3 kadencja, 45 posiedzenie, 3 dzień - Poseł Antoni Szymański

3 kadencja, 45 posiedzenie, 3 dzień (04.03.1999)


16 punkt porządku dziennego:
Pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o równym statusie kobiet i mężczyzn (druk nr 569).


Poseł Antoni Szymański:

    Panie Marszałku! Panie i Panowie Posłowie! Mówienie w naszej rzeczywistości o potrzebie zagwarantowania równego statusu kobiet i mężczyzn jest, wydawałoby się, truizmem i banałem. Równy status kobiet i mężczyzn to oczywisty wymóg cywilizacyjny i niekwestionowany standard praw człowieka, dotyczący na równi tak kobiety, jak i mężczyzny.

    W licznych przepisach prawa polskiego zasada równości płci jest dostatecznie chroniona. Prawa matek i ojców do opieki nad dzieckiem zostały ostatecznie zrównane w 1996 r. Innego zdania są jednak projektodawcy omawianej ustawy, uważający, że sytuacja w naszym kraju dalece odbiega od tych standardów, a równe prawa kobiet i mężczyzn nie są realizowane w życiu publicznym.

    Te przywołane na wstępie prawa człowieka wynikają z równej godności i jednakowej wartości kobiety i mężczyzny. Są oni sobie równi, ale różni poprzez swoją tożsamość płci i związane z nią zadania życiowe.

    Współcześnie kobiety w Polsce zdominowały cieszące się społecznym szacunkiem zawody nauczycielski i lekarski, profesję prawniczą, mają swobodny dostęp do studiów wyższych i od dziesiątków lat konstytucja, przepisy prawa pracy, prawa rodzinnego gwarantują im pełnię praw obywatelskich, a także ochronę macierzyństwa. W tej sytuacji mówienie, że kobiety są dyskryminowane z powodu płci, jest zwykłą demagogią. Rzeczywiste równouprawnienie to szanowanie każdej płci w jej naturalnej odmienności, to tworzenie warunków do rozwoju pełni człowieczeństwa przy poszanowaniu dla bogactwa natury męskiej i kobiecej.

    Ideologizacja tego niezwykłego projektu, któremu dzisiaj poświęcamy uwagę, poszła tak daleko, że w jego sformułowaniach ignoruje się zasady logicznego myślenia. Choć ze wstępu wynika, że projekt ma przeciwdziałać wszelkiej dyskryminacji z powodu płci, ale właśnie dlatego - jak wyjaśniają projektodawcy - wprowadzić trzeba dodatkowe środki wspierające określoną płeć, a zatem dyskryminujące drugą. W projekcie ustawy proponuje się wprowadzić sformułowania w duchu skompromitowanej poprawności politycznej. Na przykład w ustawie o obywatelstwie polskim proponuje się zastępować wyrazy: ˝cudzoziemka˝, ˝kobieta˝ - wyrazem ˝osoba˝, choć są to sformułowania zgodne z prawidłami języka polskiego, nie kwestionujące w żadnym razie, że kobieta jest osobą.

    Trudno zgodzić się na kształtowanie w sposób sztuczny reguł społecznych, idących tak daleko, że można mówić o powrocie do przerabianych już w przeszłości założeń inżynierii społecznej, kiedy to państwo wiedziało lepiej i urządzało życie obywateli na wszystkich płaszczyznach. Do czego innego bowiem prowadzi zasadniczy art. 4 ust. 1 projektu ustawy, który proponuje wprowadzić wymóg zatrudniania po nie mniej niż 40% kobiet i mężczyzn w organach kolegialnych powoływanych, wybieranych lub mianowanych przez organ władzy publicznej. Obowiązek ten doprowadziłby w praktyce do zatrudniania - aby zapewnić właściwy udział procentowy przedstawicieli każdej płci - pracowników miernych, ale właściwych ze względu na płeć. Projektowany przepis narusza reguły demokracji i narzuca społeczeństwu rozwiązania, których ono wcale nie pragnie. Przypomina on okres ˝słusznie miniony˝, w którym w odpowiednich proporcjach np. do Sejmu wybierano stosowny procent robotników, chłopów, inteligencji. Obecnie ma o tym decydować płeć, niezależnie od tego, czy wybierający chciałby - a ma do tego najlepsze prawo - wybrać według uznania same kobiety lub samych mężczyzn. Dodać należy, że takiej zasady parytetu płci wbrew opinii wnioskodawców nie wprowadziło żadne państwo Unii Europejskiej.

    Innym sztucznie preparowanym wymogiem ustawowym byłby nałożony na pracodawcę obowiązek zapewnienia pracy w warunkach wolnych od molestowania seksualnego, skoro nie zdefiniowano zachowań, które za molestowanie uznać można. Taka sytuacja prowadziłaby do zupełnej dowolności w określaniu tego, co jest molestowaniem seksualnym. Przykłady z odległych Stanów Zjednoczonych, gdzie za przejaw takiego zachowania uznaje się czasem komplement pod adresem kobiety, są wielce pouczające.

    Następnym przykładem nie tylko kreowania przez projektodawców przyszłości społeczeństwa, ale i rewizji przeszłości jest obowiązek uwzględniania w treści podręczników szkolnych i pomocy naukowych zasady równości płci. Chodzi tu o wyeliminowanie tzw. stereotypów ról kobiecych i męskich w nauczaniu - w historii, w biologii, w zajęciach sportowych. W praktyce sprowadzi się to do realizacji przez kobiety wzoru zachowań męskich, a przez mężczyzn kobiecych. Tego rodzaju rewizja podręczników szkolnych doprowadziłaby do zatarcia różnic pomiędzy rolami społecznymi kobiet i mężczyzn. Groźną konsekwencją tego stanu rzeczy byłaby niejednokrotnie utrata identyfikacji płciowej, co byłoby groźne dla rodzin, a także prowokowało daleko idące zmiany obyczajowe. Przyjęcie rozwiązań tej ustawy spowodowałoby swoistą cenzurę programów szkolnych, eliminację z nich treści, gdzie kobieta łączona jest np. z macierzyństwem, bo tworzy to u uczniów, zdaniem projektodawców, niebezpieczny stereotyp.

    Na podstawie art. 7 ust. 3 zweryfikować byłoby trzeba podejście do np. całej literatury pięknej, historii, pod kątem poprawności w równym traktowaniu płci. Zamiast analizy postaw bohaterów literackich i historycznych, rozważania problemów walk patriotycznych, zdrady, wierności zasadom, śledzić należałoby sytuacje literackie, w których kobieta znajdowała się w gorszej sytuacji społecznej.

    Analizując dalsze postanowienia projektu, stykamy się z rozwiązaniem nakazującym pracodawcy, np. właścicielowi agencji ochroniarskiej, tłumaczyć się na piśmie odrzuconej kandydatce, dlaczego jej nie przyjął do pracy, a zaangażował mężczyznę, mimo że oboje mieli podobne kwalifikacje. Pracodawca nie będzie też mógł formułować oferty pracy w sposób eksponujący płeć, np.: potrzebny do pracy samotny mężczyzna, gdyż w ocenie projektodawców stawia to w uprzywilejowanej sytuacji kandydata jednej płci. Tego rodzaju postanowienia spowodowałyby niejednokrotnie narzucanie wyboru pracownika według kryterium płci. Nie byłoby też możliwe kierowanie do starającego się o pracę pytań co do jego stanu cywilnego, nałogów, planów rodzinnych, gdyż byłoby to oceniane jako wkraczanie w sferę prywatności. Zapytam: Jak to się ma do swobody zawierania umów między pracodawcą a pracownikiem, co jest przecież fundamentalną zasadą gospodarki rynkowej, lub też do prawa pracodawcy do bliższej wiedzy o pracowniku, któremu chce powierzyć współdecydowanie o firmie, skoro wiedza pracodawcy ma się ograniczać tylko do znajomości formalnego wykształcenia pracownika?

    Nad przestrzeganiem tych przepisów, których próbkę zaprezentowano, czuwać będzie powołany przez prezydenta rzecznik do spraw równego statusu oraz odwoławcza Komisja do Spraw Równego Statusu. Oba urzędy będą niezwykle kosztowne, wyposażone w biura, pracowników, których wynagrodzenie ustali prezydent. Rzecznik i komisja prowadzić będą dochodzenia i inspekcje w przedsiębiorstwach prywatnych i w sektorze publicznym w trybie działań administracyjnych i ekonomicznych. Działania te podejmowane będą przez te urzędy z własnej inicjatywy i na wniosek zainteresowanych, a również - co szczególnie znamienne - na wniosek osób czy organizacji nie będących stroną. Oznacza to niezwykle głęboką ingerencję struktur państwa w problemy, które na to nie zasługują.

    Projekt zgodnie z art. 15 ust. 2 przyznaje rzecznikowi do spraw równego statusu prawo do dokonywania kontroli, w pkt. 4 zaś mowa jest o przesłuchiwaniu osób. Komisja do Spraw Równego Statusu miałaby uprawnienia do sądzenia i orzekania kar grzywny lub grzywny i ograniczenia wolności. Są to niezwykle poważne uprawnienia sądowe i prokuratorskie, których zaproponowanie w omawianej ustawie jest zwykłym nadużyciem. Groźnie brzmią zapowiedzi projektodawców, że w przypadkach naruszenia zasady równości płci w szybkiej procedurze komisji zapadałyby wiążące dla uczestników sporu rozstrzygnięcia i orzekane byłyby kary.

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Gdyby przyjąć proponowane rozwiązania, prawo stałoby się stymulatorem zmian modelu rodziny przez odmienne niż dotychczas usytuowanie w nim kobiety. Stymulowałoby do porzucania roli matki, żony na rzecz pracy poza domem i uczestniczenia w życiu publicznym oraz do mierzenia jej wartości wyłącznie stopniem uczestnictwa w życiu publicznym. Tymczasem oczekiwania kobiet są zupełnie inne. Badania socjologiczne wskazują, że 3/4 kobiet poczucie satysfakcji życiowej czerpie z życia rodzinnego, a 38% badanych kobiet zrezygnowałoby z pracy zarobkowej, gdyby mąż zarabiał wystarczająco dużo.

    To kobieta winna mieć prawo wyboru modelu swojego życia. Kiedy wybierze swe naturalne zadanie - życie dla rodziny, prawo winno ją chronić, wspierać, a praca w rodzinie winna być dowartościowana nie tylko przez społeczny prestiż, ale wymiernie, materialnie. Również z punktu widzenia pewnego pragmatyzmu społecznego wobec rosnącej fali demoralizacji, przestępczości nieletnich praca kobiet w rodzinie przynosi wyłącznie pozytywne skutki.

    Mając na względzie antydemokratyczny charakter projektu, próbę wprowadzenia kryterium płci, a nie osiągnięć i kwalifikacji przy mianowaniu osób do organów kolegialnych, próbę ograniczenia wolności słowa i zrzeszania się według uznanych przez siebie kryteriów, niekonstytucyjny charakter projektowanej instytucji rzecznika do spraw równego statusu oraz Komisji do Spraw Równego Statusu, składam wniosek o odrzucenie tego projektu w pierwszym czytaniu. Dziękuję za uwagę. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia