że najpierw odbędzie przegląd wspólnej polityki rolnej. Ten przegląd będzie dokonywany w ciągu dwóch kolejnych lat. Na podstawie tego przeglądu zostanie oceniona cała dotychczasowa aparatura, że tak powiem, wspólnej polityki - działania, narzędzia, instytucje wdrażające, środki na to przeznaczone, cele i efekty uzyskiwane. Czyli ten przegląd dopiero na dobrą sprawę zadecyduje, co we wspólnej polityce należy zmienić, a co zostawić w stanie niezmienionym. Następnie będą sformułowane propozycje zmian - propozycje, które będą również wynikały z potrzeb krajów członkowskich, propozycje zmian Komisji Europejskiej, będzie dyskusja, co ewentualnie w tym zmienić. I trzeci etap to dopiero będzie podjęcie decyzji. Polska ma silną pozycję w głosowaniu. Nie chcę tego tematu rozwijać, to nie jest przedmiotem dyskusji. Polska utrzymała również silną pozycję w głosowaniu w tym okresie, jeśli chodzi o przyszłą perspektywę finansową. Toteż nie bardzo wiem, którego elementu informacji klub SLD nie chce przyjąć: czy tego, że odbędzie przegląd, czy że będą przedstawione propozycje, czy że kiedyś będzie podjęta decyzja? Na tym etapie, szanowni państwo, Wysoka Izbo, nie można przedstawić precyzyjniejszej informacji.

    Czy tam się znalazły jakieś błędy logiczne? - jak to przedstawił pan poseł Sawicki. Konsultowałem to z tymi, którzy pisali ten dokument. Tak więc w dokumencie jest opis historycznego działania, jakim była dopłata do odłogowania lub ugorowania. W tłumaczeniu z języka angielskiego podaje się zarówno jedno, jak i drugie słowo. Takie działanie w dalszym ciągu jest utrzymane w starej Unii Europejskiej. Polska z niego nie korzysta, ale jest to działanie. W związku z tym, zarzucając komuś mówienie nieprawdy, trzeba sprawdzić swoje dane. Sądzę jednak, że to nie jest akurat najistotniejsze. Ważne jest to, żebyśmy, prowadząc dalszą debatę na temat polskiego stanowiska, nie zacietrzewiali się i raczej starali się dyskutować merytorycznie, czego i państwu, i sobie życzę. Dziękuję bardzo. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia