3 kadencja, 17 posiedzenie, 1 dzień - Prezes Urzędu Patentowego RP Wiesław Kotarba

3 kadencja, 17 posiedzenie, 1 dzień (06.05.1998)


7 punkt porządku dziennego:
Pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy Prawo własności przemysłowej (druk nr 248).


Prezes Urzędu Patentowego RP Wiesław Kotarba:

    Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Dziękuję serdecznie za wszystkie uwagi, które padły na tej sali. Dziękuję za te poglądy, które współgrały z naszymi poglądami; było to widać szczególnie wyraźnie w wypowiedziach kilku panów posłów.

    Do podniesionych tutaj kwestii odniosę się w takiej kolejności, w jakiej zostały one zgłoszone.

    Pan poseł Wawak pyta, czy potrzebne są regulacje dotyczące nazw handlowych. Otóż myślę, że sprawa polega na pewnym nieporozumieniu, które powstało już dosyć dawno i ciągle nie może zgasnąć. Urząd Patentowy nie będzie rejestrował nazw handlowych. Są do tego powołane odpowiednie organy i one nadal to będą czynić. Propozycja, która jest w tej ustawie, zmierza natomiast do tego, aby wprowadzono tzw. przedrejestracyjne badanie, w celu uniknięcia kolizji pomiędzy nazwami a znakami towarowymi. Krótko mówiąc, urząd wychodzi naprzeciw potrzebom rynku, a bierze na siebie pracę związaną z utworzeniem takiego banku i robieniem sprawozdań z badania na identyczność bądź podobieństwo nazw. Nie ma to natomiast nic wspólnego z rejestrowaniem nazw handlowych.

    Oczywiście, naszym zdaniem, takie postępowanie byłoby z korzyścią dla gospodarki. Potwierdzają to również wyniki konsultacji, które trwały dosyć długo i obejmowały różne środowiska. Chciałbym powiedzieć, że w takich krajach jak Szwajcaria czy w krajach skandynawskich urzędy patentowe w ogóle zajmują się rejestracją nazw handlowych. Nasza propozycja nie szła tak daleko. Znając praktykę funkcjonowania tych nazw, uznaliśmy, że dobrze byłoby prowadzić takie badania. Jest to oczywiście rzecz ocenna, myślę, że w dalszych pracach legislacyjnych można ten temat ponownie zbadać.

    Jeśli chodzi o problematykę racjonalizacji, to opinie, iż w tym akcie prawnym w ogóle nie powinno być żadnych regulacji z tego zakresu, wynikają z poglądów, które są głoszone od lat przez tak zwanych doktrynerów. Otóż uważają oni, że jest to tak niegodne dobro materialne, iż nie powinno być wymieniane obok takich, jak wynalazek, wzór użytkowy czy wzór przemysłowy. Tymczasem praktyka krajów zachodnich wskazuje, że racjonalizacja jest instrumentem podnoszenia efektywności, a także motywowania załogi, wciągania jej w realizację celów. Dlaczego więc, jeśli nasze podmioty chciałyby korzystać z tego instrumentu, w ogóle z niego rezygnować? Tym bardziej że regulacje zawarte w ustawie są tak ogólne, że właściwie sygnalizują tylko, że można coś takiego u siebie organizować. A więc to już nie jest tak, jak niegdyś za gospodarki planowej, gdzie były całe akty prawne mówiące na przykład dokładnie, kto ma być w komisji wynalazczości. Znowu więc problem jest dyskusyjny, ale wydaje mi się, że doktrynalne poglądy nie powinny tu przeważać. Powinny raczej przeważyć względy bardziej praktyczne, przydatność rozwiązań, które się proponuje dla naszej gospodarki.

    Podobny problem jest z wymienionymi art. 22-24, dotyczącymi wynagrodzeń za projekty wynalazcze. Otóż zawarte tam sformułowania są, po pierwsze, powtórzeniem tych, które już istnieją, po drugie zaś są natury ogólnej. Gdybyście państwo zajrzeli do ustawodawstwa niemieckiego, to byście się dopiero przerazili. Bo tam stopień szczegółowości regulacji - zarówno w zakresie racjonalizacji, wynalazczości pracowniczej, jak to się kiedyś mówiło, jak i w zakresie wynagradzania - jest o wiele, wiele większy.

    Problematyka wyczerpania patentu a problematyka wyczerpania praw do znaku towarowego. Myślę, że temat jest na tyle złożony, skomplikowany, iż trudno byłoby mi dzisiaj państwa nim zamęczać, zwłaszcza o tej porze. Na pewno będzie okazja ku temu, żeby w pracach na dalszym etapie jeszcze raz to wszystko przeanalizować. Chcę jednak zwrócić uwagę, że znak pełni inną funkcję niż patent. Znak jako taki jest nanoszony na wyrób. Patent, wynalazek jest w wyrobie. Między innymi ta różnica funkcji pozwala na nieco odmienne uregulowania. Nie mówiąc już o tym, że pewnie wrócimy również do problemu tak zwanego eksterytorialnego wyczerpania patentu w odniesieniu do Unii Europejskiej. Podnoszono na przykład taki szczegół: O jakie umowy może chodzić w przypadku prawa do patentu? Tam się mówi: ze stosunku pracy lub innej umowy. Oczywiście chodzi o umowy zlecenia, umowy o dzieło.

    Pan poseł Oleksy wrócił do tematu, który rozstrzygaliśmy jakieś 4 lata temu, bowiem wtedy trwała bardzo szeroka dyskusja na temat tego, czy kodeks, a więc jedno opracowanie, czy też jednak należy pozostać przy tej wersji, jaka obecnie funkcjonuje, to znaczy obowiązywaniu kilku ustaw. Po szerokiej dyskusji, właściwie po latach dyskusji zdecydowano, wraz ze środowiskami naukowymi, po szerokich konsultacjach w różnych środowiskach, które zajmują się tą problematyką, że jednak koncepcja tego kodeksu jest koncepcją prawidłową - zresztą dzisiaj też w wielu wystąpieniach znalazło to swoje potwierdzenie.

    Przy okazji od razu odpowiem panu posłowi Dyduchowi na pytanie, czy w krajach zachodnich istnieją takie kodeksy, czy nie. Muszę powiedzieć, że istnieją we Francji, w Stanach Zjednoczonych, w Meksyku. Natomiast możecie państwo sobie łatwo wyobrazić, że opracowanie takiego kodeksu, zebranie tych wszystkich norm w jednym akcie prawnym, uporządkowanie, ujednolicenie, to nie jest praca, na której podjęcie odważą się wszyscy. Czy da to efekt? Oczywiście, że da. Wystarczy policzyć, ile było przepisów w pięciu ustawach, które stracą moc, i wystarczy zauważyć, że jest tu tzw. wyłączanie przed nawias wspólnych zagadnień zamiast powtarzania ich w kółko. Przy okazji udało się uporządkować cały szereg różnych proceduralnych spraw, które na przykład przy znakach inaczej były załatwiane, bo ktoś inny projektował ustawę, przy wzorach inaczej, przy wynalazkach jeszcze inaczej.

    Tak więc myślę, że powracanie do tego, czy w ogóle ten akt prawny powinien mieć taką formę, jest troszeczkę spóźnione, bo te dyskusje trwały przed kilku laty. Przypomnę, że przed wojną - jeden z panów posłów również o tym mówił - mieliśmy właśnie kodeks w tym zakresie. To był kodeks - to się nazywało rozporządzenie, ale w istocie było to zestawienie przepisów dotyczących jednej materii.

    Pan poseł Oleksy pytał, dlaczego roszczenia w zakresie znaków towarowych są ujęte w osobnym rozdziale. No właśnie dlatego, że to jest ujęcie kodeksowe, które pozwala na opracowanie odrębnego rozdziału zatytułowanego przez nas ˝Dochodzenie roszczeń w postępowaniu cywilnym˝. Jeśli ktoś chce zająć się tym problemem, otwiera ustawę na tych stronach i wie wszystko na temat dochodzenia roszczeń w postępowaniu cywilnym.

    Art. 118 - prawa autorskie a wzór przemysłowy. Zgoda, wrócimy pewnie do tego tematu, tutaj mogą być różne rozwiązania. Powiedziałem, że nie ma jednolitego sposobu postępowania w tym zakresie w krajach zachodnich.

    Przenieść do ustawy pewne przepisy z aktów wykonawczych. To oczywiście sprawa legislacyjna, trzeba będzie nad tym jeszcze pomyśleć. Czyniliśmy tu starania, zresztą byliśmy wielokrotnie ˝ćwiczeni˝ przez rząd i odpowiednie komórki rządowe w sposób dosyć, powiedziałbym, ostry, ale, być może, trzeba tu faktycznie dokonać pewnych przesunięć.

    Pan poseł Lewandowski powrócił do sprawy, która była rozpatrywana w poprzedniej kadencji Sejmu, mianowicie sprawy związanej z komplikacjami, jakie powstały na tle praw do znaków towarowych. Powiem tylko tyle, że ustawa o znakach towarowych pochodzi jeszcze z roku 1985, była tworzona w zupełnie innych warunkach. Zresztą jednym z głównych autorów tej ustawy był pan profesor wymieniany tutaj na sali, który pewne uwagi zgłosił również do omawianej obecnie ustawy.

    Co można z tym fantem zrobić? Otóż staramy się temu zapobiec za sprawą wspólnego prawa ochronnego, to rozwiązanie na pewno będzie nas chroniło w przyszłości przed powstawaniem sytuacji, jakie miały miejsce wcześniej. Natomiast jeśliby chcieć rozwiązać ten problem, który pan poseł Lewandowski przedstawił, to właściwie trzeba by wprowadzić ustawę, która odbiera prawa komuś innemu. Można tak zrobić, ale też może to być dyskusyjne.

    Sprawa leków i wyraźnego zapisania, że w czasie kiedy obowiązuje patent, można przygotowywać produkcję naśladowczą, odtwórczą, jest dosyć kontrowersyjna. Myślę, że na ten temat będziemy musieli jeszcze rozmawiać. Powiem tylko, że na Zachodzie, w Unii Europejskiej, obowiązuje - i nas też to będzie dotyczyło - tzw. SPC, czyli przedłużona ochrona farmaceutyków. Właśnie po to, żeby po zakończeniu ochrony patentowej na lek nie można było wchodzić z odtworzonym właśnie wyrobem. Taka ochrona może być przedłużona nawet do 5 lat.

    Dziękuję bardzo panu posłowi Podkańskiemu. Właściwie nie ma co odpowiadać. Było to dla mnie bardzo sympatyczne wystąpienie w całości.

    Pan poseł Sobierajski z wielkim znawstwem przedstawił problematykę ustawy. Jemu również chciałem bardzo serdecznie podziękować.

    I jeszcze wrócę na chwileczkę do pana posła Dyducha. Otóż pytanie tego typu, czy będzie mniej kaset wideo...

    (Poseł Marek Dyduch: Mówiłem o sfałszowanych kasetach.)

    Nie wiem, bo kasety wideo nie mają nic do tego. To jest, po pierwsze, domena prawa autorskiego. To jest domena prokuratury, policji i całego szeregu różnego rodzaju organów, które się tym zajmują, które to ścigają. Czy jednak państwo będzie lepiej funkcjonowało dlatego, że wejdzie ustawa Prawo własności przemysłowej? Trudno mi na takie pytanie odpowiedzieć. Mogę tylko powiedzieć, że na pewno lepiej będzie funkcjonowała forma własności przemysłowej. Ale to nie wszystko, bowiem udzielanie praw, którym się zajmuje Urząd Patentowy, nie jest tym samym co dochodzenie tych praw, co faktyczne życie i korzystanie z tych praw. Dziękuję serdecznie.


Powrót Przebieg posiedzenia