4 kadencja, 101 posiedzenie, 2 dzień - Poseł Elżbieta Kruk

4 kadencja, 101 posiedzenie, 2 dzień (20.04.2005)


6 punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej o rządowym projekcie ustawy o zmianie ustawy o służbie cywilnej oraz niektórych innych ustaw (druki nr 3346 i 3829).


Poseł Elżbieta Kruk:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Mamy przed sobą projekt, który niesie za sobą rozwiązania pożądane. Dziś powszechne jest oczekiwanie na lepsze prawo, przejrzyste, jawne procedury. Jednak deklaracje woli naprawy państwa znajdują potwierdzenie dopiero w konkretnych decyzjach, a najlepiej sprawdzają się w praktyce. A praktyka pozostawia, delikatnie mówiąc, wiele do życzenia.

    Właśnie praktyka pokazała sposób myślenia SLD i jej stosunek do służby cywilnej, do administracji i państwa w ogóle. Okres rządów SLD to wszak przerwanie ciągłości procesu tworzenia służby cywilnej. Jednym z pierwszych posunięć po wybranych wyborach była taka nowelizacja ustawy, która pozwalała na obsadzanie dyrektorskich funkcji poza konkursem, czyli osobami spoza służby cywilnej. Termin ten zresztą nie został dotrzymany, w wielu wysokich urzędach dyrektorzy generalni pełnili swoje stanowiska niezgodnie z prawem znacznie dłużej. W sposób oczywisty nie egzekwowano prawa, aby pozostawić na stanowiskach osoby związane z SLD.

    W tym czasie nowelizację odrzucił Trybunał Konstytucyjny. Wyrok został opublikowany w dniu, w którym przestał obowiązywać przepis uznany za niekonstytucyjny. A towarzysze trwali na stanowiskach dalej, m.in. w Ministerstwach: Kultury, Zdrowia, a nawet Spraw Wewnętrznych i Administracji, w Urzędzie Zamówień Publicznych. Tak było w ośmiu urzędach wojewódzkich, np. w Lublinie. Wojewoda lubelski powierzył ponadto obowiązki dyrektorskie 24 osobom, pomijając procedury konkursowe. To nie koniec. W ciągu ostatnich lat, pod pretekstem negatywnej oceny, 9 dyrektorów generalnych z konkursu nie zostało zatrudnionych, bo nie podobali się politykom. Choć z ustawy wynika, że premier powołuje zwycięzcę niezależnie od opinii politycznej, to nie zdarzyło się, by któryś z szefów rządów nie przychylił się do woli ministra czy wojewody. Dyrektora generalnego z konkursu nie chciano np. w kancelarii premiera, w MSWiA oraz w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim. W tym urzędzie, w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim, zresztą jak w soczewce, skupiają się te wszystkie patologie. Dyrektor generalny został zatrudniony na podstawie umowy o pracę, którą podpisał z nim premier Miller. Trwał dzielnie na posadzie, choć ˝bezkonkursowy˝ okres minął i mimo wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Następnie został powołany na stanowisko dyrektora generalnego, choć konkursu nie wygrał. Bowiem zwycięzca po prostu nie spodobał się panu wojewodzie lubelskiemu. Jak jeden mąż konkursy wygrywali inni dyrektorzy, wcześniej pełniący obowiązki.

    Co zrobiono, panie ministrze, aby tak cyniczne upartyjnienie służby cywilnej przez SLD nie zmieniło państwa w łup? Ten projekt to, zdaje się, daleko za mało. Nie zapominajmy, że złożenie go pod koniec kadencji w sposób oczywisty oznacza, że nie będzie dotyczył tych, którzy za taką sytuację odpowiadają. W tej sytuacji troska o stan służby cywilnej wyrażana tu przez przedstawicieli...


Powrót Przebieg posiedzenia