4 kadencja, 20 posiedzenie, 2 dzień (26.04.2002)
16 punkt porządku dziennego:
Pytania w sprawach bieżących.
Sekretarz Stanu w Ministerstwie Gospodarki Andrzej Szarawarski:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Chciałbym w miarę precyzyjnie odpowiedzieć na pytania pana posła Adama Lipińskiego na tyle, na ile na obecnym etapie rozmów i negocjacji, zarówno ze stroną rosyjską, jak i norweską i duńską, jest to możliwe. Jak bowiem pan poseł zauważył, w marcu zostały zweryfikowane założenia dotyczące polskiego rynku gazu. Okazało się, że przyjęte w lutym w roku 2000 przez rząd Jerzego Buzka założenia są mocno przeszacowane. Wtedy planowano, że w roku 2010 będziemy potrzebowali w Polsce w granicach 22-29 mld m3 gazu, obecnie okazuje się, że jest to rząd wielkości ok. 16,8 mld m3 gazu, czyli dużo mniej.
Także kontrakty, jakie Polska zawarła z dostawcami gazu, są mocno przewymiarowane i obecnie Polska takich ilości gazu nie jest w stanie odebrać, ale także i dostawcy nie są w stanie na dzień dzisiejszy z takich dostaw gazu się wywiązać. Stąd prowadzimy dość trudne negocjacje, zarówno ze stroną rosyjską, jak i stroną norweską i duńską, aby doprowadzić do rozsądnego ułożenia dostaw gazu dla Polski. Stąd pierwsza teza, że nie jesteśmy zainteresowani dywersyfikacją źródeł dostaw, nie jest prawdziwa. Jesteśmy zainteresowani. Natomiast są pytania: ile, skąd i co jest możliwe technicznie?
Wracając do dużego kontraktu norweskiego, to jest on dzisiaj pod dużym znakiem zapytania po obu stronach. 13 marca odbyło się spotkanie strony polskiej i norweskiej, na której zgodnie z podpisaną umową miały być ze strony polskiej przedstawione gwarancje finansowe i sposób płatności za 5 mld m3 gazu. Oczywiście strona polska takich gwarancji przedstawić nie była w stanie. Ze strony norweskiej miała być przedstawiona umowa operatorska dotycząca dostaw gazu i obsługi rurociągu. Oczywiście strona norweska nie jest w stanie przedstawić takiej umowy. Nie udało się także ustalić jakości gazu, jaki ma być do Polski dostarczany, dlatego że pod znakiem zapytania stoją obecnie w ogóle ekonomiczne kryteria opłacalności budowy tego odcinka i to zarówno z polskiej, jak i z norweskiej strony.
Jak panu wiadomo, panie pośle, ten rurociąg może być zbudowany tylko i wyłącznie wtedy, jeżeli zagwarantuje się odbiór minimum 8 mld m3 gazu rocznie. Polska miała odbierać z tego 5 mld m3, Norwedzy mieli załatwić sobie dodatkowo odbiór 3 mld m3 gazu poza Polską. Na dzień dzisiejszy Norwedzy nie mają takich klientów, natomiast z naszych szacunków wynika, że Polska obecnie nie jest w stanie odebrać 5 mld m3 gazu z uwagi na brak takiego zapotrzebowania. Szacujemy, że jest to znacznie mniej, w granicach 2-3 mld m3 gazu norweskiego. Stąd, mówiąc krótko, obie strony postanowiły dać sobie czas do końca roku, aby doprecyzować to, czy rzeczywiście ten rurociąg, z uwagi na jego ekonomiczną opłacalność, będzie budowany czy nie, natomiast obie strony również rozważają możliwość realizacji dostaw gazu norweskiego do Polski alternatywnymi trasami. I tak, rozważana jest trasa tzw. duńska, przez budowę rurociągu BalticPipe, tak popularnie nazywanego, między miejscowościami Rodvig i Niechorze. Budowa tego rurociągu jest związana z podpisanym przez Polskę kontraktem duńskim, to jest około 300 km i jest to jedna z alternatywnych tras. W związku z budową tego rurociągu zawiązane jest już konsorcjum, w którym uczestniczy Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo i duńska firma DONG. Jest otwarta opcja dla inwestorów norweskich, gdyby się okazało, że ta trasa będzie trasą rezerwową wobec niezrealizowania norweskiego rurociągu, o którym mówiliśmy w związku z dużym kontraktem.
Druga trasa alternatywna do przesyłu norweskiego gazu do Polski z Morza Północnego, która jest rozpatrywana, to trasa z Morza Północnego do miejscowości Emden w Niemczech i następnie przez niemiecki system metra do okolic Berlina, a stamtąd nowym rurociągiem, który musiałby być zbudowany na trasie Berlin-Szczecin-Niechorze, przy czym w tych obu kontraktach strona polska jest tak ustawiona, że gaz odbieramy na granicy Polski, czyli wybór trasy przesyłu, budowa rurociągu jest jakby po stronie dostawcy, a nie po stronie polskiej.
Stąd trwają rozmowy zarówno co do wielkości gazu, jak i ewentualnie trasy przesyłu, obie strony polska i norweska spotkają się po raz drugi 16 maja, aby doprecyzować dalsze założenia, czy to będzie duży kontrakt, czy mniejszy kontrakt i rezerwowe trasy. Do końca tego roku wyznaczono sobie termin na doprecyzowanie tych umów.
Jeśli natomiast chodzi generalnie o kontrakt duński, który miał być realizowany od roku 2004, to już dziś wiadomo, że ten rurociąg z miejscowości Rodvig do Niechorza nie zostanie zbudowany w terminie, jego budowa przesunie się przynajmniej o rok, czyli dostawy gazu duńskiego do Polski tym nowym rurociągiem mogą się rozpocząć najwcześniej w roku 2005. I to jest również między stroną polską a duńską na bieżąco uzgadniane, korygowane. Nie ma tu żadnych zagrożeń związanych z niewywiązaniem się z kontraktu czy z jakimiś karami po obu stronach. Tak że w wielkim skrócie chciałbym tylko podkreślić dwie rzeczy. Po pierwsze, istnieje potrzeba rewizji wszystkich kontraktów gazowych, łącznie z rosyjskim, jeśli chodzi o wysokość dostaw, jako że przyjęta zasada ˝bierz i płać˝ w wypadku tak znacznego zmniejszenia zapotrzebowania na gaz w Polsce spowodowałaby, że nie jesteśmy w stanie tego gazu odebrać. Stąd, jak powiedziałem, bardzo trudne rozmowy także ze stroną rosyjską.
Jeśli chodzi natomiast o rurociąg z Bernau do Szczecina, o którym pan mówił, jest to przedsięwzięcie prywatne, w którym nie uczestniczy ani PGNiG, ani strona polska z pozycji państwa. Jest to inwestycja, której wykonanie rozpatrują firmy prywatne i oczywiście one ponoszą ewentualne ryzyko budowy tego rurociągu i sukcesu bądź braku sukcesu handlowego w jego wykonaniu. To w wielkim skrócie tyle. Jeśli będą jakieś pytania, to z chęcią odpowiem.
Przebieg posiedzenia