4 kadencja, 100 posiedzenie, 3 dzień (14.04.2005)
15 punkt porządku dziennego:
Informacja bieżąca.
Minister Gospodarki i Pracy Jacek Piechota:
Panie Marszałku! Przepraszam, ale panie i panowie posłowie raczyli przez ponad siedemdziesiąt minut zadawać mi pytania, również bardzo szczegółowe pytania i aby wypowiedzieć się wyczerpująco, wyjaśnić wszystkie okoliczności i uwarunkowania powinienem, panie marszałku, odpowiadać przynajmniej trzy razy tyle, ile trwały pytania. Myślę więc, że ten wniosek, który chciałem zgłosić jako poseł do pana marszałka, jest do nas wszystkich, do Wysokiej Izby. Coś jest nie tak z tym regulaminem, bo po prostu stawia się przedstawicieli rządu - myślę, że to byłoby lepsze rozwiązanie już dla następnego rządu - w sytuacji bez wyjścia. Rozumiem, że tak skonstruowaliśmy regulamin, aby ta mównica służyła świetnej kampanii politycznej. To było widać szczególnie w wykonaniu posłów Samoobrony. Tradycyjnie odpowiedzi już ich nie interesują, bo większości pytających nie widzę na sali.
(Poseł Marian Curyło: Panie ministrze, a ja, to co? Nie zostałem jeszcze z Samoobrony wyrzucony.)
Są zacni przedstawiciele, oczywiście, że tak, ale znajmy proporcje.
(Poseł Marian Curyło: I godnie reprezentuję Samoobronę.)
Jest więc prośba, myślę, do Prezydium Sejmu, kierownictw klubów: trzeba coś z tym zrobić, bo straciliśmy półtorej godziny czasu na kampanię polityczną uprawianą z mównicy sejmowej, w żaden sposób nieprzyspieszającą rokowań z inwestorem. W tym czasie pan minister Witkowski, prowadzący te negocjacje, zamiast pracować z urzędnikami, którzy powinni to robić od świtu do nocy - zgadzam się z panem posłem Borowskim w całej rozciągłości - udzielał mi porad, wyjaśnień, dodatkowych informacji, abym mógł w pełni zaspokoić oczekiwania panów posłów, na co mam 10 minut. Myślę więc, że sprawa wymaga rozważenia.
Co do meritum sprawy, wypowiem bardzo niepopularną tezę, szczególnie w świetle wielu wystąpień krytykujących prywatyzację, obcy kapitał i wszystko po kolei. Powiem jednak tu z tej trybuny z pełną odpowiedzialnością za słowa, że to była w 1995 r. udana prywatyzacja. Potwierdził to raport Najwyższej Izby Kontroli, która przeprowadzała ocenę tej prywatyzacji w roku 1999. Raport z roku 2000 potwierdził, iż była to udana polska prywatyzacja. To natomiast, że inwestor upadł, że kłopoty inwestora przełożyły się na sytuację polskiej firmy, to jest ryzyko gospodarki rynkowej, gospodarki światowej, w której polska gospodarka chce chyba jednak uczestniczyć, mimo wystąpień wielu posłów z tej trybuny. Szanowni posłowie, jeśli przekonalibyście polskie społeczeństwo, żeby dalej chciało kupować duże fiaty, polonezy, syrenki i tkwić w takim stanie, to pewnie utrzymalibyśmy miejsca pracy na Żeraniu.
W 1995 r. był drugi potencjalny inwestor, a propos trzeba było wybrać lepszego. Był drugi potencjalny inwestor - firma GM, General Motors, która postawiła warunki: przerost zatrudnienia, bierzemy tylko 3 tys. pracowników, tylko Żerań, nie interesują nas inne spółki Daewoo w Polsce, tyle.
Był to problem ówczesnego rządu i nieważne, jakiej był on barwy, bo każdy kolejny rząd przed tym samym problemem stanie, stoi, będzie stał: przed problemem 20 tys. ludzi, których nie można było nagle w imię wyboru tego, a nie innego inwestora wysłać rzeczywiście na bruk. Daewoo w Polsce - a propos pytań dotyczących transferu kapitału, zysków obcych kapitalistów i nie wiadomo czego jeszcze - zostawiło 800 mln dolarów, stwierdzonych, potwierdzonych, rozliczonych, zrealizowanych inwestycji, 800 mln dolarów zainwestowano przede wszystkim w Żerań. Nie zrealizowano w pełni zobowiązań inwestycyjnych, bo te opiewały na wartość ponad miliarda dolarów, ale tu do Polski napłynęło 800 mln i w tym czasie niczego nie wytransferowano, bo nie było takiej możliwości. 800 mln dolarów, ponad 700 tys. wyprodukowanych przez te lata samochodów, realizowana sprzedaż, realizowany eksport, utrzymywane miejsca pracy, dochody do budżetu - to jest pełna, czy pełniejsza może niż ta z ust niektórych posłów, ocena tamtej prywatyzacji.
Teraz powtarzam jeszcze: w warunkach gospodarki rynkowej nic nie chroni przed upadłością inwestora i nic nie może chronić, bo w tym momencie wywodząc myśl z warunku formułowanego z tej trybuny, trzeba by było wrócić do gospodarki centralnie sterowanej, nakazowo-rozdzielczej, wypisz, wymaluj, do czasów sprzed 1989 r., a mimo wszystko chyba nie o to chodzi. Mam nadzieję, że tym posłom również nie o to chodziło.
Daewoo to oczywiście nie tylko Żerań, ale również Nysa. Inwestor jest zainteresowany stanem w Nysie, jego eksperci byli, oglądali, oceniali majątek. Mamy tam do czynienia z sytuacją, w której w momencie podpisania umowy na sprzedaż akcji inwestor przejmie również majątek w Nysie, natomiast spółka należąca w 100% do FSO znajduje się w stanie upadłości. Inwestor jest zainteresowany uruchomieniem działalności w Nysie, ma na ten cel środki, ma model, ale szczegółów ze zrozumiałych względów nie mogę zdradzać.
Co do wszystkich innych padających z tej trybuny tez, opowieści o potencjalnych inwestorach, o innych możliwych profilach prowadzonej działalności w Nysie czy gdziekolwiek indziej, to oświadczam po raz enty z tej trybuny: jesteśmy zainteresowani każdym, kto chce i jeszcze ma na to pieniądze. Bo jeśli mówimy negatywnie o polskiej fabryce samochodów, spółce polskiej, która chciała w Nysie działać, podjąć działalność, to ten projekt był oparty na finansowaniu przez mennicę polską. Mennica wycofała się, rozsypało się finansowanie i tylko tyle rząd może w tej sprawie, tym bardziej że w tym przypadku stroną negocjującą jest syndyk, a nie rząd. Wycofał się potencjalny zainteresowany inwestor, a niestety innego nie było.
Szanowne panie i panowie posłowie, w tych kwestiach, o których dyskutujemy, debatujemy na tej trybunie, to największy jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz, nie tylko Skarb Państwa, nie tylko rząd, ale również jakiś kapitał, jakiś inwestor, który zaangażuje w to przecież nie publiczne środki, a swoje własne.
Oferta w sprawie Żerania, przyszłości Żerania, oferta nawet nieprywatyzacyjna, bo Żerań został sprywatyzowany w 1995 r., ale oferta została rozesłana do 30 największych, najpotężniejszych światowych koncernów. Nikt, poza koncernem MG Rover, w 2002, 2003 r. nie wyraził zainteresowania. Nie było chętnego. Wprost przeciwnie, odpowiedzi były jednoznaczne: wolimy inwestować w green field, zielone pole, budować nową fabrykę niż brać na siebie - w centrum Warszawy, tam, gdzie niestety nie tylko są plusy, ale również i minusy, w postaci wysokich kosztów - ciężar zobowiązań, wszystkich długów, niezrestrukturyzowanych, również i w sytuacji braku przedłużenia praw do produkcji i sprzedaży. Bo wprowadzenie nowego modelu do produkcji trwa od 1,5 nawet do 2 lat, trwa i kosztuje około miliarda złotych. Więc co, rząd miał tam włożyć publiczne pieniądze, miliard złotych, i uruchomić model? Jaki? W żaden sposób nie jest właścicielem licencji na żadne samochody, a więc znalezienie inwestora jest absolutnym warunkiem powodzenia Żerania. My tworzyliśmy to w trudnych, dramatycznych negocjacjach, bo trwały one bez przerwy 13 godzin, to a propos pracy od świtu do nocy. 13 godzin trwały we wrześniu 2003 r. w Seulu negocjacje, kiedy syndyka Daewoo musieliśmy przekonać do tego, aby miał dalej problem. Bo zadaniem syndyka jest skończyć działalność i rozsprzedać, rozdysponować masę upadłościową, a nie prowadzić działalność dalej i szukać rozwiązań dla tej działalności gdzieś w dalekiej Warszawie. Seul jest rzeczywiście dość odległy, mogłem to wtedy stwierdzić. A i tak nie uniknąłem ˝życzliwych˝ słów jednego z dziennikarzy, że sobie organizowałem wycieczki do Seulu i powinienem pewnie po zakończeniu kadencji założyć biuro turystyczne. Takie jest, niestety, zrozumienie procesów gospodarczych, sytuacji ekonomicznej, sytuacji ludzi, bo według tegoż dziennikarza rząd powinien doprowadzić już dawno do upadłości Daewoo i może masę upadłościową ktoś by chciał przejąć. Problem w tym, że proces upadłości trwa często lata, jest wycena majątku, wszystkie działania syndyków, prawo upadłościowe też jest dość skomplikowane. Dopiero przez te dwa lata ludzie na Żeraniu byliby w sytuacji dramatycznej, bo Żerań nie mógłby w stanie upadłości produkować. Mamy więc dzisiaj określoną sytuację. I kiedy pytany jestem...
Jeszcze chwilę, panie marszałku, to nie będzie kilka godzin, naprawdę.
...o alternatywę, to stawiacie mnie, panie i panowie posłowie, w dramatycznie trudnej sytuacji. Powiem, że tak, no to będę ciągnięty za słowo w sytuacji, gdyby, odpukać, coś się nie udało w tych negocjacjach. Powiem, że nie, no to proszę sobie wyobrazić stanowisko negocjacyjne strony ukraińskiej, kiedy przedstawiciel rządu polskiego z sejmowej trybuny oświadcza, nie ma alternatywy dla Żerania, jest tylko ten inwestor. Tak że wybaczcie, ale na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć nie mogę.
Natomiast udało się w międzyczasie znaleźć dobre rozwiązanie, chociaż na pewno niestatysfakcjonujące, na pewno niezadowalające w ramach prac zespołu do spraw restrukturyzacji spółek Daewoo w Polsce. Pan poseł marszałek Borowski ma absolutną rację, mamy do czynienia z pewnym problemem kompetencyjnym. Jest międzyresortowy zespół, jest odpowiedzialność ministra gospodarki, jest ktoś, kto prowadzi rozmowy, kto negocjuje, kto zawiera umowę. Również wynikiem porozumienia seulskiego było później przez kilka miesięcy negocjowane przez ministra skarbu zawarcie umowy, która pozwoliła na zmianę struktury akcji, głosów itd. No, ale taki jest podział kompetencji. I na pewno nie dzisiaj, u schyłku rządu, o tym można dyskutować. Tak to wygląda.
Dzisiaj współpraca z Ministerstwem Skarbu Państwa układa się dobrze. Myślę, że te robocze rozmowy, które rzeczywiście trwają już w tej chwili od świtu do nocy, o czym tu świadczy obecność pana ministra Witkowskiego, powinny przynieść efekt. Kiedy przypominana natomiast czy wypominana jest data 23 kwietnia, to proszę pamiętać, że ja się zastrzegłem, tego już się nauczyłem w tej trudnej działalności: o ile nie zaistnieją nowe okoliczności w czasie negocjacji. Niestety, nową okolicznością jest na przykład wystąpienie pana posła Łyżwińskiego. Jeżeli urzędnicy, którzy naprawdę często, a nawet bardzo często pracują w dramatycznie trudnych warunkach, co tu dużo mówić, w przypadku styku z biznesem, światem kapitału, za niewielkie wynagrodzenie, słyszą o pomysłach na kolejne komisje śledcze, na rozliczenia, na dochodzenie, na oceny itd., to z jeszcze większą starannością rzucają się do procedur, zlecają kolejnym firmom zewnętrznym opracowanie analiz prawnych, z jeszcze większą starannością oceniają wszystkie ryzyka dla Skarbu Państwa. I trudno im się dziwić, że przy takim nastawieniu bronią własnej skóry. Bo w Polsce za bezczynność, za niepodjęcie decyzji jeszcze nikt nikogo nie ukarał. Za podejmowanie decyzji, a w gospodarce często trzeba je podejmować prawie że na wczoraj, mamy komisje śledcze, mamy występy polityków, mamy cały koncert, który wielokrotnie uprawiamy przecież wszyscy z tej trybuny.
Motoryzacja jest kurą znoszącą złote jajka. I nieprawdą jest, że nie mamy polskiej motoryzacji. W roku 2003 wyprodukowano w Polsce 350 tys. samochodów, w roku 2004 wyprodukowano w Polsce 600 tys. samochodów. Polska jest w tym zakresie potentatem, nie mówiąc o częściach zamiennych, o całej kooperacji. Polska jest w tym sektorze potentatem z dodatnim bilansem obrotów handlowych - pomimo sprowadzania, pomimo importowania, pomimo samochodów używanych, z dodatnim bilansem w obrocie handlowym.
Natomiast kwestia dopuszczenia, egzekwowania do użytkowania pojazdów na polskich drogach, dopuszczenia, egzekwowania wszystkich w tym zakresie norm, danych technicznych, warunków, jest przedmiotem stałej troski ministra gospodarki, który interweniuje w tej sprawie prawie notorycznie u właściwych w tym zakresie ministrów. I myślę, że na pewno mamy tu jeszcze wiele do zrobienia. Zatem polska motoryzacja jest kurą znoszącą złote jajka. Kładę nacisk na słowa: polska motoryzacja, bo te firmy tu w Polsce produkują, tu w Polsce zatrudniają, tu w Polsce płacą wszystkie podatki, tu w Polsce są tymi, którzy gwarantują dochody do budżetu. Ale nie łudźmy się, jeśli taki będziemy tworzyć klimat, jaki przebija z niektórych wystąpień z tej trybuny, taki będziemy tworzyć klimat wokół inwestycji zagranicznych, wokół inwestorów zachodnich, zagranicznych, międzynarodowych, to trudno w tym momencie spodziewać się, że zainteresowanie Polską będzie wzrastało i więcej będzie tych, którzy będą chcieli tutaj inwestować.
W Nysie produkowano poloneza trucka. Niestety, to nie inwestor koreański, to nie problemy innego rodzaju, to nierozkradająca wszystko prywatyzacja, ale niechęć odbiorców do tego samochodu spowodowała trudności Nysy. Ale, tak jak już powiedziałem, jest w tym zakresie też i szansa na znalezienie trwałego rozwiązania. Czy to rozwiązanie będzie wieczne, czy to rozwiązanie będzie trwałe, czy pan minister z tej trybuny zagwarantuje stabilizację miejsc pracy na lat kilkadziesiąt? Nie. Nie, bo jesteśmy w warunkach gospodarki rynkowej, bo jest konkurencja. Bo jeśli nie ma zbytu na produkt, jeśli nie ma atrakcyjnego, konkurencyjnego produktu, którego nie chcemy kupować, to nikt miejsc pracy na trwałe, kto jest przy zdrowych zmysłach, nie zagwarantuje. I trzeba to sobie uczciwie powiedzieć. Chyba że jesteśmy w stanie zmusić polskie społeczeństwo do tego, aby kupowało przestarzałe samochody, aby nie kierowało się również i swoim własnym, indywidualnym interesem w tym zakresie. To po prostu się skończyło i tego rodzaju gwarancji nikt dać nie może, kto, tak jak powiedziałem, choć trochę coś rozumie z otaczającego nas wszystkich świata.
Biurowiec - za ile i komu. Znowu jest podejrzenie o korupcję, znowu jest podejrzenie rzucane ot tak, łatwo, o kradzież, kto na tym zarobił itd. Biurowiec został przekazany w związku z zobowiązaniami FSO do Urzędu m.st. Warszawy. Gmina Warszawa stała się jego właścicielem, bo taki był poziom zobowiązań FSO tych publicznoprawnych wobec gminy. Cały proces, tak jak powiedziałem, jest pod kontrolą, jest analizowany i proszę mi uwierzyć, również ci urzędnicy robią wszystko, aby można było ten proces zakończyć sukcesem. Ale nikt nie zainwestuje przecież publicznych środków pochodzących z tych obniżanych emerytur, o których też tutaj świetnie i często mówimy, bo to dobre, to popularne, to przynosi głosy, przecież to są te same złotówki z polskiego budżetu. Nikt nie zainwestuje miliarda złotych publicznych pieniędzy w poszukiwanie nowego modelu dla Żerania, pomijając kwestię możliwości czy niemożliwości udzielania w tym zakresie pomocy publicznej. Zatem szukamy docelowego rozwiązania i mamy szansę dojść do końca tej dramatycznie trudnej drogi. Chciałbym tylko apelować do wszystkich nas tutaj w tej Izbie o jedno - nie zarzucajmy sobie nawzajem niekompetencji, złej woli, braku rozsądku czy nieuczciwości, jeżeli nie mamy na to bardzo poważnych dowodów, a jeżeli formułujemy zarzuty, to zaraz po tym powinny być kierowane wystąpienia do prokuratury.
Pan poseł Tyma takich wystąpień rzeczywiście narozsyłał niezmiernie dużo, ale chcę oświadczyć, panie pośle, że wszystkie te instytucje na pewno z właściwą dla nich troskliwością zajęły się tymi doniesieniami, tylko czego dotyczyły te doniesienia? Tego, że jedyny zainteresowany Nysą nie jest właściwie wybrany? Powiedziałem, syndyk był stroną, a po prostu rozsypało się finansowanie konstruowane dla tego projektu.
I na koniec jedno wyjaśnienie. Układ, o którym mówił pan poseł Cepil na końcu, nie wszedł w życie, więc nie można zacząć spłat, a to dlatego, że spośród tych 449 wierzycieli, z których to 430 zgodziło się na ten układ, jeden wierzyciel zaskarżył ten układ do sądu. Układ zatem nie jest prawomocny i nie może być realizowany, i żaden rząd w tym zakresie ani żaden parlament na niezawisły sąd nie może wywrzeć żadnego nacisku. Tak że chciałem ogromnie podziękować na koniec raz jeszcze panu posłowi i marszałkowi Borowskiemu za podjęcie tego problemu, bo jest on rzeczywiście niezmiernie ważny, niezmiernie istotny. Chciałem podziękować wszystkim tym, którzy z troską zwracali uwagę na fakt, że tam potrzebne są szybkie decyzje, bo brak decyzji, brak zakończenia tych negocjacji, przeciąganie ich w czasie po prostu prowadzi do sytuacji znacznie dramatycznie trudniejszej. Chciałem zapewnić, że już teraz naprawdę w ruchu ciągłym prowadzone są rozmowy, które powinny, o ile - jestem już czujny i ostrożny - nie zaistnieją nowe okoliczności, zakończyć się sukcesem dla Żerania. Dziękuję bardzo. (Poruszenie na sali)
Przebieg posiedzenia