rzy zdyscyplinowaniu i przyspieszeniu pracy prokuratorów -3 kadencja, 83 posiedzenie, 3 dzień (21.07.2000)
26 punkt porządku dziennego:
Debata nad poselskim projektem uchwały w sprawie powołania Komisji Śledczej do zbadania procesów rozporządzania majątkiem byłej PZPR (druk nr 1836).
Poseł Ryszard Czarnecki:
Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Mam zaszczyt przemawiać w imieniu Klubu Parlamentarnego Akcji Wyborczej Solidarność. Mój klub zdecydowanie popiera powołanie Komisji Śledczej do zbadania, co się stało z majątkiem byłej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej.
Polska Zjednoczona Partia Robotnicza ani nie była polska, ani robotnicza, ale majątek niewątpliwie miała. Jeżeli ktoś postawiłby mi pytanie, jako jednemu z wnioskodawców tego projektu, z czym kojarzy mi się pojęcie: majątek PZPR, odpowiedziałbym, że z kamforą. Stare polskie powiedzenie ˝zniknął jak kamfora˝ w tym przypadku pasuje jak ulał.
Już niemal 10 lat mija od uchwalenia ustawy z 9 listopada 1990 r. o przejęciu majątku byłej Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Na jej podstawie zdołano ustalić, zabezpieczyć i odzyskać na rzecz skarbu państwa ok. 200 nieruchomości i ok. 7 mln zł (nowych) w gotówce i w mieniu ruchomym, przy czym 4,5 mln zł zostało przekazanych w ramach tzw. ugody między skarbem państwa i następczynią nieboszczki PZPR - SdRP, która dzisiaj ma nową mutację - SLD; nowa formuła, aczkolwiek raczej stara treść. To, co odzyskano, to zaledwie część tego, co miała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Resztę pilnie ukryto - i wszyscy o tym wiedzą. Wiedzą ludzie z miasteczek, gdzie funkcjonowały niegdyś niesławnej pamięci komitety gminne czy miejsko-gminne PZPR, i dużych miast, gdzie często najlepsze budynki w centrum zajmowały komitety wojewódzkie tej partii.
Eksdziałacze PZPR postępują dziś w myśl dewizy sformułowanej w sadze o Kargulu i Pawlaku: ˝Prawo prawem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie˝. Oto likwidatorzy mienia byłej PZPR wygrali dla skarbu państwa kilkadziesiąt procesów. Zakończyły się one prawomocnymi wyrokami zarządzającymi przekazanie części przecież tylko majątku pozostałego po partii komunistycznej - zaledwie części. Cóż z tego, gdy likwidatorzy nie byli w stanie wyegzekwować od tych sierot po PZPR - bynajmniej nie były to biedne sierotki - zasądzanych pieniędzy. PZPR - SdRP - SLD bawiła się i bawi dalej z państwem polskim w chowanego. Niestety, dość skutecznie się bawi. Szkoda, że - tradycyjnie już zresztą - jest to zabawa kosztem całego narodu.
Likwidatorzy majątku byłej PZPR wykonali wielką pracę, momentami detektywistyczną, i chwała im za to. Ale jej znaczenie miało raczej wymiar moralny, a nie praktyczny. Z drugiej strony mimo medialnych ˝przepraszań˝ ze strony Aleksandra Kwaśniewskiego i pana Leszka Millera nie było żadnej ochoty oddania tego, co się państwu polskiemu należy. W ten sposób komuniści po raz kolejny wyrażają swój praktyczny, a nie werbalny stosunek do polskiej państwowości.
Prawdziwym numerem ˝czterolatki˝ rządów SLD-PSL było podpisanie, już po przegranych przez siebie wyborach, ugody między SLD-owskim ministrem finansów a SdRP. To była taka umowa rodzinna. Ugoda to mylące pojęcie. Przypominało to raczej mafijny układ. Oto skarb państwa wspaniałomyślnie rezygnował z olbrzymiej części swoich roszczeń. Zaniżono je z korzyścią dla SdRP, a kosztem skarbu, kosztem podatnika polskiego. Zrobiono to świadomie. Pan minister finansów nie stanął jednak za to przed Trybunałem Stanu. Warto przypomnieć, że jeszcze teraz przed sądami i innymi organami sprawiedliwości toczą się czy też zawisły następujące sprawy.
Sprawa pierwsza, o której zresztą mówił szerzej pan poseł sprawozdawca Wawak, toczy się w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Chodzi o zwrot kwoty prawie 15 mln nowych złotych z rachunków bankowych PZPR.
Po drugie, również Sąd Okręgowy w Warszawie - sprawa unieważnienia aktów notarialnych między SdRP a bankiem PKO BP. Po trzecie, sprawa w Sądzie Wojewódzkim w Poznaniu - już na poziomie egzekucji wyroku prowadzona przez komornika. Po czwarte, w Sądzie Rejonowym dla m.st. Warszawy - sprawa zwrotu sprzętu poligraficznego. Po piąte, Prokuratura Rejonowa w Warszawie - sprawa zagarnięcia mienia społecznego w 1990 r. wartości 75 mln dolarów. Po szóste, znów Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy - sprawa o wyjawienie majątku byłej PZPR itd., tę listę można ciągnąć.
Można powiedzieć, że jest to never ending story, niekończąca się opowieść. Te procesy mogą ciągnąć się jeszcze latami, to jest jakby pośrednio odpowiedź na propozycje polityczne zgłoszone przez posła mecenasa Wende, który mówił, że to właśnie wymiar sprawiedliwości jest tą najlepszą formułą, w której możemy się dobić zwykłej sprawiedliwości. Jak się okazuje ten wymiar sprawiedliwości nie do końca i nie zawsze jest sprawiedliwy i skuteczny. Trzeba więc dla przypomnienia tej sprawy, powołać jedną instytucję, która te sprawy doprowadzi do końca, obejmując zarówno wątki cywilne, jak i karne. Tak właśnie zrobiono w Niemczech, gdzie Bundestag powołał specjalną komisję, która zajęła się majątkiem po siostrzanej partii w stosunku do PZPR NRD-owskiej SED. Efektem prac tamtej komisji było wydanie tzw. białej księgi, która pozwoliła na ustalenie majątku wszystkich organizacji komunistycznych w dawnej Niemieckiej Republice (rzekomo) Demokratycznej. Zróbmy to również w Polsce. Wyjaśnijmy to w końcu. Zakończmy tę sprawę spuścizny po byłych towarzyszach. Inaczej będzie ona odbijać się czkawką, tak ja przy okazji BIG Banku Gdańskiego.
Tego w przekonaniu Klubu Parlamentarnego Akcji Wyborczej Solidarność wymaga i dobro skarbu państwa w wymiarze finansowym, i dobro Polski w wymiarze moralnym. Jest to też szansa dla was, panie i panowie z SLD, aby rozliczyć się definitywnie z przeszłością, nawet jeśli ona jest haniebna, panie pośle.
(Poseł Jerzy Zakrzewski: O nas to niech się pan nie martwi.)
Macie możliwość zrobienia tego nie na niby, ale publicznie, przy otwartej kurtynie. Może to już taka ostatnia możliwość, aby stać się w części wiarygodnym. Wypada to wam, panie i panowie z SLD, zrobić tym bardziej, im głośniej, także dzisiaj na tej sali, parę godzin temu, krzyczycie o konieczności pomocy ludziom biednym, rodzinom wielodzietnym, emerytom i rencistom. Rozliczcie się z majątku, który wam się nie należy, a który należy się właśnie tym ludziom, inaczej wasze apele o wsparcie państwa dla ludzi biednych będą zawsze odbierane jako obłuda i polityczna, cyniczna gra. (Oklaski)
Tego rozliczenia, panie marszałku, Wysoki Sejmie, domagamy się w imię elementarnego poczucia przyzwoitości. Mam nadzieję, że przyzwoitość to nie jest dla SLD słowo ze słownika wyrazów obcych, choć być może ta dzisiejsza debata czy te debaty dowodzą, że akurat w tej kwestii nie mam racji. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia