3 kadencja, 110 posiedzenie, 2 dzień (06.06.2001)
9 i 10 punkt porządku dziennego:
9. Informacja ministra spraw zagranicznych o podstawowych kierunkach polityki zagranicznej Polski.
10. Informacja rządu o stanie negocjacji Polski z Unią Europejską.
Poseł Czesław Bielecki:
A zatem trzeba tu dokonać wyraźnego przyspieszenia. Z tego też powodu połączone prezydia obu Komisji: Spraw Zagranicznych i Obrony Narodowej, wykonają swój konstytucyjny obowiązek, jakim jest cywilna kontrola nad armią, i poproszę ministra obrony narodowej, żeby przedstawił nam politykę obronną, jaką kształtuje w kontekście polityki zagranicznej. Jest jeden warunek sensowności takiej debaty. Chcemy o tym mówić w połączonych komisjach po to, żeby osiągnąć zgodę, ocenić to, co się robi, i móc to kontynuować. Mówić nie po to, aby rząd cieni kłócił się z rządem istniejącym, a następnie kwestionował jego rozwiązania. Myślę, że tylko taka debata o polityce zagranicznej ma sens i bardzo szkoda, że mało elementów takiej właśnie debaty możemy usłyszeć na tej sali.
W sprawie Unii Europejskiej. Opozycja próbuje przedstawić nam fałszywe optimum. Fałszywe optimum zakłada, że można otrzymać jak najwięcej jak najmniejszym kosztem. To mistyfikuje istotę wyzwania. Uczestniczymy w negocjacjach, w których to my jesteśmy stroną aplikującą, i poprzednicy nasi, kraje, które były przed nami przyjmowane do Unii Europejskiej, były w takiej samej sytuacji. Oczywiście rząd popełnił szereg istotnych błędów, przede wszystkim deklarował więcej niż był w stanie zrobić i wierzył, że te deklaracje są w stanie zmobilizować opinię publiczną. Myślę, że to był błąd i dzisiaj opinia publiczna może być zawiedziona faktem, że pewne sprawy nie zostały przeprowadzone albo że z pewnych postulatów czy żądań w trakcie negocjacji trzeba będzie rezygnować. Tylko nie rozumiem jednego. Nie rozumiem, jak przyszły rząd - ktokolwiek go będzie formował - czy jego przyszli ministrowie mogą dezawuować pozycję naszego państwa poprzez wytykanie błędów, tak jakby sami ich nie robili. Przecież to utrudni im przyszłą pracę, zmierzającą do kontynuacji tego zadania. Sam wielokrotnie podnosiłem, że to rząd ma przygotować harmonizację prawa europejskiego, a w Wysokiej Izbie musimy możliwie szybko te rozwiązania uchwalić, przegłosować. Ale ta podstawowa praca należy do rządu. Łatwo kształtuje się maksymalistyczne rozwiązania i rzeźbi się je w słowach. Przyjdzie nowy rząd i będzie musiał ten sam problem rozwiązać. Nie jesteśmy w stanie sami dobiec do standardów europejskich szybciej niż zrobimy to w ramach polityki integracyjnej. To jest oczywistość. A zatem po co w tej chwili stawiać wnioski, z którymi za chwilę sami będziecie się, panowie, borykać, gdy przed wami stanie praktyczne rozwiązywanie dylematów, które dzisiaj rzucacie nam jak kłody pod nogi?
Myślę, że nie jest prawdą, że w głównej debacie europejskiej rząd czy Sejm nie biorą udziału na tym najwyższym poziomie - rozważań modelowych. Konferencja Międzyrządowa w 2004 r., tak jak to określał minister spraw zagranicznych Władysław Bartoszewski (i Polska w ramach tej konferencji) będzie musiała odpowiedzieć sobie na cztery podstawowe pytania. Rozważyć podział kompetencji między Unią Europejską a państwami członkowskimi i określić, na ile i jak będzie zachowana zasada subsydiarności; zdecydować o statusie Karty Praw Podstawowych i konstytucji europejskiej; uprościć traktaty statuujące Wspólnotę i Unię w celu zwiększenia ich przejrzystości i zrozumiałości dla obywateli Europy oraz określić rolę parlamentów państwowych w całej strukturze instytucji europejskich, gdzie kwestia legitymacji demokratycznej jest kwestią podstawową. Wydaje mi się, że prowadząc dzisiaj debatę na hasła, nie mamy wielkich szans w przyszłości w merytoryczny, głęboki sposób rozważyć, co jest przyszłą wizją Europy. Europy rozumianej nie jako zawołanie, nie jako polityczny frazes, a jako kształt instytucjonalny, istotny i dla państw, i dla narodów, i dla społeczności lokalnych.
Polityka wschodnia. Myślę, że dyskusja medialna na ten temat, która rozpoczęła się od hasła minimalizmu politycznego, jest dobrym punktem odniesienia. Opozycja, a szczególnie SLD, mówi, że lepiej sobie ułoży stosunki z Rosją, twierdząc, iż rząd AWS robił to w sposób niekonsekwentny...
(Głos z sali: Niekompetentny!)
...niekompetentny, niezdarny, niezręczny. Skąd ta pewność? Czy panowie mają jakieś historyczne doświadczenia, które pokazują, że to wy byliście tymi lepszymi, bardziej wiarygodnymi partnerami Rosji jako reprezentanci Polski? Ja mówię po rosyjsku i pewnie dlatego odróżniałem bardzo wyraźnie znaczenie słowa ˝rosyjski˝ od znaczenia słowa ˝sowiecki˝.
Właśnie udało się w czwartej próbie (a mam na to jako świadka posła SLD, pana posła Kobielusza) namówić naszych kolegów z Dumy rosyjskiej, abyśmy odbyli w Kaliningradzie konferencję dotyczącą przyszłości tego podmiotu Federacji Rosyjskiej, jakim jest obszar kaliningradzki. Mamy wspólnie debatować: przedstawiciele Parlamentu Europejskiego, Sejmu litewskiego, Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej i Sejmu Rzeczypospolitej. To są ramy organizacyjne, w obrębie których można wypracować pewien pomysł polityczny dla Obwodu Kaliningradzkiego: jak będzie on wyglądał otoczony przez przyszłe kraje NATO i Unii Europejskiej.
Myślę zatem, że polityka wschodnia to nie jest kwestia maksymalizacji w słowach, a jednocześnie skłaniania do minimalizmu politycznego i umywania rąk od naszych zobowiązań wobec tych krajów. Szczególnie że Unia Europejska i NATO właśnie od nas oczekują w tej dziedzinie aktywności. Ale przecież polityka realna leży gdzieś pomiędzy wizją a rzeczywistością i żebyprzeprowadzać tę politykę realną, trzeba nadawać jej, poprzez ludzi i poprzez idee, konkretne kształty. Zgadzam się z panem posłem Cimoszewiczem, że kadry to podstawa. Tylko muszę powiedzieć, że na tym poziomie ogólnej zasady zgadzamy się bez trudu. Mamy jednak dalej problem: dlaczego w Komisji Spraw Zagranicznych na ogół jednomyślnie z nami, partiami popierającymi rząd, głosowaliście za kandydatami na ambasadorów, uważając, że byli to kandydaci, którzy spełniali wymogi merytoryczne? Może więc polityka i ministra Geremka, i ministra Bartoszewskiego służyła polskiej racji stanu i budowie apolitycznych kadr służby zagranicznej? Myślę, że los mniej więcej równo obdzielił wszystkie stronnictwa polityczne, liczbę ludzi niekompetentnych. Proponuję, aby pracować nad profesjonalną dyplomacją nie w duchu łatwej polemiki, tylko myśląc o przyszłości, w której nie wiadomo jeszcze, kto będzie rządził naszym krajem, że to na rządach SLD i PSL, i na rządach AWS i Unii Wolności, a teraz już tylko AWS ciąży odpowiedzialność za to, że nie byliśmy w stanie do dziś wypełnić w Sojuszu Północnoatlantyckim tych ram kadrowych i tych miejsc, które Sojusz nam oferował. I już dziś warto myśleć o tym, kto wypełni przyszłych 50 miejsc w ławach Parlamentu Europejskiego i kto zapełni tysiące stanowisk w Unii Europejskiej, o których już dziś mówi się publicznie, że mogą oczekiwać na przedstawicieli Polski.
A zatem zdolność do przemiany nas samych, o której mówił pan przewodniczący Miller, zaczyna się od zdolności nas samych do zauważenia faktu, że tak niewiele się zmieniliśmy, chociaż tak wielkie stoją przed naszym państwem wyzwania. Sądzę, że to, co zrobiły Irlandia czy Finlandia jako nowi członkowie Unii Europejskiej, zrobiły dlatego, że rozumiano, jak bardzo liczy się kapitał intelektualny. Częścią tego kapitału intelektualnego jest zrozumienie interesu państwa, umiejętność myślenia o dobru publicznym nie poprzez interes ciasnopartyjny. Polska nie upadała w przeszłości dlatego, że było to nieuchronne, tylko dlatego, że elity rządzące lub pretendujące do rządów traciły instynkt państwowy, zapominały, że polityka wewnętrzna i zewnętrzna wiążą się ze sobą. Polityka zagraniczna nie może być poddana permanentnej presji partyjnych sporów. Dlatego, jeżeli dzisiaj SLD krytykuje rząd za - często faktyczne - błędy, warto pomyśleć o stylu tej krytyki, smaku tej krytyki czy też braku smaku. Pod koniec szkodzi on nie AWS-owi, czy AWS-owi i Unii Wolności, a szkodzi po prostu Polsce. Jeżeli zatem apelowano tu o zdolność do przemiany nas samych, to proponuję, żeby ta ciężka praca była wykonywana przez każdą partię na jej własną odpowiedzialność i zasługę. Lub szkodę. Dziękuję bardzo. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia