2 kadencja, 59 posiedzenie, 2 dzień (14.09.1995)
4 punkt porządku dziennego:
Pierwsze czytanie:
- poselskich i komisyjnego projektów ustaw o zmianie ustawy o podatku od towarów i usług oraz o podatku akcyzowym,
- senackiego projektu ustawy o zmianie ustawy o podatku rolnym,
- rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy o podatku importowym od towarów sprowadzanych lub nadsyłanych z zagranicy.
Poseł Maria Stolzman:
Panie Marszałku! Wysoki Sejmie! Chciałabym się odnieść do dwóch projektów ustaw, dotyczących rolnictwa. Po pierwsze - do tego o zmianie ustawy o podatku rolnym, zawartego w druku nr 1019, po drugie - do projektu ustawy o zmianie ustawy z dnia 8 stycznia 1993 r. o podatku od towarów i usług oraz o podatku akcyzowym z druku nr 1144.
Najpierw kilka słów o obu ustawach. Był kiedyś taki dobry zwyczaj w Sejmie, że kto chciał jakichś ulg podatkowych czy jakichś innych zwrotów, to przedstawiał ich skutki finansowe. Wtedy oczywiście było dużo łatwiej się do tego ustosunkować, jeżeli było wiadomo, ile to będzie budżet państwa czy podatników kosztować. Niestety, w obu tych ustawach zabrakło takiej kalkulacji i w związku z tym bardzo trudno się tutaj wypowiedzieć. Chciałabym powiedzieć, że w zasadzie mój klub popiera projekt ustawy o podatku rolnym. Uważamy bowiem, co wielokrotnie sama z tej trybuny mówiłam, że nie wolno ograniczać powierzchni gospodarstwa administracyjnie. Natomiast wszelkie ulgi podatkowe, kredytowe i inne, szczególnie jeśli chodzi o kredyty inwestycyjne, mogą być właśnie dopasowane do jakiejś normy obszarowej. W tym przypadku jest to 100 ha i ja się z tym zgadzam, i mój klub również.
Myślę, że nie ma tutaj porównania z kredytem obrotowym, co do którego Izba nie zgodziła się na ograniczenie w stosunku do wielkości gospodarstwa, ale kredyt obrotowy służy czemu innemu i obojętne, czy chodzi o małe, czy duże gospodarstwo rolne - uprawa każdego hektara kosztuje. Natomiast dla mnie są tu takie rzeczy zastanawiające. Otóż ta ustawa może działać trochę przeciwko gminom biednym, dla których podatek rolny jest głównym źródłem dochodu. Tam, gdzie on stanowi 5%, 7%, jest to bez znaczenia, natomiast tam, gdzie on stanowi 80% dochodów gminy, to może być dla tej gminy groźne i równocześnie ta gmina nie będzie też oczywiście skłonna do udzielania żadnych większych ulg, ponieważ jej na to zwyczajnie nie stać.
Trzeba też pamiętać, że to, że gmina udziela takiego czy innego zwolnienia podatkowego, jest to jej własna decyzja, wiąże się to z jej własnym budżetem, natomiast nie powoduje zwiększenia subwencji. To idzie w ciężar kosztów gminy i dlatego boję się, czy ta ustawa nie będzie działała przeciw tym biednym gminom, boję się, że ludzie nie będą chcieli kupować ziemi w biednych gminach. To może byłoby najbardziej wskazane, żeby tak się działo, ponieważ tam będą stosowane te ograniczenia wynikające z braków budżetowych. Z radością natomiast witam fakt, że w wypadku tej ustawy przynajmniej część klubu PSL nie upiera się przy normach obszarowych związanych z reformą rolną, która tak bardzo niektórym posłom jest bliska sercu. Proponuję oczywiście przesłanie projektu do komisji i byłabym za skierowaniem go również do Komisji Samorządu Terytorialnego, ponieważ on wyraźnie łączy się z budżetami gmin.
Tyle na temat podatku rolnego i proponowanych zmian. W znacznie trudniejszej sytuacji znajduje się mój klub, jeśli chodzi o drugi projekt ustawy, którego z przykrością, ale poprzeć nie możemy i postaram się uzasadnić dlaczego. Znowu nie ma tu żadnego szacunku kosztów, a powiedzenie takie, że w ustawie budżetowej pozycja ta nie musiała być ujawniona, ponieważ zwrot akcyzy pomniejszałby dochody, a więc byłby uwzględniany w szacunkach dochodów budżetowych, jest bardzo naiwnym, powiedziałabym, tłumaczeniem. Oczywiście, możemy wszyscy przestać płacić podatki, będzie to uwzględniane, będą mniejsze dochody państwa i będzie znakomita sytuacja. Nie można jednak powiedzieć, że to nie obciąża budżetu dlatego, że nie będzie w dochodach ujawnione, bo to zmniejsza dochody, czyli obciąża budżet.
I dalej, proszę państwa, równie naiwne i takie troszkę pod publiczkę wydaje mi się stwierdzenie, że ustawowe uregulowanie tego problemu pozwoli na obniżenie cen żywności. Nie łudźmy się, choć to bardzo ładnie wygląda w uzasadnieniu do projektu ustawy. Wiemy, że de facto nie ma to ze sobą nic wspólnego, przecież klub PSL wielokrotnie w różnych wystąpieniach uzasadniał, że udział kosztów rolniczych w cenach produktów jest niewielki, że na ceny żywności składają się wszelkie inne koszty pośrednie, które już z rolnikiem nie mają nic wspólnego. Niby więc dlaczego zwrot akcyzy miałby spowodować obniżenie cen żywności? Myślę, że to jest - przepraszam, już kończę, panie marszałku - w tej ustawie nieuprawniona obietnica.
I wreszcie, proszę państwa, jakie mam zasadnicze zastrzeżenia? Muszę się w dużej mierze zgodzić z opinią rządu w tej sprawie, której chyba pan poseł Soska nie czytał, gdyż twierdzi, że rząd tę ustawę popiera. Po pierwsze, nie ma mowy o tym, że ona dotyczy tylko oleju napędowego; dotyczy paliw silnikowych, a więc tak samo benzyn. Zatem ktoś, kto ma firmę transportową i nie uprawia swojej ziemi - bo też nic tu nie powiedziano o wygaszonej produkcji, dotyczy to każdego, kto jest właścicielem gospodarstwa - będzie dostawał te pieniądze. Poza tym wszyscy, którzy mają samochody, mogą przedstawiać rachunki za benzynę. Dalej, proszę państwa, nigdzie nie jest powiedziane, że odłogowane pole będzie z tego wyłączone. Zgadzam się, że jest to ogromna biurokracja, szczególnie jeśli propozycja idzie w kierunku wypłat kwartalnych. Wtedy, w 1993 r., kiedy takie ulgi były stosowane, obejmowały okresy półroczne, a mimo to było to szalenie kosztowne i kłopotliwe; wymagało ciągłego uzupełniania wielkości użytków rolnych w gminach itd., itd., i oczywiście bez różnych nieporozumień przy tej okazji nie mogło się obyć. Była to zbędna i kosztowna biurokracja.
Myślę, proszę państwa, generalnie rzecz ujmując, że czas byłoby pomyśleć o debacie ogólnej, poważnej debacie sejmowej na temat zasad finansowania rolnictwa, w której ujęłoby się wszystkie elementy. I żeby to było potraktowane całościowo, tak byśmy nie mieli do czynienia co chwilę z wyrwanymi fragmentami jakichś ulg, dotacji, takich rozkawałkowanych, które w całości mogą się okazać bardziej szkodliwe niż pomocne. Jesteśmy za odrzuceniem tego projektu w pierwszym czytaniu. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia