4 kadencja, 77 posiedzenie, 5 dzień (24.06.2004)
30 punkt porządku dziennego:
Przedstawienie przez prezesa Rady Ministrów programu działania Rady Ministrów z wnioskiem o udzielenie jej wotum zaufania.
Poseł Dorota Kwaśniewska:
Panie Marszałku! Panie Premierze! Wysoki Sejmie! Kiedy 14 maja 2004 r. mówiłam, że Polska musi mieć rząd, zjednoczona opozycja w liczbie 266 posłów opowiedziała się przeciwko idei jego powołania. Rząd nie uzyskał wotum zaufania. Krańcowo różne siły polityczne zawarły sojusz, którego celem była destabilizacja państwa.
Te same siły mające większość w parlamencie nie potrafiły nawet rozmawiać o przedstawieniu wspólnego kandydata na premiera podczas tzw. drugiego rozdania. Te same siły bały się wziąć odpowiedzialność za państwo i jego obywateli, bowiem pierwszy raz mogło się zdarzyć, że grupa partii zwycięskich w wyborach mogła w trakcie kadencji stracić władzę na rzecz opozycji.
Jednak tak się nie stało. Nie stało się tak, bo większość z tych, którzy dołożyli się do nieuchwalenia wotum zaufania za pierwszym razem, nie myślała o tym, aby coś zrobić, ale aby coś zademonstrować. Treść i sens demonstracji nie były znane ani jej autorom, ani widzom. Najważniejsze było, aby wspólnie przeszkodzić. Wspólnota psucia okazała się skuteczna, zabrakło jednak wspólnoty sensownego pomysłu i działania.
Wysoki Sejmie! Kto wybiera lojalność partyjną nad lojalność wobec kraju, kto widzi swoją przyszłość tylko w tym miejscu, jest zakładnikiem. Nie mam duszy zakładnika i dlatego wystąpiłam z koła Polskiego Bloku Ludowego. W tym miejscu chcę zwrócić się do pana przewodniczącego Romana Giertycha.
Szanowny Panie Przewodniczący! Szanuję pańskie poglądy. Szanuję ludzi, którzy potrafią bronić swoich racji, chociaż sama się z nimi nie zgadzam. Jednak nade wszystko cenię sobie wolność wyboru, którą uważam za rzecz najważniejszą. I choć dobrze byłoby zasiadać w tym Sejmie kolejną kadencję, korzystając z jednego z ośmiu pierwszych miejsc, jakie zaproponował pan w przyszłych wyborach na listach pańskiego stronnictwa w zamian za głosowanie przeciwko rządowi prof. Belki, to szacunek dla pana i pańskich poglądów oraz szacunek dla siebie samej nie pozwolił mi z tej propozycji skorzystać. (Oklaski) Moje przekonania cenię sobie bardziej niż możliwość udawania, że w Wysokiej Izbie reprezentuję własne poglądy.
Panie Premierze! Wysoki Sejmie! Wielu rodaków wiąże z pańskim rządem nadzieje. Wielu żywi przekonanie, że czas pańskiego rządu to czas potrzebny Polsce, czas potrzebny na uspokojenie wybujałych ambicji co niektórych polityków. To czas na chwilę odpoczynku w szaleńczym biegu opozycji po władzę. To także czas na przeszeregowania w wielu partiach po triumfie w ostatnich wyborach. To także czas na bardziej racjonalną ocenę dokonań tej kadencji Sejmu i rządów, które większość parlamentarna powołała bądź powoła za chwilę.
Panie Premierze! Żywię przekonanie, a nawet pewność, bo z tego wynikało i wynika moje poparcie dla pana, że nie jest pan kolejnym narcyzem w polskiej polityce. Odejście za horyzont jednych i nieuchronnie nadciągający kolejni mogą sprawić, że ani Polacy, ani Polska tego nie wytrzymają. Jest pan potrzebny na otrzeźwienie, jest pan potrzebny, aby pokazać rodakom, że istnieje inny sposób rządzenia, że istnieją inne priorytety. Po dotychczasowych rządach potrzebna jest ekipa, która w nowej rzeczywistości po 1 maja 2004 r. będzie umiejętnie rozgrywać nie tylko na obszarze między Odrą a Bugiem. Dziś cenię pana za dotychczasowe działania, za hart ducha i za to, że uosabia pan moje przekonanie o rządzeniu Polską i moją wizję Polski w Europie. Życzę sobie i moim rodakom, abyśmy wszyscy byli bardziej sprawiedliwi w ocenach innych, a nade wszystko, oceniając innych, sami uderzyli się mocno, po chrześcijańsku, w piersi (Oklaski), złość zastąpili sprawiedliwą oceną, widzieli zło, ale potrafili także docenić dobro, abyśmy wszyscy, zamiast koncentrować się na rozwalaniu, rozbijaniu, rozmontowywaniu choćby i samej Unii Europejskiej, nie rozmontowali Polski. W obecnym Sejmie ukształtowały się pewne - szybko zmieniające się - mody. Ostatni trend, jeszcze nie przebrzmiały, to powoływanie komisji śledczych i moda na stawianie wszystkich przed Trybunałem Stanu. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby mówiły o tym jedna czy dwie partie obecnego parlamentu. Niepokojące i smutne jest to, że w tym wyścigu demagogii i półprawd chce także uczestniczyć partia, która budując wizerunek odpowiedzialnej i przyzwoitej partii, jednego dnia mówi, że stawianie prezydenta przed Trybunałem Stanu uznaje za konsekwencję przyjętego raportu, a drugiego dnia już nie jest pewna swego stanowiska. Niekonsekwencja, brak dystansu do własnych poglądów oraz permanentna kampania wyborcza prowadzona przez niektóre ugrupowania - wszystko to sprowadza naszą klasę polityczną do poziomu ciągle kłócących się partii i ciągle niezadowolonych polityków. Polacy dają nam bardzo wyraźne sygnały, że mają tego dość. Wynika jednak, że sondaż z 13 czerwca nikogo niczego nie nauczył.
(Poseł Robert Strąk: Wzrost poparcia dla LPR.)
20% przy urnach dla każdego, łącznie z tymi, którzy wybory europejskie traktują jak sukces - to porażka. Ale większość nie chce tego słyszeć, bo liczy się wygrana, bo liczy się osobisty sukces, nie jest ważne, w jakim stylu, nie jest ważne, na jakim poziomie i jakim kosztem. Polacy na to nie zasługują. Dlatego warto dziś wspomnieć także o tych, którzy kilka tygodni temu nie byli w stanie poprzeć rządu, ale dziś, widząc realną sytuację, wznosząc się ponad własne partykularne interesy, postanowili rząd prof. Belki poprzeć.
(Poseł Robert Strąk: Za ile?)
Jest to dowód na to, że w życiu politycznym nie tylko o stołki chodzi, nie tylko własna racja jest ważna, ale racje nas wszystkich należy brać pod uwagę.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Panie Premierze! Jestem za. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
(Przewodnictwo w obradach obejmuje wicemarszałek Sejmu Tomasz Nałęcz)
Przebieg posiedzenia