3 kadencja, 53 posiedzenie, 1 dzień (02.07.1999)
1 punkt porządku dziennego:
Pierwsze czytanie:
1) rządowych projektów ustaw o:
- podatku dochodowym od osób fizycznych (druk nr 1193),
- podatku dochodowym od osób prawnych (druk nr 1192),
- zmianie ustawy o podatku od towarów i usług oraz o podatku akcyzowym (druk nr 1190);
2) poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (druk nr 736).
Poseł Jarosław Kaczyński:
Panie Marszałku Wysoka Izbo! Mamy tu dziwną dyskusję, jako że koalicja rządowa jest niesłychanie podzielona. Można powiedzieć, że nasz system polityczny ciągle działa źle. Dobre działanie systemu politycznego jest warunkiem dobrego funkcjonowania państwa, a dobre funkcjonowanie państwa to z całą pewnością także czynnik ekonomiczny, bardzo poważny, istotny czynnik rozwoju. Warto wobec tego na początek o tym wspomnieć. Jeszcze może do tego wrócę, ale teraz nawiążę do omawianych tu spraw zasadniczych.
Otóż przedstawiono pewien projekt, który, niezależnie od tego, jak go ubierać w słowa, jest - pozwolę sobie użyć tego określenia - postawieniem na polskie klasy wyższe; z przekonaniem, że owo postawienie będzie podstawową przesłanką rozwoju ekonomicznego, że te klasy dzięki temu, że będą miały lepszą sytuację ekonomiczną, będą inwestowały, będą rozwijały gospodarkę i w końcu na tym wszyscy skorzystają. Niewiele o tym mówiono, ale jestem przekonany - zresztą pan premier także o tym wspominał - że chodzi tutaj również o przyciąganie kapitału zagranicznego i że to też jest bardzo istotny element owego planu. Realizacja tego przedsięwzięcia z całą pewnością, przynajmniej przejściowo, pogorszy sytuację owych niewyższych klas, pozwolę sobie tutaj użyć takiego określenia, żeby nikogo nie urażać.
Otóż trzeba tutaj zadać dwa pytania. Pierwsze: W jakim stopniu to będzie skuteczne? A drugie: W jakim stopniu to jest realne? Jeśli chodzi o pytanie pierwsze, to warto przede wszystkim się zastanowić nad tym, w jakiej sytuacji ekonomicznej, w jakim punkcie rozwoju w tej chwili się znajdujemy. Wydaje mi się, że nie ulega wątpliwości, że proste rezerwy rozwojowe się wyczerpują. Trzeba wobec tego zadać pytanie kolejne: Gdzie są mechanizmy tworzenia nieprostych rezerw rozwojowych, tych związanych ze wzrostem technologicznym, z innowacjami, z dużymi koncentracjami kapitału, które są zdolne działać na długą metę itd.? Otóż w roku 1989, i to wtedy był jeden z naszych podstawowych argumentów - mówię o ˝Solidarności˝ - dekapitalizacja majątku produkcyjnego wynosiła 67%, a dzisiaj wynosi 69%, czyli o 2% jest pod tym względem gorzej. I jeśli to sobie uświadomić, to nasuwa się takie pytanie, do którego wracam, bo już raz je postawiłem: Gdzie jest mechanizm zmiany tej sytuacji? Bo bez zmiany tej sytuacji o żadnym rozwoju, o żadnej niwelacji tego, co nam w tej chwili najbardziej bezpośrednio grozi, czyli ogromnego deficytu w handlu zagranicznym, nie może być mowy. Przecież to, że nasza sytuacja ekonomiczna jest zła, w gruncie rzeczy zasadza się przede wszystkim na jednym zjawisku, na tym, że nasze przedsiębiorstwa są w najwyższym stopniu nieefektywne, że wobec tego nie są w stanie konkurować na szerszym niż tylko wewnątrzpolskim rynku, a bardzo często nie są w stanie konkurować także na rynku polskim.
Powiedzmy sobie jasno - takich mechanizmów nie ma, nawet liberałowie - jednak pozwolę sobie użyć tego określenia, bo to nie jest żaden epitet, tylko po prostu normalna kwalifikacja uwzględniająca podział poglądów wśród ekonomistów - dzisiaj przyznają, że dotychczasowy rozwój gospodarczy, dotychczasowy rozwój instytucji gospodarczych - od siebie dodam: także rozwój niezwykle uprzywilejowanych w ciągu ostatnich 10 lat banków - nie doprowadził do powstania tego rodzaju mechanizmów w naszym kraju. Wobec tego trzeba sobie postawić pytanie: W jaki sposób ten brak substytuować? Bo on powinien być substytuowany. Tutaj właściwie można mówić tylko o jednej odpowiedzi, tzn. trzeba odwołać się do działalności państwa.
I teraz przyjmijmy jakby inny sposób wywodzenia, odwołajmy się do przykładów. Są na świecie państwa, gdzie gospodarka rozwijała się szybko, niekiedy bardzo szybko, niekiedy ten bardzo szybki rozwój, np. przeciętnie 8% rocznie, trwał przez trzy dziesięciolecia. Czy te gospodarki były skonstruowane na tej zasadzie, która tutaj jest proponowana? Czy nie powstało tam poprzez mechanizm czysto państwowy czy poprzez nieco inne, niekiedy nawet patologiczne, mechanizmy, instrumentarium poza zwykłymi mechanizmami rynkowymi, które by ten rozwój wspierało?
Pan marszałek Borowski wspominał o tego rodzaju przykładzie z Irlandii. Mówił o tym, że Irlandczycy się kłócą. Dobrze, żebyśmy i my zaczęli się o różnego rodzaju sprawy kłócić, chociaż jeszcze nie jesteśmy w Unii. Otóż, proszę państwa, przynajmniej z mojej, być może niepełnej, wiedzy wynika, że tego rodzaju przykładów po prostu nie ma. Są przykłady chwilowego, kilkuletniego rozwoju ekonomicznego na tej zasadzie, np. niektórych krajów Ameryki Łacińskiej, ale to w żadnym razie nie jest taki rozwój, jakiego my potrzebujemy. I oczywiście jeśli o tym mówię, to muszę także mówić o wielkości naszego budżetu, bo środki na ewentualne działania trzeba skądś wziąć. I to jest sprawa pierwsza.
Zakończę konkluzją. Wydaje się, że nie będzie to skuteczne, nie ma żadnych poważnych przesłanek, by sądzić, że to będzie skuteczne, jeżeli nie zmienimy całkowicie naszej filozofii, jeżeli chodzi o politykę gospodarczą. Czy to będzie realne? Mam już bardzo niewiele czasu... Nie trzeba żadnej rewolucji, nie trzeba żadnej hiperleperiady, wystarczą zwykłe wybory parlamentarne, żeby pokazać, że to będzie nierealne, że zupełnie inni niż pan premier Balcerowicz ludzie będą tutaj prowadzili politykę gospodarczą. Obawiam się, że jeden z moich przedmówców, który tutaj wygłaszał takie długie przemówienie, będzie miał taką szansę, jeżeli tego rodzaju polityka będzie prowadzona. Otóż...
(Głos z sali: Przecież będą wybory.)
Panowie, przepraszam bardzo, ale o co chodzi? Widocznie panowie mają duże trudności ze zrozumieniem prostego tekstu, w takim razie być może nie miejsce w tej Izbie, może zajmijcie się, panowie, prostszymi zadaniami.
Otóż sądzę, że odpowiedź na drugie pytanie można zakończyć na tym, że po prostu w istniejącej dzisiaj sytuacji takiej polityki na dłuższą metę prowadzić się nie da.
I wreszcie, czy są jakieś inne rezerwy, czy można sięgnąć do czegoś innego? Otóż tak, Wysoka Izbo, są takie rezerwy. Jest ogromna sfera marnotrawstwa w tym, co się niekiedy nazywa gospodarką przybudżetową czy wokółbudżetową, są wszystkie te fundusze, te gigantyczne płace także w przedsiębiorstwach państwowych na różne sposoby związanych z gospodarką państwową. Jest zupełny brak nadzoru nad gospodarką państwową, gdzie miesza się role, gdzie ci sami ludzie pracują w tych przedsiębiorstwach państwowych i w ich konkurencji itd. To jest ogromna rezerwa, nie chcę tutaj operować liczbami, niekiedy przedstawiana jako obejmująca jakiś bardzo wysoki procent budżetu. Nie jestem pewien, czy jest aż tak, ale w każdym razie z całą pewnością rezerwy tutaj są i sądzę, że pójście w tym kierunku byłoby najbardziej właściwe, a także najbardziej wydajne ekonomicznie. Ale jeśli chodzi o to, obawiam się, że ochrona jest niestety nie tylko jednostronna, o tym nie było mowy także w wystąpieniach przedstawicieli SLD, bo ochrona tej sfery jest także z tej strony. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia