4 kadencja, 13 posiedzenie, 2 dzień - Poseł Bogdan Klich

4 kadencja, 13 posiedzenie, 2 dzień (14.02.2002)


12 punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych oraz Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka o stanowisku Senatu w sprawie ustawy o zmianie ustawy o ujawnieniu pracy lub służby w organach bezpieczeństwa państwa lub współpracy z nimi w latach 1944-1990 osób pełniących funkcje publiczne oraz ustawy Ordynacja wyborcza do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej i do Senatu Rzeczypospolitej Polskiej (druki nr 240 i 245).


Poseł Bogdan Klich:

    Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Klub Platformy Obywatelskiej od samego początku debaty nad nowelizacją ustawy lustracyjnej starał się obiektywizować swoje podejście - dałem temu wyraz w wystąpieniu podczas pierwszego czytania, a także podczas drugiego czytania tej noweli - i zastosować kryterium oceny maksymalnie odpolitycznione, tzn. wspierać te poprawki, które w naszym mniemaniu poprawiają prawo lustracyjne, a krytykować te, które je psują. W mniejszym stopniu, a właściwie w żadnym stopniu nie patrzyliśmy, skąd, z jakich środowisk i od kogo wypływają zgłaszane poprawki. Stąd wspieraliśmy te rozwiązania, które uważaliśmy za dobre, jak np. obowiązek prowadzenia analizy oświadczeń lustracyjnych w pewnej kolejności przez rzecznika interesu publicznego, dopuszczenie podejrzanego do materiału dowodowego, byliśmy przeciwko donosowi parlamentarnemu oraz byliśmy za ograniczeniem do dwóch form orzecznictwa sądowego w sprawach lustracyjnych. I oczywiście od samego początku poddaliśmy krytyce te poprawki, które w naszym przekonaniu nie tylko że wypaczały, ale podważały w ogóle sens samego postępowania lustracyjnego i paraliżowałyby postępowanie lustracyjne. W szczególności chodzi o trzy: tę, którą zgłosił prezydent, o wyłączeniu współpracowników wywiadu, kontrwywiadu i służby granicznej z postępowania lustracyjnego, kuriozalną zupełnie poprawkę, zgłoszoną przez komisję, zawężającą definicję współpracy tylko do takich jej form, które miałyby charakter szkodliwy oraz możliwość utajnienia procesu lustracyjnego. W drugim czytaniu pojawiła się też propozycja zgłoszona przez mecenasa Kalisza, swoisty wyraz kaliszyzacji polskiego prawa, mianowicie zastosowanie nowych przepisów do wszczętych już wcześniej postępowań lustracyjnych.

    Z poczuciem satysfakcji opuszczaliśmy tę Izbę przed trzema tygodniami po trzecim czytaniu projektu, żałując tylko, że jednym głosem nie udało się obalić poprawki zgłoszonej przez pana posła Kalisza. No i mieliśmy poczucie także satysfakcji politycznej, że oto zbiorowym wysiłkiem klubów: Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości, Ligi Polskich Rodzin, PSL-u oraz Samoobrony, udało się powstrzymać psucie polskiego prawa w wypadku ustawy lustracyjnej. I oto dzisiaj można odnieść wrażenie swoistego déja vu, ja przynajmniej mam takie wrażenie, słuchając pana posła Marczewskiego i czytając poprawki, które spływają z Senatu. Senat mianowicie zachowuje się tak, jakby tej debaty, która trwała tutaj przez prawie dwa miesiące, czy nawet dłużej, w ogóle nie było, tak, jakby nie padały żadne argumenty, wreszcie tak, jakby nie widać było, w jaki sposób kilka różnych ugrupowań politycznych mówi jednym głosem w sprawach zasadniczych. Bo co robi Senat? Senat podważa dzisiaj sens lustracji w Polsce, tak naprawdę przywracając czy też ponownie wnosząc propozycję wyłączenia współpracowników wywiadu i kontrwywiadu oraz próbując zawęzić definicję współpracy. Co prawda już na wszelki wypadek nie posługuje się pojęciem szkodliwości, szkodliwej współpracy, tylko mówi o współpracy, która byłaby przeciwko komuś wymierzona. Ale konia z rzędem temu, kto będzie w stanie zbadać rzeczywiste intencje współpracownika i na tej podstawie orzec, czy rzeczywiście intencją donosiciela było wyrządzenie komuś... czy takie działanie było wymierzone przeciwko instytucjom bądź osobom, które określałaby ustawa. Otóż w rezultacie otrzymywalibyśmy normę niejasną, nieprecyzyjną, którą byłoby trudno Sądowi Lustracyjnemu się posługiwać. Trzecią sprawą, którą przywraca pod tę debatę Senat, jest sprawa wyłączenia jawności procesu lustracyjnego.

    Można zatem dojść do wniosku, że ten swoisty upór, z jakim na początku z Pałacu Prezydenckiego, później z komisji sejmowej, a teraz wreszcie z Senatu powracają w tym samym zestawie te trzy sprawy, jest wyrazem jednak politycznej intencji i że chodzi tak naprawdę o instrumentalizację prawa w Polsce kosztem jego psucia; że chodzi o to, iż zdominowany w tym wypadku przez SLD Senat zgłasza te poprawki nie w imię poprawiania prawa, ale w interesie rządzącego ugrupowania, i że tak naprawdę chodzi o ochronę polityków lewicy przed jawnością i przed zbyt natarczywym wzrokiem wyborców.

    Przypomnę scenę z tej sali, kiedy pan minister Krzysztof Janik powiedział słynne słowa o tym, że rząd powinien obradować na posiedzeniach z wyłączeniem prezesów NBP i NIK, bo też obraduje w interesie swoich wyborców. To takie swoiste, powiedziałbym, marksistowskie podejście do instytucji państwowych, zgodnie z którym państwo jest własnością jakiejś grupy społecznej czy jakiejś wręcz grupy, elity politycznej. Dzisiaj mamy przed sobą zestaw poprawek Senatu, który tak naprawdę też zmierza do tego, żeby prawo było narzędziem w rękach jakiejś jednej grupy społecznej czy wręcz grupy politycznej, a może nawet bardzo wąskiej grupy polityków reprezentujących to środowisko polityczne.

    To nie jest tak naprawdę nasza bajka. To nie jest ten pogląd, który reprezentuje Platforma Obywatelska. My zupełnie inaczej rozumiemy funkcje prawa w systemie demokratycznym. Dlatego też mam przyjemność oświadczyć z tej trybuny, że nasz klub w jutrzejszym głosowaniu będzie głosował przeciwko znacznej większości - dokładnie przeciwko 8 z 12 - przedłożonych przez Senat poprawek. Dziękuję bardzo. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia