3 kadencja, 16 posiedzenie, 1 dzień - Poseł Aleksander Hall

3 kadencja, 16 posiedzenie, 1 dzień (22.04.1998)


1 punkt porządku dziennego:
Poselski wniosek o przeprowadzenie referendum ogólnokrajowego w sprawie reformy podziału i ustroju terytorialnego Rzeczypospolitej Polskiej (druk nr 284).


Poseł Aleksander Hall:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Mam zaszczyt w imieniu Klubu Parlamentarnego AWS przedstawić nasze stanowisko w sprawie wniosku o przeprowadzenie ogólnokrajowego referendum w sprawie reformy podziału i ustroju terytorialnego Rzeczypospolitej Polskiej. Referendum jest szczególnym sposobem stanowienia prawa. Konstytucja stwierdza, że może je zarządzić Sejm bezwzględną większością głosów lub prezydent za zgodą Senatu i to w sprawach o szczególnym znaczeniu dla państwa. Ze szczególną rozwagą i poczuciem odpowiedzialności trzeba sięgać po ten sposób stanowienia prawa, a także z dobrym rozeznaniem sprawy, która ma być rozstrzygana właśnie za pomocą takiej metody stanowienia prawa. Są kwestie generalne dotyczące na przykład konstytucji czy jakiegoś bardzo kontrowersyjnego projektu prawa i wtedy referendum jest w pełni uprawnioną metodą przecięcia sporu dzielącego społeczeństwo. Ale podział terytorialny kraju to jest materia, która wyjątkowo - powiedziałbym - nie nadaje się do przeprowadzania referendum. Żaden, duży czy średni, kraj Europy, który przeprowadzał reformy administracyjne, reformy samorządowe, nie sięgał po ten sposób stanowienia prawa.

    (Głos z sali: A Francja?)

    Właśnie, panie pośle, Francja. (Oklaski) Otóż, pan się głęboko myli. W roku 1982 Francja, kraj, który ma długą tradycję, jeśli chodzi o referendum, przeprowadził, zresztą pod lewicowymi rządami, reformę samorządową, reformę regionalną. Zrobił to poprzez ustawę, a nie referendum. (Oklaski) Zrobił to z powodu dosyć zasadniczych racji, które chcę panu w tej chwili przedstawić, a to dlatego że one odnoszą się także i do naszej sytuacji. Referendum to jest rozstrzygnięcie: tak lub nie. Nie ma w nim miejsca na żaden kompromis, na cyzelowanie prawa, na dopracowywanie ustaw. A takie dopracowywanie, cyzelowanie ustaw, poszukiwanie kompromisów w sprawach ważnych - czego zresztą mieliśmy dowód w ostatnią sobotę i zaowocowało to decyzją prezydenta w dniu wczorajszym - jest akurat w tej sprawie potrzebne. Referendum to jest postawienie sprawy: kto kogo. Ale jest gorzej: referendum w sprawie podziału administracyjnego kraju to jest także przeciwstawienie sobie z pełną premedytacją sąsiadujących ze sobą regionów, województw, wspólnot lokalnych i być może o to właśnie chodzi zwolennikom przeprowadzenia referendum w tej kwestii. Szczególnie powinni o tym pamiętać ci, którzy bez przerwy mówią o unitarności kraju i potrzebie jej zachowania. Wzniecanie lokalnych konfliktów, przeciwstawianie sobie poszczególnych wspólnot terytorialnych nie jest sposobem na skuteczną ochronę unitarnego charakteru państwa.

    Kolejna sprawa - nie pierwsza, ale też nie bez znaczenia, czyli koszty. Teraz wiemy, że wybory do gmin odbędą się we wrześniu, może w październiku...

    (Głos z sali: Może w grudniu!)

    ...oczywiście referendum wymagałoby dużych wydatków, których w naszym trudnym budżecie powinno się unikać.

    I wreszcie - to nie jest przypadek - koalicja SLD i PSL zapowiadała reformy ustrojowe państwa. Miała 4 lata na ich przeprowadzenie, a jeśli nie na przeprowadzenie, to przynajmniej na zapytanie obywateli o to, jaką wizję ustrojową państwa wybierają. (Oklaski) Pan poseł Kłopotek zachwala dzisiaj referendum. Dlaczego nie proponował referendum w poprzednim Sejmie...

    (Głos z sali: Nie był posłem.)

    ...dlaczego w takim razie jego klub nie proponował wtedy tego referendum? Dlaczego SLD, które zachwalało i głosiło stale potrzebę przeprowadzenia reformy administracyjnej i samorządowej, nie wybrało właśnie drogi tej reformy, gdy ponosiło odpowiedzialność za rządy w Polsce? Nie wybraliście jej, dlatego że wiedzieliście, iż referendum nie jest w tych kwestiach dobrym sposobem stanowienia prawa.

    (Głos z sali: Referendum nie stanowi prawa.)

    A więc, proszę państwa, o co tak naprawdę chodzi?

    (Głos z sali: Właśnie.)

    Chodzi w istocie o to, aby zahamować reformę samorządową, administracyjną i taka jest prawdziwa intencja wnioskodawców. Wiemy też dobrze, że nasze polskie doświadczenie z referendami - można nad tym ubolewać - nie jest najszczęśliwsze.

    (Głos z sali: Zlikwidować.)

    W żadnym z dwóch referendów, które się odbyły, w tym jedno dotyczące niezwykle ważnej kwestii - konstytucji, bo nie ma w istocie ważniejszej sprawy dla państwa niż jej przyjęcie - nie osiągnięto 50% frekwencji, a w przypadku referendum właśnie wymóg przekroczenia 50% frekwencji jest warunkiem niezbędnym, aby miało ono moc stanowiącą. W istocie więc sprawa ta dotyka filozofii państwa oraz jego wizji. W tej akurat kwestii mamy do czynienia z wyraźną ostrą konfrontacją dwóch wizji państwa. Dzisiaj Polska jest niewątpliwie krajem demokratycznym, to jest nasza wielka zdobycz, ale jest zarazem skrajnie scentralizowana i w Warszawie - w stolicy, w rządzie, w parlamencie zapadają szczegółowe decyzje, dotyczące wspólnot lokalnych, poszczególnych części naszego kraju. To jest model, który nie sprzyja przejmowaniu odpowiedzialności przez społeczeństwo, wspólnoty lokalne, jednostki. To jest model państwa paternalistycznego i my chcemy z nim zerwać, państwo zaś tego modelu chcecie bronić.

    (Głos z sali: Kto?)

    I o to właśnie w tym sporze, dotyczącym referendum, chodzi. (Oklaski)

    Mówicie państwo: trzeba zapytać ludzi, nie bójcie się referendum. Otóż chcemy bardzo wyraźnie powiedzieć: tak, zapytaliśmy ludzi, bo we wrześniu zeszłego roku odbyły się wybory parlamentarne. (Gwar na sali) Ugrupowania polityczne szły do tych wyborów ze swoimi programami. Wiem, jaki był program wyborczy Akcji Wyborczej Solidarność, wiem, jaki był program Unii Wolności.

    (Głos z sali: Jednolity?)

    Oba te ugrupowania głosiły wizję państwa zdecentralizowanego, państwa, które rozwija ideę samorządności. Program Akcji Wyborczej Solidarność odwoływał się poza tym bardzo wyraźnie do pewnej warstwy ideowej - do zasady pomocniczości, wyprowadzanej z katolickiej nauki społecznej. Ta zasada głosi, że jednostki, wspólnoty lokalne, muszą i powinny podejmować zadania publiczne na miarę ich własnych możliwości. Państwo, rząd mogą i muszą podejmować te zadania, którym nie są w stanie podołać wspólnoty najbardziej elementarne, wspólnoty lokalne. Tej zasadzie jesteśmy wierni. Chcemy właśnie takiego państwa, silnego siłą wspólnot lokalnych, wspólnot terytorialnych, państwa, które nie boi się cedować uprawnień na swoich obywateli, bo na poparciu tych obywateli po prostu stoi.

    Proszę państwa, uważamy, że ten parlament i ta większość parlamentarna Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności, popierająca rząd Jerzego Buzka, ma pełny mandat polityczny, aby niewiele ponad pół roku po wyborach realizować program, który przedstawiła społeczeństwu. My się tej odpowiedzialności nie boimy. Wrócimy do ludzi, wrócimy do wyborców i rozliczymy się z tego, co zrobiliśmy, bo jestem przekonany, i parlamentarzyści Akcji Wyborczej Solidarność są o tym przekonani...

    (Głos z sali: Nie wszyscy.)

    ...że zrobimy to dla dobra Polski, dla jej przyszłości, tworząc państwo bardziej obywatelskie i bardziej nowoczesne. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia