2 kadencja, 9 posiedzenie, 2 dzień - Poseł Aleksander Kwaśniewski

2 kadencja, 9 posiedzenie, 2 dzień (06.01.1994)


3 punkt porządku dziennego:
Pierwsze czytanie:
     1) projektu ustawy budżetowej na rok 1994 (druk nr 203);
    2) projektu założeń polityki pieniężnej na 1994 r. wraz ze stanowiskiem rządu i raportem o stanie pieniądza w 1993 r. (druk nr 205).


Poseł Aleksander Kwaśniewski:

    Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Powołany niespełna 2 miesiące temu koalicyjny rząd Waldemara Pawlaka przedstawił Sejmowi i całemu społeczeństwu pierwsze całościowe przybliżenie założeń swojej polityki. Znajdują w nich wyraz możliwości oddziaływania rządu na konkretne, zastane realia gospodarcze oraz koncepcje stopniowej ich zmiany, realizowanej zgodnie z programowymi celami koalicji.

    Tak dalej być nie musi - brzmiało hasło wyborcze Sojuszu Lewicy Demokratycznej. To było głównym przesłaniem programu, który proponowaliśmy wyborcom i pozostajemy temu przesłaniu wierni. Zmiana polityczna dokonała się w wyniku werdyktu demokratycznych wyborów, dzięki wyborcom. W gospodarce nie ma jednak cudów. Nic w niej nie zmienia się z poniedziałku na wtorek lub z miesiąca na miesiąc. Sytuacji gospodarczej nie zmieniają też automatycznie wyniki wyborów - jakichkolwiek: parlamentarnych, prezydenckich czy samorządowych. W dniu 20 września ub. r. nie obudziliśmy się w nowej Polsce. Powstały jedynie polityczne warunki, aby stopniowo, konsekwentnie i cierpliwie realizować program lewicy. Powodzenie tego procesu zależy od wielu czynników i okoliczności. Jednym z nich jest wizja programowa rządu, potencjał intelektualy i osobowy, który rozstrzyga o pomyślności jego poczynań. Innym, nie mniej ważnym warunkiem jest konstruktywny dyskurs z opozycją, pomyślany nie jako walka, której celem jest pokonanie partnera, lecz jako dialog, a także spór o sposób osiągania społecznie akceptowanych celów. Kolejny czynnik to społeczne zrozumienie oraz przyzwolenie, a przede wszystkim poparcie dla polityki rządu, które jest możliwe, o ile występuje powiązanie pomiędzy nią a ludzkimi aspiracjami i interesami oraz nadziejami. Jak dowodzą wyniki wyborów oraz wyniki ostatnich badań opinii publicznej, nadzieje te zostały ulokowane w rządzie Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Polskiego Stronnictwa Ludowego.

    Zasadnicza polityczna ocena projektu budżetu na 1994 r., przedstawiona z punktu widzenia mojego klubu - klubu Sojuszu Lewicy Demokratycznej - wynika z odpowiedzi na dwa podstawowe pytania. Po pierwsze: Na ile budżet ten stwarza przesłanki do realizacji długofalowej strategii programowej SLD zaprezentowanej wyborcom przed 19 września ub. r.? Jest to w istocie najważniejsze pytanie. Należy dać świadectwo naszej uczciwości i wiarygodności, umiejętności rzeczywistego wyjścia naprzeciw społecznym aspiracjom, które duża część polskiego elektoratu związała z lewicą, oddając na nią swoje głosy. Chodzi przy tym o to, aby język polityki ekonomicznej był zrozumiały i bliski doświadczeniom milionów ludzi, dla których makroekonomiczne wskaźniki i proporcje są o tyle ważne, o ile zawierają odpowiedzi na pytania i troski dotyczące osobistej sytuacji życiowej.

    Jest też drugie pytanie dotyczące projektu budżetu: Czy projekt spełnia wymogi profesjonalizmu i racjonalności polityki gospodarczej? Czy stwarza dobry, silny przyczółek do realizacji długofalowych zamierzeń, wynikających ze strategicznego programu lewicy? Czy uwzględnia rzetelne przesłanki i obiektywną sytuację kraju? Fałszywe założenia wyjściowe przesądzają bowiem o popełnianych błędach, a skutki takich błędów naprawia się długo i ich koszty społeczne są wysokie. Dlatego też tak dużą wagę przykładamy do tego, czy budżet został przygotowany w sposób realistyczny, racjonalny i profesjonalny.

    Zdaniem naszego klubu projekt budżetu pozwala sformułować pozytywną odpowiedź na dwa powyższe pytania. Z jednej strony bowiem budżet gwarantuje elementarny ład i równowagę finansów publicznych, z drugiej zaś odwołuje się do instrumentów, które pozwolą silniej pobudzić wzrost gospodarczy, sprawiedliwie dzieląc jego efekty, uczciwiej rozkładając koszty rozwoju. Trzeba jednak także powiedzieć: ten budżet - pierwszy budżet przedłożony przez rząd Waldemara Pawlaka - nie jest budżetem naszych marzeń i Sojusz Lewicy Demokratycznej nie podług marzeń będzie go oceniał. Chcemy zwrócić szczególną uwagę podczas prac nad projektem budżetu oraz oceną realizacji polityki finansowej rządu na następujące kwestie:

    Po pierwsze - i to jest absolutnie najważniejsze - polityka ekonomiczna musi utrwalić i na ile to możliwe wzmocnić tendencje rozwoju gospodarczego.

    Zaplanowany na przyszły rok wzrost produktu narodowego uważamy za realny, zwłaszcza gdyby określone przez rząd nowe instrumenty ożywienia gospodarczego okazały się w pełni efektywne. Ulgi podatkowe dla inwestorów, gwarancje i poręczenia dla eksporterów oraz dla małego i średniego kapitału to spełnienie od dawna zgłaszanych postulatów. Ich realizacja przez obecny rząd stwarza realne nadzieje na pobudzenie dynamiki wzrostu, na trwałe mechanizmy promocji inwestycji i eksportu. Trzeba tą drogą iść odważnie i konsekwentnie.

    Po drugie, dalszy wzrost gospodarczy jest nie do pomyślenia bez ograniczenia inflacji. Dobrze wiemy, jak silna jest pokusa podjęcia działań, które grożą zwiększeniem inflacji. Przecież oczekiwania związane z wydatkami budżetowymi znacznie przewyższają planowane w budżecie świadczenia z publicznej kasy. Jednakże tylko taka sekwencja działań jest odpowiedzialna: najpierw pobudzić wzrost ekonomiczny i w ślad za tym zwiększyć przychody państwa, następnie - zwiększyć wydatki. Odwrócenie tej kolejności to najprostsza droga do inflacji, a inflacja - o tym lewicy nie wolno ani na chwilę zapominać - jest w istocie podatkiem najdotkliwiej odczuwanym przez grupy społeczne o niskich i średnich dochodach. Wyższa inflacja to także zachwianie ładu i równowagi gospodarczej, to niepewność i osłabienie tendencji rozwoju gospodarczego.

    Po trzecie, niektórzy oponenci polityki budżetowej obecnego rządu zarzucają, że kontynuuje on prywatyzację oraz związaną z nią restrukturyzację polskiej gospodarki. Powiadają, że polityka przekształceń własnościowych nie licuje z lewicową orientacją oraz stwarza zagrożenie rozgrabiania majątku produkcyjnego, wypracowanego przez całe społeczeństwo. Powiedzmy jasno: Sojusz Lewicy Demokratycznej nie utożsamia lewicowości z utrwalaniem państwowej formy własności tam, gdzie jest ona nieefektywna ekonomicznie i kosztowna społecznie. Taki rodzaj własności państwa wcale nie sprzyja sprawiedliwości społecznej. Wręcz przeciwnie - bywa, że sprawiedliwości urąga, gdy całe społeczeństwo ponosi koszty działania niesprawnych przedsiębiorstw państwowych. Z drugiej strony do przekształceń własnościowych podchodzimy rzeczowo i spokojnie - jak do instrumentu racjonalizacji ekonomicznej, a nie jak do cudownego lekarstwa na gospodarczą nieefektywność i społeczne bolączki.

    Klub Sojuszu Lewicy Demokratycznej będzie popierał efektywne ekonomicznie przekształcenia własnościowe. Stopniowe, realizowane z rozmysłem, pod jasno zarysowaną, przejrzystą publiczną kontrolą, która pozwoli wyeliminować nadużycia i atmosferę nieuzasadnionych pomówień. Szczególny nacisk położymy na prywatyzację z udziałem załóg pracowniczych. Środki uzyskane z tych przekształceń z jednej strony wzmocnią budżet, z drugiej - i to powinno być głównym zadaniem - dadzą kapitał dynamizujący rozwój przedsiębiorstw.

    Panie i panowie posłowie, wybory wrześniowe, powołanie rządu Polskiego Stronnictwa Ludowego i Sojuszu Lewicy Demokratycznej stwarzają szanse na to, iż Polska stanie się państwem stabilnym społecznie i politycznie. To powinno być gwarancją dla krajowego i zagranicznego kapitału, to powinno być widomym dowodem, iż w Polsce warto i należy inwestować. Mamy olbrzymi potencjał, tysiące wykształconych inżynierów, doświadczonych robotników, spory - choć oczywiście wymagający unowocześnienia - park maszynowy, coraz lepszą infrastrukturę komunikacyjną, łącznościową i socjalną. Potencjał ten jest do wykorzystania w międzynarodowym podziale pracy, może odegrać poważną rolę w przekształceniach nie tylko naszej części Europy. Dla pełnego uruchomienia tego potencjału potrzebujemy środków. Z jednakową starannością i szacunkiem należy traktować każdego inwestora, bez względu na jego narodowość, kraj, pochodzenie. Szansą są wspólne interesy z Polską. Jest to obopólna szansa.

    Sojusz Lewicy Demokratycznej zwraca się do międzynarodowych instytucji finansowych, do rządów Europy Zachodniej i wysoko rozwiniętego świata, aby w tej nowej sytuacji, jaka w Polsce rozwija się po 19 września, porzucić stereotypy tak częste na Zachodzie, odrzucić obawy i postanowić działać, inwestując, rozstrzygając problemy finansowe, jakie są między naszymi państwami. Jesteśmy przekonani, że tak jak historycznym wydarzeniem było zniszczenie muru berlińskiego, muru politycznego podziału między częściami Europy, tak dzisiaj tego muru nie można zastępować murem różnic ekonomicznych, przepaścią ekonomiczną, która bez takiej współpracy może powstać między Wschodem i Zachodem. To jest także wspólny europejski interes. Przepaść ekonomiczna może być przepaścią, w której pogrążymy się wspólnie - ci ze Wschodu i ci z Zachodu.

    Rząd Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Polskiego Stronnictwa Ludowego powinien zrobić wszystko, aby złagodzić obawy, niechęci i aby stworzyć stabilne warunki prawne i ekonomiczne, które pozwolą zagranicznemu kapitałowi inwestować w Polsce, w dobrze rozumianym wspólnym interesie. Konieczne jest także odbudowanie naszych dobrych stosunków ekonomicznych i politycznych ze wschodnimi sąsiadami na partnerskich zasadach, we wspólnym, równoprawnym interesie, dla dobra społeczeństwa i gospodarki naszych krajów.

    Klub Sojuszu Lewicy Demokratycznej jest w pełni świadom, Wysoka Izbo, że w przedłożonym projekcie tegorocznego budżetu gwarantowane jest spełnienie tylko minimum pożądanych celów polityki socjalnej, że odpowiada on zaledwie na drobną część uzasadnionych oczekiwań społecznych. Ważne jest jednak to, że gwarancje budżetowe obejmują zahamowanie regresu w tej dziedzinie, co daje podstawę do poprawy uzyskiwanej stopniowo, w rytmie wzrostu gospodarczego.

    Uważamy, że należy potraktować priorytetowo osłonę socjalną osób znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji, i dostrzegamy stosowne ku temu posunięcia w zapowiedzianej polityce finansowej: pierwszeństwo dla podniesienia najniższych świadczeń emerytalnych i rentowych, znaczący wzrost środków na pomoc socjalną, ulgi dla osób samotnie wychowujących dzieci. To są przykłady kroków we właściwym kierunku, kroków stanowiących niezbędne minimum, zgodne z możliwościami tegorocznego budżetu i zgodne ze strategią naszych programowych założeń.

    Sądzimy zarazem, że w miarę wzrostu przychodów budżetowych należy w pierwszym rzędzie wzbogacić działania w zakresie aktywnej polityki społecznej, zwłaszcza w zakresie walki z bezrobociem, oraz w sferze szeroko pojętej infrastruktury cywilizacyjno-kulturalnej. W tym roku powinien zostać powstrzymany regres w kulturze, oświacie, nauce, służbie zdrowia. W kolejnych latach niezbędna jest odczuwalna aktywizacja roli państwa w tych dziedzinach. Jesteśmy to winni następnym pokoleniom Polaków. Te bowiem nakłady to być może najbardziej rentowne inwestycje w przyszłość i postęp. Natomiast ich ciągłe ograniczanie, jak w kilku minionych latach, to niewybaczalny błąd krótkowzroczności, za który szybko przychodzi płacić wysoki rachunek.

    W przedłożonym projekcie budżetu znajduje się zapowiedź realnego wzrostu płac w sferze budżetowej. Grupy zawodowe finansowane z budżetu zapłaciły wysoką cenę zmian gospodarczych w czterech minionych latach. Czas ich wyrzeczeń musi mieć swój kres. Jak długo bowiem można płacić koszty gospodarczej transformacji bez nadziei zmiany na lepsze? Projekt budżetu, choć zapewne w opinii tych środowisk dalece nie wystarczający, otwiera drogę ku takiej nadziei.

    Wysoki Sejmie! Przy okazji debaty budżetowej nieodparcie nasuwa się pytanie o zagrożenia dla budżetu, o realność zamierzeń. W konstrukcji wpływów i wydatków budżetu, w skali planowanego deficytu, zagrożeń jest znacznie mniej, niż sądzą krytycy przedłożonego projektu. Przeważa ostrożność i realizm. Realność założeń budżetu widoczna jest zarówno po stronie przewidywanych dochodów, jak i wydatków. Dochody skalkulowane zostały z godną podkreślenia ostrożnością, w większości mają oparcie w istniejących już bądź przewidywanych regulacjach prawnych. Dotyczy to zwłaszcza wpływów z różnego rodzaju podatków. To właśnie one stanowią około 80% łącznych dochodów państwa. Z ich energicznym ściąganiem wiążemy nadzieje, że budżet po stronie wpływów zostanie wykonany. Widoczny jest również realizm w planowaniu dochodów niepodatkowych. Przede wszystkim z umiarem oszacowano wpływy z tytułu ceł. Warto przypomnieć, że w ubiegłych latach ta właśnie pozycja zawierała najwięcej niepewności. Zmiany organizacyjne, techniczne, a także kadrowe - które były szeroko komentowane - zwiększają prawdopodobieństwo ziszczenia się tej zapisanej w budżecie prognozy. Można mieć również uzasadnioną nadzieję co do trafności prognozy wydatków. Świadczy o tym mała - gorzko to brzmi - liczba osób i instytucji usatysfakcjonowanych budżetową redystrybucją środków. Dowodzi to, iż konstruktorzy budżetu nie ulegli pochodzącym z różnych źródeł - często uzasadnionym - oczekiwaniom, potrzebom i naciskom, i ustalone wydatki mają oparcie w dochodach i możliwym do sfinansowania deficycie.

    Największe zagrożenie postrzegamy w niektórych elementach zastanej przez obecny rząd sytuacji gospodarczej. Co szczególnie niepokoi, co kładzie się cieniem na warunki realizacji założonych celów gospodarczych? Przede wszystkim trzeba powiedzieć o narastającym zadłużeniu wewnętrznym i zewnętrznym. Rosnąca skala obciążenia budżetu spłatami tego zadłużenia jest już bardzo duża. Po drugie, pogarszające się wyniki handlu zagranicznego. Zbyt opieszale reagowano zapewne na niepokojące sygnały w tej dziedzinie, które przecież pojawiały się nie od wczoraj. Po trzecie, wiele kwestii zostało zaniedbanych i dziś są one wyjątkowo trudne do uregulowania. Należą do nich m. in.: sytuacja w regionach szczególnie zagrożonych ekonomicznym regresem, problemy restrukturyzacji niektórych branż, jak górnictwo czy przemysł obronny, niepodjęcie reform instytucji polityki społecznej, w tym reform służby zdrowia i świadczeń emerytalnych. Po czwarte, istota i cele polityki ekonomicznej były przekazywane społeczeństwu w zbyt zawiły sposób. Dzisiejsze wystąpienie premiera Borowskiego chciałbym potraktować jako zapowiedź nowego stylu dialogu o trudnych sprawach gospodarczych, ale przecież tak bardzo interesujących obywateli. Sytuacja niejasnego dialogu, niejasnej rozmowy rodzi ogromne niebezpieczeństwa, także polityczne. Chodzi przecież nie tylko o zniechęcenie i bierność społeczną, chodzi również o to, że zamulenie dialogu obywatelskiego na temat polityki gospodarczej to potencjalne stwarzanie szans dla sił, które znajdują łatwe rozwiązania skomplikowanych problemów w demagogii socjalnej, w nacjonalizmie czy ograniczeniach demokratycznych. Nie łudźmy się, nawet w polskim społeczeństwie, w kraju młodej demokracji, takie niebezpieczeństwo może dać świadectwo swojmu istnieniu.

    Szanowni Państwo! Wszyscy na tej sali zdajemy sobie sprawę z ogromu potrzeb społecznych, z liczby problemów, które rząd powinien rozwiązać. Nie da się, niestety, tego zrobić w jednym 1994 r. W najbliższych 12 miesiącach musimy utrwalić pozytywne tendencje, zapoczątkowane przecież tak niedawno, ale znacznie ważniejsze jest rozpoczęcie nowych procesów rozwojowych, wyjście do społeczeństwa ze strategiczną koncepcją działania w sferze gospodarki. Oczekujemy więc od rządu, że - w miarę możności - jak najszybciej przedstawi założenia polityki społeczno-gospodarczej na najbliższe 3 lata, że staną się one przedmiotem publicznej rozmowy, w której wezmą udział wszystkie związki zawodowe i organizacje pracodawców, wszystkie wpływowe siły polityczne i środowiska intelektualne. Odpowiedzialności za politykę w zakresie wzrostu tempa cen, płac, świadczeń społecznych, dopuszczalnej skali bezrobocia, walki z ubóstwem, za sposób dokonywania przekształceń własnościowych, za metody rozwiązywania sprzeczności społecznych nie można złożyć tylko na barki rządu. Dlatego jeszcze raz opowiadamy się za zawarciem paktu społecznego, który stworzyłby trwalsze warunki do realizacji polityki państwa. Szczególnie duże nadzieje wiążemy z rozwojem samorządności społecznej, w tym terytorialnej. W samorządach widzimy partnera pomagającego w rozwiązywaniu wielu problemów trapiących nasze społeczeństwo, partnera gospodarującego roztropnie i efektywnie posiadanymi środkami pieniężnymi, zasobami społecznej aktywności i zaangażowania. Nie chodzi tu o decentralizację deficytu, ale o demokratyzację budżetu, o efektywność wykorzystania ciągle za małych środków finansowych, wykorzystania pokładów społecznej zaradności, systemu samopomocy i solidarności w środowiskach lokalnych. Tam ostrzej widać problemy obywateli, ale tam też skuteczniej można je rozwiązywać. Wydaje nam się, że przedstawiony projekt budżetu stanowi dobry wstęp społecznego dialogu o polityce ekonomicznej, a nawet szerzej - o przyszłości państwa. Klub Parlamentarny SLD weźmie aktywny udział w pracach nad poszczególnymi częściami budżetu. Z taką samą stanowczością analizować będziemy jego realizację. Oczekujemy od rządu wytrwałości i konsekwencji, prawdy i precyzji w informowaniu o postępach w jego realizacji. Skuteczna polityka gospodarcza powinna mieć jasne cele, być konsekwentna, posiadać społeczne poparcie oraz sprzyjające warunki w postaci stabilności państwa. Ten ostatni czynnik wymaga zaakcentowania, łączy się bowiem z trwającymi pracami nad konstytucją RzeczypospolitejPolskiej. Uchwalenie ustawy zasadniczej jest misją obecnego parlamentu równie ważną, jak zapewnienie trwałych podstaw rozwoju społeczno-gospodarczego. Są to kwestie ze sobą związane. Zdrowa, rozwijająca się gospodarka w stabilnym państwie to cel ogromnie ambitny, ale całkiem realny, możliwy do osiągnięcia w perspektywie najbliższych kilku lat. Oczekujemy ożywienia dialogu politycznego w takiej właśnie kilkuletniej rozwojowej perspektywie, dialogu z udziałem wszystkich ugrupowań politycznych, parlamentarnych i pozaparlamentarnych, dialogu, w którym pierwszoplanową rolę odegra poczucie odpowiedzialności za przyszłość, a przeszłe urazy i zaszłości nie będą przeszkodą nie do pokonania.

    Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Odpowiedź na pytanie, czy potrafimy osiągnąć społecznie akceptowane cele gospodarki, osadzona jest nie tylko w konstrukcji budżetu i we wskaźnikach w nim zawartych. Determinują ją także stan nastrojów i oczekiwań społecznych, jego zmiany: z jednej strony pokłady wiary i nadziei, z drugiej zaś lęk i niepewność. Sojusz Lewicy Demokratycznej ma świadomość, że poparcie społeczne, które zaowocowało większością parlamentarną, nie musi być trwałe, trzeba o nie zabiegać nie tylko przed wyborami. Mamy nadzieję, że rząd i Sejm uczynią wszystko, aby podejmowane działania, decyzje, aby reformy rzeczywiście służyły ludziom. Jest to wysiłek wspólny, podkreślam, wspólny, nie tylko rządu, ale także Wysokiej Izby. Taki wspólny wysiłek może doprowadzić do poprawy stanu gospodarki. A jeżeli tak się stanie, to te wysiłki zostaną dostrzeżone i sprawiedliwie ocenione przez społeczeństwo.

    Posłowie Sojuszu Lewicy Demokratycznej będą głosować za przekazaniem budżetu do komisji, a jednocześnie, w duchu współodpowiedzialności, będą uczestniczyć w pracach komisji sejmowych. (Oklaski)


Powrót Przebieg posiedzenia