2 kadencja, 43 posiedzenie, 3 dzień (17.02.1995)
18 punkt porządku dziennego:
Informacja rządu o powodach wzrostu inflacji, a zwłaszcza wysokiego wzrostu cen podstawowych produktów żywnościowych w ostatnim kwartale ubiegłego roku i w styczniu roku bieżącego.
Poseł Ryszard Bugaj:
Pani Marszałek! Wysoka Izbo! Muszę powiedzieć, że nie mogę nie zacząć od tego, o czym mówił pan profesor Kaleta, już tu nieobecny. Otóż gdyby przyjąć jego punkt widzenia, to nareszcie zrozumiałbym, dlaczego w czasach gomułkowskich nie było inflacji - bo nie było opozycji i nie było prasy, która pisała o tym (Oklaski)... w taki sposób, że to wywoływałoby inflację.
Niestety, to nie jest tak; są ważniejsze przyczyny. Zazwyczaj boję się włączać radio, bo zawsze słyszę wówczas wypowiedzi pana ministra Kołodki. Dzisiaj jednak chciałbym go usłyszeć, lecz daremnie. Myślę, że może w tej chwili taki jest odwet SLD na PSL, że o inflacji mówi minister z PSL, i to minister rolnictwa, który moim zdaniem ma na to wpływ marginesowy. Chciałbym wyraźnie powiedzieć, że ta niepopularna kwestia została w taki sposób podzielona. Muszę raz jeszcze przytoczyć to, co kiedyś słyszałem od pana premiera Kołodki, ponieważ dzisiaj ma to ważny kontekst. Pan premier mówił, że kiedy był w Madrycie, wszyscy go pytali, jak on to robi, że następuje taki szybki wzrost i inflacja szybko spada. Wątpiłem nawet, czy to będzie możliwe. Dzisiaj zaś mogę już powiedzieć z całą pewnością, że pan premier Kołodko tego nie robi, i to od kilku miesięcy. Moim zdaniem jest to poważny dylemat: albo jedno, albo drugie; pan premier Kołodko nie będzie robił naraz tych dwóch rzeczy.
Sądzę, że mamy trzy przyczyny ożywienia inflacyjnego, wokół którego nie należy robić paniki. Jest przyczyna obiektywna, związana z poważnym spadkiem produkcji w rolnictwie. Doraźnie powód tego spadku wiąże się z klimatem, lecz jego źródła biorą się z braku przemian w rolnictwie, także tych związanych z bardzo dramatyczną sytuacją dochodową. Mamy tu do czynienia z poważnym impulsem zmniejszenia podaży. Można oczywiście zapytać, czy należało natychmiast przeprowadzić tu bardzo ostrą liberalizację, tak żeby utrzymać poziom cen. Może trzeba było tak zrobić, ale myślę, że wtedy rolnikom trzeba by to było jakoś zrekompensować. Rzeczywiście, poziom ich dochodów jest bardzo niski i w 1994 r. nadal spadał. Myślę, że nie możemy tego lekceważyć. Byłoby źle, gdyby w Polsce debata w tej sprawie między wsią a miastem toczyła się na tak prostej płaszczyźnie - kto więcej z tego wyrwie. (Oklaski)
Po drugie, przyczyną jest niewątpliwie element, który jest także i sukcesem. Mam tu na myśli wysoki wzrost eksportu w ostatnim okresie, który przecież zaowocował nie kontrolowanym w istocie wzrostem podaży pieniądza. Kwestia ta dotyczy także eksportu przygranicznego, poza normalnym obrotem. To także przyjmijmy do wiadomości.
Wreszcie przyczyna najważniejsza, na którą można i należy mieć wpływ. Chodzi o stan zdolności produkcyjnych; tu się coś zmienia w ciągu ostatnich trzech lat. O ile w latach 1992-1993 impuls dochodowy i wzrost popytu pozwalał na łatwe, elastyczne reagowanie związane z produkcją bez rosnących kosztów, o tyle obecnie sytuacja jest już inna. W tej chwili wymaga to czasu, a często i jakichś inwestycji, dodatkowego zatrudnienia. W związku z tym oczywiście musimy się liczyć z tym, że jeżeli będą rosły dochody i popyt, to prawdopodobnie trzeba będzie za to zapłacić nieco wyższą inflacją. Co do tego nie mam wątpliwości.
Nie zgadzam się - chociaż oczywiście można ten punkt przyjąć z konsekwencjami - z tymi, którzy twierdzą, że głównym czynnikiem był impuls płacowy. Proszę państwa, produkt krajowy brutto wzrósł o 5%, płace netto o 2,2%, emerytury i renty netto o 2,9%. Jeżeli ktoś chce powiedzieć, że rosło to zbyt szybko, niech pokaże taki mechanizm społeczny, za pomocą którego przy 5-procentowym wzroście produktu krajowego brutto można jeszcze zredukować wzrost wynagrodzeń, i to przy rosnącym zróżnicowaniu. Można spróbować. Ja bym się tego nie podjął, ale jeżeli ktoś chciałby, to może spróbować. Kieruję to zarówno do opinii Unii Wolności, jak i do opinii rządowej, bo przecież w wypowiedzi pana ministra była zapowiedź przykręcania śruby od tej strony.
Nie zgadzam się także z opinią, że źródłem inflacji jest przyhamowanie prywatyzacji. Nie wiem, czy mamy do czynienia ze zjawiskiem przyhamowania. Moim zdaniem wielki problem związany z prywatyzacją dotyczy raczej pewnych patologii i braku koncepcji niż spowolnienia jej tempa. Myślę, że można przeprowadzić dowód wskazujący na to, że przynajmniej w długim okresie - 5, 6, 10 lat - zachodzi taka zależność, że im mniej sprywatyzujemy, tym prawdopodobnie skłonności do inflacji będą większe. Ale w krótkim okresie związek ten jest raczej odwrotny. Każda prywatyzacja na ogół powoduje wymuszenie jakiegoś pakietu socjalnego i płacowego w przedsiębiorstwie, raczej wzrost wynagrodzeń niż spadek. Na pytania dotyczące tego zagadnienia także musimy sobie uczciwie odpowiedzieć.
Wysoka Izbo! Na zakończenie chciałbym powiedzieć tak. Kwestią otwartą pozostaje odpowiedź na pytanie, jaka powinna być reakcja rządu na niewątpliwie znacznie wyższą inflację, niż rząd zapowiadał. Nie jest bowiem tak, jak stale mówi pan premier Kołodko, że jest on niezależnym ekspertem i nie ma nic wspólnego z polityką, gdzieś tam politycy się o coś spierają, on zaś stoi z boku i służy jedynie narodowi. To nie jest tak. Stoimy przed poważnym politycznym wyborem. Trzeba zdecydować, czy chcemy mieć wyższą stopę wzrostu i nieco wyższą inflację, czy też chcemy raczej szybciej stłumić inflację. Jest to wybór dotyczący kategorii, który nie da się zweryfikować na gruncie profesjonalnym, ekonomicznym. Myślę - i nasz klub też - że należy ostrożnie stosować ewentualne środki przeciwdziałające inflacji. Jeżeli mamy w tej chwili pewne ożywienie inwestycyjne, to podjęcie gwałtownych środków, jeżeli doszłoby do takiego uderzenia, mogłoby się przyczynić do bardzo groźnych następstw. Uważam, że nie ma już żadnej możliwości zrealizowania 17-procentowej skali wzrostu cen, chyba że postawimy na kartę całkowitego stłumienia procesów wzrostowych w polskiej gospodarce. Uważam, że tego robić nie należy. Główną sprawą dzisiaj są, jak sądzę, przemiany strukturalne, takiego programu przemian strukturalnych nie widzę. Jest oczywiście kwestia pewnych decyzji doraźnych, elastycznych, które powinny być związane bezpośrednio z rynkiem rolnym. Myślę, że pakiet, który tu został przedstawiony, powinien być o pewne elementy uzupełniony i realizowany.
Na koniec korzystając z tego, że jest obecny pan minister Kalicki, chciałbym zapytać, panie ministrze - i myślę, że pan odpowie. Otóż w dzisiejszej ˝Rzeczpospolitej˝ czytamy, że tegoroczne kryteria wykonawcze, które zawiera list intencyjny do Międzynarodowego Funduszu Walutowego - to mówi Markus Rodlauer - przewidują deficyt budżetowy w wysokości l,5%. Prosiłbym o wyjaśnienie, czy to rzeczywiście zawiera list intencyjny? Jeżeli tak, to sprawa jest bardzo poważna, panie ministrze. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia