2 kadencja, 59 posiedzenie, 2 dzień (14.09.1995)
6 punkt porządku dziennego:
Sprawozdanie Komisji Nadzwyczajnej do rozpatrzenia projektu ustawy o ratyfikacji konkordatu między Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą Polską (druki nr 837-A i 837-B).
Poseł Konrad Napierała:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Unia Pracy nie całuje biskupich pierścieni, ale też nie wybiera się na religijną wojnę. Concordia - po łacinie: zgodność - jest to idea, która w tej kwestii od dawna nam przyświeca - porozumienie, szukanie kompromisu, zgody. Wiemy, że to jest bardzo trudne, że o to niełatwo, szczególnie teraz, w okresie kiedy model państwa demokratycznego, państwa prawa, jest modelem dominującym. W 1938 r., po 13 latach obowiązywania konkordatu, dyrektor departamentu wyznań w Ministerstwie Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego stwierdzał: ˝Konkordat nie przyniósł państwu korzyści i w przyszłości należy zmierzać do stanu bezkonkordatowego. Sprawy kościoła regulować ustawami wewnętrznymi, po ewentualnym uzgodnieniu ich zasad z Watykanem˝. W wyniku tej konferencji Ministerstwo Spraw Zagranicznych poleciło ambasadorowi przy Stolicy Apostolskiej wszcząć rozmowy o uzupełnienie konkordatu tak, aby ˝hierarchia kościelna formalnie i faktycznie liczyła się z interesami państwa˝. Tak było przed wojną, kiedy, jak wiadomo - używając tutaj języka kolegów z KPN - nie rządziła tzw. postkomuna.
Ówczesny konkordat nie był dopracowany, choć powstawał 4 lata. W efekcie wiele jego uzgodnień nie weszło w życie. Konkordat z 1993 r. powstał w kilka miesięcy. Nic dziwnego, że jest tak niedoskonały i budzi tyle protestów, a jednocześnie tak mało wywołuje rzeczowej dyskusji, zwłaszcza wśród polityków. My rozumiemy, że Unia Wolności nie chce tej dyskusji, tak jak jej nie chciał rząd pani premier Suchockiej. Przypominam, że konkordat był utajniony do chwili podpisania i nie dyskutowany praktycznie z nikim, nawet z Polską Radą Ekumeniczną. Tak na marginesie - tu uwaga do pana posła Ciemniewskiego - również rząd pani premier Suchockiej nie przygotował projektów tzw. ustaw okołokonkordatowych. (Oklaski) Rozumiemy, że nie chce tej dyskusji i kierownictwo SLD; z jednej strony ma deklaracje przedwyborcze, z drugiej w ramach pewnej gry politycznej szuka kompromisu z hierarchią kościelną, co w wielu przypadkach by owe obietnice zakwestionowało. Ale nie warto sprowadzać dyskusji do poziomu polityki. W istocie jest to przecież problem prawny. Unia Pracy uważa, że w obecnej konstytucji nie ma słowa upoważniającego kogokolwiek do zawarcia konkordatu. Aby było to możliwe, trzeba by zmienić obecną konstytucję bądź poczekać do uchwalenia nowej. Dlatego nie zgadzamy się z wnioskami komisji.
Istotne jest pytanie, co dalej. Polska jest krajem chrześcijańskim od tysiąca lat i zapewne takim pozostanie przez następne wieki. Oznacza to, iż nie ma pośpiechu, nie trzeba kształtować stosunków państwo-kościół w atmosferze konfliktów i wyścigu z czasem. We Włoszech, kraju katolickim, nad poprawkami do konkordatu pracowano 16 lat. Otwarty zostaje spór, czy konkordat jest w ogóle potrzebny. Po 1956 r. Watykan podpisał konkordaty tylko z Wenezuelą, Kolumbią, Peru i Dolną Saksonią. (Głos z sali: I z Izraelem.) Pytanie, czy mamy iść śladem tych państw, czy też podążyć drogą, jaką obrały inne, regulujące swe stosunki ze Stolicą Apostolską poprzez szczegółowe układy. Jest to zresztą zgodne z zaleceniami Soboru Watykańskiego II, którego efekty, mamy nadzieję, w większym stopniu niż dotychczas uwzględniać będzie polski episkopat.
Dla Unii Pracy otwarta pozostaje też treść konkordatu, w wielu miejscach ogromnie kontrowersyjna, ale to wszystko można w spokoju i zgodzie przedyskutować pod warunkiem, że do dialogu dążyć będą wszystkie strony sporu. Pod warunkiem, że nie będzie podziału na wszystko wiedzących pasterzy i ciemne, błądzące owieczki. Nie te czasy, nie ci ludzie, nie ta Polska. Klub Parlamentarny Unii Pracy głosować będzie za odrzuceniem sprawozdania komisji. (Oklaski)
Przebieg posiedzenia