4 kadencja, 50 posiedzenie, 2 dzień (12.06.2003)
21 punkt porządku dziennego:
Pierwsze czytanie senackiego projektu ustawy o równym statusie kobiet i mężczyzn (druk nr 1313).
Poseł Małgorzata Rohde:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Witam wszystkich, wszystkie panie, które... Chyba dzisiaj powinno być nas tu więcej. 90 pań w naszym Sejmie i nasze wspólne sprawy, które dziś są omawiane, powinny nas zmobilizować do lepszej reprezentacji. Nie ma też z nami pani minister ds. równego statusu kobiet i mężczyzn, a wydaje się, że od dłuższego czasu debata publiczna, która towarzyszy tej ustawie i w ogóle problemowi, jest o tyle interesująca i nagłaśniana, że powinniśmy być w tej sprawie ponad podziałami.
Po wsłuchaniu się w wypowiedzi pań posłanek przedstawiane w tej debacie stwierdzam, że wszystkie jesteśmy w jakiś sposób zgodne co do potrzeby popierania idei czy zasady równości kobiety i mężczyzny, różnie jednak widzimy drogę dochodzenia do tego ideału. Nie powinnyśmy się przede wszystkim obrażać. Z każdej strony ten głos musi być rozważny i mądry, żebyśmy mogły w swojej własnej sprawie przemówić jakimś wspólnym głosem. Sądzę, że czas dochodzenia do tej mądrości jest jeszcze przed nami.
Niestety, poczucie dyskryminacji ze względu na płeć jest faktem, któremu towarzyszy dość szeroka, burzliwa debata publiczna, jak już mówiłam, i to nie tylko z udziałem kobiet. Przedstawiciele obu płci wskazują argumenty ˝za˝ i ˝przeciw˝ potrzebie regulacji prawnych, które mają zapewnić równe traktowanie. Niestety, z przykrością trzeba stwierdzić, że nie dorobiliśmy się w swoim rozwoju cywilizacyjnym takiego partnerskiego modelu społeczeństwa, w którym przedstawiciele obu płci mieliby poczucie równego statusu. Jestem przekonana, że nie jest możliwe stworzenie takiej ustawy, która by uniwersalnie zadekretowała tę równość. Kobieta i mężczyzna są tak różni z racji swojej płci, roli, jakie pełnią w życiu, w rodzinie, cech osobowych, że każda próba zapisania równości wydaje się założeniem nie do końca możliwym do realizacji. Warto w tej dyskusji przy okazji poruszenia tak fundamentalnej kwestii zastanowić się, skąd się bierze poczucie dyskryminacji i nierówności. Przecież idea równości sięga czasów starożytnych.
Już Arystoteles stwierdził, że równość oznacza równe traktowanie równych, a nierówne nierównych. Oczywiście rozważanie o równości było prowadzone głównie w wymiarze etycznym, w mniejszym stopniu przenoszono je na życie polityczne, a zupełnie pomijano kwestie socjalne i ekonomiczne. A właśnie współczesne treści idei równości definiowano pod wpływem koncepcji prawnonaturalnych, które widziały w równości jedno z przyrodzonych cech każdej istoty ludzkiej. Po rewolucji francuskiej w Deklaracji praw człowieka i obywatela w art. 1 zapisano równe traktowane wszystkich ludzi, ˝gdyż ludzie rodzą się i pozostają wolni i równi w prawach˝.
W konstytucjach współczesnych sprawa równości zajmuje bardzo ważne miejsce i wszędzie traktuje się ją jako podstawę całego porządku ustrojowego. W naszej konstytucji art. 32 określa ogólne pojęcie, zakres zasady równości oraz formułuje zakres dyskryminacji. Konstytucja określa też liczne odniesienia zasady równości do różnych dziedzin życia społecznego, w tym właśnie art. 33, który mówi o równości kobiet i mężczyzn. Wydaje się więc, że ujmując rzecz historycznie, tęsknota za równością, dążenie do niej jest ideałem, którego w życiu kolejnych pokoleń nie udało się osiągnąć. Oczywiście dążenie do ideału, świadomość potrzeby takiej harmonii w życiu społecznym jest wartością, którą trzeba chronić, rozwijać i dążyć do niej.
Ustawa, o której mówimy, jest pewnie dowodem na to, jak wciąż niedoskonały jest człowiek, skoro musi poszukiwać rozwiązań i regulacji prawnych, żeby osiągnąć kolejny etap dochodzenia do ideału pełnego partnerstwa w życiu społecznym. Ustawa jest próbą zadekretowania pewnych regulacji, które będą miały gwarantować ustawową równość. Ale w tej kwestii mamy już, jak widać, gwarancje równego statusu zapisane w konstytucji i w wielu innych aktach prawnych, o czym już mówiły moje koleżanki, szczególnie pani poseł Fogler, więc pominę to w swoim wystąpieniu.
Pytam: czy konieczne jest tworzenie odrębnej ustawy, z którą wiążą się koszty? Zadania nowego urzędu i koszty związane z jego utworzeniem wydają mi się w dzisiejszych czasach powszechnego niedostatku kolejnym zbytkiem, tym bardziej że obecnie jest już powołany pełnomocnik rządu ds. równego statusu kobiet i mężczyzn. Prawo unijne nie pozostaje w tej kwestii restrykcyjne, uznając naszego pełnomocnika za zupełnie wystarczającą instytucję odpowiedzialną za realizację programów pomocowych dla Unii Europejskiej z zakresu niedyskryminowania. A zatem, żebyśmy nie wprowadzali się tu w błąd, rzeczywiście nasz pełnomocnik jest już odpowiednią instytucją i Unia, żadna jej dyrektywa, nie zmusza nas do powołania kolejnego urzędu. Podany jest nawet opis kosztów tej instytucji, która miałaby pilnować równości. Może lepiej te kolejne 9 mln przeznaczyć na edukowanie i zachęcanie kobiet do udziału w życiu społecznym? Żadna ustawa nie zastąpi naszej własnej aktywności, rozbudzania potrzeby uczestnictwa w życiu zawodowym, społecznym, zaangażowania się w prace organizacji pozarządowych itd. Jesteśmy przecież obdarzone przez naturę zdolnościami i umiejętnościami nie gorszymi niż mężczyźni, jesteśmy odporniejsze na stres, bardziej skłonne do tzw. pracy u podstaw. Generalnie kobiety są bardziej pozytywnie nastawione do rzeczywistości, jesteśmy też bardziej wrażliwe na problemy społeczne. Jest wiele innych komplementów, które możemy sobie tutaj prawić, a które pani poseł Krupa tak pięknie wydeklarowała w swoim wystąpieniu.
Cóż tu jeszcze dopowiedzieć, żeby nie przedłużać tego wystąpienia? Sądzę, że my, kobiety, będziemy o sobie świadczyć swoją postawą, swoją klasą, potwierdzać swoją wartość na co dzień we współpracy z sobą, a kolejna ustawa czy kolejna instytucja niekoniecznie zadekretuje naszą równość.
Pan senator wnioskodawca raczył się odnieść do oceny faktu, że w wielu zapisach ustawowych i w konstytucji mamy zagwarantowaną równość - potwierdził to w swoim wystąpieniu - ale praktyczna realizacja tych zasad dalece mija się z ich realizacją w praktyce. Może więc należy się zastanowić, dlaczego tak jest? Może wzmocnienie roli pełnomocnika ds. równego statusu kobiet i mężczyzn skutecznie poprawi realizację tych zapisów, które już istnieją? Bo ile zostało podjętych inicjatyw podczas ostatnich 2 lat, które by świadczyły o tym, że możemy sobie pomóc w ramach tej instytucji, którą już mamy, i możemy być partnerami dla swoich koleżanek, które być może są tych awansów zawodowych, społecznych, politycznych pozbawione? Nie wiem, czy nowa ustawa załatwi ten problem. Śmiem wątpić. Potrzeba poprawy obecnego stanu rzeczy na pewno istnieje, a rząd obligatoryjnie i jest do tego przygotowany, i ma do tego narzędzia. Wobec tego kolejne zapisy - akurat w przypadku tej ustawy niekoniecznie się zgadzam, żeby były aż tak merytoryczne i przemyślane - są potrzebne.
Koło Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego będzie głosowało za odrzuceniem tego projektu. Dziękuję. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia