3 kadencja, 110 posiedzenie, 2 dzień - Poseł Włodzimierz Konarski

3 kadencja, 110 posiedzenie, 2 dzień (06.06.2001)


9 i 10 punkt porządku dziennego:

9. Informacja ministra spraw zagranicznych o podstawowych kierunkach polityki zagranicznej Polski.
10. Informacja rządu o stanie negocjacji Polski z Unią Europejską.


Poseł Włodzimierz Konarski:

    Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Zaproponuję kilka krytycznych komentarzy dotyczących tematu dzisiejszej debaty. Zacznę od kwestii polityki subregionalnej. Obecne dziesięciolecie stworzyło w Europie Środkowej i Wschodniej dogodne warunki do bliskiej współpracy państw tej części naszego kontynentu. Polska w sposób zupełnie oczywisty jest dobrze predestynowana do odgrywania tu szczególnie istotnej roli inspirującej i organizującej współpracę polityczną, tak by przez to zwielokrotnić potencjał polityczny, i nasz własny, i naszych wschodnich, i środkowoeuropejskich partnerów. Jednak ani w kwestii integracji europejskiej, ani też w dziedzinie współpracy wewnątrz i na zewnątrz Sojuszu Północnoatlantyckiego wspólne interesy tych państw nie były prezentowane w sposób politycznie znaczący, a różnice stanowisk niejednokrotnie bardziej były widoczne. Działo się tak mimo znacznej częstotliwości wzajemnych wizyt i spotkań. Stąd wniosek, że negocjowanie wspólnego mianownika interesów niestety nie było należycie skuteczne. Dlatego warto jeszcze raz podkreślić, że dążenie do wspólnego działania i harmonizowania interesów we współpracy subregionalnej jest szczególnie dla nas ważne i wysoko szanowane zarówno w Unii Europejskiej, jak i w NATO. Trzeba więc starać się o to uporczywie, a przede wszystkim skutecznie.

    W kwestii polityki wschodniej uzyskany w ostatnich miesiącach postęp jest godzien podkreślenia, z tym się wszyscy zgadzamy. Mamy rzeczywiście lepsze perspektywy w stosunkach z Rosją, w których do odrobienia jest spory przecież dystans. Aby jego odrabianie nie trwało zbyt długo, potrzebne są umiejętne starania, a nie tylko spektakularne wizyty. Chodzi teraz o napełnienie treścią wszystkich dziedzin stosunków polsko-rosyjskich, aby stały się one przyjazne i korzystne. Nie należy przy tym tworzyć wrażenia, że tylko lub głównie interesują nas stosunki gospodarcze. Przecież nie będą się one rozwijać, jeżeli nie potrafimy ułożyć z Rosją korzystnego dialogu politycznego, którego nieodłączną cechą jest wzajemne wykazanie zrozumienia interesów obu sąsiadujących państw, nawet jeżeli interesy te są rozbieżne. Odnotować tu jednak gwoli rzetelności trzeba godny uznania akcent w przemówieniu ministra o potrzebie ożywienia dialogu politycznego z Rosją. Opozycja powinna to novum pokwitować z uznaniem i baczyć, jaka będzie realizacja tego akcentu.

    Głębsza refleksja potrzebna jest na pewno w sprawie stosunków sąsiedzkich z Białorusią. Chciałbym zapytać, czy obecna negatywna stagnacja tych stosunków rzeczywiście służy naszym interesom; kto i jakie z tego stanu rzeczy odnosi korzyści. Powstrzymam się jednak od nacisku na to pytanie, bo pan minister stwierdza: ˝potrzeba aktywnej polityki wobec władz Białorusi˝. To, Wysoki Sejmie, znacząca i słuszna innowacja.

    Priorytetową dziedziną są niewątpliwie stosunki polsko-amerykańskie. Te rzeczywiście rozwijają się bardzo dobrze i nie ma powodu, aby - jak to się przecież ostatnio nierzadko zdarza w Europie Zachodniej - wytykać nam zbytni proamerykanizm. Słuszne jest niewątpliwie polskie stanowisko, w którym akcentujemy nasze i amerykańskie, i europejskie powiązania, odrzucając tezę, że mogą one wzajemnie sobie przeszkadzać. Warto jednak pamiętać, że taka nasza polityka jest do utrzymania tak długo, jak długo wspólnota amerykańsko-europejskich interesów przeważać będzie nad rozbieżnościami. Gdyby bowiem stało się inaczej, to kłopoty nie dadzą na siebie długo czekać. Dobrze więc będzie, jeżeli w naszej polityce zagranicznej na miarę naszych możliwości będziemy dążyć do usuwania sprzeczności i budowania europejsko-amerykańskich związków. Te są wręcz niezastąpione, jeśli chodzi o międzynarodowe bezpieczeństwo. Jakikolwiek sceptycyzm w tej sprawie, po którejkolwiek stronie Atlantyku, może tylko międzynarodowemu bezpieczeństwu zaszkodzić.

    Na pewno pomocna może być nasza polska perswazja, ale tylko wtedy, jeżeli będzie prowadzona umiejętnie i na pewno niehałaśliwie.

    Słychać wątpliwości, czy Polska nie staje się zbyt pasywna w polityczno-militarnym dialogu o międzynarodowym bezpieczeństwie państw, o przeciwdziałaniu potencjalnym nowym zagrożeniom. Prowadzenie takiego międzynarodowego dialogu - udział w nim znaczący - jest trudne. Wymaga solidnego warsztatu dyplomatycznego, dobrego badawczego zaplecza, umiejętności pozyskiwania stosownego wsparcia innych państw i rządów. Czy dysponujemy takimi instrumentami? Jednak i tutaj w przemówieniu ministra dostrzec należy sporo konstruktywnych sformułowań, które mogą, powiedzmy to tak, bardziej pomyślnie rokować na przyszłość.

    Jedna uwaga w sprawie niemieckich odszkodowań. Myślę, że wszyscy podzielamy satysfakcję pana ministra, że sprawa dobiega końca. Przypomnę tylko, że SLD nie szczędził wysiłku, aby rozwiązywać ten bolesny problem we współpracy z największą formacją polityczną współczesnych Niemiec - SPD. Leszek Miller wielokrotnie i szczegółowo omawiał sprawę z przewodniczącym SPD Gerhardem Schröderem, o czym informowaliśmy w prasowych komunikatach. Pozwolę więc sobie o tym przypomnieć.

    Kończąc, chcę jeszcze powiedzieć, że nie zauważyłem - proszę o informację, jeżeli się mylę - jednak wystarczającego polskiego starania, aby rozwijać to, co w Unii Europejskiej nazywa się Wspólną Polityką Zagraniczną i Bezpieczeństwa. Rozdany posłom niedawno raport stwierdza, że negocjacje zamknięto, cytuję: ˝tymczasowo, 6 kwietnia 2000 r.˝ Raport ten wylicza cały szereg niezrealizowanych jeszcze zobowiązań. A przecież w tej sprawie nie ma w Polsce kontrowersji politycznych ani też przeszkód ekonomiczno-finansowych. Jest natomiast przekonanie, że tu właśnie moglibyśmy dobrze pokazać nasze europejskie zainteresowanie i umiejętności. Myślę, że na ten temat powinniśmy w Sejmie otrzymać oddzielnie bardzo szczegółowe i przekonywujące informacje. Nie sposób też nie powiedzieć, słuchając zapewnień o tym, że jesteśmy nadal w czołówce kandydatów do Unii, bo dzisiaj one padły, że nawet jeżeli w odnośnym dokumencie Brukseli jest takie twierdzenie, to jeszcze powinniśmy, rozumiejąc, jak mówił minister Kułakowski, cytuję: ˝dozę uznaniowości Brukseli˝ , powinniśmy, powtarzam, jeszcze sami o tym się przekonać, a tu, jak wyraźnie widać, przeważają wątpliwości i myślę, że to one są bliższe prawdy. Dziękuję. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia