4 kadencja, 50 posiedzenie, 2 dzień - Poseł Artur Balazs

4 kadencja, 50 posiedzenie, 2 dzień (12.06.2003)


16 punkt porządku dziennego:
Informacja prezesa Rady Ministrów na temat zaginięcia zboża z rezerw Agencji Rynku Rolnego oraz toczącego się w tej sprawie śledztwa ze szczególnym uwzględnieniem zarzutów przedstawionych przez dziennik ˝Trybuna˝ w stosunku do posła Artura Balazsa.


Poseł Artur Balazs:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Cieszę się, że wrócił poseł Ajchler, bo chciałbym się odnieść do części wypowiedzi pana posła Ajchlera i tych komentarzy. Panie pośle, dzisiaj dostałem taką informację... zresztą prosząc marszałka Borowskiego o to, żeby i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, i prokuratura w miarę szybko zajęły się tą sprawą, prosiłem o to na piśmie od razu, jak tylko ta publikacja się pojawiła. Dzisiaj od jednego z ważnych posłów SLD dostałem informację o potrzebie kontaktu z szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który zresztą upoważnił mnie do tego, żebym to powiedział, a więc nie wierzę, żeby pan, panie pośle, nie miał tej samej wiedzy, którą ja mam z tej samej instytucji, dotyczącej afery zbożowej i mojego udziału w tej aferze. Tak jak pisała o tym ˝Trybuna˝ szef agencji pan Andrzej Barcikowski powiadomił mnie, że agencja bada tę sprawę, wszystkie jej wątki i stwierdza, że nie ma najmniejszego śladu w żadnym miejscu i momencie, zresztą pan minister Tański od szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego dostał tą samą wiedzę i informację związaną z moją obecnością i działaniem w tej sprawie. I myślę, że pan ma też tą samą wiedzę i odwoływanie się do tego, że tu trzeba sprawdzić. Ja poddaję się absolutnie sprawdzeniu. Natomiast przestrzegam wszystkich parlamentarzystów przed chęcią takiego wykorzystania politycznego tej sytuacji, która akurat mnie w tej chwili dotyka, bo może się zdarzyć, że każdego z nas taka sytuacja dotknie. Według mnie w tej sprawie potrzebny jest absolutny obiektywizm i możliwość wyjaśnienia jej do końca - i o to zabiegałem. To ja starałem się o to, żebym mógł dzisiaj z tej trybuny, z tego niezmiernie ważnego miejsca zabrać głos i odnieść się do zarzutów, jakie pod moim adresem zostały skierowane. To smutny dzień, że z tego miejsca akurat muszę bronić swojego dobrego imienia, ale tak w życiu bywa i polityk musi się z tym liczyć.

    Zostały skierowane pod moim adresem zarzuty udziału w aferze zbożowej, destabilizacji rynku zbóż, importu zbóż, oprócz tego zakupu 1000 ha ziemi w okolicach Unina. Chciałbym powiedzieć tak. Te oskarżenia zostały skierowane w stosunku do mnie przez Andrzeja Łukowskiego, komentarz bezimiennego parlamentarzysty w ˝Trybunie˝ i komentarz redaktora naczelnego Marka Barańskiego. Oświadczam, Wysoka Izbo, że złożyłem w sądzie w trybie karnym akt oskarżenia przeciw ˝Trybunie˝ i Andrzejowi Łukowskiemu. Prawdą jest to, że procesy trwają długo i, jak mówił pan poseł Ajchler, często kończą się jakąś małą wzmianką zamieszczoną małymi czcionkami i że na pewno takie wytłumaczenie w tej sprawie nie wystarczy, niczego nie wyjaśnia i nie można go zamknąć tylko takim stwierdzeniem, że skierowałem sprawę do sądu. Miejsce, motywy, obecność Andrzeja Łukowskiego w tej publikacji, według mnie, nie są przypadkowe. Było na to zapotrzebowanie, a przynajmniej redaktor Barański miał takie wrażenie, że jest zapotrzebowanie na atak, na prowokację, na kompromitację, że jest taki dobry klimat, żeby taki ruch wykonać i żebym został zaatakowany. Redaktor Barański miał również takie poczucie, że trzeba to jak najbardziej uwiarygodnić. Uwiarygodnić można wiarygodnym świadkiem, więc takim świadkiem, który w jakiś sposób jest ze mną związany. Tak się też stało. W tej publikacji głównym bohaterem jest Andrzej Łukowski, którego rzeczywiście - i mówiłem to od razu po publikacji - znam od 30 lat, mieszka on kilka kilometrów ode mnie i prowadzi tam gospodarstwo, jest jednym z większych przedsiębiorców na rynku rolnym. Natomiast zastanawiałem się od początku tej publikacji, jaka musi być cena, żeby z przyjaciela stał się zagorzały wróg, zdolny do najgorszej podłości. Dzisiaj wydaje się, że taka wiedza jest, że rozumiem, o co chodzi i czego dotyczy problem.

    Do dnia publikacji protokoły, zresztą tak jak mówiło tutaj wiele osób zabierających głos, kontroli magazynów Andrzeja Łukowskiego wskazywały, że wszystko jest w porządku, nie ma żadnej wątpliwości, żadnych zastrzeżeń, niczego nie brakuje, są one zgodne z jego oświadczeniami. Natomiast po tej publikacji, oczywiście z uwagi na jej skalę, ale również na oskarżenia, jakie zostały skierowane pod adresem różnych instytucji, Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych zarządziła kontrolę, zarządziła kompleksową kontrolę. Jak było tu mówione, często było tak, że poszczególne podmioty przechowujące zboże... Chodziło się odrębnie na kontrolę i każdy z tych podmiotów uważał, że te 5 tys. ton zboża, które tam jest, to jest jego. W tym przypadku stało się inaczej. Dwa banki oraz Agencja Rynku Rolnego uznały, że ta kontrola musi być wspólna, musi dotyczyć wszystkich magazynów, musi wyjaśnić, jaki jest stan wiedzy.

    Proszę państwa, doszło do sytuacji bez precedensu. Nikt, a przynajmniej ja, ale myślę, że nikt z tu obecnych, nie zna takiej sytuacji. Andrzej Łukowski odmówił zgody na kontrolę w swoich magazynach, powiedział, że nikogo tam nie wpuści. Mało tego, upublicznił informację z poprzedniej kontroli, podpisaną przez byłego, odwołanego dyrektora oddziału, że wszystko jest OK i są to bezpodstawne oskarżenia. Kontrola pojechała do jednego z jego magazynów do Gryfic - nie wpuszczono jej. Zwróciła się do prokuratury, która stwierdziła, że nie jest zainteresowana udziałem w tej kontroli, zwróciła się do Policji, a jest dobry sygnał i dobre światło, Policja zgodziła się na asystę przy tej kontroli. Andrzej Łukowski ma 5 magazynów, skontrolowany został jeden. Okazało się, że w tym jednym magazynie brakuje ok. 20 tys. ton zboża, w tym jednym magazynie. Jest pytanie, dlaczego do dzisiaj w ciągu tych 2 tygodni nie udało się, mimo olbrzymich wysiłków, uprawnień ustawowych inspekcji, skontrolować pozostałych magazynów. Wygląda na to, że komuś niezmiernie zależało, aby do czasu tej debaty kontrola w tych magazynach się nie odbyła. Wydaje się też, że to jest miejsce i moment, w którym ta część zaginięcia zboża jest najbardziej widoczna, w największej skali. Wydaje się też, że jest to odpowiedź na pytanie o tę cenę, o której mówiłem i którą trzeba było czy którą musiał zapłacić Andrzej Łukowski, mając nadzieję na spokój i nietykalność. Nie pomagają interwencje ministra, nie pomagają interwencje inspekcji. Do dziś w tych magazynach, to jest precedens, jedyny przypadek w Polsce, w pozostałej części magazynów kontrola się nie odbyła.

    Proszę państwa, w tym artykule, o którym mówiłem, został również skierowany wobec mnie zarzut dotyczący zakupu 1000 ha ziemi z sąsiedniego gospodarstwa w Uninie. Chciałbym powiedzieć: tak, rzeczywiście między moim gospodarstwem czy moją wsią a Łukowskiego leży gospodarstwo Unin, to był kiedyś niezły PGR, o doskonałej oborze, o powierzchni, razem z folwarkiem w Mokrzycy, ok. 1200 ha. W ubiegłym roku, mniej więcej rok temu, pieciu rolników na przetargach ograniczonych kupiło z tego gospodarstwa ok. 250 ha, resztę użytkuje bezumownie obywatel niemiecki. Wśród tych pięciu rolników jest przyjaciel mojego zięcia, który kupił 30 ha, z którym on kończył studia, razem przeprowadzili się jeszcze jako kawalerzy na Wolin, przyjaźnią się do dziś, któremu on poręczył ten zakup ziemi i oczywiście pomaga mu w maszynach. To jest normalna rzecz i każdy rolnik to wie. Mówimy o 30 ha. Pozostałych rolników, jeden z rolników kupił ok. 70 ha, w życiu na oczy nie widziałem. Taka jest prawda o tej ziemi.

    Ale oprócz tego 1000 ha użytkuje bezumownie Niemiec.

    (Poseł Bohdan Pęk: Na jakiej zasadzie?)

    Gospodarstwo, zabudowania są zupełnie puste, kiedyś tam była najlepsza obora, żadnego inwentarza, 90% załogi zwolniono, ok. 300 ha łąk od lat leży odłogiem, bardzo dobrych łąk, i nikt się tym nie zajmuje, to nie jest żaden problem, żadna instytucja państwowa, oprócz tej agencji, poprzedniego dyrektora, który wypowiedział umowę, zupełnie się tym nie zajmuje. Natomiast tymi pięcioma rolnikami, którzy kupili tę ziemię, bo może wśród nich są znajomi Artura Balazsa, bardzo gorliwie wszyscy dzisiaj się zajmują.

    Proszę państwa, minister sprawiedliwości na pierwszy sygnał w ˝Trybunie˝ ochoczo odpowiedział, że polecił prokuraturze w Poznaniu sprawdzenie zarzutów. Szkoda, że oprócz sprawdzenia zarzutów nie zajmował się tym i nie wpłynął na to, żeby w magazynach Andrzeja Łukowskiego można było dokonać do końca kontroli, żeby ta ziemia, która jest na wyspie Wolin, mogła być sprzedana lub wydzierżawiona polskim rolnikom. To chyba jest lepszy pomysł. Dzisiaj mam takie poczucie, że dwie ważne instytucje w państwie prowadzą działania związane ze mną - mówię o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i mówię o prokuraturze - przeciw posłowi, wobec którego gazeta bardzo ściśle związana z SLD podniosła zarzuty w oparciu o pomówienia osoby, o której wcześniej mówiłem. Ja się od niczego nie uchylam, ale chciałbym, żeby nie ferować wyroków, tak jak niektórzy próbują, mrugając okiem, coś tam na rzeczy jest. Proszę państwa, oprócz mojej wiedzy, dość głębokiej, o rynku rolnym, o rynku zbożowym nic w tej sprawie nie ma, nic, ani centymetra. Nie jestem, nie byłem uczestnikiem i operatorem na tym rynku, nigdy nie eksportowałem ani nie importowałem zboża, nigdy się tym nie zajmowałem. Proszę o przyjęcie tych argumentów z dobrą wiarą, zwłaszcza po tej informacji z Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

    Chciałbym też powiedzieć kolegom z SLD, że mecenat redaktora Barańskiego to zły mecenat, to mecenat prowokacji, konfrontacji, bardzo źle służący Polsce i scenie politycznej, naprawdę nie warto, nie warto z takiego mecenatu korzystać. Chciałbym też poprosić posłów SLD, aby znaleźli w swoim gronie, bo tak jest, bezimiennego posła, który nie miał odwagi podpisać swoim nazwiskiem oskarżeń zawartych w ˝Trybunie˝. Tak poseł nie działa. To jest działanie poza wymiarem i kompetencjami, etyką posła. Chciałbym, żeby przekazać posłom SLD z komisji rolnictwa, w szczególności posłowi Kopciowi, taki sygnał o potrzebie odwagi i prezentowania poglądów pod własnym nazwiskiem, a nie ukrywania się pod anonimową etykietą.

    Chciałbym podziękować z tego miejsca marszałkowi Borowskiemu, który umożliwił mi zabranie głosu, debatę nad tym punktem. To bardzo ważny dzień w moim życiu. Bronię swojego dobrego imienia.

    Chciałbym też powiedzieć tak, słuchając wystąpienia ministra Tańskiego, który mówił o pewnych elementach tej awantury i tym kontekście moim osobistym; mówił nie tyle to, co myśli, ale również i w tym obszarze najbardziej kontrowersyjnym, dotyczącym zarzutu wobec mnie w oparciu o informacje, które posiadał, tak jak mówił, z najważniejszych instytucji państwowych. Nie chciałbym, żeby to wystąpienie ministra Tańskiego w związku z jego stanowiskiem w sprawie kontroli magazynów, bardzo dużej konsekwencji w tym zakresie, było jednym z ostatnich jego wystąpień, żeby to wystąpienie i te działania nie miały wyłącznie kontekstu oceny politycznej.

    Proszę Państwa! Chciałbym podziękować panu marszałkowi, że umożliwił mi wypowiedzenie się do końca w tej sprawie. Chciałbym podziękować Wysokiej Izbie za wysłuchanie moich argumentów. I chciałbym prosić o takie traktowanie, jakiego pragnąłby każdy z państwa w stosunku do siebie w sytuacji takich zarzutów. Dziękuję bardzo. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia