4 kadencja, 100 posiedzenie, 3 dzień (14.04.2005)
21 punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie Komisji Zdrowia o stanowisku Senatu w sprawie ustawy o restrukturyzacji finansowej publicznych zakładów opieki zdrowotnej (druki nr 3841 i 3884).
Poseł Ewa Kopacz:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Ja mam właściwie pytania, które chcę skierować do pana ministra. Powtórzę za panem posłem Szkopem.
Panie ministrze, tak naprawdę o co w tym wszystkim chodzi? Jeżeli opozycja, stawiając swój projekt, który został przegłosowany 22 marca, wiedziała o co jej chodzi - chodziło o zobowiązanie, które było zobowiązaniem ustawowym, i chodziło o honorowe rozstrzygnięcie tej sprawy, zakończenie tej sprawy, tak dzisiaj, kiedy państwo przedstawiacie nam projekt poparty poprawkami Senatu, w którym to państwo łaskawie dajecie tylko 50% z tego, co im się należy, bo tylko 50% można umorzyć w myśl tych zapisów, to mam wątpliwości co do tego, czy wasze intencje co do rozstrzygnięcia honorowego tej sprawy, czyli tych zobowiązań ustawowych, rzeczywiście mają miejsce.
I jeszcze jedno pytanie. Czy pan minister ma wiedzę, czy w obecnie funkcjonujących zakładach opieki zdrowotnej dyrektorzy są tylko i wyłącznie nieudolnymi pasożytami, którzy nie próbują dogadywać się ze swoimi wierzycielami - mówię tu o wierzycielach cywilnoprawnych - czy też robią to i z jakim skutkiem to robią, panie ministrze? Bo warunek zakończenia restrukturyzacji - pan podpisuje się pod tym - jest taki, że trzeba mieć jednak mimo wszystko 50% wierzycieli i 2/3 należności leżących w ich rękach po to, żeby zakończyć ten proces restrukturyzacji, co umożliwia otrzymanie trzeciej raty. Tak naprawdę dzisiaj państwo mówicie, że można zawrzeć również ugodę z pracownikami. Więc pytam: jaką moc prawną będzie miała ta ugoda z pracownikiem w obecnie obowiązującym nas wszystkim prawie zawartym w kodeksie pracy, w którym jest zapis, że jedynej, może nie jedynej, ale szczególnie ważnej należności nie można się zrzec. I żadne podpisanie zobowiązania pracownika nie jest ważne, bo właśnie wynagrodzenia zrzec się nie można w myśl obowiązującego prawa zawartego w kodeksie pracy. Czy to nie jest w tej chwili pewnego rodzaju naginanie prawa, zapisując w ten sposób, że dyrektor powinien dogadywać się ze swoim pracownikiem? Czy pan, panie ministrze, sugeruje, że może to być dogadywanie się na zasadzie: jeśli nie podpiszesz, to ja ciebie natychmiast zwolnię? Ta restrukturyzacja będzie dotyczyć tylko i wyłącznie takiej przymusowej restrukturyzacji zatrudnienia. Więc pytam jeszcze raz: o co tak naprawdę, panie ministrze, chodzi? Dziękuję bardzo.
Przebieg posiedzenia