2 kadencja, 43 posiedzenie, 3 dzień (17.02.1995)
16 punkt porządku dziennego:
Informacja prezesa Rady Ministrów w sprawie przejmowania szeregu kluczowych, z punktu widzenia kształtowania polskiej opinii publicznej, tytułów prasowych tak regionalnych, jak i krajowych przez obcy kapitał (kapitał zagraniczny).
Poseł Juliusz Braun:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Tak jak powiedział pan poseł Siwiec, poważna analiza niezmiernie ważnych spraw, które dotyczą polskiego rynku prasowego, w krótkim oświadczeniu nie jest możliwa. Proszę więc o wybaczenie, że zastosuję styl telegraficzny, który z natury rzeczy nie pozwala na precyzyjne wyważanie proporcji i subtelne analizy. Odniosę się tutaj nie tylko do tego, co już powiedziano z tej trybuny, ale także do tego, co jest obecne w opinii publicznej, o czym się mówi także w kuluarach Sejmu i o czym się pisze. Wiele osób, które mówią dziś o sprawach związanych z likwidacją RSW, zdaje się zapominać, czym było RSW. A może nawet, jak myślę, pamiętają dobrze, czym było, tylko myślą, że inni nie pamiętają. I jeśli mówimy dziś o wydawcach, którzy reprezentują w Polsce obce interesy, to należałoby właśnie od RSW tę listę rozpocząć, bo choć oczywiście prasa RSW miała wielkie zasługi dla polskiej kultury, to sama instytucja powołana była po to, żeby strzec interesów międzynarodowego obozu komunistycznego, z ojczyzną światowego proletariatu na czele. I to był powód likwidacji RSW.
Jeśli dziś stawiamy zarzuty zagranicznym wydawcom, to trzeba jasno powiedzieć, czy istnieją jakieś dowody na to, że np. ˝Gazeta Białostocka˝ realizuje jakieś antypolskie cele Norwegów, albo że miesięcznik ˝Bęc˝ demoralizuje polskie dzieci w interesie Francuzów, albo że ˝Gazeta Krakowska˝ w zeszłym roku reprezentowała interesy Francji, a w tym roku reprezentuje interesy Niemiec. Jeśli takich dowodów nie ma, to nie należy - tak jak pan minister Strąk z tego miejsca - formułować takich niejasnych sugestii.
Kiedy już mowa o wydawcach niemieckich, to myślę, że warto przypomnieć, że wśród ludzi najbardziej zasłużonych dla polskiej kultury w dziejach są właśnie niemieccy drukarze i niemieccy wydawcy.
(Poseł Stanisław Wiśniewski: Polscy, panie pośle.)
Pierwszą krakowską drukarnię zakładał przecież panie pośle Wiśniewski, może pan sprawdzić w sejmowej czytelni, niejaki Kacper Straube, zwany też Kacprem z Bawarii, i była to pierwsza polska drukarnia. (Głos z sali: O Gutenbergu jeszcze.) Czyli pierwsze polskie wydawnictwo. A pierwszą książkę polską, czyli ˝Raj duszny˝ Biernata z Lublina, wydał też Bawarczyk, Florian Ungler. Czyli można powiedzieć, że obecnie działający w Polsce wydawca z Passau w Bawarii ma znakomitych poprzedników, i oby do nich się właśnie odwoływał. (Poruszenie na sali)
Oczywiście, proszę państwa, z tego, o czym mówię w tej chwili, nie wynika, że problemu nie ma. Problem istnieje, tylko trzeba tu bardzo wyraźnie rozróżnić wydawców, którzy inwestują w Polsce, którzy zatrudniają w Polsce setki ludzi, dziennikarzy i drukarzy, którzy od swojej działalności w Polsce płacą duże podatki, (Głos z sali: Nie płacą.) od tych wydawców - mówię, panie pośle, żeby odróżnić tych, którzy płacą, od tych, którzy nie płacą - od tych, którzy nasz rynek tylko zalewają albo niemiecką, albo skandynawską pornografią, albo półpornografią będącą kalką wydawnictw obcojęzycznych.
Wczoraj mówiliśmy na tej sali o problemach polskiej poligrafii i z żalem stwierdzam, że w dzisiejszej prasie nie znalazło to żadnego odbicia, choć jest to sprawa właśnie dla funkcjonowania prasy bardzo ważna. Więc jeszcze raz powtórzę: trzeba działać na rzecz polskich wydawców. I niedopuszczalna jest np. taka konstrukcja taryfy celnej, która sprawia, że wydawca niemiecki w Polsce cła za papier, który mu jest potrzebny, nie płaci, a wydawca polski za papier, który jemu jest potrzebny - cło musi zapłacić. Bo to jest dyskryminacja polskiego wydawcy. I potrzebne są działania na rynku kapitałowym, które pozwoliłyby wzmocnić pozycję polskich wydawców, a także polskich nadawców telewizyjnych, polskich producentów filmowych i telewizyjnych. Prowadzimy w Unii Wolności prace nad tego rodzaju propozycjami.
Jeśli ktoś jednak proponuje - a takie propozycje, choć na tej sali na szczęście nie padły - się pojawiają, wprowadzenie jakichś zakazów dla kapitału zagranicznego, to niech wprost powie, o co chodzi. Czy chodzi o przymusowy wykup, czy chodzi o nacjonalizację. I niech wtedy pamięta, że to są pomysły nieodpowiedzialne, że to nie jest temat do żartów, bo jest to uderzenie w międzynarodową pozycję naszego kraju, w międzynarodową wiarygodność gospodarczą.
Jak już wczoraj z tego miejsca informowałem w obecności - jak policzyłem - sześciorga pań i panów posłów uczestniczących wówczas w posiedzeniu, Unia Wolności złożyła do laski marszałkowskiej projekt Prawa prasowego. Mam nadzieję, że ten projekt pozwoli już na rozmowę o konkretnych sprawach. Do takich właśnie spraw należy niebezpieczeństwo, jakie niesie ze sobą nadmierna koncentracja mediów. To jest problem, który już dziś stoi przed całą Europą. To nie obcy kapitał, ale nadmierna koncentracja kapitału stanowi zagrożenie dla wolności słowa i zagrożenie dla zróżnicowania opinii.
W naszym projekcie prawa prasowego przewidujemy w tej sprawie, właśnie w sprawie owej koncentracji, wyraźne zakazy i ograniczenia. Przewidujemy również wprowadzenie stosowanych w Europie przepisów dotyczących jawności zaangażowanego kapitału i jawności obrotu tym kapitałem.
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Unia Wolności widzi konieczność wspierania polskich wydawców prasy, a przede wszystkim domagamy się usunięcia tych barier, które istnieją i które praktycznie dyskryminują polskich wydawców. Wypowiadamy się też za ustawową regulacją stawiającą tamę nadmiernej koncentracji własności w środkach przekazu. Ale jednocześnie wypowiadamy się bardzo mocno przeciw demagogii, która bazuje na ksenofobii, wypowiadamy się przeciw ograniczaniu naszych kontaktów ze światem i wypowiadamy się przeciw jakiemukolwiek zamykaniu granic dla obiegu słowa. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia