2 kadencja, 7 posiedzenie, 2 dzień (16.12.1993)
3 punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie komisji z wykonania budżetu państwa, z realizacji polityki pieniężnej oraz z działalności Narodowego Banku Polskiego w 1992 r.
Poseł Waldemar Michna:
Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Pragnę na wstępie podziękować posłowi Bugajowi za polemikę z posłem Frasyniukiem, w czasie której był uprzejmy poinformować Wysoką Izbę, że obecna sytuacja w dochodach rolnictwa indywidualnego upodobniła się do sytuacji z lat pięćdziesiątych. Ze swej strony chciałbym dodać, że wynikło to z faktu, iż w dość długim okresie tzw. terapii szokowej, obejmującej jeszcze częściowo 1992 r., rolnictwo musiało wziąć na siebie funkcję buforową w stosunku do wielu innych warstw ludności. To na przykład chłopi-robotnicy byli zwalniani z pracy w pierwszym rzędzie. Długo na rynki żywnościowe Polski wpływała praktycznie nieograniczona ilość żywności po cenach dumpingowych. Żadne inne towary płynące na polski rynek z importu nie były tak bardzo dotowane przez kraje eksportujące, jak właśnie artykuły żywnościowe. Wyeksportowana do Polski żywność była bowiem - i jest - w pewnym sensie produktem ubocznym działań dotyczących bezpieczeństwa żywnościowego i samowystarczalności żywnościowej krajów zamożnych. Kraje osłaniające samowystarczalność żywnościową utrzymują bowiem potencjał produkcyjny zabezpieczający dostatek żywności w roku nieurodzaju. Stąd w roku urodzaju, i roku średniego urodzaju, nadwyżki żywnościowe w krajach zamożnych mają częściowo charakter produkcji ubocznej. Dlatego są m.in. tak dotowane, dlatego ich import stanowi tak dotkliwą kwestię dla polskiego rolnictwa.
Pragnę dodać, że w 1991 r. i w 1992 r. tylko od 7% do 10% indywidualnych gospodarstw rolnych odznaczało się reprodukcją rozszerzoną. Sytuacja ta dotychczas nie uległa zmianie. W 1992 r. rozpadły się struktury gospodarcze blisko połowy PGR - w kilku tysiącach wsi pozostały budynki i nie zagospodarowana ziemia. Odbudowa potencjału produkcyjnego zapewniającego samowystarczalność w latach średnich, i nieco gorszych od średnich, będzie wymagała dużych wysiłków całego społeczeństwa. Do tego będzie potrzebny consensus społeczny i wysiłek wsi i miasta.
Wysoki Sejmie! Dzisiaj nie jest moją intencją poruszanie spraw rolnictwa. Mam się dzisiaj wypowiedzieć w sprawach polityki pieniężnej Narodowego Banku Polskiego i rządu w 1992 r. Na wstępie pragnę podkreślić, iż w pełni zgadzam się z tym, co powiedzieli w tej kwestii posłanka Ziółkowska, poseł Kaleta i poseł Stefaniuk. Chcę uniknąć powtarzania informacji i ocen, które wypowiedzieli w tej sprawie. Pragnę tylko przypomnieć to, co podkreśliła już posłanka Ziółkowska - że rząd i Narodowy Bank Polski były zobowiązane do kreacji pieniądza w takim wymiarze, aby zasoby pieniądza nie powodowały inflacji, ale i nie paraliżowały gospodarki z braku środków finansowych. W nawiązaniu do tego właśnie zobowiązania rządu i NBP pragnę dodać, że mimo wystąpienia już w 1990 r. i 1991 r. niedostatku pieniądza w gospodarce nie zmieniła się w 1992 r. filozofia jego kreacji. Kreacja pieniądza - już nawet po apogeum terapii szokowej lat 1990 i 1991 - była najczęściej proporcjonalna do inflacji, a często nawet nieco niższa niż inflacja. Natomiast we wzorcu zapotrzebowania na kreację pieniądza stanowiącym esencję polityki pieniężnej NBP nie uwzględniało się w 1992 r. tak ważnych zjawisk, jak na przykład:
Po pierwsze, złe kredyty, które w szacunkach potrzeb kreacji pieniądza traktowane są jako pieniądz zdrowy.
Po drugie, długofalowe i stałe ograniczanie dotacji i subsydiów, które wymusza posiadanie przez jednostki gospodarcze własnych rezerw finansowych.
Po trzecie, likwidacja dawniej istniejącego taniego kredytu obrotowego, która zmuszała - i zmusza zresztą nadal - podmioty gospodarcze do posiadania zwiększonych zasobów pieniężnych jako środków obrotowych.
Po czwarte, powstanie rynków papierów wartościowych, rynku walut i nieruchomości, co zwiększało zakres działalności gospodarczej obsługiwanej przez pieniądz.
Po piąte, dzielenie dużych przedsiębiorstw na mniejsze oraz ich finansowe usamodzielnianie się, co powodowało wzrost kooperacji i komercjalizacji. W sposób sztuczny zwiększało to statystyczną wielkość produkcji sprzedanej, ale jednocześnie w sposób realny zwiększało zapotrzebowanie na pieniądz transakcyjny.
Po szóste, wzrost szarej strefy i handlu ulicznego, co zwiększało i zwiększa zapotrzebowanie na pieniądz zmonetyzowany.
Po siódme, niedostatek pieniądza powodował zatory płatnicze, których pochodną było zwiększenie zapotrzebowania na utrzymywanie znacznych rezerw gotówkowych, aby zachować niezbędny poziom płynności.
W 1992 r. średnio okres rozliczeniowy dotyczący należności przedsiębiorstw osiągał 80 dni, a zobowiązań nawet 115 dni. Świadczyło to dobitnie o niedoborach pieniądza w gospodarce narodowej. Brak pieniądza stał się więc samoistnym źródłem trudności gospodarczych.
Autorzy postulatów zmiany dopływu pieniądza odsyłani byli zwykle do monetarystycznych teorii, które twierdzą, że dopływ pieniądza wywołuje nieuchronnie tylko inflację. Teoria ta nie bierze bowiem pod uwagę mnożnikowych efektów pieniądza. Tymczasem w Polsce, gdzie duża część potencjału produkcyjnego nie jest wykorzystywana, można oczekiwać mnożnikowego efektu dopływu pieniądza do gospodarki. Dopływ 1 złotówki może dać efekt w produkcji dodanej 2, a nawet 3 zł. Jeżeli tego się nie uwzględnia, wypada wierzyć w doktrynę, że dopływ pieniądza może tylko powodować inflację.
W 1992 r. wystąpiły zatory płatnicze, których wartość nominalna była równa więcej niż połowie krajowych zasobów pieniężnych państwa. Zatory stały się wymuszonym quasi-kredytem. Były kreacją quasi-pieniądza zatorowego wobec braku pieniądza realnego. Nie ulega wątpliwości, że zatory stanowią pochodną błędów w polityce pieniężnej państwa, chociaż do dziś nie została do końca wyjaśniona natura tych błędów. Wartość zatorów w 1992 r. szacuje się na 350-400 bln zł w skali rocznej.
Podkreślić trzeba, że apogeum zatorów, mierzone relacją ich wartości do rzeczywistych zasobów pieniężnych, przypada na 1992 r., jakkolwiek przyrost zasobów pieniężnych o 150 bln zł w ciągu 1992 r. złagodził nieco sytuację w drugiej połowie roku i właśnie to, wydaje się, było przyczyną pierwszego pewnego ożywienia w 1993 r.
Specyficzny pieniądz zatorowy, jako wymuszony kredyt bezprocentowy, stał się dla NBP zjawiskiem normalnym, nie występuje w dokumentach NBP jako kategoria zagrożenia. Działaniem na krótką metę okazał się sposób finansowania deficytu w budżecie państwa. Orientuje banki nie na rozwój gospodarki, a na czerpanie dochodów z finansowania deficytu budżetu państwa. To zorientowanie banków nie na zyski z ożywienia gospodarczego, a na zyski z finansowania deficytu budżetowego państwa wymaga krytycznej oceny.
Wysokie oprocentowanie kredytów dla przedsiębiorstw ograniczało popyt na te kredyty. Opłacalny mógł być kredyt krótkoterminowy dla przedsiębiorstwa handlowego. Natomiast dla przemysłowych i rolnych przedsiębiorstw produkcyjnych obowiązujące oprocentowanie kredytu okazało się w większości przypadków niemożliwe do udźwignięcia.
Nie jest prawdziwy argument, że nie można obniżyć stopy procentowej. Można przykładowo znieść oprocentowanie a vista, aby obniżyć stopę procentową kredytów na preferowane inwestycje w jakimś szczególnym przypadku.
Nie została podjęta idea ustanowienia kredytu rolnego, który - zgodnie z doświadczeniem europejskim - jest bardziej preferencyjny niż kredyt dla handlu i przemysłu, gdzie obrót kapitału jest znacznie szybszy niż w rolnictwie. Nawet kredyt sezonowy na sezonowe gromadzenie surowców nie znalazł właściwego systemowego rozwiązania.
W 1992 r. mało dostępne były kredyty zagraniczne. Nie zostały stworzone ani procedury, ani systemy gwarancji potrzebne do uzyskania przez polskie przedsiębiorstwa kredytów zagranicznych. Bez odpowiednich procedur osiąganie gwarancji jest bardzo trudne, a nawet niemożliwe. Niezbędne wydaje się uzgodnienie z Unią Europejską właśnie i procedur, i samego systemu gwarancji. Budzi też zastrzeżenie fakt, iż nie została wykreowana aktywna polityka kursowa oraz polityka wspierania handlu zagranicznego, która polegałaby na kreacji dużej liczby przedsiębiorstw zdolnych do eksportu. Bez odpowiedniej polityki kursowej i proeksportowej nie przezwyciężymy kryzysu i nie wywołamy ożywienia gospodarczego. Polityka pieniężna musi być po prostu stworzona, musi być ona aktywna, bo tylko taka może przyczynić się do przezwyciężenia naszego kryzysu i ożywienia gospodarczego. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia