4 kadencja, 43 posiedzenie, 1 dzień (12.03.2003)
12 punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie Komisji Skarbu Państwa oraz Komisji Ustawodawczej o poselskim projekcie uchwały o powołaniu komisji śledczej do spraw zbadania umów prywatyzacji majątku państwowego zawartych w latach 1989-2002 ( druki nr 597 i 839).
Poseł Bogdan Pęk:
Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! I jako żywo, i jako zwykle, jak temat prywatyzacji, a nie daj Boże rozliczenie niektórych prywatyzacji o szkodliwym dla Polski charakterze, no to godzina co najmniej tak późna, żeby nie było ani pół dziennikarza, żeby nie było ani transmisji radiowej, ani telewizyjnej...
(Poseł Marek Sawicki: I pusta sala.)
...i pusta sala sejmowa.
(Poseł Andrzej Aumiller: Ale dwóch z Unii Pracy jest.)
Otóż, jak sądzę, w tej sprawie dlatego obradujemy tak późno, żeby broń Boże polskie społeczeństwo nie dowiedziało się, kto z dzielnych przedstawicieli opozycji, którzy na wiecach, w wystąpieniach telewizyjnych w dobrym czasie antenowym krzyczą głośno, jak to będą rozliczać złodziejskie prywatyzacje z okresu minionego, naprawiać Rzeczpospolitą itd., żeby nie było słychać, co oni tutaj mówią, jak przychodzi do głosowania nad formalną uchwałą, która mogłaby stworzyć ścieżkę do bardzo poważnego rozliczenia tych prywatyzacji, których dotąd rozliczyć się nie dało.
Wysoka Izbo! Jesteśmy w tej chwili w bardzo niekorzystnej sytuacji, bowiem nie można na tym etapie procedury zgłosić poprawki, a rzeczywiście wydaje się, że zakres przedstawiony w projekcie uchwały, którym miałaby się zajmować komisja śledcza, jest zbyt duży. Jednakowoż wydaje się, że wyjście z tej sytuacji jest. I tutaj zwracam się zarówno do lewicy, jak i do opozycji parlamentarnej. Najprostszym rozwiązaniem byłoby odrzucenie wniosku o odrzucenie projektu uchwały, skierowanie go ponownie do komisji i zapisanie, iż projekt dotyczy tych prywatyzacji, co do których były zasadnicze zastrzeżenia Najwyższej Izby Kontroli. Takich prywatyzacji, zwłaszcza tych najważniejszych, było około kilkunastu i właśnie ich dotyczyło złe imię prywatyzacji, z nimi wiążą się najważniejsze straty polityczne, najwięcej wątpliwości. Ja pamiętam - i zgadzam się tu całkowicie z marszałkiem prowadzącym - że wielokrotnie mechanizm był następujący: protokół Najwyższej Izby Kontroli, sporządzony przeważnie na wniosek Komisji Przekształceń Własnościowych czy później Komisji Skarbu Państwa, Uwłaszczenia i Prywatyzacji, bo tak się nawet nazywała w pewnym okresie, albo z własnej inicjatywy, który był w zasadzie gotowym prawie aktem oskarżenia, został omówiony politycznie na posiedzeniu komisji i albo odrzucony i skrytykowany przez aktualną większość, która miała wiele do stracenia, albo pominięty, a przez naszą dzielną prokuraturę, nie zależnie od tego, kto w Polsce rządził, zwykle był wykorzystany w, delikatnie mówiąc, niewystarczającym stopniu. Pamiętam, gdy w decydującym momencie sprawy tzw. Banku Śląskiego, która notabene przed sądami Rzeczypospolitej toczy się do dzisiaj, gdzie przedstawiono protokół Najwyższej Izby Kontroli, a czytał go pan prezes Kaczyński osobiście w Izbie, gdzie nie zostawiono suchej nitki na tym rozwiązaniu, gdzie wydawało się, że będzie polityczne trzęsienie ziemi, prokurator, który sprawę prowadził, awansował, i to znacznie, a zapisy z twardego dysku z komputera w Banku Śląskim zaginęły. Otóż taki los spotyka cały szereg kluczowych prywatyzacji. Moi poprzednicy mówili o tym. Może dzisiaj nie czas i miejsce, żeby nadmiernie zarzucać Wysoką Izbę faktami, ale przecież narodowe fundusze inwestycyjne - skandal, który do dzisiaj nie ma żadnych konsekwencji. Zmarnowane w bezmyślny sposób 10% majątku produkcyjnego. Człowiek, który za to ponosi polityczną odpowiedzialność, z tej trybuny krzyczał na sprawozdawcę posła Pęka, który domagał się zmiany tej ustawy, że jest 6-stopniowe zabezpieczenie, że nie ma potrzeby wprowadzać innych zasad, innych umów o zarządzanie. Nic nie znaczyły słowa Rady Legislacyjnej przy premierze i wiele negatywnych opinii prawnych, bowiem, jak powiedziano, życzy sobie takich rozwiązań Bank Światowy, który złożył projekty stosownych umów o zarządzanie, oczywiście dla obcych firm zarządzających, gdyż utarło się wtedy powszechne mniemanie w niektórych tzw. elitach, że Polacy nie są w stanie zarządzać swoim własnym majątkiem.
Podobnie było w bardzo wielu innych sprawach, ale przecież sprawy takie, jak prywatyzacja PZU, Domów Towarowych ˝Centrum, są to sprawy tak ewidentne, że powinno być właściwie otwarte specjalne więzienie dla dżentelmenów, którzy ponoszą polityczną odpowiedzialność. I co? I nic. A dlaczego? A dlatego, że np. dzisiaj Sojusz nie chce takiej kontroli, zresztą nie chce żadnej innej, choć mógłby znakomicie rozliczyć poprzedników z Akcji Wyborczej Solidarność, którzy mają największe grzechy na sumieniu, jeżeli chodzi o negatywne zjawiska w prywatyzacji. Nie chce dlatego, bo potem może się okazać w drugiej kadencji, że tamci panowie wygrywają i odbijają sobie na dzielnych prywatyzatorach z Sojuszu, którzy też mają sporo, że tak powiem, brudu za paznokciami. I tak rączka rączkę myje. Społeczeństwo wciąż oczekuje na rozliczenie spraw, a do rozliczenia nie dochodzi.
Wysoka Izbo! Ja nie mam najmniejszych złudzeń, że w Sejmie tej kadencji nie da się wprowadzić żadnej komisji śledczej czy jakiejkolwiek innej, która mogłaby być groźna dla wyciągnięcia na światło dzienne newralgicznych faktów z najważniejszych polskich prywatyzacji. Nie mam najmniejszych wątpliwości.
Natomiast z ogromnym zdziwieniem konstatuję wystąpienie niektórych przedstawicieli opozycji, nieważne z jakich klubów, ale w stenogramie można to sprawdzić, odrzucenie bowiem formalne tego wniosku sprawę przecina jednoznacznie, procedura musi się rozpoczynać od początku. Tymczasem jest proste rozwiązanie. Odrzucenie wniosku komisji o odrzucenie projektu uchwały, ponowne przekazanie do komisji i tam wprowadzenie poprawki ograniczającej, jeśliby taka była wola albo na to byłaby jedynie zgoda, że byłoby to kilka enumeratywnie wymienionych prywatyzacji, tych najważniejszych, to ja nawet na to mógłbym się zgodzić i byłoby to lepsze rozwiązanie niż odrzucenie a priori. W przeciwnym wypadku bowiem, gdy Sejm odrzuci to w pierwszym czytaniu, głosując za wnioskiem komisji, sprawa zostanie przecięta, pozostanie nieprzyjemny swąd. Niestety, nie ma przedstawiciela znakomitej Platformy Obywatelskiej, a uprzednio w znacznej części Unii Wolności, która też ma znaczne zasługi w prywatyzacji polskiej. To nie jest tak, że to mogłoby ograniczyć zaufanie i szacunek do polskiego Sejmu. Zaufanie i szacunek do polskiego Sejmu mogłyby jedynie wzróść, gdyby się okazało, że udało się rozliczyć chociaż jedną, daj Boże, aferę z tych afer, które dotychczas z zasadniczych powodów politycznych i blokowania politycznego nie uzyskały światła dziennego.
Wysoka Izbo! Kończąc, chcę powiedzieć tak: Liga Polskich Rodzin będzie głosować przeciw odrzuceniu projektu uchwały i zwracamy się z prośbą zarówno do lewej, jak i prawej strony sceny politycznej o niegłosowanie za odrzuceniem w pierwszym czytaniu. Deklarujemy, że w przypadku zgody Sejmu na zwrócenie tego projektu do komisji ograniczymy projekt tej uchwały tak, żeby nie mógł paść zarzut, iż materia jest nie do objęcia formalnego i że działalność komisji może spalić na panewce z przyczyn formalnych i merytorycznych. Jeżeli byłaby zgoda na rozliczenie kilku najważniejszych prywatyzacji, to jest to znacznie lepsze rozwiązanie niż ukręcenie w późnych godzinach wieczornych łba sprawie. Przyrzekam państwu, że jeżeli w następnym parlamencie nie znajdzie się - a mamy nadzieję, że się znajdzie - opcja, która zechce dokonać rozliczeń, które uniemożliwiono w parlamentach, w których miałem okazję być członkiem do tej pory, to my tego dokonamy i będzie to dokonane zgodnie z literą prawa, ale bez litości dla tych, którzy na majątek narodowy i interes tego narodu podnieśli rękę.
Pamiętam jak dziś, gdy decydowano o odrzuceniu dobrej ustawy o Prokuratorii Generalnej, która mogłaby wiele spraw w zarodku załagodzić, gdy odrzucano jakiekolwiek formy ograniczenia bądź samokontroli wewnętrznej w procesach prywatyzacji. I robiła to zarówno prawica, jak i lewica, często oskarżając się nawzajem z trybuny sejmowej, działając pod publikę. Tego typu działania doprowadziły do faktów, które dzisiaj są znane. Prawie cały majątek, który był do sprzedania, został sprzedany. Przychody budżetowe osiągnięte z tego tytułu zostały przejedzone. Pojawiają się coraz większe problemy z budżetem państwa i finansami publicznymi. I pewnie pojawi się nacisk, żeby sprzedać ostatnie banki, PZU, resztę energetyki, czyli zakładów energetycznych w pierwszej kolejności, zostawiając następnym pokoleniom pustkę i całkowitą zależność polityczną. Jak się na to nałoży jeszcze haniebne i nierówne warunki uzyskane w traktacie z Unią Europejską, to bardzo smutny obraz się wyłania przyszłości prawie 40-milionowego narodu w centrum Europy. To trzeba kiedyś przeciąć. Jeżeli nie teraz, to jutro. Dziękuję za uwagę. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia