3 kadencja, 110 posiedzenie, 2 dzień - Poseł Bronisław Geremek

3 kadencja, 110 posiedzenie, 2 dzień (06.06.2001)


9 i 10 punkt porządku dziennego:

9. Informacja ministra spraw zagranicznych o podstawowych kierunkach polityki zagranicznej Polski.
10. Informacja rządu o stanie negocjacji Polski z Unią Europejską.


Poseł Bronisław Geremek:

    Panie Prezydencie! Panie Premierze! Panie Marszałku! Polityka zagraniczna jest w Polsce przedmiotem porozumienia. Mam nadzieję, że wymiana zdań przed chwilą nie narusza w niczym tego obrazu. Porozumienie powinno iść w parze z poszukiwaniem partnerstwa. Można powiedzieć, że tyle porozumienia, ile partnerstwa. Ale jest rzeczą bardzo ważną, ażeby to porozumienie, które jest w interesie państwa, utrzymało się ponad partyjnymi konfliktami. Unia Wolności wysoko ceni działania ministra Władysława Bartoszewskiego w tym zakresie i także jego wkład w budowę wizerunku Polski w świecie.

    Doroczna debata nad polityką zagraniczną ma za cel określenie pewnych strategicznych założeń tej polityki i nie powinno być tak, ażeby ten generalny konsens miał wykluczać różnice opinii, ścieranie się różnych podejść i opcji. Jest miejsce na pewe spory, których odniesieniem jest interes kraju, bo właśnie wtedy, kiedy jest taki spór, polityka zagraniczna jest przedmiotem zainteresowania opinii publicznej.

    U progu XXI wieku warto powiedzieć, że stoimy przed dylematami strategicznymi, które wiążą się z globalizacją polityki międzynarodowej i zwiększeniem współzależności gospodarczej oraz z końcem zimnej wojny, po której krajobraz polityczny jest odmienny. I to spowodowało szczególną aktualizację historycznych wizji, z których pierwsza, już 200 lat temu sformułowana, poszukiwała zintegrowanej wizji gospodarki globalnej. Druga poszukiwała określenia globalnego porządku politycznego. Każda z tych dwóch opcji pojawia się teraz na horyzoncie naszego świata w swoistej smudze cienia. Globalizacja gospodarcza, której spotkanie w Seattle i spotkania w Davos są znakiem zewnętrznym, wywołała społeczną kontestację, niemal równie powszechną jak zgoda na debatę o globalizacji.

    Biegunowy rozwój biedy i bogactwa oraz poczucie, że bieda na skalę świata jest podtrzymywana globalnym układem, sprawia, że problem globalizacji gospodarczej to także poczucie zagrożenia i kontestacji. Ład międzynarodowy, postulowany tak często, może być jednak tylko wtedy ładem, gdy ma on jasne odniesienia moralne. Zbigniew Brzeziński, praktyk polityki, uznany za realistę politycznego, wskazywał w swojej książce ˝Out of order˝ (po polsku przełożonej jako ˝Bezwład˝), że jest niezbędne określenie priorytetów moralnych po to, ażeby tworzył się ład międzynarodowy. I myślę, że do najważniejszych dokumentów określających priorytety polityki międzynarodowej, moralne priorytety tej polityki, należą coroczne orędzia noworoczne, które znad Tybru idą w świat i które mówią o tym, w jaki sposób ludzie powinni pojmować politykę międzynarodową.

    Założeniem polskiej polityki zagranicznej, w sposób oczywisty, jest strzeżenie życiowych interesów Polski, a więc tych interesów, które są niezbędne dla bezpieczeństwa narodowego, dla tożsamości Polski, dla pomyślności gospodarczej naszego kraju. Ale jednocześnie jest rzeczą oczywistą, że tylko własna siła Polski - siła gospodarcza, siła polityczna i siła potencjału militarnego - określa jej miejsce w świecie i że bez naszego własnego trudu nie byłoby możliwe określanie polityki zagranicznej na miarę potrzeb i aspiracji Polski. W polityce bezpieczeństwa jednoznaczne określenie interesów Polski w kategoriach wspólnoty zachodniej, związek polskich aspiracji z Sojuszem Atlantyckim i z Unią Europejską to - jak mówił przed laty Krzysztof Skubiszewski - azymut polskiej polityki zagranicznej po odzyskaniu niepodległości. To także po prostu gwarancja bezpieczeństwa narodowego, a w tej gwarancji łączy się opcja europejska i opcja euroatlantycka.

    Jesteśmy sojusznikiem, uczestnikiem wielkiego sojuszu wojskowego i politycznego i ten moment, 12 marca 1999 r. - Independence w Missouri - jest pewnym znakiem historycznym w powojennych losach Polski. Weszliśmy do NATO nie tylko po to, ażeby mieć kapelusz bezpieczeństwa, ale także po to, żeby świadczyć na rzecz wspólnoty sojuszniczej. I sprawdziły się te obietnice, które Polska dawała, i te nadzieje, które Polska budziła. Może czasem nie najlepszym elementem tego wizerunku Polski jako sojusznika politycznego - bo przecież w operacjach militarnych na Bałkanach uczestniczyliśmy w sposób minimalny - było to, że pojawiały się nagle turystyczno-polityczne akcenty sympatii do Jugosławii Miloszevicia i do polityki Miloszevicia, że pojawiały się, poza tymi wycieczkami parlamentarzystów, a także deklaracje polityków z lewej strony sali parlamentarnej, które wprowadzały wątpliwość co do trafności polityki NATO i polskiego uczestnictwa w NATO. Jeżeli to mówię, to bez wprowadzania elementu polemicznego, bo pamiętam, że w tym okresie kierownictwo Sojuszu Lewicy Demokratycznej zajmowało stanowisko jasne, popierające taki właśnie wizerunek Polski jako wiernego sojusznika. Ale jeżeli takie nostalgie się pojawiają, to trzeba mieć świadomość, że one mogą źle służyć wizerunkowi polskiemu. Trzeba umieć się przeciwstawić takim nostalgiom.

    Potrzebne jest teraz, poza tym politycznym funkcjonowaniem Polski w NATO, również szybkie dostosowanie militarne do wymogów Sojuszu. Dokonuje się odmłodzenie kadry dowódczej i oficerskiej. Myślę, że jest to proces niezwykle ważny, zapoczątkowany przez ministra Onyszkiewicza, teraz kontynuowany, i że jest to proces tworzący dobry wizerunek armii. Niezbędna jest także modernizacja potencjału militarnego po to, ażeby Polska była rzeczywistym uczestnikiem Sojuszu, dotyczy to w pierwszym rzędzie polskich sił powietrznych. Podzielam też przekonanie, że zwiększenie potencjału militarnego powinno być związane z offsetowymi zobowiązaniami partnerów zachodnich.

    Będziemy członkiem Unii Europejskiej, a zatem w myśleniu o bezpieczeństwie europejskim i euroatlantyckim nie powinniśmy akceptować przeciwstawiania się tych dwóch koncepcji. System obrony europejskiej i Sojusz Atlantycki są to systemy uzupełniające się, dające kontynentowi europejskiemu poczucie bezpieczeństwa. Polska w tym pogodzeniu dwóch koncepcji i wykluczeniu antagonizmu między nimi może spełniać istotną rolę. Sojusz Atlantycki jako wielkie spotkanie państw Europy i Ameryki zapewnia równowagę i stabilizację na kontynencie zgodną z europejskim doświadczeniem historycznym.

    Organizacja bezpieczeństwa i współpracy w Europie to istotny układ bezpieczeństwa i to taki, w którym jest współdziałanie Europy, Ameryki, Rosji i Azji Centralnej. Uczestnictwo Rosji, Stanów Zjednoczonych i krajów Unii Europejskiej w tym układzie stwarza szczególną szansę i wydaje się, że jest rzeczą ważną, ażeby Polska tę szansę wykorzystywała zarówno w dziedzinie praw człowieka i promocji demokracji, jak i w kwestiach politycznego dialogu o najszerszym wymiarze paneuropejskim.

    Ważną sprawą wydaje się wreszcie, ażeby nowe NATO, Sojusz Atlantycki stojący przed nowymi zadaniami w chwili obecnej mógł się rozszerzać, i ażeby szczyt roku 2002 zapowiadał rozszerzenie, tak by nasi sąsiedzi, o których mówił minister spraw zagranicznych, Słowacja i Litwa, znalazły się w Sojuszu Atlantyckim. Dobrze by było, aby został określony pełny kalendarz rozszerzania się Sojuszu Atlantyckiego i mechanizm przyjmowania nowych członków, który byłby analogiczny do mechanizmów akcesyjnych w Unii Europejskiej. Ważna jest perspektywa, ważny jest kalendarz i ważne jest także to, żeby posłanie prezydenta Czech Vaclava Havla sprzed dwóch tygodni o moralnej powinności rozszerzenia NATO znalazło swoją odpowiedź i byłoby wspaniale, ażeby wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych w Europie, jego rozmowy z sojusznikami i z Unią Europejską, ale także jego wizyta w Polsce w Warszawie były okazjami do odpowiedzi na to posłanie.

    Sprawa wejścia do Unii Europejskiej to na pewno nie jest odrębny problem polityki zagranicznej, ale jest to instrument realizowania polskich aspiracji, polskich interesów i celów polityki zagranicznej o szczególnym znaczeniu i właśnie w tej chwili należy powiedzieć to z całą siłą. Wchodzimy do Unii Europejskiej takiej, jaką ona jest. Jest ona federacją państw narodowych związanych światem wartości i zespołem wspólnych celów. Unia się zmienia. Pukamy do wrót sojuszu, którego wizerunek w tej chwili dopiero jest określany i w którego formowaniu, nie będąc członkiem Unii Europejskiej, nie możemy uczestniczyć. Euro wprowadza nową jakość do istnienia Unii Europejskiej i w gruncie rzeczy wokół wprowadzenia wspólnej monety, wokół znaku pieniężnego jednego dla całej przestrzeni Unii Europejskiej wytwarza się zupełnia nowa sytuacja. Trzeba mieć świadomość, że tu chodzi o politykę i o to, co było celem powstania Unii Europejskiej, o połączenie pokoju z pomyślnością gospodarczą. W tym jest interes Polski. Dlatego nie należy negocjacji traktować jako gonitwy, biegu i przykładać do nich sportowych miar. Myślę, że w tej sprawie nie bez winy był rząd: gdy zapowiada się na jedną krótką prezydencję zamknięcie 11 rozdziałów negocjacyjnych, to wytwarza się wrażenie biegu z przeszkodami, gdzie wiadomo, że jest 11 przeszkód. Potem przychodzi komunikat, że wzięto z tych przeszkód tylko 3, to znaczy nie tylko, że nie wzięto pozostałych, ale że bieg z przeszkodami został przegrany. Nie należy wytwarzać takiego wrażenia i myślę, że w interesie wszystkich sił politycznych jest to, żeby opinia publiczna coraz więcej wiedziała o procesie negocjacji i żeby porzucić spory pozorne, a dostrzec to, co najważniejsze. Do sporów pozornych zaliczam to, czy negocjacje mają być twarde, czy mają one być miękkie, czy negocjacje mają być szybkie, czy mają być powolne. Negocjacje mają być skuteczne i po skutkach będziemy je sądzić. Negocjacje mają dobrze służyć polskim interesom, to jest zatem główny przedmiot debaty.

    Skoro zdecydowaliśmy się wejść do Unii Europejskiej, wydaje się, że wszystko przemawia za tym, że w interesie Polski leży, żeby proces ten był przeprowadzony w taki sposób, aby Polska była wśród pierwszych krajów, dlatego że wtedy maksymalizujemy polskie korzyści. Wtedy właśnie zarówno mamy szanse uczestnictwa w dyskusji o przyszłym kształcie Unii Europejskiej, jak i korzystania z funduszy pomocowych. To dzięki środkom pomocowym, które można uzyskać z Unii Europejskiej, Polska ma szansę na zmniejszenie podziału na dwie strefy: Polskę ˝A˝ i Polskę ˝B˝, na tę strefę, do której nie dopływają nowe środki i inicjatywy, i tę, która jest strefą bogatszą. Tylko wtedy powstaje szansa, żeby polskie rolnictwo się zmodernizowało w taki sposób, aby życie na wsi było życiem nowoczesnym, i to bez dramatycznych społecznych kosztów. Jeżeli tak, to oznacza to, że nie należy straszyć Unią Europejską. Wytworzył się pewien typ politycznej retoryki, w której niemal do pieśni, którymi straszono dzieci, można dodać jeszcze tę o Unii Europejskiej jako zagrożeniu dla Polski. Jest to szansa dla naszego kraju. Jeżeli potrafimy przeprowadzić we właściwy sposób rozmowy i akt wejścia do Unii Europejskiej, to Polska zrealizuje jedną ze swoich wielkich historycznych szans.

    Trzeba też Unii Europejskiej powiedzieć z całą mocą, że nie powinna być ona zainteresowana tym, żeby zwiększać przestrzeń frustracji, zmęczenia społecznego, niezadowolenia i goryczy. Doświadczenia dotychczasowych rozszerzeń powinny prowadzić do tego, że trudności negocjacyjne nie sprzyjają zaangażowaniu społeczeństw w referendum i że nie sprzyjają potem funkcjonowaniu tych państw w jednej wspólnocie politycznej. Unia powinna także mieć świadomość tego, że w wypadku Polski głównym problemem jest zaangażowanie społeczeństwa, uzyskanie społecznego przyzwolenia i społecznego poparcia dla polityki proeuropejskiej.

    Polska ma świadomość potrzeby swojego wejścia do Unii Europejskiej, ale trzeba też powiedzieć, że potrzebujemy się wzajemnie. Unia Europejska potrzebuje Polski. Jeżeli Unia Europejska chce prowadzić proces jednoczenia Europy, to nie ma procesu jednoczenia Europy bez wejścia Polski do Unii Europejskiej. To jest także interes Polski, bo jeżeli Polska chce być nowoczesnym krajem o pełnych szansach, to może to zrealizować wewnątrz Unii Europejskiej. Właśnie tam uzyskujemy największą i najwspanialszą szansę na to, żeby Rzeczpospolita była potężna, realizowała swoje marzenia i aspiracje; i niczego ze swojej suwerenności nie straciła. W zestawieniu z tym nostalgiczne rozważania, które się pojawiają w pewnych politycznych środowiskach kraju, dotyczące tego, że dobrze by było przystąpić do układu NAFTA, świadczą nie tylko o nieznajomości geopolityki i polskich interesów, ale o nieznajomości geografii.

    Chciałbym wreszcie powiedzieć o roli regionalnej Polski. Sądzę, że rola Polski w regionie powinna być określona w tej chwili nie tylko wspólnotą losów przeszłych, nie tylko sentymentami i historycznymi tradycjami, ale w pierwszym rzędzie gospodarką. To właśnie w tej dziedzinie powinien być całkowicie i jasno określony priorytet działań gospodarczych i celów gospodarczych. Sławna formuła UBL - Ukraina, Białoruś, Litwa - którą promowało środowisko paryskiej ˝Kultury˝ z Mieroszewskim i Giedroyciem, powinna być właśnie tak realizowana, aby w pierwszym rzędzie postawić kwestie gospodarki. Dodać do tego należy także sprawę enklawy kaliningradzkiej. Jest w polskim interesie, żeby enklawa kaliningradzka, część Federacji Rosyjskiej, była miejscem otwartym, takim, które będzie służyć gospodarczej współpracy na skalę europejską. To byłoby szansą dla Polski. To także oznacza nie tylko handel, ale i działalność inwestycyjną. Myślę, że również niezależnie od obecnego stanu politycznego Białorusi, której szef zastanawia się raczej nad tym, czy bliższa jest mu Rosja, czy bliższa jest mu Libia, to w polskim interesie leży, aby współpraca gospodarcza, współpraca kulturalna i współpraca edukacyjna z narodem białoruskim stworzyła szansę i możliwość dobrych stosunków, również politycznych między Polską a Białorusią.

    I wreszcie problem Rosji. Sądzę, że w pierwszym rzędzie jest to kwestia gospodarki, i to zarówno handlu jak i działalności inwestycyjnej. We współczesnej gospodarce przecież inwestycje zewnętrzne mają ogromne znaczenie także dla własnego bilansu gospodarczego, równie wielkie jak bilans handlu zagranicznego. W obu tych dziedzinach Polska powinna być aktywna. Nie sądzę, że należy stosować termometr do określenia politycznych priorytetów i zastanawiać się, czy stosunki między Polską a Rosją są chłodne, czy są ciepłe. Stosunki te powinny być normalne. Myślę, że gdy takimi się one stają, to jest to w interesie obu stron. Powinny to być również stosunki, na których by nie ciążyły żadne historyczne zaszłości. Polska ma wielką szansę kreowania polityki wschodniej zarówno Sojuszu Północnoatlantyckiego, jak i Unii Europejskiej, gdy nie będzie żadnych elementów rusofobii, o którą często nas podejrzewają. Z wielką satysfakcją można powiedzieć, że Polska jest w tej chwili traktowana w Europie i w świecie jako kraj, który nie tylko przez swoje sąsiedztwo, ale także wiedzę, analizę polityczną i rozum polityczny może być użyteczny w formułowaniu polityki innych układów międzynarodowych w stosunku do tego regionu. Sądzę, że współpraca wyszehradzka nadal pozostaje szansą, która Polsce daje nowe instrumenty.

    Szanowni Państwo! Można zadać sobie pytanie: O co chodzi w polityce zagranicznej? Polityka zagraniczna z wolna przestała być sferą panów w cylindrach i surdutach, a stała się problemem powszechnym. Ale jednak jest ona oddalona od codziennej rozmowy o kłopotach, o życiu rodzinnym. Trzeba, abyśmy uzyskali zaangażowanie społeczne w sprawy polityki międzynarodowej i potrafili połączyć chłodną kalkulację interesów politycznych z poczuciem, że w polityce zagranicznej chodzi o sprawy podstawowe, że chodzi o sprawę pokoju, o sprawę interesu narodowego. W tej Izbie jest pamięć znaczenia słowa ˝pokój˝. W tej Izbie jest też pamięć znaczenia słów ˝godność˝ i ˝honor˝ w polityce zagranicznej.

    Jeżeli polityka zagraniczna służy interesom gospodarczym, a tym interesom służyć powinna przede wszystkim każdemu z nas - obywateli, to oznacza przecież, że dzięki niej obywatel ma możliwość ze swoim paszportem udania się do jakiegokolwiek innego kraju i ma wówczas poczucie, że jego państwo i wolność jego państwa są za nim. Kiedy obywatel ma w portfelu złotówkę, i to złotówkę mocną i wymienialną (może niekiedy zbyt mocną), to jakaż wspaniała to zmiana - obywatel w ten sposób wobec świata i wobec innych ma poczucie własnej godności.

    Świata nie należy się bać. Myślę, że przede wszystkim dostrzec trzeba to, co stanowi u progu XXI w. ogromną i historyczną szansę. Podkreślam słowo ˝historyczną˝ - poza retoryką: jest to także refleksja historyka, tak się zdarzało, że wiedzieliśmy, co to są wyzwania krwi i potu, i łez. Bardzo często w historii przeciwko Polsce wiały wichry, ale przecież teraz pojawia się coś takiego, co jest szansą dla nas wszystkich. Takiej szansy Polska nie może zmarnować. Jeżeli zatem ˝świat nie jest taki zły˝, to może otwarcie wobec świata, otwarcie bez strachu i bez obaw, jest pierwszym założeniem polityki zagranicznej, a dla tej Izby świadomość, że u progu XXI w. Polska stoi przed takimi szansami, powinno być także szczególnym wyzwaniem do podtrzymania porozumienia i konsensu wokół zasadniczych celów polskiej polityki zagranicznej. Panie prezydencie, panie marszałku, Wysoka Izbo, dziękuję bardzo. (Oklaski)

   


Powrót Przebieg posiedzenia