3 kadencja, 39 posiedzenie, 2 dzień (17.12.1998)
16 punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie Komisji Nadzwyczajnej w sprawie wniosku prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o ponowne rozpatrzenie ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej - Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu (druki nr 770 i 782).
Poseł Zbigniew Siemiątkowski:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Pan marszałek pozwoli, że rozpocznę od przypomnienia krótkiej, 3-miesięcznej historii prac nad ustawą o Instytucie Pamięci Narodowej. Warto przypomnieć sobie pewne fakty, żeby zrozumieć intencje klubu SLD, który będzie głosował za utrzymaniem weta prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, jak również intencje samego prezydenta.
Kiedy przystępowaliśmy do pierwszego czytania, miałem przyjemność powiedzieć w imieniu SLD - i powtórzę to jeszcze raz - że robimy to w przekonaniu, iż należy się włączyć do prowadzonych w tej Izbie prac nad udostępnieniem wszystkim obywatelom teczek zgromadzonych przez byłe służby specjalne. W komisji, mam nadzieję, pracowaliśmy raczej solidnie - przewodniczący komisji może to potwierdzić - wnosząc wkład w powstanie tej ustawy. Ale jednocześnie muszę stwierdzić, że te intencje, które nam przyświecały, nie znalazły żadnego zrozumienia u parlamentarzystów z Akcji Wyborczej Solidarność, jak i również z Unii Wolności. Na wszystkie nasze argumenty odpowiadano bardzo podobnie, mniej więcej tak, jak dzisiaj w wystąpieniu klubowym mówił pan poseł Szkaradek. Wszelkie argumenty, które wysuwaliśmy przeciwko tej ustawie i zawartym w niej złym rozwiązaniom, były kwitowane stwierdzeniem, że chcemy się przeciwstawić otwarciu archiwów, że czegoś się boimy, że chcemy tak naprawdę kryć zbrodnie. Czyli chciano, żebyśmy pod wpływem swoistego przymusu psychicznego, wywieranego nacisku, zapomnieli o swoich wątpliwościach. Nie tak dawno przecież w tej Izbie - zarówno w trakcie drugiego, jak i trzeciego czytania - argumenty, które przedstawialiśmy, argumenty, które przedstawiał przedstawiciel Polskiego Stronnictwa Ludowego, były bardzo podobnie kwitowane i kończyło się to dyktatem większości. Uznano, że większość ma w tym wypadku rację i chociaż przedstawiciel PSL przestrzegał, że jest jeszcze prezydent i że być może wrócimy do punktu wyjściowego, większość parlamentarna ustawę przegłosowała.
Dzisiaj jesteśmy dokładnie w tej samej sytuacji, o której mówił przedstawiciel Polskiego Stronnictwa Ludowego w trakcie drugiego czytania. Trzeba było przyjść tym razem do Polskiego Stronnictwa Ludowego i uznać część argumentów, tak jakby nie można było tych argumentów uznać w trakcie prac w komisji, jak też poprawić tej ustawy w momencie, kiedy był czas ku temu. Zwykło się, panie marszałku, mówić, że to opozycja, w wykonaniu Sojuszu Lewicy Demokratycznej, jak tylko może, to przeszkadza, gdziekolwiek tylko może, sypie piach w tryby dobrze działającej pod rządami koalicji Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności machiny państwowej. Mam jednak okazję powiedzieć, że jak rzadko w której sprawie, Sojusz Lewicy Demokratycznej nie był osamotniony - chodzi o odbiór tego w opinii społecznej i opinii publicznej - jak rzadko w innych sprawach, to, co mówił Sojusz Lewicy Demokratycznej w tej sali, znajdowało zrozumienie i akceptację w dalekich od Sojuszu Lewicy Demokratycznej środowiskach społecznych i politycznych. Miał okazję pan poseł Niesiołowski przedstawiać cytaty, w związku z tym też pozwolę sobie zacytować kilka z wypowiedzi na temat tej ustawy, którą wspólnie w tej Izbie głosami Akcji Wyborczej Solidarność i Unii Wolności przegłosowaliśmy, dosłownie w ostatnich tygodniach ukazujących się w różnych miejscach.
Zaraz po wecie prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego ˝Gazeta Wyborcza˝ piórem swojego naczelnego redaktora jednym zdaniem skwitowała ten fakt: ˝Prezydent słusznie zawetował złą ustawę˝. Trudno chyba powiedzieć, że pracownicy ˝Gazety Wyborczej˝ i jej redaktor naczelny należą do osób, które chciałyby skrywać archiwa byłej Służby Bezpieczeństwa (Wesołość na sali), które nie chciałyby ich udostępniać, gdyż w swoim dotychczasowym życiu, zasługami, których wielu z panów, którzy w tej chwili się śmiejecie, nie ma, dał wielokrotnie dowody... W komentarzach poważnych publicystów w ˝Polityce˝ pod bardzo znamiennym tytułem ˝Weto solidnie zapracowane˝ jedna z najlepszych publicystek tegoż tygodnika stwierdza jednoznacznie: Ta ustawa jest po prostu zła. Aleksander Kwaśniewski przeciwstawił się złemu, niechlujnemu stanowieniu prawa pod ideologiczne zamówienia w praktyce obecnej w parlamencie niestety bardzo częste. ˝Tygodnik Powszechny˝ w bardzo długim tekście kwituje ustawę m.in. takimi słowy: Jeśli przez blisko 10 lat III Rzeczypospolitej jakoś bez tego Instytutu wytrzymaliśmy, to pewnie można by poczekać jeszcze kilka miesięcy i w tym czasie przygotować nową ustawę. Ta niestety jest zła. A zła ustawa regulująca tak delikatne kwestie jest szkodliwa i niebezpieczna.
Jeżeli SLD w tej sali mówi, że ta ustawa jest zła i trzeba ją poprawić, jeżeli ludzie dalecy od sympatii do SLD i od politycznych koneksji z Sojuszem Lewicy jednoznacznie stwierdzają, że jest to ustawa zła i trzeba ją poprawić, to coś jednak jest na rzeczy. A że coś jest na rzeczy, to, panowie, dzisiaj i wczoraj daliście na to jednoznaczny dowód, idąc i rozmawiając z Polskim Stronnictwem Ludowym, umawiając się i spisując porozumienie, że godzicie się na pewne propozycje, gdyż ta ustawa jest zła. Nie mogliście tego zrobić wcześniej, zrobiliście, panowie, to w tej chwili.
Proszę Państwa! Prezydent, wetując ustawę, jednoznacznie wskazał na jej wady. Panowie, nie mówiąc o tym, ale decydując się na porozumienie z Polskim Stronnictwem Ludowym i zapowiadając nowelizację w najbliższym czasie, też się z tym godzicie. Choć Sojusz Lewicy Demokratycznej uważa, iż przyjęcie weta prezydenta jest lepszym sposobem na poprawienie tej ustawy. Nie tylko bowiem w sposobie kreacji i wyboru władz Instytutu Pamięci Narodowej leży problem. Są inne kwestie, które również wymagałyby nowelizacji, co proponuje przeprowadzić prezydent w piśmie skierowanym do szefów klubów. Podtrzymujemy swoje zdanie, że ewentualna nowelizacja tej ustawy po przyjęciu weta prezydenta dotyczyć powinna tych kwestii, które są najbardziej kontestowane przez środowisko prawnicze, jak również różnych publicystów dalekich od sympatii do SLD. Są to definicje państwa komunistycznego, zbrodni komunistycznej. W tej ustawie posługujemy się kategoriami, które nie są znane w prawie karnym, chociażby kategoriami inspirowania czy tolerowania.
A teraz najważniejsza według naszego, SLD, przekonania słabość, ułomność tej ustawy. Wbrew intencjom nie jest to ustawa, która daje wszystkim obywatelom dostęp do ich akt zebranych przez byłą Służbę Bezpieczeństwa. Tworząc kategorię pokrzywdzonych, Wysoka Izbo, eliminuje się możliwość dotarcia do akt nie tylko przez tych panów tutaj wielokrotnie przywoływanych, byłych agentów i funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa. Gdyby chodziło w tej sprawie tylko o to, że eliminuje się z tego kręgu byłych esbeków i ich współpracowników, Sojusz Lewicy Demokratycznej gotowy byłby do rozmów i przyjęcia takiego sformułowania, żeby te kategorie osób nie miały dostępu do akt. Tylko nikt nie chciał dyskutować i nikt nie chciał przyjąć tego naszego rozumowania. W tej sytuacji, gdy się dzieli ludzi na pokrzywdzonych i niepokrzywdzonych, dostępu nie będą mieć bardzo liczne kategorie osób, na które zbierano materiały, a które w żaden sposób nie mogą udowodnić, że na skutek tych materiałów spotkała je jakakolwiek krzywda czy represja. Można by podać dziesiątki, setki przykładów, szczególnie z lat osiemdziesiątych, kiedy służba bezpieczeństwa działając w sposób dla niej biurokratyczny czy rutynowy zakładała teczki operacyjnego rozpracowania osób perspektywicznych, zdolnych młodych naukowców, dobrze zapowiadających się dziennikarzy, na których zbierano dokumentację, ale z przyczyn na przykład historycznych. Przyszedł 1989 rok, nie można było w stosunku do nich rozpocząć żadnych aktywnych operacyjnych rozpracowań, poza zebraniem bardzo dokładnej dokumentacji. Tak sformułowany zapis, że dostęp mają tylko ci, którzy na skutek zbieranych informacji na ich temat w jakiś sposób stali się pokrzywdzeni, spotkały ich szykany, eliminuje bardzo wiele ludzi. W tej ustawie bardzo wiele jest takich elementów, które przy nieprecyzyjności zapisów, przy bardzo pojemnych formułach definicyjnych, mogą wprowadzić wiele nieporozumień i w przyszłości doprowadzić jeśli nie do krzywd, to przynajmniej do pewnego rozgoryczenia i rozczarowania w sytuacji, jeżeli ktoś się zgłosi po swoją teczkę i jej nie otrzyma, bo nie mieści się w tej kategorii.
(Głos z sali: To straszne, rzeczywiście.)
Wbrew temu, co tutaj próbowali mówić zarówno pan poseł Niesiołowski, jak i pan poseł Szkaradek instytucja świadka koronnego została wprowadzona do polskiego prawa karnego po bardzo długich dyskusjach. Dyskutowaliśmy o tym w tej Izbie, z udziałem różnych autorytetów, m.in. prawniczych, biorąc również pod uwagę opinie chociażby Komitetu Helsińskiego. Zostało to wprowadzone ustawą incydentalną na okres jakby pewnego eksperymentu. Zakładaliśmy, że nie może z uprawnienia świadka koronnego skorzystać osoba, która jest sprawcą bezpośredniego zabójstwa, może to być tylko współuczestnik. Jednocześnie decyzję oddaliśmy w ręce sądu. Tu jakby dla wygody urzędu prokuratorskiego oddajemy ją w ręce prokuratora. W moim przekonaniu nie tworzy się ustawy dla wygody, dlatego że prokurator oprócz tego, że się ktoś przyznaje do winy i wskazuje współsprawców, ma jeszcze inne metody postępowania śledczego, żeby udowodnić komuś winę.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Z tych i innych powodów uważamy, że ta ustawa jest zła, tę ustawę trzeba gruntownie przerobić, trzeba dodać elementy, które umożliwiałyby autentyczny dostęp do teczek. Jednocześnie po takiej nowelizacji Sojusz Lewicy Demokratycznej ustawę gotowy byłby poprzeć. Żeby móc pracować nad nowelizacją ustawy, Sojusz Lewicy Demokratycznej będzie głosował za podtrzymaniem weta prezydenta dla tej ustawy. Dziękuję. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia